Przepraszam za offtop, ale
To zależy.
Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że nauczyłam się kilku rzeczy. M.in. tego, że jak ktoś to ładnie powiedział, "czasu, w którym dobrze się bawiłeś, nie powinieneś uważać za zmarnowany". Grałeś, miałeś frajdę, ok. Było, minęło. Jeśli żałujesz, a mimo to wracasz do tego, to znaczy, że któraś z tych czynności powinna być zmieniona. Albo nie powinieneś tego żałować (bo jednak sprawia Ci to radość), albo idź w drugą stronę i ogranicz czas przeznaczony na grę, żeby mieć spokojne sumienie. To najczęściej konflikt wewnętrzny sprawia, że człowiek źle się czuje z tym, co robi.
Uprzedzając, nie "łatwo Ci się mówi". Grając w WoWa zawaliłam 2x studia Wiem doskonale jak nałogowa gra potrafi zdezorganizować życie. Ale jak już wspominałam, wyciągnęłam swoje wnioski, jeden z nich jest taki, że czasu się nie cofnie, po co więc tego żałować? Obwinianie siebie nic nie daje, lepiej przejść nad tym do porządku dziennego i nie popełniać więcej tego samego błędu. Drugi wniosek? Z każdej sytuacji spróbujmy wyciągnąć coś pozytywnego. U mnie było to poznanie kilku dobrych znajomych i obecnego narzeczonego w WoWie
Ale najważniejsze jest to, że nic nie da, że inni Ci mówią, że powinieneś robić coś innego. Dopóki samemu się nie przekonasz na własnej skórze, że jednak granie całymi dniami to nie jest sposób na życie, to nikt inny Ci tego nie wyperswaduje. Czasem po prostu trzeba dorosnąć do tego, żeby to zauważyć. To chyba tak jak z alkoholikami
Co do przewagi książek nad grami, nie wypowiadam się (co nie znaczy, że nie mam zdania), zbyt rozległy i kontrowersyjny temat.