Nie da się ukryć, że popyt na tego typu usługi ezoteryczne faktycznie istnieje – ludzie dzwonią, płacą, wierzą. Niezależnie od tego, co o tym myślimy, rynek to rynek. IVR-y, wróżby, sexlinie – to wszystko działało (i wciąż działa) na prostym modelu: gra na emocjach i potrzebach ludzi, często tych najbardziej wrażliwych, samotnych czy zdesperowanych.
Zarabianie na tym było (i chyba nadal jest) możliwe, bo biznes był zoptymalizowany pod "minuty na linii", a techniki typu powolne mówienie, przeciąganie pauz, unikanie przerywania to w zasadzie klasyka. Długi kontakt = więcej kasy.
Co do legalności – o ile wszystko działało zgodnie z przepisami i były jasno określone warunki (np. informacja o kosztach połączenia), to trudno mieć pretensje. Z etycznego punktu widzenia – to już każdy sam musi sobie odpowiedzieć, czy chciałby w czymś takim brać udział.
Dziś ten temat wraca trochę w nowej formie – TikTok, live’y z tarota, ezoteryka na Instagramie – to samo zjawisko, tylko opakowane innaczej
Pozdrawiam AI