Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'marketing internetowy' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Make-Cash.pl
    • Newsy i informacje
    • Propozycje i pytania
    • Przedstaw się!
  • Ogólnie o zarabianiu
    • Dzienniki pracy
    • Dyskusje o zarabianiu
    • Podatki, prawo, własna firma
    • Sztuczna inteligencja (AI)
    • Programy i boty
    • Finanse i płatności
  • CPA: Afiliacja i Content locking
    • Dyskusje o CPA
    • Poradniki CPA
    • Sieci CPA i platformy afiliacyjne
    • MyLead.Global
    • FireAds.org
    • Conversand.com
    • Profit.Ninja
  • Polecane przez administrację Make-cash.pl
    • Get Paid 2.0 - Oficjalny Mentoring Make-Cash.pl
  • E-commerce: Handel i usługi w Internecie
    • E-handel i dropshipping
    • Freelancing i usługi
    • Sprzedaż reklam
  • Kryptowaluty
    • Dyskusje o kryptowalutach
    • Giełdy, portfele, kantory i bitomaty
    • Aidropy i kraniki kryptowalut
  • Płatne zadania i bonusy reklamowe
    • Ankiety i płatne zadania
    • Bonusy, promocje i konkursy
    • Monazo.pl
  • Inwestowanie i oszczędzanie pieniędzy
    • Inwestowanie i oszczędzanie
    • HYIP i podobne systemy
  • SEO i SEM: Pozycjonowanie i Optymalizacja
    • Rozmowy o SEO
    • Programy i narzędzia SEO
    • Case Study i Poradniki SEO
    • Reklama w wyszukiwarce
  • Social Media i Komunikatory
    • Panele SMM
    • YouTube i inne serwisy Video
    • Instagram
    • Facebook
    • Inne social media i komunikatory
  • Webmastering, grafika i programowanie
    • Webmastering i grafika
    • Hostingi, domeny, proxy
    • Programowanie
  • Giełda
    • Sprzedam
    • Kupię
    • Wykonam
    • Zlecę
    • Refback
    • Poradniki i nisze
    • Transfery gotówkowe
    • Pozostałe ogłoszenia
    • Zgłoś naruszenie
  • Offtopic
    • Rozmowy o wszystkim
    • Wiadomości i znaleziska
  • Archiwum - Kosz
    • SCAM i podejrzane
    • Archiwum - Kosz

Blogi

  • Blog Ciamciaja
  • Xander's Bloq
  • Ptr. Blog
  • Pociąg do pieniędzy
  • Szumi w internetach
  • Shift CORPORATION
  • Blog
  • Praca za granicą - "Na wakacje"
  • FeelTheInspiration
  • Piszę, bo mogę
  • yosumitshuBlog
  • Opowiastki nieśmiałego chłopca
  • Blog Ziemnego
  • Blog maly95
  • Kryptowaluty i Opcje binarne
  • Ogólnie o zarabianiu w interencie
  • Blog Moriartiego
  • Zielona Słomka Blog
  • SzinekDev
  • Przydatne narzędzia online
  • Blog Olekjs
  • Nowe Wiadomości
  • Blog Muraszczyka
  • Blog Make-Cash

Kategorie

  • Sieci afiliacyjne i programy partnerskie
  • Artykuły sponsorowane
  • E-Commerce i Dropshipping
  • Kryptowaluty
  • Sztuczna inteligencja
  • Księgowość i faktury
  • Content locking
  • Procesory płatnicze i aplikacje fintech
  • Płatne ankiety i opinie
  • Proxy i VPN
  • Hosting i VPS
  • Inne
  • Programy i serwisy do SEO i SEM
  • Baza katalogu serwisów

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Telegram


Discord


Skype


Miejscowość:

  1. Sztuczna inteligencja już od kilku lat odgrywa coraz większą rolę w marketingu cyfrowym, ale dopiero w ostatnich miesiącach jej wpływ stał się naprawdę przełomowy. Dzięki szybkiemu rozwojowi technologii, takich jak generatywna AI, analiza danych w czasie rzeczywistym czy modele predykcyjne, firmy mogą prowadzić kampanie szybciej, skuteczniej i dokładniej niż kiedykolwiek wcześniej. W tym artykule przyjrzymy się praktycznym zastosowaniom AI w różnych obszarach marketingu cyfrowego - od tworzenia treści i reklam, po automatyzację obsługi klienta, analizę danych i personalizację doświadczeń użytkowników. Automatyzacja i personalizacja kampanii marketingowych Jednym z największych atutów AI w marketingu jest zdolność do automatycznej personalizacji treści i reklam. Tradycyjne podejścia opierały się na segmentacji demograficznej, natomiast AI potrafi analizować zachowania użytkowników w czasie rzeczywistym - kliknięcia, historię przeglądania, preferencje zakupowe - i dopasowywać treści z niespotykaną dotąd precyzją. Na przykład platformy reklamowe (Google Ads, Meta Ads) wykorzystują algorytmy uczenia maszynowego do optymalizacji kampanii - automatycznie dobierając formaty, nagłówki i obrazy, które najlepiej konwertują w danym czasie. Dynamiczna personalizacja stron internetowych i newsletterów oparta na AI zwiększa współczynniki kliknięć (CTR), zaangażowania oraz sprzedaży. Generowanie treści za pomocą sztucznej inteligencji AI całkowicie zrewolucjonizowała proces tworzenia treści marketingowych. Narzędzia takie jak ChatGPT, Jasper, Copy.ai czy Writesonic umożliwiają generowanie tekstów reklam, postów w social media, artykułów blogowych, tytułów SEO czy nawet scenariuszy do kampanii wideo. To nie tylko oszczędność czasu, ale również sposób na szybką iterację i testowanie różnych wariantów. W połączeniu z analizą danych AI potrafi zidentyfikować, które formy treści przynoszą najlepsze wyniki i generować ich wariacje w oparciu o realne wyniki. Coraz częściej AI służy też jako asystent kreatywny - nie zastępuje ludzi, ale wspiera ich w burzy mózgów, pisaniu i analizowaniu trendów. Predykcja zachowań i segmentacja odbiorców W świecie marketingu kluczowa jest zdolność do przewidywania, jakie działania podejmie użytkownik i kiedy najlepiej się do niego zwrócić. AI pozwala nie tylko przewidywać przyszłe zachowania (np. rezygnację z subskrypcji, zakup produktu), ale też tworzyć dynamiczne segmenty użytkowników na podstawie danych behawioralnych. Dzięki temu marketerzy mogą: precyzyjnie targetować reklamy, automatycznie zmieniać treści kampanii w zależności od scenariusza, reagować na sygnały ostrzegawcze (np. spadek aktywności klienta) zanim użytkownik odejdzie. Machine learning pomaga również w prognozowaniu sezonowości, popytu oraz zmian trendów rynkowych, co pozwala na wcześniejsze planowanie budżetów reklamowych i strategii contentowych. Obsługa klienta i chatboty oparte na NLP AI w marketingu to nie tylko sprzedaż - to również nowoczesna obsługa klienta 24/7, która wpływa bezpośrednio na doświadczenie użytkownika. Dzięki technologii przetwarzania języka naturalnego (NLP), chatboty potrafią zrozumieć kontekst, odpowiadać na pytania i przekierowywać użytkowników do właściwych źródeł lub zespołów. Co ważne, nowoczesne boty nie są już tylko skryptami z prostą logiką - systemy oparte na LLM-ach, takie jak ChatGPT, Claude czy Gemini, pozwalają tworzyć złożone, empatyczne i kontekstowe konwersacje. W ramach marketingu chatboty są wykorzystywane m.in. do: udzielania informacji o produktach i promocjach, budowania bazy leadów, odzyskiwania porzuconych koszyków, przekierowywania do działu sprzedaży. Zastosowanie AI w analizie danych i optymalizacji kampanii Analityka marketingowa to obszar, w którym AI pokazuje pełnię swoich możliwości. Narzędzia oparte na sztucznej inteligencji analizują dane w czasie rzeczywistym, identyfikują anomalia, przewidują trendy i automatycznie generują raporty KPI. Co więcej - AI jest w stanie zidentyfikować słabe punkty w kampanii (np. nieefektywne grupy docelowe czy nieoptymalne godziny emisji) i zaproponować rozwiązania. Dzięki temu marketerzy mogą działać szybciej, precyzyjniej i trafniej - bez konieczności ręcznego przeszukiwania danych czy analizowania dziesiątek dashboardów. Przeczytaj również: Generatywna AI w tworzeniu obrazów, dźwięku i wideo W erze TikToka i Instagrama rośnie zapotrzebowanie na atrakcyjne, angażujące treści wizualne. I tu z pomocą przychodzi generatywna sztuczna inteligencja. Narzędzia takie jak Midjourney, DALL·E, RunwayML czy Pika Labs umożliwiają tworzenie grafik, animacji, filmów i voice-overów na podstawie prostych promptów tekstowych. To oznacza, że kampanię reklamową wideo można dziś przygotować dosłownie w kilka godzin - bez wynajmowania studia, aktorów czy ekipy produkcyjnej. Marketerzy wykorzystują generatywną AI do: produkcji filmów promocyjnych, testowania storyboardów, generowania animowanych reklam, tłumaczenia wideo i voice-overów na wiele języków. Jakie są wyzwania i ograniczenia AI w marketingu? Choć AI daje ogromne możliwości, jej wdrożenie w marketingu wiąże się również z wyzwaniami. Do najważniejszych należą: jakość danych - bez odpowiednich danych modele AI nie będą skuteczne, etyka i prywatność - wykorzystanie danych klientów musi być zgodne z RODO i zasadami transparentności, dezinformacja i "deepfake content" - generatywna AI może być wykorzystywana do tworzenia fałszywych treści, brak zrozumienia technologii przez marketerów - niezbędna jest edukacja i rozwój kompetencji cyfrowych. Przyszłość AI w marketingu cyfrowym W kolejnych latach AI nie będzie już dodatkiem do strategii marketingowej - stanie się jej centralnym filarem. Narzędzia będą coraz bardziej zintegrowane, predykcje dokładniejsze, a automatyzacja głębsza. Pojawią się także nowe zawody: AI marketing analyst, AI content trainer, czy eksperci ds. etyki modeli generatywnych. Warto też pamiętać, że kluczowa będzie nie tylko technologia, ale umiejętność zadawania jej właściwych pytań - dlatego tzw. prompt engineering może stać się jedną z najbardziej pożądanych kompetencji w marketingu przyszłości. Sprawdź jak już teraz zarabiać dzięki AI Podsumowanie AI nie tylko zmienia sposób prowadzenia marketingu - ona tworzy zupełnie nową erę komunikacji między firmami a klientami. Od generowania treści, przez predykcję zachowań, po automatyzację kampanii - sztuczna inteligencja redefiniuje każdy etap lejka sprzedażowego. Jednak jej efektywne wykorzystanie wymaga świadomości, strategii i ciągłego uczenia się. Marketerzy, którzy już dziś zaczną eksperymentować i wdrażać rozwiązania oparte na AI, zyskają nie tylko przewagę konkurencyjną, ale też umiejętność pracy w ekosystemie przyszłości.
  2. TikTok nie tylko zrewolucjonizował sposób konsumowania treści wideo, ale również zmienił reguły gry w świecie reklamy. Firmy - zarówno globalne korporacje, jak i małe marki - coraz częściej wykorzystują TikToka jako główny kanał dotarcia do młodszych pokoleń. Zamiast stawiać wyłącznie na klasyczne formy promocji, zaczynają inwestować w kampanie, które są kreatywne, dynamiczne i przede wszystkim - natywne dla tej platformy. A skuteczność tych działań potwierdzają liczby, zasięgi i autentyczne zaangażowanie użytkowników. Dlaczego TikTok stał się tak ważny w marketingu? Zanim przejdziemy do konkretnych przykładów kampanii, warto zrozumieć, dlaczego TikTok stał się jednym z najskuteczniejszych kanałów reklamowych ostatnich lat. Kluczem jest połączenie kilku czynników: Algorytm TikToka działa inaczej niż na większości platform - promuje treści, które są angażujące, niezależnie od liczby obserwujących. Oznacza to, że nawet nowa marka może osiągnąć viralowy sukces, jeśli stworzy coś kreatywnego. Użytkownicy TikToka są bardziej otwarci na interakcję z markami, które komunikują się w sposób zabawny, nieszablonowy i niedosłowny. Zamiast standardowej reklamy, oczekują autentyczności i rozrywki. Dynamiczny format wideo sprawia, że treści są konsumowane szybko, ale jeśli coś wzbudzi zainteresowanie - potrafi błyskawicznie się rozprzestrzenić. Przejdźmy więc do konkretnych przykładów marek, które zrozumiały ducha TikToka i wykorzystały jego potencjał w spektakularny sposób. #GuacDance - Chipotle Jedną z najbardziej udanych kampanii była akcja meksykańskiej sieci restauracji Chipotle z hashtagiem #GuacDance, która została uruchomiona z okazji Narodowego Dnia Guacamole. Marka zachęciła użytkowników TikToka do tworzenia filmów tanecznych, w których celebrują swoją miłość do guacamole. Efekt? Ponad 250 tysięcy filmów stworzonych w ramach kampanii i aż 430 milionów wyświetleń w ciągu zaledwie kilku dni. Chipotle zanotowało również rekordową sprzedaż guacamole w swojej historii. Co ważne - kampania nie była przegadana ani zbyt reklamowa, ale dostosowana do młodzieżowej kultury TikToka. #EyesLipsFace - e.l.f. Cosmetics Marka kosmetyczna e.l.f. Cosmetics postawiła na oryginalny dźwięk, który sam w sobie stał się viralem. Stworzyli specjalny utwór o nazwie "Eyes. Lips. Face." i zachęcili użytkowników do nagrywania wideo z jego wykorzystaniem. Kampania była wspierana przez influencerów, ale szybko wymknęła się spod kontroli i zaczęła żyć własnym życiem. W efekcie powstało ponad 5 milionów filmów, a hasztag #eyeslipsface osiągnął ponad 8 miliardów wyświetleń. Co ciekawe, do trendu dołączyły również znane osoby i celebryci, co tylko spotęgowało efekt wirusowy. Ten przykład pokazuje, że dobrze przygotowana kampania muzyczna może być kluczem do sukcesu na TikToku - szczególnie, jeśli pozwala użytkownikom twórczo się wyrazić. #YouHaveToSeeIt - Netflix Netflix, promując premierę nowych tytułów, często sięga po TikToka. Jedną z najciekawszych akcji był hashtag #YouHaveToSeeIt, gdzie użytkownicy pokazywali swoje reakcje na zwroty akcji w serialach i filmach dostępnych w serwisie. Netflix połączył tę kampanię z angażującymi teaserami, efektami specjalnymi i współpracą z twórcami, którzy specjalizują się w recenzjach i reakcjach. Efekt? Miliony interakcji i realny wzrost zainteresowania konkretnymi produkcjami. To pokazuje, że TikTok może być skutecznym kanałem nie tylko do promocji produktów, ale również do zwiększania oglądalności i budowania emocjonalnego zaangażowania wokół treści rozrywkowych. Żabka i Lody Ekipa Na polskim rynku jednym z najgłośniejszych przykładów skutecznej kampanii TikTokowej była akcja Żabki promująca Lody Ekipa. Marka nie tylko wykorzystała obecny hype wokół influencerów i młodzieżowego stylu komunikacji, ale również stworzyła challenge, w którym użytkownicy pokazywali swoje "polowanie" na lody. Żabka błyskawicznie zdobyła ogromne zasięgi, a produkt wyprzedał się w większości lokalizacji niemal natychmiast. Kampania była świetnym przykładem tego, jak wykorzystać autentyczne emocje i trendowy produkt w przestrzeni TikToka. Współpraca z twórcami jako kluczowy element kampanii Większość udanych kampanii na TikToku ma jeden wspólny mianownik - współpracę z influencerami i twórcami treści, którzy dobrze rozumieją język tej platformy. W przeciwieństwie do Instagrama czy YouTube’a, tutaj nie liczy się wyłącznie liczba obserwujących, ale również umiejętność dopasowania treści do algorytmu i trendów. Marki, które dają twórcom swobodę, często otrzymują w zamian autentyczne, kreatywne filmy, które są dużo bardziej skuteczne niż klasyczna reklama. Warto zauważyć, że coraz częściej współpraca z mikroinfluencerami przynosi równie dobre efekty jak kampanie z dużymi nazwiskami - zwłaszcza jeśli chodzi o zaangażowanie i zaufanie odbiorców. Jakie elementy łączą skuteczne kampanie na TikToku? Analizując powyższe przykłady, możemy zauważyć pewne wspólne cechy: Kampanie są oparte na prostych mechanizmach, które zachęcają do działania - np. taniec, reakcja, udział w wyzwaniu. Nie wyglądają jak typowe reklamy - są zabawne, angażujące i łatwe do odtworzenia. Wykorzystują natywne formaty TikToka - dźwięki, efekty, interakcje. Opierają się na trendach - zarówno tych globalnych, jak i lokalnych. To nie przypadek, że najlepsze kampanie przypominają bardziej internetowe memy niż korporacyjne spoty - to właśnie dlatego zyskują tak dużą popularność. Sprawdź, jakie są skuteczne strategie reklamowe na TikToku. TikTok to już nie tylko miejsce do przeglądania śmiesznych filmików TikTok to obecnie jedno z najpotężniejszych narzędzi marketingowych, szczególnie jeśli chodzi o budowanie świadomości marki i szybkie zdobywanie zasięgu. Przykłady takie jak kampanie Chipotle, Netflixa, e.l.f. Cosmetics czy Żabki pokazują, że sukces tkwi nie tylko w kreatywności, ale również w zrozumieniu specyfiki tej platformy. Firmy, które traktują TikToka jak oddzielny ekosystem, inwestują w oryginalne pomysły i współpracują z autentycznymi twórcami, osiągają spektakularne rezultaty. Warto obserwować te działania i czerpać z nich inspirację - niezależnie od tego, czy prowadzisz dużą markę, czy dopiero budujesz swoją obecność w sieci.
  3. Sztuczna inteligencja coraz silniej przenika do działań marketingowych, a jej zastosowanie w SEO to już nie eksperyment, lecz realne wsparcie strategii. Dzięki AI możliwa staje się automatyczna analiza wyników wyszukiwania (SERP), lepsze zrozumienie intencji użytkownika i budowanie skutecznych klastrów tematycznych. W efekcie marki mogą szybciej reagować na zmiany w algorytmach, tworzyć bardziej trafne treści i zwiększać swoją widoczność w Google. W tym artykule przyglądamy się praktycznemu wykorzystaniu AI w SEO - od analizy SERP-ów po tworzenie tematycznych struktur treści. Jak AI zmienia podejście do SEO Wprowadzenie AI do działań SEO oznacza odejście od ręcznej analizy danych i intuicyjnego tworzenia treści. Algorytmy uczące się na bazie danych z wyszukiwarek, zachowań użytkowników i intencji stojących za zapytaniami, pozwalają marketerom działać szybciej i precyzyjniej. Sztuczna inteligencja w SEO znajduje zastosowanie m.in. w analizie słów kluczowych, identyfikacji luk tematycznych, prognozowaniu trendów czy ocenie konkurencyjności treści. Dzięki automatyzacji można zminimalizować czas potrzebny na badania, a jednocześnie zwiększyć ich dokładność. Co więcej, AI umożliwia przetwarzanie ogromnych zbiorów danych, do których człowiek nie miałby dostępu bez wsparcia technologii. Coraz więcej firm traktuje AI nie tylko jako narzędzie pomocnicze, ale jako fundament strategii SEO. Dzięki uczeniu maszynowemu możliwe jest przewidywanie, które treści mają szansę osiągnąć wysoką pozycję jeszcze przed ich publikacją. To zupełnie nowy wymiar planowania działań contentowych. Czym jest analiza SERP i dlaczego ma znaczenie Analiza SERP (Search Engine Results Page) to kluczowy element strategii SEO opartej na danych. Chodzi nie tylko o ocenę, które strony pojawiają się w wynikach wyszukiwania, ale także o zrozumienie, dlaczego właśnie te, a nie inne. SERP-y zawierają cenne informacje o strukturze treści, typach wyników (np. featured snippets, wideo, mapy), a także o tym, jakie intencje użytkowników zaspokajają prezentowane strony. Dzięki analizie wyników można wyłapać wzorce, np. dominujące formaty (artykuły blogowe, poradniki, strony produktowe), obecność konkretnych tematów czy powtarzające się nagłówki. Automatyzacja tego procesu z pomocą AI pozwala na skanowanie setek zapytań i szybkie wnioskowanie, które elementy wpływają na widoczność danej treści w Google. Wykorzystanie AI do automatycznej analizy SERP-ów Zastosowanie AI w analizie SERP-ów zaczyna się od zbierania danych: za pomocą narzędzi opartych na sztucznej inteligencji można automatycznie pobierać wyniki wyszukiwania dla setek zapytań. Następnie systemy te wykorzystują przetwarzanie języka naturalnego (NLP), aby rozpoznać strukturę treści, klasyfikować intencje użytkowników (np. informacyjne, transakcyjne, nawigacyjne) i wykrywać korelacje między pozycją a zawartością strony. Najważniejsze funkcje AI w analizie SERP to: Identyfikacja dominujących typów treści - artykuły, rankingi, strony produktowe, Q&A. Analiza nagłówków i meta danych - określanie, które elementy wpływają na CTR. Klasyfikacja intencji użytkownika - informacyjna, transakcyjna, porównawcza itp. Wykrywanie powiązanych tematów - sugerowanie potencjalnych klastrów. Ocena konkurencyjności fraz - analiza siły stron w wynikach organicznych. Tego typu automatyczne podejście jest nie tylko szybsze, ale też mniej podatne na błędy interpretacyjne. Przykłady narzędzi oferujących tego typu funkcje to m.in. Surfer SEO, MarketMuse czy Clearscope. Umożliwiają one ocenę optymalizacji treści względem aktualnych wyników i generowanie rekomendacji dotyczących struktury oraz słów kluczowych. Klastry tematyczne jako filar nowoczesnego SEO Klastry tematyczne (ang. topic clusters) to podejście do organizacji treści, w którym jeden główny temat (tzw. pillar content) zostaje otoczony powiązanymi artykułami rozwijającymi poszczególne wątki. Struktura taka pozwala robotom Google lepiej zrozumieć, o czym jest dana strona, oraz jaką ekspertyzę prezentuje w danym obszarze. Dobrze zbudowany klaster tematyczny zwiększa szansę na zajęcie wielu pozycji w wynikach wyszukiwania, wzmacnia synergię między stronami poprzez linkowanie wewnętrzne i ułatwia użytkownikowi poruszanie się po stronie. Co ważne - to podejście bardzo dobrze współgra z algorytmami Google preferującymi głębokie, merytoryczne i spójne treści. Tworzenie klastrów ręcznie bywa czasochłonne i wymaga solidnego rozeznania w temacie. Dlatego właśnie coraz więcej specjalistów SEO wspiera się AI, aby zidentyfikować tematy podrzędne, wykryć luki i zaprojektować strukturę treści opartą o dane. Jak AI pomaga tworzyć skuteczne klastry tematyczne Wykorzystując dane z analizy SERP oraz techniki NLP, sztuczna inteligencja jest w stanie automatycznie wygenerować mapę tematów powiązanych z daną frazą. Może również sugerować podział na konkretne kategorie, wyodrębniać pytania zadawane przez użytkowników i tworzyć logiczne powiązania między nimi. W praktyce oznacza to, że AI może służyć jako zaawansowane narzędzie do planowania treści: podpowiada, jakie artykuły należy stworzyć, jak je nazwać i jak je połączyć z treścią główną. Taki proces może znacznie zwiększyć efektywność content marketingu i skrócić czas od analizy do publikacji. Co ważne, narzędzia AI uczą się na bieżąco - aktualizują dane oparte na zmianach w SERP-ach, trendach sezonowych i działaniach konkurencji. Dzięki temu marketerzy nie muszą zaczynać analizy od zera przy każdej zmianie strategii, a zamiast tego mogą opierać się na dynamicznych, zawsze aktualnych mapach tematycznych.
