Poetycki dziennik internetowego Janusza

Witam!  Odpowiadam więc @Czaq

AFILACJA

Zarobki trochę wzrosły jednak bez szału. Skupiam się teraz na rozbudowaniu zasięgów bo tutaj leży sekret.

Cel książkowy 13/25 (52%)

Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi przeczytane. Będę co roku wracał do tej książki bo tak cenne przesłania ona niesie. Tymczasem teraz czytam:

Kolejna książka z OSM Power. Jak narazie bardzo ciekawa

Przebiec PKO Poznań Maraton 20.09.2019

To już nawet nie 2 tygodnie!!!!!! Przygotowania praktycznie przez całe 4 miesiące szły bez większych komplikacji. Aktualnie jeszcze się przygotowuje ale już zmniejszam trudność treningów. Masakara... Jak sobie o tym pomyślę, że za 2 tygodnie mam przebiec 42195m pośród 6300 innych biegaczy to aż mnie ciarki przechodzą. To chyba oznacza, że robie coś wielkiego  

3 minuty temu, jurko82 napisał:

Jak sobie o tym pomyślę, że za 2 tygodnie mam przebiec 42195m pośród 6300 innych biegaczy to aż mnie ciarki przechodzą. To chyba oznacza, że robie coś wielkiego  

Robisz coś bardzo WIELKIEGO dla SIEBIE.

Ogólnie od wczoraj powróciłem od jakoś roku do biegania. Rozgrzewka, pierwszy bieg, a w sumie marszobieg... tylko 4,5 km...a Ty startujesz w maratonie (!), szacun. ? 

Dzięki @maverick1981 za motywujące słowa!  Spokojnie, za miesiąc będziesz biegał 10 bez większego wysiłku  

Dzisiejszy wpis poświęce tylko jednemu celowi a mianowicie jak się pewnie domyślacie:

Przebiec PKO Poznań Maraton 20.09.2019

A więc tak, UDAŁO SIĘ!!!

Te doświadczenie było niesamowite! Ale może od początku.

2 dni przed maratonem już żyłem tylko tym wydarzeniem. Skutkowało to tym że w noc poprzedzającą maraton spałem łącznie 3h( chodź wiedziałem że tak będzie). Cóż... Obódziłem się wcześnie rano, zjadłem 2 porcje makaronu( jadłem po 0,5 kg makaronu przez 3 dni codziennie) i ruszyłem do Poznania. Tłumy, które się widzi wręcz paraliżują. 6300 biegaczy!!! O 9:00 zabrzmiał wystrzał oznaczający start. Jednak linie startu przekroczyłem około 3 minuty później. No i zacząłem. 5,10,15 km czuje flow, biegne leciutko w czasie około 5 min na km, czuje się świetnie, biegnie mi się najlepiej od miesięcy, dawno nie czułem takiej lekkości. 20, połowa maratonu,  25 łazienka i pierwszy skurcz ale delikatny w lewej stopie ale to nic wielkiego, biegne spokojnie dalej. Zaczynam jednak coraz bardziej odczuwać zmęcznie. Biegnę dalej, 30... Od teraz zaczyna się zabawa/piekło. Możesz sobie wgrać na playliste najbardziej motywujące kawałki, możesz sobie przypominać najbardziej motywujące cytaty typu " Ból jest chwilowy, chwała jest wieczna", możesz słyszeć najbardziej motywujące hasła od widowni ale wiecie co? Gówno to pomoże... Masz dosyć, wszystko po tobie opływa. Lekkość biegania, siła mieśni odchodzi do lamusa, nie pozostaje po niej nic a ty myślisz cobie tylko "jprdl jeszcze 12 km". Nie pomaga Ci prażące słońce (jest około godziny 12, 20 stopni ciepła) ogólnie słabe warunki do biegania. 32 km punkt z wodą, chciałbyś pić ją i pić. Zatrzymuje się przy okazjii i wyciągam tajną broń( tak mi się przynajmniej wydaje) a mianowicie ostatnią tubkę żelu energetycznego która aplikuje sobie "na strzał"( to tyle węglowodanów jak po zjedzieniu 3,4 bananów) i myślę "to pomoże, odzyskam moc"! Nieee jest coraz trudniej... 33,34,35 myśle sobie "gdzie ta pierdolona meta", "nie ma ch... już nigdy nie będę biegł takiego maratonu, to jakieś szaleństwo" w dodatku nie moje nogi są jakby włożene do ogniska a gdyby tego było mało to mega napiernicza mnie prawe kolano. Biegnę jednak dalej, biegnę wydaje mi się wolno ale i tak wyprzedzam większość biegaczy jakby to były jakieś tyczki. Biegnę i cały czas się zastanawiam "co ja tutaj robię?", "Może już się położe?Może już wystarczy?". Biegne jednak cały czas dalej, 40 km... Myślę sobie "jprdl 40 km a to jeszcze nie koniec! Nigdy w życiu tyle nie przebiegłem, jestem pod wrażeniem swojego wyniku ale to nadal na nic bo to nie cały maraton". Czuję już jednak że do mety już niedaleko, coraz więcej kibiców. Biegnę... Ktoś się drze "już niecały kilometr" myśle "jest! dam radę", biegnę 200m dalej ktoś krzyczy "Jeszcze ponad km i meta!". Entuzjazm znika. Ale biegnę, widzę wysoki hotel który był koło startu myślę "to już za chwilę!", nadal wyprzedzam większość ludzi, niektórzy już idą bo nie mają siły biec. Wbiegam, ostatnia prosta! Trybuny wypełnione po brzegi, wiwatują a ja dostaje niesamowity strzał adrenaliny. Nagle zapominam o jakimkolwiek zmęczeniu i biegnę jakby sprintem, wyprzedzam jeszcze więcej biegaczy! META!!! BIAŁO PRZED OCZYMA, ja blady jak ściana (narzeczona mi to powiedziała). Ledwo stoję ale duma mnie roz......! 

