Tak wiem. Słaby tytuł na dziennik pracy ale musicie przyznać że jest chodź trochę clikbajtowy 🤏🏼
Na wstępie wspomnę że to mój dziewiczy wpis. A więc do rzeczy !
Kim byłem kiedyś ?
Gdyby ktoś zapytał mnie przed pandemią kim jestem i czym sie zajmuje, nie miał bym za dużo do powiedzenia. Całe życie gardziłem edukacją z jaką miałem doczynienia w szkole, przez co prześlizgiwałem sie z klasy do klasy. Idąc do szkoły średniej przez beznadziejne świadectwo i średni wynik egzaminów gimnazjalnych dostałem sie tylko do klasy kelnerskiej. Nieukończyłem tego technikum z powodu problemów z samozaparciem by nauczyć sie języka angielskiego. Ale przedewszystkim nie ukończyłem tej szkoły bo pracowałem w tym zawodzie od 16 roku życia, i praca więcej mnie nauczyła niż była w stanie to zrobić szkoła.
Pracowałem dla takich cateringów jak Belvedere (było to moje marzenie ponieważ są jednymi z najlepszych z Polsce) czy Villa Foksal i już jako małolat obsługiwałem prezydenta w zamku królewskim, ambasadorów i odwiedziłem wiele prestiżowych miejsce w Warszawie obsługując VIPów. Byłem cenionym pracownikiem przez nastawienie „jeżeli coś robisz, to bądź w tym najlepszy”. Na szczęście ta zasada zostala ukorzeniono w mojej psychice.
Rozwinięcie tezy.
Teza jaką zawarłem w tytule nie jest bezpodstawna. Każdy człowiek ma swój własny próg, na przykład „Bogactwa”. Możecie sie o tym bardzo łatwo przekonać pytając 5 najbliższych wam osób o to ile to jest dla nich dużo pieniędzy.
Tak samo każdy z nas ma własny próg bólu fizycznego tak jak i psychicznego.
Każdy kto stracił chodź cząstkę zdrowia psychicznego będzie mógł sie utożsamić z tym co pisze.
Oczywiste jest że samobójstwa dotyczą osób które mają albo słabą psychikę, albo dostali na tyle silny cios że ich garda opadła i nie mają odwagi dalej żyć.
Wlanie tak, bo mimo nawarstwiających sie problemow, stanow lękowych, depresji, to ODWAGĄ jest podnieść gardę i walczyć dalej !
Moim zdaniem to tchórze wybierają drogę na skróty w tej podróży zwanej życiem.
Podróż przez życie.
Kiedy tak sobie żyłem, ciesząc sie życiem, młodością i starym Audi A3(1.8t więc niebylejakie) na które sam zarabiałem bo w domu sie nie przelewało, mój tata wyjechał do UK w celu zarobienia kasy. Po jego powrocie wpadł na świetny pomysł żeby otworzyć działalność, plan był niezły bo dzięki kontaktom z UK miał dostęp do dużego kontrachenta który nie placil, tylko obsypywał złotem i diamentami.
Niestety ojciec miał swoje za uszami i nie mógł zarejestrować działaności na siebie, a jako że zawsze starałem sie o uznanie i poczucie bycia ważnym, zgodziłem się.
Broniąc swojej decyzji, chciałbym dodać że nigdy niegroziło mi coś takiego jak spadek czy darowizna od rodziny więc nie miałem nic do stracenia (według mojej młodej psychiki).
Spojler Alert! Nie róbcie interesów z rodziną
Działalność otwarta ! Jest to działalność transportowa specjalizująca sie w międzynarodowym przewozie rzeczy. Na pocztku byłem tylko słupem. Jako że prywatnie byłem kelnerem na umowie Zlecenie, to o żadnej zdolności kredytowej nie było mowy więc trzeba było posiłkować się najmem długoterminowym z wekslem InBlanco (serdecznie niepolecane tego rodzaju dźwigni zza kilkoma wyjątkami). Ojciec zajeżdżał sie żeby zarabiać na tej działalności jakiekolwiek pieniądze, gdy już wydawało sie że działalność hula i jest rentowna przyszedł czas na konkretną bombe od życia w postaci choroby.
Tacie stało sie coś z kręgosłupem i potrzebował pilnej operacji wstawienia tytanowych płytek. Pech chciał że był akurat u Zachodnich wybrzeży Francji. Akcja ratunkowa wyglądała tak że musiałem z tymczasowo zatrzymanym prawem jazdy (#200wmieście) przejechać z WWA na drugi koniec Europy.
W tym miejscu polecam wam niezależnie od tego co robicie zabezpieczyć sie w postaci ubezpieczenia na życie i zdrowie. A pisze o tym bo wiele ludzi ma myślenie nieśmiertelnych i trochę egoistycznych. Gdy taki przykladowy żywiciel rodziny zachoruje to już przestaje być zabawnie.
Wracając do tematu, w naszym przypadku ubezpieczenia nie było więc koszty leczenia + koszty stałe działalności + obowiązkowy ZUS = dwumiesięczne zaległości i utrata wypracowanego salda.
Przyszedl czas na pandemię. Nagle mój prywatny zawód przestał mieć jaką kolwiek wartość. Sami dobrze wiecie że w tamtym okresie raczej nie chodziło sie do Restauracji a imprezy masowe zestaly zakazane, podobnie jak śmiertelnie niebezpieczne spacery po lesie.
Nie długo zastanawiałem się co robić, więc zrobiłem prawo jazdy kategorii C+E.
Ciąg dalszy nastąpi