  4. W świecie TikToka i krótkich form wideo użytkownik podejmuje decyzję o zatrzymaniu uwagi w ułamku sekundy. Scrollowanie stało się dominującym sposobem konsumpcji treści - odruchowym, intuicyjnym i często bezrefleksyjnym. Marketerzy i twórcy reklam muszą dziś walczyć nie tylko o kliknięcie, ale o moment zatrzymania uwagi, który może przerodzić się w zaangażowanie i konwersję. Zrozumienie psychologii scrollowania oraz specyfiki pokolenia TikToka to nie tylko przewaga konkurencyjna - to konieczność w nowoczesnym marketingu, skierowanym w dużej części na rynek mobilny. Pokolenie TikToka - kim są i jak konsumują treści? Pokolenie TikToka to przede wszystkim generacja Z, urodzona po 1995 roku, oraz młodsi millenialsi. Dorastali w środowisku cyfrowym, w którym dostęp do informacji i rozrywki jest natychmiastowy, a cierpliwość użytkownika - bardzo ograniczona. Ich nawyki medialne różnią się od starszych grup: zamiast konsumować długie artykuły czy oglądać pełnometrażowe reklamy, wybierają krótkie, dynamiczne treści wideo dostosowane do pionowego ekranu smartfona. Dla tej grupy autentyczność, szybkość przekazu i rozrywka są ważniejsze niż formalna estetyka. Nie ufają tradycyjnym reklamom - oczekują treści, które wpisują się w naturalny rytm ich scrollowania, zamiast go zakłócać. Stąd rosnąca rola contentu natywnego, krótkich formatów oraz reklam tworzonych przez twórców, a nie marki. Mechanizm scrollowania - jak działa i co oznacza dla marketerów? Scrollowanie to nie tylko ruch palca - to reakcja poznawcza na przebodźcowane środowisko cyfrowe. Szybkie przewijanie treści jest formą selekcji: mózg użytkownika przetwarza bodźce błyskawicznie, filtrując te, które zasługują na uwagę. W tej ekonomii uwagi liczy się pierwsze 1-2 sekundy - moment, w którym treść ma szansę "złapać" widza. Z punktu widzenia psychologii, scrollowanie wiąże się z tzw. nagrodą zmiennego wzmocnienia - użytkownik nie wie, co pojawi się za chwilę, więc przewija dalej, licząc na coś interesującego. To zjawisko, podobne do mechanizmów wykorzystywanych w grach losowych, tworzy nawykowy schemat korzystania z aplikacji takich jak TikTok czy Instagram. Dla marketerów oznacza to konieczność dostosowania strategii marketingowej do nowych realiów i projektowanie treści, które natychmiast wywołują ciekawość lub emocję. Długie wprowadzenia, powolna narracja czy nadmierna estetyzacja - choć atrakcyjne wizualnie - mogą przegrać z bardziej impulsywnym, surowym contentem. Co zatrzymuje kciuk? Elementy skutecznych reklam na TikToku W świecie TikToka "zatrzymanie kciuka" to wyznacznik sukcesu reklamy. Ale co dokładnie sprawia, że użytkownik się zatrzymuje? Pierwsze sekundy to klucz: Wyróżnij reklamę już w pierwszym ujęciu - dynamicznym ruchem, zaskakującym obrazem, pytaniem lub silną emocją. Zrozumiałość bez dźwięku: Ponad 60% treści wideo jest oglądana bez dźwięku. Wbudowane napisy, silna ekspresja wizualna i wyraźne CTA są obowiązkowe. Autentyczność: Użytkownicy TikToka są wyczuleni na "reklamowy ton". Dlatego skuteczne kampanie często wykorzystują formaty zbliżone do treści użytkowników (UGC - user-generated content). Dopasowanie do trendów: Korzystanie z aktualnych dźwięków, efektów czy memów pozwala wtopić reklamę w kontekst platformy, co zwiększa jej zasięg organiczny. Pionowy format i szybki montaż: Treści muszą być zoptymalizowane pod urządzenia mobilne - pionowy kadr, dynamiczne cięcia, tempo narracji dopasowane do percepcji Gen Z. Najskuteczniejsze reklamy to te, które wyglądają nie jak reklamy, lecz jak naturalna część feedu - wciągająca, rozpoznawalna, zgodna z językiem platformy. Attention span w praktyce - jak projektować treści, które nie giną w tłumie Średni attention span użytkownika TikToka to zaledwie kilka sekund. Oznacza to, że cała struktura reklamy powinna być zaprojektowana "do góry nogami" - najpierw konkluzja, później rozwinięcie. W praktyce oznacza to: Zaczynaj od efektu "wow" - zadziwiający fakt, pytanie, mini-historia z twistem. Utrzymuj napięcie narracyjne - każda sekunda powinna prowadzić do kolejnej; nie zostawiaj "pustych momentów". Stosuj dynamiczny montaż - przejścia, zbliżenia, animacje - ale z umiarem, by nie przytłoczyć. Dopasuj tempo do kontekstu kulturowego odbiorcy - np. szybka mowa, młodzieżowe idiomy, znajome formaty narracyjne. Zachowanie widza zależy od tego, jak trafnie odczytasz jego rytm poznawczy. Reklama musi być intuicyjna, instynktowna, dopasowana do nawyków scrollowania - tylko wtedy przestaje być przerywnikiem, a staje się treścią samą w sobie. Od uwagi do konwersji - psychologia decyzji zakupowych na TikToku Zatrzymanie uwagi to dopiero pierwszy krok. W kontekście TikToka, konwersja często zaczyna się od zaangażowania: komentarza, zapisania filmu, odwiedzenia profilu lub kliknięcia linku w bio. Na tym etapie kluczowe są: Zaufanie - użytkownicy bardziej ufają poleceniom twórców niż bezpośrednim komunikatom marek. Dlatego współpraca z mikroinfluencerami może być bardziej skuteczna niż kampania z celebrytą. Społeczny dowód słuszności - liczba lajków, komentarzy, opinii zwiększa wiarygodność treści i wpływa na decyzje zakupowe. Skrócona ścieżka zakupu - integracja sklepu bezpośrednio z TikTokiem (TikTok Shop) eliminuje tarcia konwersyjne. Im mniej kliknięć dzieli użytkownika od zakupu, tym większa szansa na efekt. Format call-to-action - zamiast klasycznego "Kup teraz", lepiej działa CTA typu "Zobacz, jak to działa", "Sprawdź reakcje innych", "Nie uwierzysz, co się stało". Psychologia decyzji zakupowych na TikToku opiera się na impulsie, ciekawości i emocji, nie zaś na racjonalnym porównywaniu ofert. Dlatego reklamy muszą inspirować, nie informować; angażować, nie przekonywać.
  5. Meta Ads umożliwia obecnie bardzo dużo typów reklam i, co najważniejsze, możliwość definiowania konkretnych grup odbiorców tych reklam. Koszty takiego promowania ustalamy sami - minimalna kwota, którą możemy przeznaczyć na reklamę, to zaledwie 2zł. W tekście nie będę poruszał kwestii technicznej - tj. jak takie reklamy dodać, skupię się na odpowiednim definiowaniu odbiorców, tak by Wasze reklamy były po prostu skuteczne. Wszelkie kwestie techniczne, różnice w typach, formatach reklam najlepiej doczytywać tutaj: https://www.facebook.com/business/ads-guide/. Podlinkowana strona będzie zawsze aktualna, więc myślę że dużo lepiej spełni swoje zadanie pod tym względem, niż opisywanie na blogu spraw, które się zmieniają w miarę aktualizacji facebooka. W sieci krąży pewien mit, jakoby FB obcinał zasięg organiczny osobom, które nie korzystają z “facebook ads". To nie jest prawda, więc jeśli kupujesz reklamy “z musu" - najpierw przeczytaj ten tekst : 10 marketingowych mitów na temat Facebook’a. Co to jest Meta Ads, jak działa i ile to kosztuje ? Meta Ads, czy też Facebook Ads (skrót: “fb ads") to narzędzie reklamowe na facebooku, dostępne zarówno dla osób fizycznych, jak i dla firm. Możliwości tego narzędzia, a także umiejscowienia reklam, stale się rozszerzają - możemy w ten sposób promować fanpage’e, przyciski “call to action", strony - a także wykorzystywać je np. do zbierania adresów e-mail. Taka reklama, w porównaniu z innymi możliwościami, jest znacznie mniej inwazyjna. Na pewno każdy widuje na facebooku posty opisane informacją “sponsorowany" - te posty właściwie “zlewają się" z pozostałymi postami na tablicy w spójną całość. Brak nachalności może istotnie wpłynąć na skuteczność reklamy - i moim zdaniem, które rozszerzę przy analizie targetowania, wpływa. Użytkownik, który jest “bombardowany" bannerami (lub co gorsza - pop-up’ami) czuje, że ktoś chce mu “coś wcisnąć" i raczej nastawia się z góry do wszelkich takich reklam negatywnie, tymbardziej że często są po prostu irytujące. W przypadku facebooka, wszystko jest zaplanowane w taki sposób - że reklamy zlewają się z tłem, a użytkownik nie odczuwa tego “bombardowania" aż tak - wobec czego, jeśli informacja faktycznie go zainteresuje - wejdzie w nią sam, dobrowolnie. Myślę, że nie muszę tłumaczyć dlaczego dobrowolne wchodzenie na określone strony jest skuteczniejsze od “zwabiania" (np. poprzez ukryte linki, wprowadzające w błąd bannery, itd.) - bo każdy zna różnicę własnego podejścia do sprawy w obu przypadkach. Przeważnie konwersja jest większa przy stosowaniu “pull marketingu" (klient przychodzi sam do sprzedawcy), niż “push marketingu" (sprzedawca przychodzi z propozycjami do klienta). Facebook to najchętniej używany portal społecznościowy w Polsce, który odwiedza codziennie ogromna liczba ludzi. Dzięki “targetowaniu" możemy spośród tych ludzi wydzielić naszych potencjalnych klientów i dotrzeć z reklamą tylko do grup, które mogą być zainteresowane naszym produktem/stroną/wydarzeniem lub czymkolwiek co reklamujemy. Dodając reklamę (obojętnie w jakiej formie), mamy możliwość zdefiniowania naszej grupy docelowej poprzez dobór płci, wieku, miejsca zamieszkania oraz zainteresowań. Facebook nazwał to kiedyś bardzo wymownie sposobem na znalezienie swoich klientów, zanim oni zaczną szukać nas - coś w tym jest. To właśnie odpowiednie zdefiniowanie odbiorców (oczywiście oprócz samej treści reklamowej, która również jest bardzo ważna!) odróżnia skuteczną reklamę od “marnotrawstwa pieniędzy". Jak już napisałem, facebook to ogromne zbiorowisko ludzi - a koszty ponosimy bez względu na to, czy reklama jest dobrana, czy też nie. To do nas należy zdefiniowanie odbiorców, a FB po prostu wykonuje to co zlecimy. Jeśli reklamujemy kosmetyki 40+ w grupie wiekowej 13-14 lat, nie dziwmy się że płacimy za brak efektów. Wspomniałem już o kosztach, więc powiedzmy sobie ile taka reklama kosztuje. Od razu powiem, że wcale nie trzeba dużo wydać żeby być zadowolonym z efektów. W zależności od tego co promujemy - musimy ustalić budżet dzienny (np. podczas promowania fanpage’a) lub budżet łączny (np. podczas promowania konkretnego posta). Budżet dzienny, jak sama nazwa wskazuje, dotyczy maksymalnej kwoty którą chcemy wydać w ciągu jednego dnia promocji - a budżet łączny dotyczy pieniędzy, którą chcemy rozdzielić na zdefiniowany czas promocji. Minimalna kwota - dla obu wariantów - to 2zł, minimum trwania reklamy to jeden dzień - więc “po najmniejszej linii oporu" wydamy tylko 2zł. Na początek polecam działania testowe na budżecie 10zł. W ten sposób można testować różne kombinacje przed zakupem docelowej, dłuższej, reklamy za większą kwotę. 10zł to oczywiście tylko przykład budżetu na który każdy jest sobie w stanie pozwolić - i na nim eksperymentować. Ten budżet testowy jest niestety bardzo względny i zależy od wartości wybranej grupy - przy wartości kliku 0,5zł, kwota 10zł nie będzie miarodajna -> ale przy 0,05zł/klik już jak najbardziej. Wysokość budżetu testowego zależy od wartości grupy docelowej. Być może ktoś już próbował użyć FB ADS, ale zrezygnował po zauważeniu “wysokich cen". To akurat tylko taki “trick" facebooka na podnoszenie sprzedaży. Nie przejmujcie się tym, że domyślnie wyświetlane kwoty są wyższe, a czas promocji dłuższy. “2zł" przeważnie nie ma w ogóle na liście do wyboru - ale jak najbardziej można wpisać taką kwotę ręcznie, tak samo jak wybrać 1 dzień jako czas trwania reklamy, także bez obaw. Pieniądze można przelać za pomocą przelewu - nie trzeba już dodawać karty płatniczej, tak jak było to zorganizowane kiedyś. Dobór grupy docelowej w Meta Ads - skuteczne targetowanie Czyli przechodzimy do najważniejszej części tego tekstu. Odpowiednie targetowanie to jeden z najważniejszych aspektów skutecznego reklamowania. Zanim zaczniemy, powiem dlaczego w ogóle o tym piszę. FB ADS używam do promowania FP (fp = fanpage) biznesów stacjonarnych, które mam “pod opieką" i tego bloga. Jeśli chodzi o bloga, cały czas eksperymentuję z doborem zainteresowań - póki co, po przeliczeniu, każdy pozyskany like kosztował mnie około 80 groszy. Pozyskałem z reklam zaledwie 34 “lajki" - także zapłaciłem za to całe 27 złotych. Potestuję jeszcze reklamy kierowane do inaczej zdefiniowanych grup, a jeśli nie dam rady już tej ceny za 1 like obniżyć - kupię troszkę droższą reklamę skierowaną do obecnie dobranej grupy (1 like = 80 groszy). “Zarabianie w internecie", wbrew pozorom, nie jest aż tak popularne. FP firmy stacjonarnej ma bardziej ograniczone kryteria (bo ważna jest też lokalizacja odbiorców, którą trzeba konkretnie sprecyzować), tutaj “mój rekord zasięgowy" wynosi 5800 osób za 60zł - co zdecydowanie przełożyło się na sprzedaż, także reklama się zwróciła i to ze sporą nawiązką. Odpowiednio skonfigurowane FB ADS może być tanim i bardzo wartościowym źródłem ruchu - jak widać nie są to duże kwoty. 60 zł za dotarcie do 5800 osób (wyselekcjonowanych jako potencjalni klienci) to bardzo mało. Lokalizacja grupy docelowej w meta ads W dalszej części tekstu, zakładam, że reklamujesz programy partnerskie w Polsce i prowadzisz polskojęzyczny Fanpage - zatem lokalizacja nie będzie miała znaczenia. W tym przypadku należy ustawić lokalizację najogólniej jako po prostu “POLSKA", tak by reklama docierała do wszystkich użytkowników FB znajdujących się na terenie całego kraju. Jeśli prowadzisz firmę stacjonarną - oczywiście miejsce zamieszkania trzeba skonkretyzować. Nie polecam patrzeć na domysły “skąd mógłby być klient" i wybierać nawet bardzo oddalone małe miejscowości (bo w końcu przecież może przyjechać) - a raczej skupić się, przynajmniej na początku, na najbardziej prawdopodobnych lokalizacjach - czyli tych najbliższych. Płeć grupy docelowej w meta ads Wracamy do promocji programów partnerskich. Teraz, gdy zdefiniowaliśmy już lokalizację, w zależności od niszy i promowanego programu partnerskiego - wybieramy płeć. Podobnie jak przy lokalizacji, odradzam kierowanie się tym, że kobiety/mężczyźni TEŻ mogą być zainteresowani - kierujcie się najbardziej prawdopodobną większością, chyba że macie nieograniczony budżet - wówczas “kto bogatemu zabroni." Jeśli większość Twoich klientów to mężczyźni - wyklucz kobiety - i odwrotnie. Jeśli nisza jest porównywalnie ciekawa dla obu płci - zaznacz opcję “wszyscy". Wiek grupy docelowej w facebook ads Wiek - tak samo jak wyżej trzeba jak najbardziej tą grupę sprecyzować. Od razu wyrzuć myśli “też mogą się zainteresować", tu nie chodzi o docieranie do jak największej ilości ludzi, a tylko do osób potencjalnie najbardziej zainteresowanych Twoją tematyką/produktem/usługą lub czymkolwiek innym co w ten sposób reklamujesz. U mnie, jeśli chodzi o bloga o zarabianiu przez internet, są to osoby w wieku od 17 do 25 lat. Oczywiście 26-latki i 16-latki TEŻ mogą być zainteresowani, ale WIĘKSZOŚĆ “naturalnych" fanów mieści się w przedziale 17-25. Nie ma sensu celować w rozszerzoną grupę odbiorców, wręcz przeciwnie - żeby reklama była skuteczna, trzeba się skupić na konkretnej, najbardziej prawdopodobnej grupie potencjalnych klientów. Wybór zainteresowań w meta ads i facebook ads Największe “pole do popisu" stanowią zainteresowania. Omówię na przykładzie reklam bloga - wówczas każdy zrozumie co mam na myśli. Mógłbym w zainteresowaniach zaznaczyć tylko “zarabianie przez internet", ale czy faktycznie to właśnie Ci ludzie są dla mnie najodpowiedniejszą grupą odbiorców? Oczywiście to wszystko zależy od celu - ale jeśli celem byłaby maksymalizacja zysków, taka reklama mogłaby się okazać po prostu słaba i chociaż trafiałaby do faktycznie zainteresowanych treściami osób, mogłaby nie mieć przełożenia na sprzedaż. Jak wiecie, sprzedaję poradniki - więc najlepszą grupą docelową są tutaj osoby NOWE. Czy ludzie zainteresowani już “zarabianiem przez internet" są nowi w tej branży? Nie, nie są - i zapewne mają też konta w wielu programach partnerskich, więc o nowych poleconych również mogłoby być ciężko. Żeby dotrzeć do osób nowych, trzeba dotrzeć do osób zainteresowanych zarabianiem w ogóle i rozszerzyć zainteresowania o tematy pokrewne - bo istnieje bardzo duża szansa, że zainteresują się też zarabianiem w programach partnerskich - które praktycznie nie ma barier wejścia. Moim celem nie jest maksymalizacja zysków, a budowanie zainteresowania blogiem - wobec tego grupa docelowa zawiera osoby już zainteresowane e-biznesem, nie kieruję się zyskami przy promocji bloga. W zainteresowaniach, oprócz tematów związanych stricte z e-biznesem, uwzględniłem między innymi : autorów książek o zarabianiu pieniędzy, np. kiyosaki hyip mlm, marketing wielopoziomowy biznesplan telemarketing reklama, marketing, marketing bezpośredni, cyfrowy, partnerski zarządzanie (studenci zarządzania i marketingu!) nazwy firm szkoleniowych związanych z marketingiem, np, sprawnymarketing (dodanie tego zainteresowania obniżyło koszt 1 like’a o 10 groszy :>) Powyższa lista dotyczy zainteresowań, które - według mnie - są pokrewne zarabianiu przez internet, więc te osoby jak najbardziej mogą się blogiem zainteresować. Ponadto - tak zdefiniowane zainteresowania są w stanie dotrzeć do osób, które dopiero zainteresują się zarabianiem przez internet - a więc mogą przełożyć się na sprzedaż i nowych poleconych. Zawsze - przy planowaniu reklam - warto wyłączyć komputer, usiąść w spokoju z kartką, długopisem i zrobić sobie “burzę mózgów" w celu odnalezienia jak największej ilości zainteresowań pokrewnych. Cokolwiek sprzedajesz - powinieneś reklamę skierować także do osób zainteresowanych substytutami. Podam abstrakcyjny przykład : reklamując bułki, warto uwzględnić w zainteresowaniach : chleb, rogale, drożdzówki, precle, itd. - jeśli ktoś “interesuje się" chlebem, bardzo możliwe że rozszerzy swoje zainteresowania również na bułki. Płatne reklamy na facebooku w Meta Ads Reklamy na facebooku, ze względu na możliwość targetowania - przy odpowiednim zdefiniowaniu grupy docelowej - są w stanie przynieść bardzo dobre efekty za niewielkie pieniądze. Pamiętajcie, że każdy reklamowany produkt - zwykle - może mieć więcej niż jedno, to oczywiste, zastosowanie - wobec tego tych reklam (tym samym definiowania grup docelowych) również może być więcej. O rozszerzaniu grup docelowych pisałem niedawno tutaj : Rozszerzanie grupy docelowej, czyli dostosowywanie reklam produktu do potrzeb nowych odbiorców, polecam zapoznać się także z tym tekstem.