42km 195m

3:52:58

1880 miejsce na 6300

PIERWSZY BIEG ULICZNY W ŻYCIU!

A ja jestem lepszy od 65% pozostałych biegaczy!!! Łatwiej mi wymienić co mnie nie boli niż co mnie boli, ale o tym nie myślę! Dostaję medal, jest piękny, waży z pół kilograma! Skurcze mam średni 3 na 10 sekund  Pozuje do zdjęć, czuje się prestiżowo! Ludzie mnie podziwiają! 

Nawet dzisiaj! Ludzie nadal podziwiają, gratulują, mówią że to coś wielkiego! I nagle się zastanawiam "Czy aby napewno już nie chce biec następnego maratonu"? Ta jedna chwila po przybiegnięciu na męte wystarczyła abym zresetował wszystkie negatywne myśli  Wiele jest napewno do przemyślenie, muszę wyciągnąc wnioski. Mam dopiero 24 lata i szkoda byłoby odpuszczać bieganie skoro w pierwszym biegu wykręcam taki wynik to może za kilka lat moje wyniki powinny być świetne! Taki więc krótki wpis ode mnie  ps. kolano boli jak... ale to już nic nie znaczy

Dawno mnie tutaj nie było!  

Cel książkowy 15/25 (60%)

Oj słabo to idzie... Jeżeli nie podkręce obrotów to nie zdąże zrealizować wyznaczonego celu. Jako 15 książkę przeczytałem:

Polecam każdemu kto chce dowiedzieć się jak stoczyć się ze szczytu do rynsztoku  Mike Tayson "przechulał" 400 mln $ podczas całej swojej kariery a pod jej koniec nie miał nawet na jedzenie  To sie nazywa upadek

Aktualnie czytam:

Typowa pozycja dla earnerów

AFILACJA

Tragedia ogólnie.Nie robie praktycznie nic oprócz odpalenia Jarvee  Jakieś leady tam wpadają ale ledwo wystarczą na proxy i jarvee  Nie mam motywacji, nie mam czasu. Na koniec roku zrobimy ogólne podliczenie jednak chyba to nie dla mnie

Co tam u mnie?

17 listopada mineły 2 lata jak założyłem działalność gospodarczą. Wszyscy wiemy z czym to sie wiąże. DUŻY ZUS... Czy ktoś kto prowadzi firmę ma na tą zakałe jakiś sposób? Szczerze to nie uśmiech mi się płacić 1500 pln ZUSU. Zastanawiam się nad zakupieniem konsultacji u pana Sławka Mentzena. Pewnie mi cos doradzi jak to przytsało na tak świetnego doradcę podatkowego  Niestety godzina konsultacji kosztuje 500 pln więc no tanio to to nie jest no ale cóż zrobić...

Aż wstyd coś napisac tak dawo mnie tutaj nie było  

@jurko82 tęskniliśmy za twoim dziennikiem   Czy składki ZUS po 2 latach zrobiły swoje i dziennik musiał odejść w niepamięć?  

@Czaq nic z tych rzeczy  Najlepszą receptą na duże składki zus (oprócz emigracji firmy) jest zwiększenie dochodów firmy  Ruszę z tym dziennikiem ale trzeba go przekształacić