  6. Przeglądając fora i różne blogi możemy spotkać się z wieloma opiniami na temat marketingu i reklamy na, obecnie najpopularniejszym w Polsce, portalu społecznościowym - czyli na facebooku (meta). Często te opinie są ze sobą sprzeczne i często, niestety, powtarzane bez sprawdzenia. Właściwie - powiem szczerze - robiłem dzisiaj mały rekonesans wśród blogerów zajmujących się zarabianiem w Internecie, pracą w domu, marketingiem i tych chociaż trochę nawiązujących do bliskich mi tematów - zbierałem informacje do innego wpisu i przypadkowo natrafłem na wiele informacji na temat facebooka, które nijak się mają do mojej praktyki. Jak skutecznie reklamować się na facebooku? Ciężko dokładnie ustalić pochodzenie tych mitów, na forach dotyczących zarabiania też są często powtarzane - myślę, że warto byłoby je sobie omówić. Nie bierzcie czasem moich opinii za pewnik, kierujcie się też własnymi doświadczeniami - w tym wpisie przedstawiam własne poglądy i doświadczenia związane z marketingiem i reklamą na facebooku. Muszę też zaznaczyć, że w przypadku zarabiania przez internet w modelu afiliacyjnym miałem zawsze inne priorytety od np. firm budujących na facebooku swój wizerunek/markę. U mnie liczyła się zawsze głównie maksymalizacja sprzedaży, a wizerunek fanpage’a/grupy/wydarzenia był dużo mniej ważny - stąd mogłem sobie pozwalać na zupełnie inne posunięcia - ale mechanizmy działania są jednak takie same w obu przypadkach. Na facebooku zarabiam i reklamuję oferty afiliacyjne od lipca 2014 roku. W szczytowym momencie zarządzałem około 110 fanpage’ami o łącznej liczbie fanów przekraczającej 500 tys. Właściwie dalej posiadam około 40 fanpage’y, które stoją nieużywane ze względu na brak czasu. Zdecydowanie wolę poświęcić się rozwijaniu bloga, uważam to za dużo pewniejszą inwestycje czasową (w końcu facebook mi go nie usunie :>). Tak naprawdę taki mój fanpage, którego nie traktuję jako narzędzie do masowego wysyłania reklam - to dobiero obecny fanpage tego bloga . Przykłady z tego fanpage’a również się przydadzą do obalenia niektórych z omawianych dzisiaj mitów dotyczących marketingu i reklamy na facebooku. 10 mitów dotyczących reklamy i marketingu na facebooku (meta) Mit 1: Facebook ogranicza organiczne zasięgi, żeby korzystać ze sponsorowanych postów. Bez reklam nie dotrze się nawet do 10% swoich fanów Te “10%" to akurat przykład mający symbolizować ograniczenie, którego naprawdę nie ma. Dzisiaj przeczytałem nawet notkę o rzekomych 2% - co już w ogóle jest bzdurą. Pamiętam jak na FP z 9 tys. fanów mój post zobaczyło aż 11 tysięcy osób (ze względu na znajomych fanów komentujących post), to w prawdzie było około 7 miesięcy temu, więc pominę ten przykład i posłużę się świeżym fanpage’em tego bloga: Jak widać stronę polubiło 479 osób, a zasięg posta wyniósł 348 - czyli po zaokrągleniu 72,66% fanów widziało post. Można by powiedzieć, że to świeży fanpage, ma jeszcze mało fanów i rządzi się innymi prawami, a dopiero gdy “urośnie" odczuje ograniczenie. Otóż nie mogę się z tym zgodzić. Jeden z fanpage’y którymi zarządzałem miał ponad 3 lata i 55 tys. fanów - a mój rekord zasięgu na post wyniósł 33 tys. (60%). Oczywiście idealną sytuacją byłoby gdyby wszyscy nasi fani widzieli wszystkie dodawane posty, ale przy obecnym modelu działania FB jest to ficznie niemożliwe. Algorytm ustalający zasięg na FB nie da rady wyświetlać wszystkim wszystkiego - każdy dostaje to, co go interesuje. Jak wiemy portal selekcjonuje informacje tak, by wyświetlać nam w pierwszej kolejności te, które nas interesują. Jeżeli dany fan nie będzie wchodził w interakcję z naszą stroną (np. wchodził w publikowane linki, komentował, lajkował), a dodatkowo w między czasie polubi dużo więcej fanpage’y - oczywistością jest fakt, że portal mu tych naszych postów nie wyświetli, bo wyjdzie z założenia że go nie interesują. Każdy nasz fan lubi też inne strony i każda z tych stron oczekuje, że dotrze do tej osoby ze swoim postem - a to jest niemożliwe, bo wówczas każdy użytkownik facebook’a byłby wręcz bombardowany postami z fanpage’y. Niestety nie tylko Ty chcesz się reklamować na facebooku - gdyby każdy widział posty z każdej strony,którą polubił, to dopiero byłby strzał w kolano dla tego portalu. Często można się też spotkać z opiniami sugerującymi jakoby facebook specjalnie ograniczał zasięg. Uważam, że ten zasięg w ogóle nie jest obcinany - mogą się zmieniać algorytmy selekcjonujące wyświetlane treści - ale tak czy siak, zasięgu nie stracą strony z którymi fani wchodzą w interakcje. U mnie tym wejściem w interacje jest obecnie po prostu wejście w link do artykułu - i zasięg trzyma się mniej więcej na takim samym poziomie. Gdy przestaniecie wchodzić w publikowane przeze mnie linki, te posty po prostu z czasem przestaną się Wam wyświetlać, tak to działa - więc zachęcam do wchodzenia w interakcję z fanpage’em tego bloga. EDIT (03.01.2018): Facebook wyróżnia 5 typów postów, które faktycznie mogą spowodować tymczasowe ograniczenie zasięgu organicznego (tzw. filtr). Ograniczeniu mogą podlegać wszystkie posty lub tylko te zawierające linki (nie będzie miało znaczenia jakie). Tego typu filtr może spowodować obcięcie zasięgów nawet do zera. Jest to obcięcie tymczasowe. Te typy postów to: Vote baiting - obrazek podzielony na kilka sekcji z różnymi reakcjami (łapka w górę dla produktu X, serduszko dla produktu Y) React baiting - posty w stylu “polub ten post, jeśli naprawdę ci się podobał, daj serduszko, jeśli chcesz znaleźć PRAWDZIWĄ miłość" Share baiting - "udostępnij to 25 znajomym, aby wygrać szansę na X" Tag baiting - "oznacz znajomego, który też chciałby.. / który jest...". Comment baiting - zachęcanie do zostawiania bezwartościowego komentarza, np. "wpisz OK, jeśli się z nami zgadzasz". Nałożenie filtra niekoniecznie obejmuje od razu cały fanpage. Filt może być nałożony wyłącznie na konto używane do publikacji postów, konkretną domenę, pojedyńczy link z danej domeny. Często natychmiastowo pomaga sama zmiana konta FB lub domeny - to należy wykonać w pierwszej kolejności. Więcej o zasięgu postów na FB jest napisane tutaj: Od czego zależy zasięg postów na facebooku? Jeżeli prowadzisz własny fanpage i masz opisywany problem - tzn. docierasz z postami do zaledwie 10% fanów, zrób przerwę. Niestety nie da się oszacować jak długą (co omówię dokładniej przy ostatnim omawianym micie, więc zachęcam do dalszego czytania), ale obstawiałbym okres mniej-więcej miesiąca. Gdy rozpoczniesz aktywność po przerwie, facebook znów powinien wyświetlić posty Twoim starym fanom w ramach testu - czy strona ich zainteresuje. Jeżeli Ci fani wówczas ponownie wejdą z Tobą w interakcję - na nowo rozbudzisz swój fanpage i reklama na facebooku znów będzie skuteczna. Po takiej przerwie zasięg strasznie wzrasta - ale bez interakcji ze strony fanów, znów po czasie umrze śmiercią naturalną. Podsumowując: Posty sponsorowane są niepotrzebne by docierać do swoich fanów. Właściwie to te posty w ogóle są niepotrzebne by docierać do obecnych fanów - raczej zawsze myślałem o promowaniu jako docieraniu do osób, które jeszcze mojej strony nie lubią. Marketing na facebooku jest może być w pełni organiczny, pod warunkiem publikowania interesujących treści. Mit 2: Istnieją najkorzystniejsze godziny dodawania postów na facebooku i Instagramie W jakich godzinach dodawać posty na facebooku? Na pewno, jeśli interesujecie się facebook marketingiem, spotkaliście się z opiniami że posty najlepiej dodawać o konkretnych godzinach, w konkretne dni tygodnia - a decydować o tym ma fakt ile statystycznie ludzi siedzi wówczas przed komputerami. Niestety - te godziny nie mają żadnego przełożenia na wyniki reklamy na facebooku. Dany post może się komuś wyświetlić nawet tydzień po publikacji. Nie mieliście nigdy sytuacji w której na “wallu" widzicie post z polubionego fanpage’a np. sprzed czterech dni? Godzina i dzień publikacji nie ma właściwie wpływu na zasięg. Na przykład ten post : został dodany w niedzielę o 22.00 i zdecydowanie wyprzedził posty dodawane np. w poniedziałki o 18.00. Obecny rekord zasięgu na facebook’owej stronie bloga pobił post dodany 30 minut po północy we wtorek (widziało go aż 88% lubiących FP fanów). Wiecie jak traktuje się fanpage kupiony tylko i wyłącznie pod promocję ofert afiliacyjnych? Posty zawierające reklamy dodaje się całą dobę, co np. godzinę, 30 minut, w skrajności nawet co 15 minut. Widząc statystyki z całej doby z postami dodawanymi co np. 2 godziny nie widać aby jakiekolwiek godziny były “wyjątkowe" - niektóre posty faktycznie mają bardzo duże zasięgi, np. wspomniany już post z zasięgiem 33 tys. na stronie z 55 tys. lajków. Wówczas posty były dodawane co godzinę, większość oscylowała w zasięgu pomiędzy 2-4 tys. aż tu nagle padł rekord - 33 tys. Taki wynik post osiągnął w kilka dni, a więc godzina publikacji nie miała tutaj znaczenia. Znaczenie miało zainteresowanie zawartością i reakcje fanów na opublikowaną treść. Podsumowując : Godziny publikacji i dni tygodnia z całą pewnością nie mają żadnego wpływu na zasięg postów, szczególnie jeśli spojrzymy na statystyki po np. 7 dniach. Możliwe, że macie inne doświadczenia, tak jak mówiłem na początku wpisu - opisuję tu tylko swoje doświadczenia i poglądy na temat reklamy na facebooku. Mit 3: Spadający zasięg w statystykach fanpage’a to problem marketingowy Przejmujesz się spadającym zasięgiem ?:) Uspokoję Cię - tak naprawdę, najczęściej, to kompletnie o niczym nie świadczy. Wchodzimy sobie w statystyki strony, a naszym oczom wyświetla się czerwona strzałeczka w dół informująca o spadku zasięgu w ostatnim tygodniu. Co robimy nie tak? Dlaczego ten zasięg spada? Nie będę się powtarzał co do wchodzenia w interakcję ze stroną przez naszych fanów, m.in chodzi o to - ale akurat w tym wypadku głównie chodzi o ilość dodawanych postów przez ostatnie 7 dni. Dokładniej chodzi mi o tą pozycję w statystykach (tu akurat widać wzrost - ale pewnie niedługo będzie spadek :>) : Ta pozycja jest sumą zasięgów postów z ostatniego tygodnia (dany fan liczony jest tylko raz na 7 dni). Jeśli tych postów jest więcej - zasięg sumaryczny również zwykle jest większy, jeśli mniej - widać spadek. Uważam, że w kontekście marketingu i reklamy na facebooku akurat tym wskaźnikiem w ogóle nie powinnniśmy się przejmować. Najważniejsze jest monitorowanie zasięgu poszczególnych postów - to są nasze reklamy na facebooku i to one powinny docierać do jak największej ilości fanów. Podsumowując: Spadający zasięg w statystykach zwykle oznacza po prostu mniejszą ilość postów dodanych przez ostatnie 7 dni. Nie decyduje o potencjale strony. Mit 4: Używanie opcji opóźnionej publikacji (planowanie) postów zaniża ich zasięg W internecie krąży bardzo popularna grafika przedstawiająca spadek zasięgu postów w skutek ich planowania. Grafika ma za zadanie udowodnić, że im dalszy termin publikacji zaplanowanych postów, tym mniejszy zasięg organiczny. Prawda jest taka, że na ten spadek zasięgu mogło się złożyć bardzo dużo czynników - przede wszystkim postępujący brak interakcji fanów ze stroną. Jak już napisałem, nic dziwnego że posty nie wyświetlają się osobom niezainteresowanym ich treścią - na tym polega algorytm dopasowujący wyświetlanie treści na naszych tablicach. Swojego czasu, zafascynowany zyskiem pasywnym, postanowiłem zaplanować posty na kilka miesięcy w przód. Nie zauważyłem przez ten czas żadnego postępującego spadku zasięgu. Przez cały okres automatycznej publikacji (to naprawdę był długi okres) zasięg zachowywał się naturalnie, czasem wzrastał, czasem malał, czasem nagle strzelał w górę, a czasem gwałtownie spadał. Swoją drogą te nagłe wzrosty w górę mają też związek ze znajomymi naszych fanów komentujących/lubiących dany post (wówczas również część ze znajomych takiego komentującego, zobaczy jego aktywność - tym samym “podbijając" nasz zasięg posta). Podsumowując: Planowanie postów nie ma żadnego wpływu na zasięg. Śmiało można korzystać z tego narzędzia w celu reklamy na facebooku. Mit 5: Powinno się publikować maksymalnie “x" postów dziennie, aby nie zabić zasięgu strony Pod “x" można podstawić dowolną liczbę, najczęściej można się spotkać z zalecanym ograniczeniem do 2-3 postów/dzień. Podobno dodając więcej postów - obniżamy ich zasięg. Tak jak już mówiłem, fanpage’e kupowane tylko pod promocję ofert w modelu “CPA" (czyli ofert afiliacyjnych), zwykle traktuje się bardzo “nieprofesjonalnie" i reklamy puszcza cały czas, w krótkich odstępach czasowych (to może być np. 30 postów/dzień). To całkowicie normalne, że dodając zbyt dużo postów , w zbyt krótkim czasie, nie zdobędą takich zasięgów jak np. tylko dwa posty z odstępem sześciu godzin - ale suma zasięgów z poszczególnych postów (publikowanych często) na pewno znacznie przekroczy sumę tych dwóch. To całkowicie normalne, że portal nie wyświetli na raz wszystkim fanom np. 30 postów, więc ten zasięg na poszczególnych postach będzie mniejszy przez jakiś czas - no właśnie, “przez jakiś czas", bo jak zapewne pamiętasz i wiesz z własnego doświadczenia - dany post będzię się wyświetlał fanom jeszcze długo po dniu publikacji. Patrząc na statystyki postów z perpektywy czasu, zasięgi poszczególnych powinny być porównywalne ze stosowaniem się do zasad dodawania maksymalnie 2-3 postów dziennie, ale ich suma znacznie wyższa od sumy tych 2-3 postów. Z perspektywy pracy w domu i zarabiania przez internet w modelu afiliacyjnych - reklama na facebooku jest skuteczniejsza przy “spamowaniu postami reklamowymi." Tutaj jest jeszcze druga strona medalu, bo dodając zbyt dużo postów - po prostu zniechęcisz do siebie fanów, którzy zaczną je, mówiąc kolokwialnie, “olewać" - wówczas facebook uzna, że nie są już zainteresowani Twoimi wstawkami i zasięg faktycznie będzie postępująco spadać. Także wszystko trzeba wyważyć, marketing na facebooku nie jest czarno-biały. Działając na “krótką metę" warto dodawać jak najwięcej postów, nawet kilkadziesiąt dziennie - wówczas ten zasięg z dnia na dzień będzie po prostu ogromny, ale z czasem, w miarę utrzymywania takiej strategii, spadnie w końcu do najniższego z możliwych. Podsumowując: Z perspektywy czasu ilość dziennych postów nie ma wpływu na zasięg w krótkim okresie czasu stosowania opisywanej metody (wiele postów dziennie), im więcej postów dodamy - tym więcej osób je zobaczy - ale chcąc utrzymać fanów w interakcji faktycznie nie wolno przesadzać. Mit 6: Edytowane posty mają niższy zasięg niż takie bez edycji Hmm.. pierwsze pytanie brzmi: kto i w jaki sposób to sprawdził ?:) Wydaje mi się, że to niemożliwe do sprawdzenia. Nie da się stworzyć dwóch jednakowych sytuacji, więc nie mogę tego dokładnie sprawdzić na potrzeby tego wpisu, ale powiem więcej - nikt nie może. Możemy oczywiście porównywać zasięgi różnych edytowanych i nieedytowanych postów - te edytowane bardzo często zdecydowanie górują nad nieedytowanymi, więc taka teza jest po prostu błędna. Moim zdaniem. Podkreślę jeszcze raz, że żadnym specem od reklamy i marketingu na facebooku nie jestem - także mogę się mylić, ale tak właśnie uważam. Podsumowując: Edycja postów nie ma wpływu na ich zasięg - a jeśli ma, ten wpływ działa w dwie strony (czyli w zależności od dodanej/zmienionej treści, ten zasięg może zmaleć lub wzrosnąć w zależności od zainteresowania tymi treściami wśród naszych fanów). Mit 7: Im więcej fanów lubiących daną stronę, tym wyższy potencjał reklamowy fanpage’a na facebooku Jak już wiemy - ilość fanów nie przekłada się na zasięg, zasięg zależy od interakcji fanów ze stroną - co zawsze będę powtarzał do znudzenia. Ogromne fanpage’e (pod względem ilości “lików") mogą docierać do 2% swoich fanów, a malutkie do 80%. Malutki fanpage może mieć większy zasięg od ogromnego. Podsumowanie: Potencjał marketingowy fanpage’a zależy od zasięgu poszczególnych postów, a ten od interakcji fanów ze stroną. Suma lików nie ma przełożenia na efekty reklamowe na facebooku. Mit 8: Stosowanie hashtagów podwyższa zasięg postów na facebooku Pamiętam nawet kiedy ten mit stał się popularny. Wówczas facebook zmienił swój algorytm wyświetlania treści, wielu stronom (w tym moim) gwałtownie spadły zasięgi i na blogach zaczęły pojawiać się poradniki dotyczące stosowania hasztagów w celu odbudowania zasięgów - oczywiście z nich skorzystałem licząc na poprawę i... i się przeliczyłem. Zero zmian, dosłownie zero - stosowałem hashtagi do każdego postu przez dobre 2 tygodnie i nie odnotowałem żadnych zmian w zasięgu. Ktoś ten mit wymyślił, a reszta powtarzała - i dalej można się z nim spotkać. Od tej pory hashtagów nie stosowałem, nie stosuję i stosować nie planuję. Na facebooku się po prostu nie przyjęły i nie mają wpływu na zasięg organiczny. Nie wierzę w jakikolwiek wpływ stosowania tagów na potencjał reklamy na facebooku - moim zdaniem liczą się tylko interakcje i zainteresowanie publikowanymi treściami ze strony naszych fanów. Podsumowując : Hashtagi nie mają zauważalnego wpływu na zasięg organiczny naszych postów. Mit 9: Im więcej polubień (like'ów) i innyvh reakcji pod postem reklamowym na facebooku, tym większy zasięg tego posta Powyższa grafika przedstawia post z 4 polubieniami i post bez like’ów. Kto wygrywa? Niestety nie ma reguły. Ilość reakcji, like’ów pod postem nie przekłada się na zasięg. Na zasięg przekłada się zainteresowanie publikowanymi przez daną stronę treściami. Oczywiście z łatwością możemy też znaleźć przykład na potwierdzenie tej tezy - ale skoro są przykłady na jej obalenie, nie można tego traktować jako reguły. To posty z większym zasięgiem mają więcej like’ów, czy posty z większą ilością like’ów mają większy zasięg? Co było pierwsze, jajo czy kura ?:) Uważam, że na zasięg danego postu największy wpływ mają interakcje fanów z wcześniejszymi postami tej samej strony (przy czym interakcje rozumiem nawet jako przeczytanie posta i wejście w opublikowany link, nawet bez komentowania i polubienia). Podsumowanie Większa ilość like’ów pod postem nie gwarantuje i nie przekłada się na większy zasięg. Mit 10: Na facebooku istnieją ustalone limity wykonywania danych akcji, trzymając się tych reguł unikniemy blokady konta Marketing na facebooku, ten darmowy, ze względu na różnego rodzaju limity i ograniczenia może być dość uciążliwy. Głównie mam tu na myśli blokady związane z publikowaniem postów w grupach. Takie grupy, szczególnie “kupię-sprzedam-zamienię", to świetny rynek zbytu dla ofert CPS oraz sprzedaży własnych produktów i reklamowania aukcji np. z allegro. Facebook traktuje masowe dodawanie ofert sprzedażowych jako spam i bardzo łatwo wpaść w anty-spamowy filtr, tym samym utracić możliwość dodawania postów np. na 1, 3, 7 lub 30 dni. W skrajnych przypadkach można oczywiście dostać już stałą blokadę konta. Przy pierwszym punkcie (micie) napisałem, że ciężko oszacować jak długo powinna zająć przerwa w publikacji postów - aby móc “odbudować" zasięg. Tego się nie da ustalić, tak samo jak nie da się ustalić ile możemy dodać postów reklamowych w grupach facebook’owych. Niestety, gdyby to było takie proste - każdy mógłby obchodzić filtry. Facebook specjalnie zmienia swoje zabezpieczenia w czasie rzeczywistym, tym samym uniemożliwia znalezienie schematów. Jedno konto dostanie blokadę po 10 postach, inne po 50, inne doda 100 i nie dostanie. Tutaj jest bardzo dużo zmiennych i nikt nie wie jak to dokładnie działa. Wszelkie konkretne liczbowe ograniczenia z którymi można się spotkać, np. “dodawaj maksymalnie 10 postów dziennie" nie mają żadnego przełożenia co do faktycznych reguł anty-spamowych na portalu facebook. Filtry są zmienne. Podsumowując : Nie istnieją konkretne limity wykonywania danych akcji. Marketing organiczny na facebooku w sporej części zależy od szczęścia. Reklama na facebooku nie ma drogi na skróty Marketing i reklamowanie się na facebooku jest bardzo popularne wsród ludzi pracujących w domu i zarabiających w internecie. Warto zdawać sobie sprawę z powyższych mitów i kłaść nacisk przede wszystkim na interesujące treści, zamiast szukać “rozwiązań na skróty". Reklama na facebooku nie ma rozwiązań na skróty. Jeśli macie znajomych, którzy zarabiają dzięki fanpage’om i uznacie, że przyda im się opisana wiedza - będę wdzięczny za polecenie artykułu. A może macie znajomych, którzy propagują i wierzą w niektóre z wymienionych 10 mitów - wówczas tymbardziej będę wdzięczny za podesłanie im linka do tego wpisu:) Jeśli chodzi o marketing i reklamę na facebooku, polecam również wpis dot. płatnych rozwiązań, czyli FB ADS: Skuteczna reklama na Facebook’u, czyli jak zdefiniować grupę docelową w “Facebook Ads."
  7. Dochodowe zarabianie w internecie to przede wszystkim afiliacja oraz sprzedaż własnych produktów. Obie możliwości są rozliczane w modelu CPA (w przypadku własnych produktów stawka CPS wynosi po prostu 100%) i dają wręcz nieograniczone możliwości w zakresie promocji swoich linków partnerskich. Istnieją metody bezpośrednie - w których nie trzeba przygotowywać dodatkowych stron internetowych - oraz te pośrednie, gdzie strona sprzedażowa jest niezbędna, a przynajmniej wysoce wskazana. W tym wpisie przedstawiam najpopularniejsze typy stron sprzedażowych wykorzystywane w marketingu afiliacyjnym oraz sprzedaży własnych produktów. Zapraszam do lektury! Landing page - bezpośrednia strona sprzedażowa LP (skrót od ang. landing page) to prosta witryna niezawierająca artykułów, ani dużej ilości tekstu -> tym samym strasznie ograniczona w potencjalnych frazach. Landing page jest już - a przynajmniej powinien być - ostatnim krokiem do finalizacji transakcji na drodze naszych klientów. W przypadku sprzedaży własnych produktów - “LP" (lub strona pełniąca jego rolę - np. “koszyk" w e-sklepie") jest czymś niezbędnym, musimy go przygotować. W przypadku promowania ofert afiliacyjnym, mówimy natomiast o “dodatkowym LP" (inaczej pre-landing page’u). Aby nadać ofercie sens i utożsamić ją z konkretnymi potrzebami, możemy przygotować dodatkowy landing page, zaprojektowany dla konkretnej grupy odbiorców, trafiający w konkretne potrzeby. LP dodatkowy jest na blogu opisany w osobnym wpisie, także po więcej informacji na ten temat odsyłam do: “Kiedy stosować i jaką rolę pełni dodatkowy landing page?“ One-Page - jedno-stronnicowa strona zarobkowa Kolejnym typem stron sprzedażowych są tzw. “one-page", które można porównać do “LP na sterydach". Gdy zapełnimy landing page większą ilością tekstu - stworzymy “one-page“, czyli stronę internetową składającą się z jednej podstrony. One-page są bogatsze w treści, także pozycjonuje się je znacznie łatwiej - wciąż nie oddają jednak pełnego kontekstu i nie za bardzo budują wiarygodny wizerunek sprzedawcy (w stosunku do odpowiednio przygotowanych mini-stron i blogów). Moim zdaniem “one-page" są bardzo dobre dla początkujących w zarabianiu na własnych stronach. Tworzy się je znacznie szybciej i łatwiej od witryn z wieloma podstronami, a ze względu na to że są bogate w treści - nadają się do skutecznego pozycjonowania zdecydowanie bardziej od landing page’y. Myślę, że to dobry punkt wyjścia -> który następnie można stale udoskonalać, tak by finalnie zbudować wiarygodną “mini-stronę" lub “bloga". Szczególnymi podtypami landing page’y lub (w zależności od wielkości) one-page’y używanych do promocji kampanii afiliacyjnych, mogą być “porównywarka" oraz “ranking“. Tego typu strony można tworzyć w celu promowania pożyczek, ubezpieczeń, kredytów, ofert sieci telekomunikacyjnych, ofert kont bankowych, ofert inwestycyjnych i innych. Mini-strona - anonimowa witryna sprzedażowa “Mini-strona" nie ma jasno wskazanego autora - przeważnie jest całkowicie anonimowa. Taka witryna zawiera co najmniej kilka podstron i artykułów (tekstów) na tematy związane z reklamowaną niszą - dzięki temu zdecydowanie rozszerzamy potencjalne frazy pod którymi będziemy widziani w wyszukiwarkach i oprócz fraz na których nam zależy, można się spodziewać również fajnych pozycji pod inne, które nawet nie przyszłyby nam do głowy. Takie strony przypominają portale internetowe (w zależności od stopnia rozbudowania - większe lub mniejsze) poświęcone wąskiej tematyce. Rolą takiej strony jest wprowadzenie odwiedzających ją osób w reklamowaną tematykę, skojarzenie odczuwanej potrzeby z reklamowaną ofertą, ew. wykreowanie potrzeby - i dopiero wtedy, już tego zainteresowanego usera -> odesłanie do landing page’a w celu finalizacji sprzedaży. Dobra “mini-strona" to, moim zdaniem, strona która na nią nie wygląda. Oczywistym faktem jest, że jeśli wchodzący na stronę userzy zorientują się że powstała tylko po to żeby coś sprzedać - znacząco straci na wiarygodności. Wobec tego dokładanie starań do tego by wyglądała jak najbardziej profesjonalnie i wiarygodnie - nie jest stratą czasu, stratą czasu jest natomiast pozycjonowanie i reklamowanie niekonwertujących stron. Przygotowanie skutecznej strony tego typu jest zdecydowanie trudniejsze i bardziej czasochłonne od działania na “one-page’u", ale daje większe możliwości pod względem zdobywania ruchu i zwiększania konwersji. Więcej o “mini-stronach" napisałem tutaj: “Landing Page, “mini-strona" i ich połączenie - czyli jak przygotować zarabiającą stronę“. Blog - sprzedaż za pomocą wizerunku wykreowanej marki osobistej “Blog" pod względem funkcjonalności jest podobny do “mini-strony" - nie służy jednak budowaniu anonimowej marki strony (nastawionej pod konkretną potrzebę), a budowaniu marki osobistej - czyli autora bloga. Każdy wpis jest podpisany, co kreuje wizerunek i wiarygodność autora bloga. Sprzedaż opiera się tutaj na zaufaniu do autora - w budowę którego trzeba włożyć dużo pracy. Pod względem stopnia trudności, pomimo podobieństw, blogi stawiam za “mini-stronami". Anonimowy portal jest moim zdaniem znacznie łatwiejszy do postawienia od budowy zaufania do marki osobistej. W kontekście tworzenia blogów, warto dodać że marka osobista wcale nie musi być budowana poprzez publicznie przedstawianie się z imienia, nazwiska, zdjęcia - równie dobrze można budować markę pseudonimu którym się posługujemy. Więcej o tym napisałem tutaj:" Prowadzenie bloga pod pseudonimem - szkodzi, pomaga, czy nie ma znaczenia? “ Sklep internetowy - wirtualny market dla własnych i cudzych produktów Założenie sklepu internetowego może sprawiać wrażenie bycia skomplikowanym - istnieje jednak sporo rozwiązań umożliwiających założenie i odpowiednią konfigurację sklepu w bardzo prosty sposób, całkowicie za darmo. Przykładem takiego rozwiązania jest wtyczka do wordpressa - “ WooCommerce “. Warto wiedzieć, że WooCommerce pozwala także na dodawanie produktów w modelu afiliacyjnym - tj. na tworzenie sklepu internetowego będącego reklamą ofert afiliacyjnych pod pozorem ich bezpośredniej sprzedaży. Jak widać prowadzenie własnego e-sklepu, może być związane wyłącznie z wydatkiem na hosting i domenę. Taki model zarabiania nie wymaga prowadzenia działalności gospodarczej do momentu osiągania 1300zł/miesięcznie przychodów - w przypadku sprzedaży własnych produktów, a w przypadku promowania w ten sposób ofert afiliacyjnych, działalność gospodarcza w ogóle nie jest wymagana. Który typ strony internetowej jest skuteczny w afiliacji i e-commerce? Landing page to witryna, która w procesie sprzedaży jest konieczna. Sam w sobie LP nie nadaje się jednak do pozycjonowania i budowania odpowiedniej wiarygodności. W tym celu - przynajmniej na początek - warto stworzyć “one-page", a docelowo bardziej skomplikowane strony. Działając anonimowo - “mini-stronę", a chcąc budować markę osobistą - “bloga". Oba rozwiązania są bardzo dobre w kontekście sprzedaży, czy to własnych, czy to cudzych produktów. Są po prostu trochę inne pod względem podejścia i prowadzenia.
  8. Zarabiając w sieciach afiliacyjnych, spotykamy się z mnogością różnego rodzaju programów partnerskich i ofert CPA. Przeważnie nie mamy wyboru co do strony sprzedażowej (landing page’a) do którego docelowo odsyłamy pozyskiwany ruch, narzuca nam go reklamodawca - a nawet jeśli mamy, ten wybór jest ograniczony i wygląd stron niekoniecznie jest zgodny z oczekiwaniami i potrzebami naszej grupy odbiorców reklam. Brak możliwości edycji landing page’a to ograniczone pole manewru przy próbach zwiększania konwersji naszych kampanii reklamowych. Na szczęście z pomocą przychodzi dodatkowy landing page, nazywany również “pre-landing page’em" lub “stroną przechwytującą", który możemy dodać do “ścieżki sprzedażowej". W tym wpisie krótko omawiam czy i kiedy warto stosować tego typu rozwiązanie. Zapraszam! Landing Page Dodatkowy - prelander w sprzedaży internetowej LP (skrót od ang. landing page) to strona sprzedażowa, która - jak sama nazwa wskazuje - ma na celu bezpośrednią sprzedaż. “Sprzedaż" w kontekście zarabiania przez internet może być rozumiana bardzo szeroko - oprócz faktycznej sprzedaży może chodzić o pobranie pliku, rejestrację, wypełnienie formularza i innego rodzaju akcje. Taki landing page jest już - a przynajmniej powinien być - ostatnim krokiem do finalizacji transakcji na drodze naszych klientów. W przypadku promowania i sprzedaży własnych produktów - mamy pełną kontrolę nad LP. W przypadku ofert afiliacyjnych - najczęściej żadną. Jest to o tyle problematyczne, że taki standardowy LP niekoniecznie odzwierciedla potrzeby naszych odbiorców. Każdy produkt lub usługę można reklamować na wiele różnych sposobów, ta sama oferta może spełniać wiele różnych potrzeb - a gotowy LP z reguły jest bardzo uniwersalny, tym samym ograniczony w potencjale marketingowym. Aby nadać ofercie sens i utożsamić ją z konkretnymi potrzebami, możemy przygotować tzw. “LP dodatkowy" zaprojektowany dla konkretnej grupy odbiorców, trafiający w konkretne potrzeby. W zależności od miejsc promocji, takich LP dodatkowych możemy przygotować więcej. Wchodzący na nie odbiorcy powinni zainteresować się produktem, utożsamić go ze spełnianiem swojej potrzeby i, finalnie, przejść na właściwy LP dostępny w programie partnerskim. Ścieżka sprzedażowa wygląda więc następująco: [1] Miejsce reklamowania -> [2] LP dodatkowy -> [3] LP docelowy Skuteczna sprzedaż polega przede wszystkim na spełnianiu potrzeb - a więc dodatkowy LP jest narzędziem, które nam w tym pomoże. To dzięki niemu utożsamimy daną ofertę z rozwiązaniem problemu trapiącego określoną grupę ludzi, wśród których przeprowadzamy kampanię reklamową. W afiliacji może zdarzyć się również tak, że program partnerski nie udostępnia żadnego landing page’a, a nasze linki afiliacyjne prowadzą np. od razu do wypełniania formularza zamówienia. W takich sytuacjach bezwzględnie należy przygotować Pre-Landing Page, tak aby całość była wiarygodna, spójna i konkretnie opisana. Sam formularz nie będzie zadowalająco konwertował. Prelander może sprzedawać więcej od landing page'a Strona przechwytująca, stosowana w marketingu afiliacyjnym, zwiększa kontrolę nad procesem sprzedaży, wydłuża ścieżkę sprzedażową o dodatkowy element mający wpływ na konwersję oraz umożliwia dostosowanie promowanej oferty do określonych potrzeb grupy odbiorców. Stosowanie LP dodatkowych może znacząco podwyższyć konwersję, ale - uwaga - działa to też w drugą stronę. Słabo przygotowany Pre-Landing Page może tą konwersję obniżyć. Tutaj warto przypomnieć elementy wpływające na skuteczność LP: 5 elementów wpływających na skuteczność landing page’y. Jak stworzyć skuteczny pre-landing page krok po kroku Tworzenie skutecznego prelandera powinno rozpocząć się od zrozumienia intencji użytkownika i dopasowania komunikatu do konkretnej potrzeby. Pierwszym krokiem jest przyciągający uwagę nagłówek, który wyraźnie komunikuje problem i zapowiada rozwiązanie. Następnie warto zamieścić krótki, przekonujący opis, najlepiej z elementami storytellingu i dowodami społecznymi (opinie, liczby, cytaty). Dobry prelander powinien zawierać również CTA (Call to Action), które prowadzi użytkownika dalej - czyli na właściwy landing page partnera. Strona przechwytująca musi ładować się szybko, działać poprawnie na urządzeniach mobilnych i być pozbawiona rozpraszaczy. Gdzie promować prelanding page w afiliacji? Dodatkowy LP sprawdza się w wielu kanałach promocji. Najczęściej stosuje się go w kampaniach płatnych, takich jak reklamy na Facebooku, Google Ads, TikToku czy natywne sieci reklamowe (np. Taboola, Outbrain). Dzięki prelanderowi możemy łatwo dopasować przekaz do danego segmentu odbiorców. Sprawdza się również w e-mail marketingu, gdzie możemy kierować użytkowników najpierw na LP dodatkowy wprowadzający w temat, zanim trafią na właściwą ofertę. Warto także eksperymentować z prelanderami w kampaniach SEO - szczególnie w długim ogonie słów kluczowych, gdzie możemy tworzyć dedykowane strony dla konkretnych fraz. Prelanding page w afiliacji - przykłady zastosowań Praktyczne zastosowania pre-landing page’y są bardzo szerokie. W branży zdrowia i urody możemy np. przygotować prelander porównujący różne metody na bielsze zęby, gdzie jedna z nich to polecana oferta partnera. W finansach - porównanie różnych sposobów oszczędzania lub inwestowania, prowadzące do oferty np. konta oszczędnościowego. W kampaniach na adult dating - prelander może zawierać test osobowości lub fałszywy czat. W każdej niszy chodzi o to, by zbudować kontekst, zaangażować użytkownika i przedstawić promowaną ofertę jako logiczny, naturalny krok. Najczęstsze błędy przy tworzeniu prelanderów Jednym z najczęstszych błędów jest brak spójności między prelanderem a stroną docelową - inny język, inny styl lub niespójne obietnice powodują utratę zaufania i spadek konwersji. Równie częstym problemem jest przeładowanie treścią - prelander powinien być zwięzły i prowadzić użytkownika jednym logicznym ciągiem do działania. Warto unikać nachalnej sprzedaży, zamiast tego budować zainteresowanie i zaufanie. Brak testów A/B to kolejny błąd - nawet niewielkie zmiany w nagłówkach, grafikach czy kolorze przycisku CTA mogą znacząco wpłynąć na wyniki kampanii.
  9. Dzisiaj przedstawiam informacje dotyczące tworzenia i projektowania własnych landing page’y. Elementów wpływających na skuteczność jest oczywiście dużo więcej niż wymienione - ale opisywaną piątkę uważam za zdecydowany “must have". Dla przypomnienia, jeśli ktoś dopiero zaczyna czytać bloga, LP (skrót od ang. landing page) to strona sprzedażowa, która - jak sama nazwa wskazuje - ma na celu bezpośrednią sprzedaż. “Sprzedaż" w kontekście e-zarabiania może być rozumiana bardzo szeroko - oprócz faktycznej sprzedaży może chodzić o pobranie pliku, rejestrację, wypełnienie formularza i innego rodzaju akcje rozliczane w modelu CPA. Projektowanie landing page’y i stron sprzedażowych - wordpress elementor LP możemy wykonać sami w HTML+CSS, możemy posiłkować się wordpress’em, użyć generatorów (np. wordpress elementor lub mobirise), obojętnie. Tutaj najważniejszy jest efekt wizualny, wiarygodność, elementy podnoszące konwersje. Stosunkowo prosty w obsłudze jest elementor. Dokładniej jest to wtyczka do najpopularniejszego systemu CMS - czyli wordpress’a. Wersja podstawowa (darmowa) sama w sobie jest dość uboga, natomiast można do niej doinstalować (również darmowe) dodatki: https://wordpress.org/plugins/essential-addons-for-elementor-lite/ https://wordpress.org/plugins/elementskit-lite/ Jeśli to nie wystarczy, warto przejrzeć oferty na allegro - można tu bowiem kupić elementor premium w bardzo korzystnych cenach. Poniższy film bardzo dobrze wyjaśnia obsługę elementora: Strony sprzedażowe i landing page’e - 5 marketingowych elementów Każdy LP jest robiony w jakimś konkretnym celu. Akcją, której oczekujemy od odwiedzających stronę, jest właśnie ten cel, a cały “wystrój" i treść powinna ich do tego przekonać, a raczej uświadomić im, że sami chcą tą akcję wykonać. Warto wczuwać się w rolę odbiorcy i analizować co widzi, na co zwróci uwagę bezpośrednio po otwarciu strony, gdzie kliknie, co przeczyta, co pominie, itp. Może być ciężko wczuć się w odbiorcę lub krytykować samego siebie, także takie same testy warto wykonać również na znajomych - powinny być dużo bardziej wiarygodne. LP nie może być skomplikowany, powinien być prosty do odczytu oraz zawierać jasne i konkretne instrukcje. Istnieje cały szereg czynników wpływających na skuteczność przekazu i wrażenie wywoływane na odbiorcy. Pełna zawartość LP’ków zależy od tego czy działamy w modelu: LP LP dodatkowy + LP mini-strona + LP mini-strona + LP dodatkowy + LP bo w każdym tym modelu ścieżka w której możemy budować zainteresowanie jest odpowiednio dłuższa lub krótsza, ale bez względu na to czy projektujemy “LP dodatkowy" czy “LP", powinniśmy uwzględnić poniższe 5 elementów. Dla przypomnienia “LP dodatkowy" to landing page mający za zadanie skojarzyć produkt z określoną potrzebą, a następnie odesłać do LP udostępnianego przez program partnerski (reklamodawcę afiliacyjnego). Poniżej przedstawiam 5 elementów wpływających na skuteczność sprzedażową tworzonych LP. Całą piątkę uważam za ‘must have’: 1 - Grafika obrazująca spełnioną potrzebę na LP Ludzie są wzrokowcami, wobec tego zdjęcie, a najlepiej cała oprawa graficzna, powinny przedstawiać dokładnie to, do czego dążą odbiorcy (na podstawie zdefiniowanej wcześniej potrzeby). W reklamach telewizyjnych większość produktów stara się skojarzyć z uczuciami szczęścia, zdrowia, poczucia więzi rodzinnych. My mamy dużo szersze pole do popisu bo nie musimy celować w uniwersalne potrzeby, możemy je dokładnie precyzować i docierać do konkretnych grup odbiorców. Zdjęcia na LP powinny więc przedstawiać już spełnioną potrzebę wybranej przez nas grupy. 2 - Zwroty sugerujące natychmiastowe działanie - wezwanie do zakupu Chodzi oczywiście o zwroty typu (np. zarejestruj się, kup, dołącz, zapisz się, pobierz, itd.): - JUŻ TERAZ - OD RAZU - NIE CZEKAJ Być może wydaje Ci się, że takie zwroty obniżają konwersję bo kojarzą się z main-streamowymi reklamami. Też mi się tak kiedyś wydawało, dopóki tego nie sprawdziłem. Wygląda na to, że w main-streamowych reklamach się ich używa bo po prostu działają i to bardzo dobrze. Ludzie nie lubią myśleć nad tym co i kiedy zrobić, stąd na LP’kach warto umieszczać bardzo konkretne instrukcje (prowadzić odbiorców “za rękę" aż do finalizacji sprzedaży). 3 - Dowód społeczny w sprzedaży internetowej - komentarze i/lub recenzje klientów Według znanych mi badań marketingowych, komentarze w internecie to druga, zaraz po komentarzach od znajomych/rodziny, informacja którą konsumenci biorą pod uwagę przy podejmowaniu decyzji zakupowych. Wręcz nie wolno nam tego zaniedbywać. Na LP powinnny znaleźć się komentarze/recenzje dotychczasowych klientów. Nie chodzi tu o umożliwienie komentowania pod LP - to by mogło nawet zaszkodzić konwersji (bo zamiast dokonać zakupu, użytkownicy przejdą na końcu do czytania komentarzy) - chodzi o dodanie kilku komentarzy w “ścieżce" (zawartości LP) którą przechodzą użytkownicy zmierzający do dokonania zakupu. 4 - Twarde dane widoczne na stronie sprzedażowej Twarde dane to np. ilość klientów , rok powstania, czas działania, itp. Takie niepodważalne fakty wpływają na konwersję poprzez podnoszenie wiarygodności całej witryny - także zdecydowanie warto je umieścić na LP, najlepiej już na samej górze żeby były widoczne od razu po wejściu na stronę. Przykłady : “Z usługi skorzystało już 5345 osób!", “Istniejemy od 2009 roku!", “Produkt udoskonalamy od 2011 roku!", “Zero reklamacji od początku działania!", “Średnia ocen kupujących 4,9 / 5". 5 - Ograniczenie czasowe i ilościowe sprzedawanych online produktów Ten punkt, nie bez przyczyny, umieściłem na końcu. Ograniczenia nie zawsze pasują do oferty - zwłaszcza przy LP dodatkowych (które przecież nie mają wpływu na warunki sprzedaży). Całość polega na ograniczeniu czasowym lub ilościowym danej oferty. W przypadku używania własnego LP, warto dodać co najmniej ograniczenie czasowe - np. “Poradnik w tej cenie dostępny jest tylko do końca czerwca!". Jeśli używamy LP dodatkowego - ograniczenie można dodać tylko jeśli faktycznie występuje, a najlepiej jeśli jest także jasno zaznaczone na finalnym LP udostępnianym przez program partnerski. Jeśli chodzi o ograniczenie ilościowe - ten zabieg ma na celu jeszcze większe wzmocnienie nacisku na “natychmiastowe skorzystanie z oferty". Przykłady treści ograniczającej ilość: “Zostało już tylko 5 wolnych miejsc, pośpiesz się i zapisz się już teraz!". Oba ograniczenia - czasowe i ilościowe - powinny nieść ze sobą przesłanie - “teraz albo nigdy". Tworzenie strony która sprzedaje - dodaj te 5 elementów Powyższe 5 elementów uważam za najważniejsze, ale zaznaczam że jest ich dużo więcej. Warto testować nasze LP’ki, podsyłać znajomym, samemu wczuwać się w rolę odbiorcy i ciągle poprawiać - tak by działały jak najlepiej. Stworzenie sprzedającego LP to nie jest jednorazowa robota, a ciągły proces - ciężko tak naprawdę stwierdzić czy ten proces “ulepszania" może się kiedyś skończyć, bo zawsze znajdzie się coś do poprawy. Stosunkowo prosto strony sprzedażowe tworzy się za pomocą wordpress’a i wtyczki elementor.
  10. Każda branża ma charakterystyczne dla siebie błędy i nie inaczej jest z zarabianiem przez internet, w programach partnerskich. Dzisiaj przedstawię błędy, które uważam za najpopularniejsze wśród osób zarabiających w modelu CPA/afiliacji. Z racji prowadzenia grup mentorskich, troszkę już tych błędów poznałem. Przeważnie dotyczą one osób nowych, ale nie tylko. Polecam przeczytać cały tekst, bez względu na Wasze doświadczenia, czy też “staż w branży" - ZAWSZE można coś usprawnić w stosowanych metodach. Uprzedzam, że kolejność na poniższej liście jest czysto losowa i nie należy się nią kierować. Niższy numer porządkowy nie oznacza poważniejszego/częstszego błędu, umiejscowienie to po prostu kwestia przypadku. Zapraszam do lektury. 1. Skupianie się na pozycjonowaniu w zarabianiu na afiliacji Mam wrażenie, że ostatnio na forach o zarabianiu panuje moda na pozycjonowanie swoich stron i inne metody promowania idą troszkę w odstawkę. Żebyśmy się źle nie zrozumieli - jeśli chodzi o moje zdanie, uważam, że to bardzo dobrze, bo bardziej stabilnego zaplecza od wypozycjonowanych “mini-stron" nie ma. Problem polega na tym, że wiele osób skupia się na ciągłym linkowaniu, optymalizacji kodu, analizowaniu pozycji na liście wyszukiwań - podczas gdy faktycznie nie mają właściwie co pozycjonować. Wysoka pozycja w google, podczas gdy LP/mini-strona kuleją pod względem marketingowym, nic nie da. Bez odpowiednio zbudowanej wiarygodności i naprawdę dobrych treści - pozycjonowanie stron nie przełoży się na zyski, choćbyśmy mieli pozycję w top3 na wszystkie pożądane frazy. Uważam takie działanie za stratę czasu i zdecydowanie polecam zacząć od początku. Odpowiednie przygotowanie “mini-strony", tak by zmaksymalizować konwersję, jest podstawowym elementem, pierwszym etapem - pozycjonowanie natomiast ostanim (zaraz po “reklamowaniu"). Oczywiście nie traktuj opisanego podejścia za pewnik, być może myślisz inaczej. To jest po prostu mój pewnik i moje zdanie. Więcej o tym zdaniu napisałem również tutaj : Landing Page, "mini-strona" i ich połączenie - czyli jak uniezależnić się od dodatkowych reklam. Jeśli zauważyłeś, że “tracisz czas" na pozycjonowanie - zapoznaj się podlinkowanym tekstem. 2. Losowy dobór programu partnerskiego to błąd To jest zdecydowanie najczęstszy i według moich obserwacji najbardziej zniechęcający do zarabiania błąd. Wiele osób podchodzi do programów partnerskich podobnie jak do biznesu tradycyjnego, tzn. że zaczynają od poszukiwań produktu/usługi który będą promować (co swoją drogą jest niezgodne z zasadą potrzeby z fastlane milionera). Gdy już wpadają na pomysł, co by to mogło być, rejestrują się, kopiują swój link partnerski i - pojawia się pierwszy problem w postaci braku pomysłu na reklamę. Odbiorcy nie dostosują się do Twojej niszy, to Ty masz się dostosować do ich potrzeb. Wobec tego uważam i od zawsze powtarzam, że poszukiwania niszy powinno się zacząć od drugiej strony, czyli od analizy grupy osób do których już ma się dostęp. Mam tu na myśli wyjście od miejsca reklamowania. Najpierw należy się zastanowić "gdzie", a dopiero później "co" reklamować. Produkt, który chcesz sprzedać musi pasować do odbiorców Twoich reklam. Jeśli zaczynasz od doboru programu i kierujesz się tylko stawką za wygenerowaną akcję, koniecznie przeczytaj ten tekst : Dobór odpowiedniego programu partnerskiego. Oczywiście reguła nie będzie miała znaczenia w “mini-stronach" opierających się na pozycjonowaniu - w tym przypadku akurat można zaczynać od wyboru programu (ale i tak wcześniej należy zdefiniować profil potencjalnych klientów i przeanalizować szanse dotarcia do nich!). 3. Niewiarygodny marketing szeptany z linkami afiliacyjnymi Nie poruszałem jeszcze na blogu tego tematu - więc najpierw napiszę krótko czym jest e-marketing szeptany. Na pewno każdy się spotkał z taką formą reklamy, i to wielokrotnie. Marketing szeptany w internecie polega na komentarzach pod artykułami lub wypowiedziach na różnego rodzaju forach, czatach i blogach. Poprawnie i książkowo taka wypowiedź powinna wyglądać na naturalną, spontaniczną oraz reklamować jakiś produkt w sposób “zakamuflowany". Jeśli zauważyłeś taką reklamę - to znaczy, że nie jest to już reklama szeptana. Prawdziwa reklama szeptana jest napisana w taki sposób abyś jej nie zauważył, a jednak poddał się jej wpływowi. Obecnie wszędzie aż roi się od spamu reklamowego tego typu - a przekaz z większości wypowiedzi wskazuje na nieszczerą reklamę, w dodatku często niedopasowaną do komentowanej treści (i reszty dyskusji - jeśli mówimy o komentarzach/czatach). Na początku wpisu podałem link do Grupy Get Paid 2.0 w charakterze potwierdzenia źródeł informacji do napisania tego tekstu. Zauważyłeś w tym reklamę? Przypuszczam, że nie - a jednak to była w pewnym sensie reklama, odpowiednio wpleciona w treść. Gdybym zrobił to inaczej, np. napisał “Polecam zapoznać się z ofertą grupy żebyś nie popełniał opisanych poniżej błędów" - traktowałbyś ten tekst poważnie, czy jednak bardziej reklamowo? Nie chcę żebyśmy się źle zrozumieli - tekst jest w pełni poważny, a link do oferty stanowi tylko dodatek, który mogę użyć jako, swojego rodzaju, przykład marketingu szeptanego. Gdyby reklama była ewidentna i napisana wprost - cała wypowiedź mogłaby zostać odebrana jako przekaz reklamowy, a nie o to chodzi. Jakikolwiek komentarz/post zawierający jawną reklamę nie przyniesie pozytywnych efektów - a zawarte w nim rady nie zostaną odebrane jako szczere. Jeśli używasz marketingu szeptanego, komentujesz różne wpisy, wypowiadasz się na forach - podczas formułowania treści reklamy polecam zadawać sobie pytania : “KTO?" i “W JAKIM CELU?". Na przykład - “Kto i w jakim celu miałby polecać wszystkim serdecznie założenie konta w banku na forum o ogrodnictwie?", “Kto i w jakim celu miałby napisaś komentarz - ‘Dobrze mówisz. Ja np. wziąłem pożyczkę w banku z tego linku : [link] i jestem zadowolony’ - pod wpisem o oszczędzaniu pieniędzy?". W ten sposób można łatwo ustalić czy faktycznie taka treść ma sens. Jeżeli nie znajdziesz racjonalnej odpowiedzi na zadawane sobie pytanie - treść po prostu tego sensu nie ma i trzeba ją zmienić. Radzę Ci eliminować niewiarygodne i bezsensowne treści reklam, bo tracisz na nie czas. Odpowiednia reklama szeptana jest tak wpleciona w kontekst, że jej po prostu nie widać. 4. Niezwiązana z potrzebami odbiorców treść reklamowa Reklama, która nie trafia w konkretne potrzeby - nie sprzedaje. Pisałem już na ten temat w tekście dotyczącym rozszerzania grupy docelowej, w którym podałem przykłady na dostosowywanie, nawet z pozoru niepasujących, produktów do określonych potrzeb. Treść, która jedynie charakteryzuje dany produkt, będzie traktowana jak opis i - o ile nie mamy wyrobionej marki - nie wzbudzi zainteresowania. “Książka w oprawie twardej z 1000 skutecznych i sprawdzonych porad dotyczących oszczędzania pieniędzy" nie sprzeda się tak bardzo jak “książka dzięki której pojedziesz na wymarzone wakacje" lub “książka dzięki której już nigdy nie będziesz zalegał z rachunkami" - pomimo tego, że to dokładnie ta sama książka. Podsumowując : uważam, że reklama nienawiązująca do potrzeb jest po prostu zwykłym opisem, a opis nie zainteresuje produktem przeważnie nikogo kto nie chciał go kupić przed zapoznaniem się z taką reklamą. 5. Używanie bezpośrednich linków partnerskich (afiliacyjnych) Po pierwsze, takie linki od razu kojarzą się z programami partnerskimi - a, niestety, mentalność “psa ogrodnika" jest dość powszechna. Ludzie nie lubią dawać zarobić innym, nawet jeśli nic na tym nie stracą. Używanie bezpośrednich linków partnerskich - to ryzyko, że potencjalni klienci po prostu usuną końcówkę z Twoim numerem ID i pomimo tego, że faktycznie dzięki Tobie dowiedzieli się o danym produkcie - nie otrzymasz należnej sobie prowizji. Po drugie, takie linki są często blokowane w mediach społecznościowych. Jeśli określony link/domena zostanie zablokowany np. na facebooku - z portalu znikną WSZYSTKIE posty, które ten link zawierały. W ten sposób można bardzo łatwo stracić całe swoje źródło ruchu. Linków z takiej domeny używa dużo więcej osób, niz Ty - więc ryzyko blokady naprawdę wzrasta. Po trzecie, używanie bezpośrednich linków powoduje totalny brak kontroli. W momencie, gdy link przestanie być aktywny - Twoja praca pójdzie na marne. Podczas używania własnych domen, bez problemu można w takiej sytuacji przekierować ruch na inną - podobną - ofertę, i dalej korzystać ze źródeł ruchu, które tworzyliśmy kiedyś. 6. Używanie darmowych domen do reklamowania programów partnerskich Nie chodzi tu o domeny z promocji “za 0 złotych". Mam na myśli różnego rodzaju darmowe konta hostingowe (przydzielające jakąś darmową subdomenę). Inwestując czas i pieniądze w reklamowanie/pozycjonowanie takich stron - trzeba się liczyć z faktem, że - tak naprawdę, tak jak w przypadku bezpośrednich linków partnerskich - nie mamy nad nimi kontroli i w każdej chwili, wbrew naszej woli, możemy nasze zaplecze stracić. Taki serwis z darmowym hostingiem może zmienić regulamin, zmienić ilość transferu, zmienić domenę - finalnie może po prostu się zamknąć, a nasze LP/mini-strony pozostawić z komunikatem “Nie udało się odnaleźć adresu DNS serwera." Najbezpieczniej jest zawsze rejestrować własne domeny i opierać się tylko na nich, teraz już to wiem - więc się “mądrzę", ale w sieci jest sporo moich materiałów z wygasłymi już linkami - których nie mogę w żaden sposób edytować. Nie polecam popełniać takich błędów - zawsze trzeba dążyć do jak największej kontroli nad głównym zapleczem. Więcej o tym jak zabezpieczać się za pomocą własnych domen napisałem tutaj: Zarządzanie linkami w programach partnerskich, czyli jak zabezpieczyć się przed stratami. 7. Trzymanie fanpage’y tylko na jednym koncie Jeśli używasz fanpage’y do promowania różnego rodzaju ofert z programów partnerskich - zapewne wiesz już, że ze względu na “podejrzaną aktywność" facebook może po prostu - w każdej chwili - zablokować Twoje konto używane do dodawania postów. Jeśli na danym FP rolę administratora będzie pełniło tylko jedno konto - w momencie blokady tego konta, traci się dostęp do zarządzania stroną. Najbezpieczniejszą metodą na zabezpieczenie się przed taką stratą jest dodawanie postów z tzw. “fake-kont" (założonych tylko w tym celu). Twoje realne konto powinno być administratorem, ale oprócz tego nie wykonywać żadnych akcji. To ważne aby administratorem zawsze było Twoje prawdziwe konto - tak abyś w razie wystąpienia weryfikacji (która na facebooku się zdarza!), nie miał problemów z jej przejściem. Dodatkowo można korzystać (ja tak robię) z podwójnego zabezpieczenia - tzn. przyznania statusu administratora, na wszelki wypadek, jeszcze innym prawdziwym profilom facebookowym (tj. zaufanym osobom, np. komuś z rodziny). 8. Używanie linków i bannerów reklamowych blokowanych przez wtyczki “adblock" Wtyczki typu “adblock" blokują wyświetlanie reklam - nie tylko bannerów reklamowych, ale również samych linków. Opisywanie jakichkolwiek elementów na swoich stronach jako “ad", “banner", “advert", “reklama", itd. - powoduje, że treści te nie będą się wyświetlać posiadaczom adblock’ów. Taka sama sytuacja może mieć miejsce przy używaniu domen zawierających takie sformułowania - najbardziej znany przykład to “adf.ly" (obecny linkvertise), które było blokowane przez tego typu wtyczki bardzo długo. Po prostu linki z tej domeny się nie wyświetlały na żadnych stronach. Tak samo może się stać z naszymi domenami - wówczas po prostu przestaną być wyświetlane wszystkim posiadaczom adblock’ów. Trzeba to wziąć pod uwagę przy ustalaniu nazwy domeny i przy dodawaniu bannerów reklamowych na stronie (jeśli chodzi o bannery - dodawajcie neutralne nazwy obrazków i div’ów, niech to nie będzie nic związanego z reklamami). 9. “Stawianie wszystkiego na jedną kartę" w marketingu afiliacyjnym Szczególnie jeśli chodzi o “social media" - postawienie wszystkiego na jedną kartę zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem. Generalnie brak “planu B" - nie jest dobrym pomysłem. Oczywiście stawiając wszystko na jedną kartę - przeważnie można zyskać więcej, ale.. stracić również można więcej - bo wszystko. Niestety od kiedy prowadzę swój mentoring w “Get Paid 2.0" z takimi stratami spotykałem się nie raz - wobec czego, zawsze polecam przygotowywać równoległy “plan B". Żebyśmy się źle nie zrozumieli - nie mówię tutaj o zajmowaniu się kilkoma kompletnie różnymi od siebie projektami na raz, a o zabezpieczaniu się “na wszelki wypadek" przy jednym projekcie. Najczęściej spotykany problem, który w pełni zobrazuje sytuację, to: Rozwijanie tylko jednego fanpage’a: Szanse na blokadę fanpage’a prowadzonego stricte w celu reklamowania programów partnerskich niestety nie maleją, a co gorsza - nie da się jednoznacznie określić przyczyn takiego stanu rzeczy. W przypadku rozwijania tylko jednego fanpage’a - ryzykuje się utratą całego źródła ruchu. Im więcej FP (powiązanych tematycznie) się prowadzi, tym bezpieczniej można się czuć. W przypadku prowadzenia kilku FP nie odczuje się za bardzo straty jednego - natomiast w przypadku prowadzenia tylko jednego FP... no właśnie, straci się wszystko. 9 błędów w zarabianiu na afiliacji i w programach partnerskich Powyżej wymieniłem i opisałem dziewięć najczęściej spotykanych błędów w promowaniu programów partnerskich. Oczywiście nie musicie się ze mną zgadzać, nie traktujcie tego tekstu jako bezwarunkową prawdę - aczkolwiek dla mnie jest w pełni prawdziwy. Mam nadzieję, że wpis okazał się pomocny i - przede wszystkim jeśli jesteś nowy i dopiero zaczynasz zarabianie przez internet - wiesz już od jakich zachowań powinieneś stronić. Wszystkim, którzy dotrwali do końca życzę jak najwyższych zarobków!
  11. Internet jest pełen bannerów reklamowych, które - jak na pierwszy rzut oka może się wydawać - są śmieszne i co najwyżej wywołują uśmiech na twarzy. Mam tu na myśli wszelkie bannery zawierające hasła typu: “Lekarze go/jej nienawidzą!", “Odkrył/a jeden łatwy sposób na zarabianie pieniędzy", “Jeszcze wczoraj był bezrobotny, a dzisiaj nie wie gdzie zmieścić pieniądze", itd. Czy takie bannery reklamowe są skuteczne? Nie wiedząc jak to działa, możnaby pomyśleć, że autorzy takich reklam wydają pieniądze w błoto - a w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. Tego typu strategia reklamowa to jedna z najbardziej przemyślanych metod selekcji odbiorców i minimalizacji kosztów reklamy. W tym wpisie opisuję mechanizm działania tego typu reklam. Schemat jest zdecydowanie wart poznania i przeanalizowania. Zapraszam! Na jakiej zasadzie działają takie niewiarygodne bannery reklamowe? Zacznijmy od tego co jest w ten sposób reklamowane, bo to stanowi punkt wyjścia do zrozumienia idei takich kampanii. Przeważnie są to produkty i usługi w których działanie po prostu ciężko uwierzyć. Mogą to być suplementy diety opisywane jako panaceum na wszelkiego typu choroby, cudowne kursy zarabiania pieniędzy, kursy gry w ****** internetowych, feromony, spalacze tłuszczu, itp. Najczęściej są to więc różnego rodzaju drogie poradniki i suplementy diety. Niektóre z tych produktów stanowią faktycznie własność marketera, który je reklamuje za pomocą takich kampanii, ale najczęściej mamy tu do czynienia z modelem afiliacyjnym. Taki afiliant przygotowuje “mini-stronę" lub pojedyńczy landing page, a następnie reklamuje go przy pomocy tego typu “zabawnych" bannerów reklamowych w taki sposób, by koszty reklamy były mniejsze od prowizji otrzymywanej za wygenerowaną sprzedaż. Tutaj pojawiają się pytania: Czy ktoś faktycznie klika w takie reklamy? Ktoś w nie wierzy? Czy ktoś kupuje takie specyfiki i/lub cudowne poradniki zmieniające życie o 180 stopni? W końcu: Dlaczego te reklamy są takie niewiarygodne? Otóż prawda jest taka, że te reklamy są jak najbardziej wiarygodne, ale tylko dla grupy docelowej danej kampanii. Jak już napisałem, w ten sposób reklamuje się produkty które same w sobie są niewiarygodne... po co więc robić wiarygodne reklamy? Wiarygodna reklama spowoduje, że będą w nią klikały osoby które tak czy siak nie zdecydują się na zakup. Trzeba pamiętać o tym, że kupując reklamy w modelu CPC (cost per click) płaci się za każde kliknięcie - wiarygodne reklamy byłyby więc zbyt kosztowne. Każdy marketer chce ograniczyć zbędne koszty i trafiać z reklamą do jak najbardziej wyselekcjonowanej grupy odbiorców. W tym przypadku grupa docelowa składa się z osób, które uwierzą w cudowny kurs lub suplement. Selekcja takich osób odbywa się m.in. przez wygląd bannera, który jest jeszcze mniej wiarygodny od oferty do której kieruje. Jeśli ktoś uwierzy w niewiarygodny banner, uwierzy też w mniej niewiarygodną “moc" reklamowanego produktu - w ten sposób ogranicza się zbędne koszty reklamy i trafia w głównej mierze do grupy docelowej. Coś z pozoru śmiesznego, jest tak naprawdę genialną i bardzo dobrze przemyślaną strategią. Tej samej strategii używa się także w różnego rodzaju oszustwach, jak np. “przekręt nigeryjski". Przekręt nigeryjski to wysyłane masowo e-maile lub listy tradycyjne od rzekomego księcia, który prosi nas o pomoc w podjęciu pieniędzy z banku i obiecuje w zamian astronomiczną sumę pieniędzy. Nasza pomoc polega na.. przekazaniu księciu lub jego prawnikowi pieniędzy bez których nie da rady podjąć własnej gotówki z banku. Autorom tego oszustwa zależy więc aby odbiorcy listów uwierzyli w ich treść i przelali pieniądze... dla księcia. Jaki jest sens tworzenia śmiesznych bannerów reklamowych? Całą tą historie możnaby napisać w sposób dużo bardziej wiarygodny... ale po co? Z punktu widzenia organizatorów tego przekrętu, wiarygodna historia wygeneruje za dużą ilość odpowiedzi. Raczej mało kto przekazuje pieniądze po jednym e-mailu - oszuści muszą im odpisywać, odpowiadać na pytania i starać się rozwiać wątpliwości. Im więcej ludzi odpisze, tym więcej czasu będą poświęcać na osoby które i tak nie wyślą pieniędzy bo na pewnym etapie konwersacji się po prostu “wykruszą". Organizatorzy przekrętu myślą tu bardzo strategicznie i od razu tworzą niewiarygodną historie - tak by od razu odsiąć “mądrzejsze osoby" i poświęcać czas tylko najbardziej prawdopodobnym ofiarom ich metody. Z takich e-maili można się śmiać, ale tak naprawdę są doskonale zaprojektowane i ich przekaz trafia do osób.. na których oszustom najbardziej zależy. Tak samo sprawa wygląda w przypadku niewiarygodnych bannerów - ich przekaz trafia do osób na których marketerom najbardziej zależy. Odkrył prosty sposób na marketing - klienci go nienawidzą “Leniwa kura domowa zarabia 5 tys. tygodniowo", “Lekarze go/jej nienawidzą!", “Odkrył/a jeden łatwy sposób na zarabianie pieniędzy", “Jeszcze wczoraj był bezrobotny, a dzisiaj nie wie gdzie zmieścić pieniądze" - tego typu śmieszne i niewiarygodne bannery reklamowe są przykładem targetowania reklamy do odpowiedniej grupy docelowej. W ten sposób ogranicza się koszty w modelu cpc i maksymalizuje szanse na wygenerowanie sprzedaży. Z pozoru śmieszna strategia, jest tak naprawdę bardzo dobrze przemyślana.
  12. Rozwój marketingu wirusowego, ang. viral marketing, jest związany z rosnącą popularnością mediów społecznościowych. Większość ludzi zapewne kojarzy go tylko z social mediami, a jednak możliwości wykorzystania takich reklam jest znacznie więcej. Viral marketing był już znany zanim w ogóle powstał internet. W tym wpisie omawiam metody marketingu wirusowego stosowane online i offline, a także przedstawiam efekty jednej z moich kampanii tego typu (na facebooku). Zapraszam do lektury. Czym jest jest marketing wirusowy (viral marketing) Pojęcie kojarzy się głównie z tik-tokiem, influencerami i innymi mediami społecznościowymi. Jest jednak dużo dużo szersze i nie dotyczy wyłącznie viralowych rolek łapiących zasięg w socialach. Nazwa “marketing wirusowy" (ang. viral marketing / wikipedia ) wzięła się od porównania metody reklamowania do rozprzestrzeniającego się wirusa (komputerowego - ładne porównanie; np. grypy - brzydkie porównanie :>). Taki wirus zaraża kolejne komputery, czy też ludzi - w zależności od tego jakie porównanie sobie przyjmiemy. Znalazłem informację, że pierwszy raz tego typu określenie zostało użyte w 1997 roku - ale zaraz się przekonamy, że taka reklama była używana od początku istnienia handlu znanego w obecnej formie. Głównym celem reklamy projektowanej jako wirusowej jest “zarażanie" nią kolejnych ludzi. Chodzi tu o doprowadzenie do sytuacji w której potencjalni klienci będą sami, między sobą, rozpowszechniać nasz przekaz marketingowy. Obecnie najczęściej stosuje się to w mediach społecznościowych - i chyba nie ma w tym nic dziwnego. Facebook wyszedł temu rodzajowi reklamy na przeciw poprzez funkcję “udostępnij", “lubię to" i ogólnie cały swój algorytm ustalania zasięgu (znajomi widzą nasze akcje na swoich tablicach). Korzystać z marketingu wirusowego można na dwa sposoby - samemu tworzyć przekaz reklamowy z nadzieją, że osiągnie efekt viralowy lub podczepić się pod już rozpromowany viral. Zdecydowanie najlepsze efekty viralowe osiągają materiały niekomercyjne, nie reklamujące żadnej marki - w związku z czym marki często chcą się pod nie podczepić. Na pewno nie raz spotkałeś się ze śmiesznymi filmikami, które zna “cały internet" - to są właśnie przykłady mechanizmu działania efektu viralowego. Później teksty z takich filmików można usłyszeć w reklamach w telewizji, bo marki chcą skorzystać z efektu viralowego kojarząc go ze swoimi produktami. Zastosowania viral marketingu (marketingu wirusowego) Efekt viralowy można osiągnąć np. poprzez odpowiednio przygotowany: film, utwór muzyczny, grę flash, e-booka, artykuł, zdjęcie, mem, plotkę, legendę miejską, itd. Wirusem może być wszystko to, co ma potencjał na docieranie i “zarażenie" nim jak największej ilości osób. Najczęściej virale służą do budowania świadomości marki (ang. branding) - wówczas mamy do czynienia z reklamą “utajnioną", która nie wygląda na reklamę i jest chętnie podawana dalej. Branding polega na budowaniu świadomości, czyli informowaniu o istnieniu jakiejś firmy bądź produktu. Wystarczy, że w stworzonym materiale reklamowym będzie jakaś z pozoru nic nie znacząca informacja o firmie, bądź produkcie - i już cel marketingowy zostanie osiągnięty (o ile materiał faktycznie osiągnie efekt viralowy). Marketing wirusowy ma jasne i ciemne strony. Wyróżniamy wirusy pozytywne i negatywne. To narzędzie może być użyte do reklamowania własnych produktów... lub do oczerniania konkurencji. To oczernianie widać bardzo dobrze w polityce, w której negatywne informacje o danym polityku rozprzestrzeniają się bardzo szybko (efekt viralowy) - a sprostowania są już niemalże niewidzialne. Sztaby marketingowe polityków na całym świecie wykorzystują to bardzo często do ataku na konkurencję - późniejsze sprostowania i przegrane procesy uchodzą natomiast bez echa (już po wyborach, bo taki proces nie jest “na już"). Atakować można łatwo i szybko, a bronić się trudno i długotrwale. Jak już jesteśmy przy politykach, dodajmy do tej grupy jeszcze celebrytów. Co łączy wyżej wymienione grupy? Wpadki. Wpadki to też bardzo dobry materiał na marketing wirusowy, dzięki któremu można przypomnieć o swoim istnieniu. Ludzie lubią się śmiać z innych, szczególnie z ludzi sławnych, bogatych i chętnie się takimi informacjami dzielą - tak już jest, więc się to wykorzystuje. Gdyby mnie zatrudnił jakiś polityk-amator, którego nikt nie zna - zacząłbym od wpadek w celach brandingowych, później się do tego publicznie przyznał, a dopiero później budował markę - gdy wszyscy już będą wiedzieć, że taki polityk istnieje (jeśli jesteś politykiem-amatorem, daj znać jak Ci pójdzie po przetestowaniu tego planu :>). Oczywiście nie każda, a pewnie nawet zdecydowana mniejszość wpadek, jest planowana - rozszerzę tą myśli w zagrożeniach marketingu wirusowego, już za chwilę. Marketingiem wirusowym określa się również działania polegające na świadomym zachęcaniu widzów do przekazywania dalej określonej informacji, mogą to być więc konkursy (zaproś X znajomych, udostępnij post konkursowy) lub wielopoziomowe systemy poleconych. Czasem spotyka się jeszcze na stronach widget z : “powiadom znajomego o tym artykule e-mailowo". Nie sądzę żeby taki mechanizm faktycznie działał w erze mediów społecznościowych, ale jest to narzędzie używane właśnie w celu viral marketingu. Od czego zależy skuteczność marketingu wirusowego? Bez wątpienia marketing wirusowy wymaga bardzo dobrej znajomości rynku na którym działamy, trzeba znać swoją grupę odbiorców, znać ich potrzeby i wiedzieć na jakiego wirusa będą podatni. Viral marketing to tani i skuteczny sposób na masowe rozprzestrzenianie się naszego przekazu reklamowego. Prawdopodobieństwo skuteczności podnosi kontrowersyjność przekazu, np. łamanie tabu. Tak to wygląda w teorii i na podstawie poprzednich trzech zdań można napisać grubą książkę, która niestety - oprócz dobrze brzmiącego tytułu i z pozoru masy przydatnych informacji - może okazać się totalnie bezwartościowa, bo głównym czynnikiem jest tutaj według mnie po prostu losowe szczęście (zwłaszcza w social mediach). Osobiście mogę powiedzieć, że większość swoich efektów viralowych osiągnąłem przypadkiem - a planowane kampanie tego typu najczęściej nie dorastały tym przypadkom do pięt. Sam dobrze wiesz czym dzielą się ludzie w internecie, możesz mi podać przykłady znanych internetowych virali, które były planowanymi reklamami? Ja nie mogę. Gdy pomyślę “viral", mam przed oczami filmiki z tekstami : “będę grał w grę tomb raider", “ale urwał", itd. - nie jestem w stanie przypomnieć sobie żadnej reklamy, która osiągnęłaby takie efekty jak wyżej wymienione filmiki amatorskie. Swoją drogą, tekst “będę grał w grę tomb raider" - mógłby być przykładem brandingu dla gry, właśnie takie lokowania produktów mają szansę przebicia się w viralach, takie które nie wyglądają na reklamę. Ten filmik jest przypadkowy oczywiście (za to gdyby chodziło o jakiś nowy, nieznany nikomu tytuł, w dodatku polskiej produkcji - uznałbym, że to planowany film :>), ale mechanizm jak najbardziej warty przemyślanych powtórek. Gdybyśmy w Polsce nie wiedzieli czym jest Tomb Raider - po tym filmiku wszyscy by się dowiedzieli, pamiętam że ten viral miał ogromny zasięg. Tutaj link do tego filmu jakby ktoś nie wiedział o czym mówię. W tej chwili wszystkie swoje metody przenoszę na mini-strony, raczej odchodzę od Facebooka - ale dalej mam 23 fanpage’e na których postanowiłem puścić ostatniego virala. Wszystkie te fanpage’e są z “tej samej bajki" i mają taką samą grupę odbiorców. Na każdy dodałem tego samego mema dopasowanego do tematyki z informacją “oznacz znajomego który z dumą nosiłby taką czapkę". Mem jest dość kontrowersyjny, więc nie wstawię go na bloga - z łatwością znajdziesz w google jeśli jesteś ciekawy. Jak myślisz jak wyglądał efekt? Ta sama grupa odbiorców, ta sama tematyka każdej strony, ta sama reklama - a tylko jeden efekt viralowy i to na jednym z najmniejszych FP. Post z memem na FP z 3,5k fanów, w ciągu 24h zobaczyło 13k osób, a pod postem dodano 182 komentarze. Wszystkie inne FP, w tym takie po 20k fanów - wypadły dużo gorzej. To jest po prostu losowe szczęście marketingu wirusowego -> wszystko zależy od tego kto zobaczy daną treść jako pierwszy i czy poda ją dalej, o przyjęciu się virala zadecydowały jednostki. Poniżej wrzucam wynik z FP 3,5k fanów (po 24h od publikacji): Jak widać post widziało prawie 4x więcej osób, niż polubiło fanpage. Nie jest to nic bardzo spektakularnego - ale w porównaniu z zasięgiem innych postów, wynik jest bardzo dobry. Viral marketing nie jest więc do końca kwestią odpowiedniego planu, jest tu sporo losowości. Zagrożenie wynikające z marketingu wirusowego Informacje przekazywane przez naszych znajomych są najbardziej wiarygodne, w drugiej kolejności są to komentarze znalezione w internecie. Ani jedne, ani drugie, nie muszą być pozytywne, ani zgodne z prawdą. Ile razy zdarzyło Ci się niepytanym powiedzieć coś pozytywnego o jakiejś firmie/produkcie, tymbardziej napisać swoją opinię w social media? Z reguły zadowolony klient nie komentuje, komentują Ci niezadowoleni. Czytałem kiedyś raport z badań marketingowych, niestety źródła nie jestem w stanie podać, że negatywne komentarze docierają do około 4x większej ilości osób, niż pozytywne. Anty-kampania marketingu viralowego w której konkurencja wypuści negatywne komentarze (lub nawet nie konkurencja, ale 1 na 100 klientów, który akurat był niezadowolony) może być nie do opanowania. Taki negatywny przekaz dociera do szerokiego grona odbiorców w krótkim czasie, obecnie wystarczy że ktoś podzieli się negatywną opinią na facebooku, a całość podłapią jego znajomi. “Marketing viralowy nie wie", że 99 klientów na 100 jest bardzo zadowolona, wie że jeden jest niezadowolony i mówi o tym wszem i wobec, wszędzie gdzie tylko może. Powyższa syt. nazywa się “kryzysem w social media" i można na tym sporo stracić. Viral to treść nad którą nikt nie panuje, jest podawana dalej, szybko się rozprzestrzenia, w dodatku po drodze (pamiętacie zabawę w głuchy telefon?) może być modyfikowana. Obroną przed taką syt. może być “edukacja" potencjalnych klientów, czyli zawarcie w ofercie reklamowej informacji na temat mechanizmu działania negatywnych komentarzy. Nic innego w kwestii obrony przed takim działaniem marketingu wirusowego nie przychodzi mi do głowy. Viral marketing offline Słyszałeś kiedyś ciekawostki o firmach/produktach/osobach, które powtarzałeś dalej w towarzystwie, bez upewnienia się, że to prawda? Pomyślałeś kiedykolwiek, że plotka/legenda miejska w którą wpleciona jest jakaś firma/nazwisko/produkt może być wymyślona w dziale/sztabie marketingowym i wpuszczona do obiegu właśnie po to, żebyśmy ją sobie nawzajem powtarzali? Używanie plotek i legend miejskich podawanych dalej z ust do ust jest właśnie najstarszą formą marketingu wirusowego. Viral marketing tego typu, czyli wypuszczenie plotki w obieg jest dość proste. Wystarczy w telewizji/gazecie zacząć zdanie od “gdzieś czytałem że...", “nie pamiętam źródła, ale podobno...", “ktoś mi powiedział, że..." , “być może było tak, że...", itd. Jak informacja się przyjmie, zaraz powiedzą/napiszą o niej wszystkie stacje, a ludzie zaczną ją sobie nawzajem powtarzać z ust do ust. Taki przekaż może być pozytywny lub negatywny. Wspomniałem już o politykach i celebrytach, ale równie dobrze może to być przekaz służący celom brandingowym jakiegoś produktu lub marki. Jeżeli firma wypuszcza nowy produkt, marketingowcy mogą wymyślić plotkę viralową, która nas o tym produkcie powiadomi. Jeżeli plotka się przyjmie i nie zostanie zmodyfikowana po drodze, efekt zostanie osiągnięty. “Gdzieś słyszałem, że jakiś chłopak zaczął zarabiać 100 000 dolarów dziennie po przeczytaniu bloga getpaid20.pl“, coś o tym wiecie ?:> “Podobno ktoś uwierzył, że jak wejdzie przez telefon na bloga getpaid20.pl i włoży go (telefon) do mikrofalówki, naładuje baterię“, “Źródła nie pamiętam, ale słyszałem że ktoś tak się zaczytał na blogu getpaid20.pl, że oblał się wrzątkiem“. Długo powtarzane kłamstwo/plotka staje się prawdą - a to może być bardzo niebezpieczne zjawisko w przypadku gdy ktoś chce zaszkodzić wizerunkowi osoby lub firmy. Kolejnym przykładem viral marketingu są zwroty, które “wchłonęły się" do języka potocznego - a powodują skojarzenia z markami. Kojarzysz skąd pochodzą poniższe cytaty : “a świstak siedzi i zawija je w te sreberka", “a może frytki do tego?", “prawie robi wielką różnicę", “za sałatą" ? Powyższe zwroty się “przyjęły" i były używane w rozmowach potocznych - to oznacza, że osiągnęły efekt viralowy, czyli marketing wirusowy się udał. Marketing wirusowy (viral marketing) w social mediach Powstanie social mediów bardzo ułatwiło tworzenie kampanii marketingu wirusowego, szczególnie tik-tok, instagram i facebook przyczyniły się do “łatwości" rozprzestrzeniania się takich treści dzięki opcjom ułatwiającym dzielenie się informacjami ze znajomymi. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o narzędziach - które działają viralowo bez naszej świadomości. Mam tutaj na myśli strony ukrywające przycisk “udostępnij" np. pod “x" wyłączającym pop-up, albo pod przyciskiem do akceptacji polityki cookies na danej stronie. Jeżeli nie wiesz o co chodzi, wyobraź sobie że wchodzisz na bloga -> zamykasz reklamę, która zakrywała treść i bezwiednie udostępniasz na facebooku jakąś treść. Tak to właśnie działa. Tego typu skrypty nazywają się “share to unlock" i mogą być wykorzystywane jawnie (wiesz, że musisz udostępnić treść, żeby ją przeczytać) lub utajnione (robisz to nieświadomie). Najgłośniejszym przykładem użycia takiego skryptu była chyba “rzekoma śmierć Wardęgi" (komentowanie tej sprawy osiągnęło ogromny efekt viralowy). Są również narzędzia automatycznie rozsyłające wiadomości do Twoich znajomych. Obecnie wchodzenie na nieznane strony wiąże się właśnie z takim ryzykiem, szczególnie jeśli informacje na owych stronach są “szokujące" i udostępniane na facebooku. Takie informacje to w 99% fake news nakierowany na viral marketing lub phising. Trzeba uważać! Virale w social mediach O marketingu viralowym dużo się mówi, ale trzeba mieć naprawdę szczęście żeby kampania się udała. W kampaniach marketingu wirusowego sporą rolę odgrywa losowość nad którą się przecież nie zapanuje. Virale są wykorzytywane przede wszystkim w social mediach, ale istnieją również formy, które z pozoru nie są reklamami (plotka,legenda miejska). Działania wirusowe mogą być bardzo skuteczne online, jak i offline - szczególnie do budowy świadomości marki lub świadomości istnienia danego produktu/osoby.
  13. Od początku istnienia tego bloga i od początku udzielania porad w zakresie zarabiania przez internet, radziłem by zacząć od analizy grupy osób do której ma się już dostęp. Na podstawie tej analizy (ich potrzeb) dobiera się do nich odpowiednie oferty afiliacyjne. Takie dopasowanie jest skuteczne, ale też bardzo uproszczone. W tym wpisie przedstawiam zupełnie inne podejście - w którym to konkretny, wybrany już na początku, produkt, poprzez odpowiednią reklamę, można dostosować do potrzeb poszczególnych, innych niż oczywiste, segmentów marketingowych rynku. Całość wyjaśniam i pokazuję na konkretnych, znanych Ci już przykładach, o których zapewne nie pomyślałeś/aś w taki sposób. Jeśli szukasz sposobu na zwiększenie sprzedaży przez internet poprzed odpowiednie zdefiniowanie grupy docelowej, zapraszam do lektury. Co to jest grupa docelowa i jak ją wyznaczyć? Grupa docelowa to w marketingu najprościej rzecz ujmując grupa odbiorców, która najprawdopodobniej będzie zainteresowana reklamowaną przez nas ofertą. Bez wyznaczenia odpowiedniej grupy docelowej, trudno o sukces w afiliacji i sprzedaży przez internet. To właśnie do tej grupy skierowany jest przekaz marketingowy, styl reklamy lub sama funkcjonalność produktu/usługi. To na tej grupie należy się skoncentrować projektując reklamy - tak by trafiały dokładnie w potrzeby zdefiniowanego segmentu rynku. Początkujący w zarabianiu przez internet często obawiają się targetowanych reklam z obawy, że to jakieś ograniczenie w zasięgu działania. Faktycznie w ten sposób ogranicza się potencjalnych odbiorców, ale w żadnym wypadku nie ogranicza się ROI z kampanii reklamowej. To właśnie przede wszystkim zyskiem warto się kierować, przecież po to projektuje się reklamy. Prawda jest taka, że w większości przypadków reklama nie może być uniwersalna, bowiem nie trafi w konkretne potrzeby - przez co jest por prostu “jałowa", tym samym niesprzedająca. Wyznaczenie odpowiedniej grupy docelowej dla reklamowanych ofert afiliacyjnych lub własnych produktów ma ogromne znaczenie dla działań marketingowych. Dopóki nie skonkretyzujesz kto jest Twoim klientem, nie dasz rady prawidłowo dobrać język reklamy i samego kanału komunikacji - czyli Twoja reklama nie będzie trafiała idealnie w potrzeby odbiorcy. Bez grupy docelowej stworzysz ofertę, która będzie zachciankowa - tj. to Ty chcesz aby działała, ale w żadnym wypadku tego nie przemyślałeś/aś, po prostu tak Ci się wydaje. Niestety, chociaż faktycznie zachciankowo może się udać wyjść na plus, reklamy trzeba gruntowanie przemyśleć przed wypuszczeniem - tak by trafić w najbardziej prawdopodobnych klientów i zaspokajanie konkretnie ich potrzeb. Najpopularniejszym sposobem definiowania grupy docelowej jest wybór osób spełniających określone kryteria społeczno-demograficzne. Takimi kryteriami są np.: wiek, płeć, miejsce zamieszkania, status związku, liczba dzieci, dochód miesięczny, stan posiadania, zainteresowania, itd. Tyle o ile docieranie do konkretnej grupy docelowej za pomocą marketingu offline jest stosunkowo trudne, w internecie można to zrobić bardzo dokładnie precyzując swój target np. za pomocą reklam Facebook ads. Marketingowa segmentacja rynku - wydzielanie segmentów rynku Segmentacja rynku ( wikipedia / mfiles ) w marketingu oznacza podział danego rynku na określone segmenty charakteryzujące się określonymi potrzebami. Może być tak, że po zdefiniowaniu naszej grupy docelowej okaże się, że chociaż pod pewnymi względami te osoby są podobne - to jednak występują w nich różnice nie do pogodzenia i należy przygotować różne wersje reklam dla każdego z wydzielonych segmentów. Czyli segmentacja rynku to proces podziału rynku na którym działamy na konkretne grupy nabywców, tzw. segmenty rynkowe, które wymagają zastosowania odmiennych strategii reklamowych. Przykład segmentacji rynku Najłatwiejszym do zobrazowania przykładem (dla mnie) jest “zarabianie przez internet". Grupa docelowa osób zainteresowanych zarabianiem przez internet z pozoru może wyglądać na jednolitą, ale tak naprawdę wewnątrz jej można wydzielić co najmniej kilkanaście odmiennych segmentów rynkowych. Takimi segmentami są na przykład: osoby interesujące się zarabianiem w programach partnerskich i sieciach afiliacyjnych osoby zainteresowanie inwestowaniem w kryptowaluty osoby zainteresowane wykonywaniem płatnych zadań, wypełnianiem ankiet, klikaniem w linki reklamowe osoby zainteresowane e-commerce w kontekście dropshippingu osoby zainteresowane zarabianiem na blogu internetowym osoby zainteresowane sprzedażą własnych produktów wirtualnych itd. Dla każdego z przykładowych segmentów rynku dających się wydzielić wewnątrz “zarabiania przez internet", tak naprawdę trzeba przygotować oddzielną wersję reklam, pomimo tego że główne zainteresowanie, wiek, płeć, język, itd., są dokładnie takie same. Na tym właśnie polega marketingowa segmentacja rynku. Kryteria segmentacji rynku Wydzielanie konkretnych segmentów rynkowych jest bardzo podobne do wydzialanie grupy docelowej. Właściwie, szczerze mówiąc - ciężko doszukać się różnic. Segment rynkowy to po prostu bardzo skonkretyzowana grupa docelowa do której wydzielenia można posługiwać się znanymi już kryteriami: geograficznymi (kraj zamieszkania, region zamieszkania lub konkretne miasto/gmina) demograficznymi (wiek, płeć, wykształcenie, religia, język) psychograficznymi (styl życia) potrzebowymi (odczuwane braki, motywacje do zakupu, zainteresowania) Tego typu analiza grupy docelowej i wydzielenie konkretnych segmentów jest darmowe i dostępne dla każdego - potrzeba tylko czasu. Zdecydowanie warto ten czas poświęcić, aby zwiększyć skuteczność swoich reklam. Rozszerzanie grupy docelowej za pomocą reklam Zacznijmy od przypomnienia wpisu “Dobór odpowiedniego programu partnerskiego" - opisywana tam metoda jest idealna dla osób początkujących, ale z czasem ta sprzedaż po prostu zacznie spadać z powodu nasycenia rynku. Wówczas, aby nadrobić spadki - warto poszukać nowych zastosowań dla tych samych produktów/usług i wydzielić nowe segmenty rynkowe Ten sam produkt można sprzedawać grupom o zupełnie innych potrzebach od tej oczywistej. Najprostszym przykładem jest po prostu prezent. Obojętnie co reklamujesz, dodatkowo możesz reklamować to jako pomysł na prezent. Może być to idealny prezent na: urodziny, imieniny, dzień ojca, dzień matki, walentynki, dzień kobiet, itd. Ten sam przedmiot, oprócz zastosowania podstawowego i pomysłu na prezent, może pełnić jeszcze wiele innych funkcji przydatnych dla zupełnie nowych grup docelowych. Rozszerzanie grupy docelowej polega właśnie na znajdowaniu nowych segmentów i odpowiednim przedstawianiu funkcji reklamowanego produktu/usługi w reklamach. Metoda sprawdzi się przede wszystkim przy stosowaniu techniki sieci “mini-stron". Tworząc mini-stronę warto wypisać sobie możliwe zastosowania reklamowanego produktu i uwzględnić je przy dodawaniu artykułów - wówczas z tym samym przedmiotem/usługą możemy docierać do dużo szerszego grona odbiorców. Za chwilę wszystko będzie jasne, myślę że śmiało można przejść do konkretniejszych przykładów - aczkolwiek polecam zapamiętać sobie też ten “prezent", bo to uniwersalne dodatkowe zastosowanie pasujące niemalże do wszystkiego. Przykład 1 - nowy segment rynku dla mentosów Niedawno obejrzałem w telewizji reklamę mentosów, chociaż wiem, że jest już stara i zapewne większość zna ją od dawna. Ta reklama jest jednak idealnym przykładem dla dostosowywania produktu do nowych grup docelowych klientów za pomocą samego przekazu marketingowego. Zacznijmy od obejrzenia (są różne wersje tej samej reklamy, możliwe że widzieliście inną): Jak widać mentosy mogą pełnić znane już od dawna role “przekąski" i “odświeżacza oddechu", ale teraz także... “narzędzia przełamującego nieśmiałość". Rolę takiego narzędzia - na logikę - może pełnić wszystko - np. tic-taci, chipsy, jakiekolwiek cukierki, czekolada, ALE to właśnie mentos wymyślił takie zastosowanie i reklamuje się w ten sposób. To mentos chce rozszerzyć grupę docelowych o osoby nieśmiałe, mające problem z poznawaniem nowych osób - i robi to emitując tego typu treści reklamowe. Gdyby mentos reklamował się cały czas jako odświeżacz oddechu, cały czas konkurowałby z tymi samymi firmami, w tym samym segmencie rynkowym - a teraz z niego wyszedł i ten sam produkt został zaoferowany zupełnie innej grupie ludzi, w nowym segmencie. Produkt się nie zmienił, to dalej te same mentosy - a jednak sposób reklamowania zmienił się o 180 stopni. Dokładnie tak samo można robić działając w programach partnerskich i sieciach afiliacyjnych, a także sprzedając swoje własne produkty. Trzeba “puścić wodze" fantazji i znaleźć możliwe zastosowania dla reklamowanych produktów/usług. Koc może być idealny na piknik, idealny do przykrycia się podczas drzemki, idealny na plażę, idealny dla studenta oszczędzającego na ogrzewaniu, itd. Im dłużej się nad takimi rzeczami myśli, tym więcej zastosowań można znaleźć i tym łatwiej będą przychodzić do głowy. Jeszcze innym zastosowaniem dla mentosów mogłoby być podrywanie, wyrównywanie ciśnienia przy starcie samolotu, a nawet łagodzenie kaszlu. Przykład 2 - Segmentacja rynku na przykładzie Coca-Coli Tutaj segmentacja wychodzi bardzo dobrze. Coca-cola - napój, odrdzewiacz, środek do usuwania gum z włosów czy środek do usuwania plam z ubrań? W sumie w internecie można znaleźć co najmniej 51 zastosowań - Zauważmy, że część tych zastosowań można odnieść do dosłownie wszystkich napojów, w tym zwykłej wody - np. “umożliwia pozbycie się czkawki". Widzieliście kiedyś artykuł opisujący jakikolwiek sok lub inny napój gazowany jako metodę na pozbycie się czkawki? Jeśli chodzi o colę, można takie znaleźć. Wszystkie te alternatywne zastosowania rozprzestrzeniają się w internecie przy pomocy efektu viralowego. Dla przypomnienia podrzucę Wam jeszcze link do wcześniejszego wpisu/rozważań na temat marketingu wirusowego, przypomnijcie sobie zwłaszcza “plotki." Jak myślicie, jaka jest szansa że te alternatywne zastosowania coli, krążące po sieci, wyszły z działu marketingowego coca-coli ?:) Każde zastosowanie, inne niż napój, to dodatkowa potrzeba, którą można spełnić za pomocą tego samego produktu. Dzięki temu ludzie którzy nie piją coli i tak mogą ją kupić np. w celu... wyczyszczenia zderzaka w samochodzie albo rozmrażania szyb (swoją drogą ciekawe czy to naprawdę działa). Podałem przykład coli, bo tutaj alternatywnych zastosowań jest najwięcej ze znanych mi przykładów. Być może znasz ich jeszcze więcej niż podanych 51? Jak przygotować treść reklamową? Punkt wyjścia wszystkich działań marketingowych to odpowiednie i przemyślane wyznaczenie grupy docelowej. Dzięki temu treści reklamowe można przygotować pod kątem konkretnych potrzeb, które trafią do osób, które potencjalnie są zainteresowane naszą ofertą. Segmentacja rynku zdecydowanie ułatwia projektowanie reklam. Nie każdy segment rynkowy jest opłacalny, więc warto sobie taką analizę przeprowadzić. Obojętnie co reklamujesz, na pewno jesteś w stanie znaleźć zastosowania kompletnie nie pasujące do pierwotnej funkcji danego produktu i wyjść z jego reklamą do innych grup docelowych. Zamiast poszukiwać programu partnerskiego pasującego do konkretnej potrzeby, możesz dostosować do tej potrzeby swój produkt (własny lub taki, który sprzedajesz za pomocą afiliacji) poprzez odpowiednią reklamę. Życzę powodzenia w szukaniu nowych zastosowań i formułowaniu treści reklamowych!
  14. Powiem prosto z mostu - istnieje sposób na reklamowanie się za darmo wśród wyselekcjonowanych osób spełniających kryteria grupy docelowej. Ten sposób to własna lista mailingowa, która raz stworzona - może być używana już cały czas. Nie zbierając e-maili, każdy nowy projekt rozpoczyna się od zera. To zdecydowany błąd i często ogromna strata czasu. Każdy kto tworzy listy przy okazji reklamowania określonego produktu, ułatwia sobie zadanie na przyszłość - bo do tych samych osób może dotrzeć ponownie w mgnieniu oka, w dodatku całkowicie za darmo. W tym wpisie wyjaśniam kiedy warto budować listę mailingową, jak ją budować, a także dlaczego jest skuteczniejsza od fanpage’y na facebooku i profili na innych portalach społecznościowych. Zapraszam! Dlaczego warto budować marketingową listę mailingową? Być może słyszeliście, że w zarabianiu przez Internet i marketingu internetowym budowanie listy mailingowej jest czymś absolutnie podstawowym, a taka baza adresów może okazać się Twoim najwartościowszym narzędziem - w dodatku darmowym. Pomimo tego, że zdaję sobie sprawę jaka “potęga" drzemie w listach mailingowych - sam się do tego nigdy nie przykładałem i zmarnowałem mnóstwo okazji do tworzenia list. Właściwie listy mogłem budować na każdym landing page’u i podczas każdego projektu jaki prowadziłem - niestety, nie robiłem tego. Swój błąd zrozumiałem dopiero później, Załóżmy, że stworzyłeś i reklamujesz landing page do promocji konkretnej oferty - niech to będzie np. “konto bankowe". Celem landing page’a jest oczywiście pozyskiwanie wniosków o założenie kont. Gdy dany użytkownik wejdzie na LP, zainteresuje się ofertą i wypełni wniosek - Wasze drogi się rozchodzą:) Wydałeś pieniądze na reklamę, zarobiłeś na afiliacji - a przy kolejnej kampanii musisz zacząć wszystko od początku. Dotarłeś już do osób zainteresowanych produktami finansowymi, a przy kolejnej kampanii związanej z finansami będziesz musiał dotrzeć do nich raz jeszcze - myślę, że dostrzegasz już w jaki sposób budowanie listy mogłoby tą sprawę ułatwić. Gdybyś przy pierwszej kampanii dodatkowo budował listę mailingową - drugą kampanię mógłbyś zacząć od mailingu do osób zainteresowanych daną tematyką. Taki sposób działania oszczędza czas, pieniądze i zwiększa sprzedaż - bo jedna osoba, zamiast pojedyńczym, może stać się Twoim wielokrotnym klientem. Początkowy czas i pieniądze związane z pozyskaniem jednego klienta rozkładają się na więcej niż jeden zakup (oczywiście nie u wszystkich subskrybentów, bardzo dużo osób wypisze się z listy po Twoich reklamach :>). Koszt wysłania newslettera to 0zł, więc zbieranie adresów jest zdecydowanie warte zachodu. Dzięki liście masz wiele szans by daną (i tą samą!) osobę zamienić w końcu w klienta. Powyższy przykład dotyczył głównie anonimowych LP ze skutecznością opartą na “efekcie skali" (czyli docieramy do dużej grupy osób licząc się z tym, że tylko niewielka część wypełni formularz reklamowanej oferty). Prowadząc bloga czy stronę, taka lista (np. jako newsletter na stronie lub blogu) - oprócz stałego dostępu do osób zainteresowanych daną tematyką - daje również możliwość pozostania w stałym kontakcie z, nawet byłymi, czytelnikami. Newsletter to narzędzie dzięki któremu można się regularnie kontaktować, a czasem przypominać o swoim istnieniu osobom które wyraziły na to zgodę. Dzięki temu Twoi czytelnicy, którzy być może weszli na bloga tylko raz - a jednak w jakiś sposób przekonałeś ich do pozostawienia e-maila (np. oferując w zamian poradnik/kurs) - mają szansę stać się stałymi bywalcami na Twojej stronie. Jeżeli chodzi o prowadzenie bloga, myślę że jednak głównym celem prowadzenia newslettera powinno być budowanie i podtrzymywanie dobrych relacji, a nie sprzedaż. Sprzedaż uczyniłbym nadrzędnym celem przy listach zbieranych na anonimowych LP. Lista mailowa to stabilne zaplecze reklamowe Kolejnym atutem posiadania list mailingowych, jest swojego rodzaju zabezpieczenie. Wyobraź sobie sytuację w której tracisz wszystko - facebook blokuje Ci fanpage, blog atakują hakerzy, a firma hostingowa gubi Twoją kopię zapasową bazy danych. Totalna masakra, w jeden dzień znikasz z sieci. Co teraz? Bez listy nie odbudujesz się z dnia na dzień, a z listą?:) Tego samego dnia możesz wszystkich powiadomić co się stało i co teraz zrobisz, nie tracisz swoich czytelników i cały czas masz z nimi kontakt. Oczywiście sytuacja, którą opisałem jest tak mało prawdopodobna że aż niemożliwa, ale... Lista mailingowa i Social media - co działa skuteczniej? Przecież żeby pozostać w kontakcie z odwiedzającymi Twojego bloga/stronę/LP możemy zachęcać ich do polubienia fanpage’a lub innego profilu w social mediach (instagram, tik-tok, x.com, itd.) - a nie zostawiania e-maila. Takie polubienie profilu społecznościowego jest dla nich łatwiejsze, szybsze i mniej inwazyjne - ale dla nas dużo mniej efektywne. Zasięg postów social mediach na przykładzie facebooka Dokładniej o zasięgu na facebooku pisałem już tutaj - 10 marketingowych mitów na temat Facebook’a - więc chętnych zapraszam do lektury tamtego wpisu, a tutaj powiem tylko, że niemożliwe jest by mając FP z 1000 osób, w dodatku nieprzekonanych do nas, docierać z (niepłatnymi) postami do nich wszystkich. To jest po prostu nierealne, a płatne promowania wszystkich naszych postów mijają się z celem, jakim jest możliwość dodatkowej darmowej reklamy. Śmiało można się spodziewać, że zasięg darmowych postów będzie coraz mniejszy (wśród starszych fanów). W przeciwieństwie do social mediów, nasze mailingi reklamowe dotrą natomiast do WSZYSTKICH subskrybentów. W teorii. W praktyce niestety też coraz mniej ludzi będzie je otwierać. Dlaczego więc właśnie mailing uważam za podstawowe narzędzie? Mailing sprawia że nasza wiadomość nie zniknie gdzieś w tłumie pozostałych wpisów. Doskonale wszyscy wiemy jak wygląda przeglądanie “walla" i jak łatwo ominąć naprawdę ciekawe newsy, na korzyść tych nic nie wnoszących do naszego życia. Najważnieszym argument za listami jest jednak niezależność. Zbierając fanów na FB lub innych social mediach, uzależniamy całą naszą komunikację z czytelnikami od zewnętrznego portalu, a mając listę adresów możemy ją sciągnąć na dysk i używać kiedy chcemy - nikt nam jej nie skasuje. Kiedy i gdzie powinno się budować listy mailingowe? Właściwie już na to pytanie częściowo odpowiedziałem - wszędzie. Lista to dobre uzupełnienie każdego LP i każdej przeprowadzonej kampanii. Zauważcie, że w tym nagłówku są “listy" (l. mnoga) - dlatego, że dużo lepszym rozwiązaniem jest budowanie kilku list w zależności od tematyki LP/kampanii reklamowej. Zapewne już czytałeś na czym polega dobór odpowiedniego programu partnerskiego - więc nie utrudniaj go sobie i nie “wrzucaj wszystkich do jednego worka". Twórz tematyczne listy mailingowe np. “osób zainteresowanych finansami", “osób zainteresowanych grami", “osób zaintereswanych zarabianiem", “osób zainteresowanych konkursami", itd. - dzięki temu będziesz mógł trafiać z konkretnymi ofertami do odpowiedniej grupy osób. Jeżeli osobę zainteresowaną finansami, będziesz regularnie ofertował grami - chyba wiesz co zrobi ?:) Wypisze się z listy, doda Twój e-mail do blokowanych lub doda filtr na Twoją domenę i przestanie być potencjalnym przyszłym klientem. Trzeba uważać na to co i do kogo wysyłamy. Budowanie list możesz z powodzeniem połączyć z techniką sieci stron sprzedażowych. Nie dość, że zbudujesz sieć stron które się wzajemnie reklamują - to jeszcze będziesz regularnie zbierał e-maile od obecnych lub przyszłych klientów. Myślę, że takie rozwiązanie jest naprawdę warte poświęcanego czasu i w przyszłości może przynosić niemałe dochody z zarabiania w internecie i pracy w domu. Jak skutecznie budować listę mailingową? Już od pierwszych wpisów na blogu powtarzam, że nie będę tutaj “wykładał" technicznej wiedzy - ta może przestać być aktualna i chciałbym tego uniknąć. Wytłumaczę jak takie budowanie listy wygląda od strony marketingowej, ale jak to technicznie zrobić pozostawię już Wam. Jest mnóstwo darmowych wtyczek i skryptów, które umożliwiają zbieranie adresów - naprawdę bardzo łatwo je znaleźć w Google. Wiele z tych darmowych wtyczek ma też wersję premium (już płatną) umożliwiającą dokładnie śledzenie statystyk kliknieć w linki w Waszych wysłanych e-mailach. Jeżeli komuś na tym bardzo zależy i nie chce wydawać pieniędzy, śledzenie linków można sobie zorganizować niezależnie, np. używając skracaczy ze statystykami wejść - nie musimy kupować wersji premium do tego typu wtyczek. Załóżmy, że wybraliście już techniczny sposób w jaki będziecie pozyskiwać e-maile. Jeżeli ktoś wejdzie na Waszą stronę/bloga - być może macie tylko jedną szansę, żeby zostawił swój adres e-mail. Szansa na to, że zrobi to sam z siebie - np. widząc okienko z newsletterem, takie jakie jest po prawej stronie na moim blogu - jest dość mizerna, trzeba go do tego zachęcić. Dobrym posunięciem jest tutaj oferowanie czegoś w zamian, np. poradnika bądź kursu - który otrzyma za darmo każdy, kto zapisze się na Twoją listę. W tym celu wystarczy umieścić kurs w wiadomości powitalnej bądź użyć autorespondera. Jeśli chodzi o blogi - raczej odradzam pop-up’y z taką informacją o darmowym kursie - mnie to osobiście denerwuje, dlatego u mnie pop-up’ów nie zobaczycie. Można oczywiście użyć skryptu, który wyświetli pop-up tylko nowym użytkownikom przy ich pierwszej wizycie. Taki skrypt jest w sumie dobrym rozwiązaniem - bo zakładając, że to może być pierwsza i ostatnia wizyta tego kogoś - warto się postarać by ten e-mail zostawił. Na moim blogu, który dotyczy finansów, pop-up’y kojarzą się niestety negatywnie - głównie za sprawą promotorów różnego rodzaju inwestycji/mlm’ów/pewnych biznesów/itd. - moim zdaniem pop-up z nagłówkiem “odbierz darmowy kurs" raczej by wpłynął negatywnie na wiarygodność bloga, ale może się mylę. Jeśli masz inne zdanie, napisz je proszę w komentarzu. Czyli pop-up’y na blogach są dopuszczalne, ale pod warunkiem że dotyczą tylko nowych odwiedzających. Jeśli natomiast chodzi o LP, szczególnie te anonimowe, myślę że raczej nie warto się ograniczać i starać się wykorzystać każde wejście “na maxa". Idealnym rozwiązaniem byłoby gdyby wchodzący wykonal ofertę, którą reklamujemy i dodatkowo zostawił nam adres e-mail. Możemy oczywiście zaproponować coś w zamian (i ustawić pop-up - myślę, że max 2 na sesję), ale możemy też wpleść zostawienie adresu e-mail w treść oferty lub zablokować “szczegóły dotyczące oferty" podaniem adresu e-mail. Sytuacja w której zainteresowani - by zobaczyć szczegóły oferty - muszą podać e-mail i zapisać się na newsletter, jest - wydaje się - dość korzystna. Oprócz tego, że masz szansę pozyskać “leada" w przeprowadzanej kampanii, zyskujesz również listę adresów osób zainteresowanych tą kampanią (nie tylko tych którzy coś kupili/wypełnili formularz - ale wszystkich, których to tylko zainteresowało). Dodatkowo, formularz do zapisu polecam umieszczać dokładnie pod każdym Waszym artykułem. Ludzie wchodzą na artykuły z google, nie są zainteresowani ani stroną, ani autorem, są zainteresowani treścią. W sytuacji gdy ta treść jest dla nich wartościowa, a formularz jasno informuje że mogą dostać powiadomienie o kolejnym artykule, jest szansa na pozyskiwanie dodatkowych e-maili bez specjalnych rozwiązań (w stylu pop’upów). Podczas tworzenia list, pamiętaj również o odpowiednio skonstruowanej “polityce prywatności,“ którą trzeba zaakceptować - by zapisać się na daną listę. Zostaw swoim subskrybentom możliwość wypisania się z listy i powiadamiaj o niej w każdym e-mailu, nie bądź spamerem! Darmowy e-mail marketing Budowanie baz adresów e-mail to bardzo przydatne narzędzie, które można połączyć z techniką sieci stron sprzedażowych i zmaksymalizować swoje zyski. Dzięki zebranym listom, marketing może stać się całkowicie darmowy - trzeba jednak pamiętać, że bardziej niż ilość adresów, liczy się ich jakość - dlatego warto tworzyć listy tematyczne, a nie zbiorcze. Najprostszym sposobem budowy listy jest zaoferowanie czegoś “za darmo" w zamian za zostawienie e-maila i zaakceptowanie polityki prywatności. We wpisie zapomniałem dodać, że nie polecam kupowania mailingów, ani baz adresów - najlepiej tworzyć wszystko samemu i dokładnie wiedzieć kto i czym może być zainteresowany. Mam nadzieję, że wpis się przyda i przyniesie Wam wymierne korzyści w zarabianiu przez Internet dzięki budowaniu list mailingowych!
  15. Niedawno przygotowałem sobie listę 35 blogów z różnych dziedzin, z którymi się od tego czasu porównuję i szukam pomysłów na dalszy rozwój “Get Paid 2.0" (nie chodzi o treści artykułów - a wygląd i funkcjonalności na blogu, ew. sposób prowadzenia i komunikacji z czytelnikami). W związku z tym, dzisiaj przedstawię czym jest benchmarking, jak go używać i co możemy dzięki niemu osiągać. Od razu uprzedzam, że jeśli jesteś uczniem/studentem i uczysz się do sprawdzianu/kolokwium/egzaminu na którym jednym z zagadnień jest benchmarking - nie polecam używać przytoczonych tu definicji, ani przykładów. Ten tekst przedstawia moją opinię na temat benchmarkingu i musicie wziąć poprawkę na to, że w książkach z tematyki "zarządzania" jest to opisane inaczej - i przeważnie na przykładzie firm offline’owych, a nie z perspektywy zarabiania przez internet i pracy w domu. Na pewno opisuję tutaj troszkę inną formę zastosowania (niż ta powszechnie opisywana w literaturze) i przytaczam benchmarking jako skuteczne narzędzie do rozwijania nawet małych internetowych projektów -> takich jak np. "blog" , "niszowy serwis CPA" - a także tych najmniejszych czyli "landing page" lub "mini-strona". Całość na pewno okaże się przydatna, ale egzaminu dzięki temu nie zdasz - więc uważaj. Zapraszam do lektury! Co to jest benchmarking i się go wykorzytuje? Nazwa pochodzi od angielskiego słowa "benchmark", które oznacza "wzorzec" ("punkt odniesienia"), a sama metoda już pewnie nie raz była przez Was wykorzystywana - tylko zapewne większość nie wiedziała, że owa metoda nosi jakąś nazwę i jest dokładnie opisana w ogromnej ilości książek dotyczących zarządzania i marketingu. Jeśli używaliście tej popularnej metody "na chybił trafił" - to po lekturze całości wpisu, będziecie rozumieli na czym to dokładnie polega i umieli robić to po prostu świadomie - przez co osiągniecie też lepsze i bardziej odczuwalne rezultaty w zarabianiu przez internet. Benchmarking polega na porównywaniu swoich rozwiązań, projektów, funkcjonalności, itd. z innymi osobami/firmami, które niekoniecznie działają w tej samej branży. Paradoksalnie, to właśnie poprzez porównywanie się z inną branżą można zyskać najwięcej ciekawych rozwiązań (bo konkurencja zwykle idzie "łeb w łeb" i raczej nieczęsto jesteśmy w stanie się czymś unikalnym od nich zainspirować) - co zaraz opiszę dokładniej. Na czym polega benchmarking? "Książkowo" metoda polega na porównywaniu się tylko z najlepszymi w danej dziedzinie, ale wprowadziłbym tutaj modyfikację - warto porównywać się z każdym. Często "najwięksi gracze", którzy uchodzą też za "najlepszych" - nie mają wcale najlepszych rozwiązań (w ogóle co to znaczy "najlepszych", możemy tylko teoretyzować co jest najlepsze -> najważniejsze żeby były lepsze od naszych obecnie stosowanych metod i rozwiązań :>) . Ciekawym punktem odniesienia mogą być także "nowi gracze" - bo ich pomysły są po prostu świeże i mogą okazać się bardzo inspirujące. Wynikiem tego porównywania jest odkrywanie dlaczego niektórzy, w danej dziedzinie (np. tworzenie społeczności, blogowanie, kontakt z użytkownikami, konwersja), funkcjonują sprawniej od nas, zlokalizowanie ich “czynników sukcesu", a następnie próba wdrożenia tych ulepszonych rozwiązań do naszej działalności. Być może zastanawiasz się teraz czym benchmarking różni się od kopiowania dobrych pomysłów innych - i dobrze, bo ta różnica jest - moim zdaniem również - dość niewielka. Otóż opisywana metoda, to raczej wykorzystywanie doświadczeń innych do stworzenia własnych unikalnych rozwiązań - czyli w praktyce nie powinno to polegać stricte na kopiowaniu, a raczej na wzorowaniu się i przerobieniu danego pomysłu (i ulepszeniu!) na dopasowany do naszej działalności. Jest więc to po prostu sposób na doskonalenie swoich działań. Mam nadzieję, że opisałem to dość zrozumiale, ale jeśli dalej nie rozumiesz czym dokładnie ten benchamrking jest - nic się nie stało, zaraz to objaśnię na konkretnych przykładach związanych z zarabianiem w internecie i pracą w domu. Praktyczne przykłady benchmarkingu w zarabianiu przez internet Tak się składa, że na blogu niedawno dodałem dwie podstrony - które to właśnie są efektem benchmarkingu. Obecnie dysponuję listą 35 blogów i przeglądam je w poszukiwaniu inspiracji. Zależy mi na porównywaniu sposobu prowadzenia, budowania relacji z czytelnikami, ew. liczę też na nowe pomysły co do widget’ów lub jakiś innych "bajerów", które mógłbym na blogu dodać. Tak właśnie przeglądając blogi - nie tylko finansowe, ale wszystkie - bo wyszedłem z założenia, że "blog to blog" - na pewnym blogu kulinarnym trafiłem na wpis "dlaczego warto zapisać się do subskrypcji?". Pomyślałem, że pomysł jest bardzo dobry i u mnie również taka informacja spełniłaby swoją rolę - toteż się tym pomysłem zainspirowałem. Jak widać zamiast wpisu, stworzyłem podstronę - do której link jest podany w widgetcie dotyczącym subskrypcji. Link opisałem hasłem : "Dowiedz się co zyskasz zapisując się na mój newsletter?". Na podstronie, oprócz samych korzyści, dodałem również zasady którymi się kieruję prowadząc newsletter. Później cała ta podstrona zainspirowała mnie do wykonania drugiej - związanej z Facebookiem, podstrony. Czyli znalazłem pomysł, zmodyfikowałem go, ulepszyłem i rozszerzyłem - to jest właśnie praktyczny benchmarking związany z działalnością i zarabianiem w internecie:) Jak widać, ta metoda nie jest bezmyślnym kopiowaniem cudzych pomysłów, a raczej uczeniem się od innych i inspirowaniem się cudzymi pomysłami - ale finalnie wdraża się własne pomysły, które powstały na skutek poznania pomysłów innych osób lub firm. Czyli, jeszcze raz to powiem, istotą jest tutaj znajdowanie pomysłów na zewnątrz (lub wewnątrz - np. na swoich innych stronach / podstronach ) i przekształcanie ich w taki sposób by były jak najbardziej użyteczne dla naszej działalności. To trochę tak jak w szkole, można napisać wypracowanie samemu albo wzorować się na kilku znalezionych w internecie - i w efekcie stworzyć coś unikalnego, a zarazem lepszego od każdego z tych wzorów z osobna. Ten kto robił tak w szkole - stosował benchmarking od najmłodszych lat. Dodatkową korzyścią z porównywania się z innymi jest również zrozumienie własnych działań i analiza używanych do zarabiania przez internet metod - której nie zrobiłbyś bez nowych, zewnętrznych (lub wewnętrznych) pomysłów. Podam tutaj również troszkę abstrakcyjny przykład sklepu internetowego - ale powinien okazać się zrozumiały i pomocny w zrozumieniu całej tej idei benchmarkingu. Złóżmy, że w pewnym e-sklepie klienci kupując produkt A, zwykle dokupują również produkt B, natomiast klienci kupujący produkt B w pierwszej kolejności - nie dokupują później produku A. Po przeanalizowaniu obu ofert zauważyłeś, że w opisie produktu A wspominasz, że produkt B również byłby pomocny - natomiast w opisie produktu B nie ma wzmianki o produkcie A. Gdybyś po prostu dodał produkt A, do opisu produktu B - to byłoby kopiowanie, ale gdybyś w obu ofertach dodał widget "Przydatne może okazać się również :" lub “Klienci którzy kupili produkt X, zwykle kupują również:" i zastosował to do wszystkich swoich produktów w tym sklepie internetowym - to będzie benchmarking, bo wytworzyłeś lepsze rozwiązanie, bazując na już sprawdzonym. 1+1=3. Ostatni przykład dotyczy “benchmarkowania" biznesów tradycyjnych. Śmiało można wyjść z założenia, że klienci w sklepach stacjonarnych i ci surfujący w naszych sklepach internetowych są praktycznie tacy sami. W końcu to cały czas ludzie. Wobec powyższego, e-sklepy i inne portale wdrożyły funkcję - która w sklepach stacjonarnych bywa strasznie irytująca - czatu ze sprzedawcą. Tak jak w sklepie stacjonarnym wita nas mniej lub bardziej uśmiechnięty sprzedawca pytając “W czym mogę pomóc?", tak tutaj wyskakuje okienko czatu z podobnym pytaniem. Możemy, aczkolwiek nie musimy, zapytać o cokolwiek w razie wątpliwości i nie czujemy na sobie wzroku sprzedawcy. Ta funkcja jest niekiedy dostępna całodobowo. Jak widać, inspirujące może być wszystko - nie tylko rozwiązania na innych stronach www, ale także te stosowane w stacjonarnych biznesach. Pole manewru do rozwoju naszych internetowych projektów za pomocą benchmarkingu jest bardzo duże. Rozszerzenie idei benchmarkingu i dalsze przykłady zastosowania Jakby ktoś się nudził - możecie z ciekawości wpisać sobie w google "etapy benchmarkingu". Znajdziecie kilka różnych możliwości - najczęściej stricte akademickich odnoszących się do dużych firm (działających offline), które opierają się na wskaźnikach. Myślę, że w naszym przypadku - nawet jeśli prowadzisz sklep internetowy, sieć afiliacyjną, program partnerski, dużą stronę/portal internetowy - te wskaźniki są zbędne, a przynajmniej mi by przeszkadzały - więc je po prostu pominę (dla mnie to czyste teoretyzowanie - bo wskaźniki ustala się samemu bazując na własnych ocenach - np. skali od 1 do 10 punktów). Benchmarking wewnętrzny i zewnętrzny Benchmarking dzielimy na wewnętrzny i zewnętrzny. Wewnętrzny polega na analizie tylko własnego projektu (albo kilku - czyli wzorujemy się na swoich własnych projektach) i jest bardzo prosty - bo mamy do tego wszelkie niezbędne dane. Przykładem takiego benchmarkingu wewnętrznego jest właśnie opisywany wyżej sklep internetowy z produktami A i B. Benchmarking może być przydatny również przy optymalizacji LP (LP - landing page). Przykładowo mając dwa LP z których jeden konwertuje, a drugi nie - możemy przeanalizować ten pierwszy, zebrane pomysły zmodyfikować (tak by pasowały) i wdrożyć do drugiego. Może w drugim LP brakuje czegoś istotnego, np. komentarzy które dodają osoby które już skorzystały z oferty (tak jak ma to miejsce na pierwszym LP), albo FAQ? Warto porównywać ze sobą własne LP i te słabsze podciągać jakościowo do najskuteczniejszych. Takie wdrażania już sprawdzonych wzorów postępowania zdecydowanie ułatwia i przyśpiesza zarabianie przez internet i skuteczną pracę w domu. Przy optymalizacji LP można też skorzystać z benchmarkingu zewnętrznego i porównywać się z LP należącymi do innych osób/firm - tutaj może i zapewne pojawi się problem w postaci braku dokładnych danych (skąd mamy w końcu wiedzieć czy dany LP konwertuje lepiej od naszego?). Na ten brak danych niestety nie ma uniwersalnej odpowiedzi, po prostu trzeba posiłkować się informacjami na forach/blogach/dziennikach pracy - użytkownicy często się chwalą swoimi wynikami. Tutaj też rozwinę wątek o innych branżach - fakt że promujesz oferty afiliacyjne, np. kredyt -> wcale nie oznacza, że powinieneś się porównywać tylko z LP dotyczącymi kredytów. Inspiracje możesz znaleźć nawet na LP, które dotyczą czegoś zupełnie innego - np. konkursów, książek, a nawet gier przeglądarkowych. Nie ma sensu ograniczać się tylko do swojej branży i niszy. W przytoczonym przykładzie dot. mojego bloga, nowy pomysł znalazłem na blogu kulinarnym. Tak samo “blogerzy prywatni" mogą się inspirować “blogami firmowymi", a “blogi firmowe" - “blogerami prywatnymi" - i to nie powinno nikogo dziwić. W swoim życiu projektowałem dwa programy partnerskie (CPM i CPR) - i w obu użyłem rozwiązań z wielu branż, po prostu je połączyłem i w miarę możliwości ulepszyłem. Przykładowo - w Polsce nie ma systemu CPM z 2-poziomowym systemem poleconych, więc go dodałem wzorując się na G2A , w którym również był wówczas taki system. Jest naprawdę bardzo dużo rozwiązań w innych branżach, które właściciele PP (program partnerski), mogliby wdrożyć - na przykład w sieciach dot. gier przeglądarkowych ewidentnie brakuje takich "socialowych elementów" jak chat, ranking -> które są dostępne w sieciach afiliacyjnych. W większości serwisów, w systemie poleconych brakuje mi plików cookies - tzn. gdy ktoś wejdzie poprzez nasz reflink, następnie wyjdzie i wejdzie jeszcze raz za jakiś czas (już przez czysty link) żeby sie zarejestrować - tracimy tego poleconego, a gdyby zastosować pliki cookies np. 14-dniowe - mimo tego, że ktoś nie wejdzie bezpośrednio przez nasz reflink w momencie rejestracji - system i tak by go pamiętał jako osobę, której to my poleciliśmy serwis i mimo to, byłby zapisany pod nami po rejestracji. To jest pewnie kwestia sporna, ale jak najbardziej może być przedmiotem benchmarkingu związanego z zarabianiem w internecie. Benchmarking może odgrywać podstawową rolę w doskonaleniu Twojej działalności w internecie - w tym celu po prostu w sposób ciągły powinieneś monitorować konkurencję -> a także pokrewne branże (np. prowadząc blog kulinarny, podróżniczy, life-stylowy -> jak najbardziej możesz śledzić nawet getpaid20.pl w poszukiwaniu inspiracji :>). Na koniec ostrzegę jeszcze, że cała metoda może nieść za sobą również negatywne skutki - tj. hamować Twoją własną kreatywność - co w efekcie doprowadzi do doskonalenia projektu, tylko po znalezieniu inspiracji u kogoś innego (gdy konkurencja - lub inne osoby/firmy którymi się inspirujesz - się nie rozwija -> Ty też się nie rozwijasz). Benchmarking w zarabianiu w Internecie Benchmarking to bardzo pomocne i bardzo popularne narzędzie - od dzisiaj możesz stosować je świadomie w zarabianiu przez internet. Po przeczytaniu powyższego tekstu, mam wrażenie że "zbanchmarkingowałem" sam benchmarking. Tak naprawdę nie ważne jak to nazwiemy - nie uczymy się tutaj na egzamin, tylko chcemy pracować w domu i zarabiać pieniądze w internecie, toteż myślę że tekst okaże się przydatny bez względu na to jak bardzo odbiega od książkowych definicji benchmarkingu. Przypominam, że oprócz analizowania innych earnerów - warto również czytać książki i poradniki, o tym dlaczego tak uważam rozpisałem już już kiedyś tutaj.
  16. Copywriting jest bardzo szerokim pojęciem, bo w swojej definicji obejmuje tworzenie dowolnych treści reklamowych. Grono osób związanych z e-zarabianiem, używa go jednak przede wszystkim do przygotowywania artykułów sprzedażowych na swoje “landing page'e“. Takie artykuły mają za zadanie skojarzenie rozwiązania danego problemu z reklamowanym produktem/usługą, a następnie “popchnięcie" użytkownika do jego/jej zakupu. W tym wpisie przedstawiam podstawowe zasady tworzenia takich artykułów. Umiejętność sprzedaży słowem pisanym to jeden z najważniejszych aspektów skutecznego zarabiania. Zapraszam do lektury! Co to jest copywriting reklamowy? Copywriting to tworzeniu tekstów (niekoniecznie sprzedażowych), które mają na celu przekonanie czytelników do podjęcia określonych działań, bądź zmiany przekonań. Inaczej mówiąc chodzi tu o umiejętność wpływania na czytelników w taki sposób by zareagowali dokładnie tak jak życzy sobie tego autor tekstu. Jest to więc po prostu swojego rodzaju ładniejsze określenie na “manipulację", tak samo zresztą jak cały “marketing". Oczywiście w copywritingu stosowanym w CPA chodzi przede wszystkim o sprzedaż (rozumianą bardzo szeroko - np. rejestracja, zostawienie maila, wysłanie sms’a, wypełnienie formularza, itd.), ale abstrachując od CPA - głównym celem tworzonych treści wcale nie musi być ta bezpośrednia sprzedaż - można po prostu starać się zmienić czyjeś poglądy (np. przed wyborami, referundum, itd.) lub utożsamić jakiś produkt z potrzebą czytelnika (tak aby sam go znalazł i kupił). Najważniejsze jest wywieranie realnego wpływu - to jest właśnie umiejętność którą się rozwija mówiąc o nauce copywritingu. Wpływanie na czytelników i odbiorców reklam jest kluczowym elementem skuteczności każdej kampanii reklamowej. Mini-strony ze słabymi tekstami - nie sprzedają, niewiarygodny marketing szeptany - nie sprzedaje, słabe treści postów na FB - nie sprzedają, itd. Głęboko wierzę, że w reklamach liczy się dosłownie każde używane słowo. Zmiana treści reklamowej jest pierwszą rzeczą którą należy zrobić w przypadku kiepskich efektów. Wiele dobrych pomysłów jest po prostu źle zareklamowanych - stąd brak satysfakcjonujących wyników. “Dobra reklama" wymaga jednak testów i ciągłego modyfikowania treści - to nie jest takie “hop". Warto też dodać, że tak naprawdę nigdy nie ustalimy czy dana treść to już ta najlepsza z możliwych, czy jeszcze nie. Dlatego co jakiś czas polecam wprowadzać modyfikacje, analizować i porównywać ze sobą wyniki. Innej drogi nie ma - testy, testy i jeszcze raz testy. Budowa skutecznej treści sprzedażowej przypomina budowanie jakiegokolwiek projektu zarobkowego. Tak samo jak w projektach - na początku idealnie nie będzie, ale z każdą kolejną aktualizacją będzie coraz lepiej (a przynajmniej ten trend będzie rosnący - bo część pomysłów może się okazać nietrafnych). Fakty i mity dotyczące copywritingu Copywriting to nisza, jak każda inna. Ludzie chcą umieć sprzedawać (popyt), a więc pojawia się i podaż. W związku z tym internet jest pełen dziwnych porad dotyczących copywritingu. Łatwo trafić na przykład na różnego rodzaju “prawdy" o rzekomym wpływie: niebieskiego tła czerwonego nagłówka cudzysłowiu w nagłówku i innych tego typu elementów na wysokość konwersji. To jest oczywiście pół-prawda, bo być może w jakiś warunkach faktycznie zastosowanie takich elementów podniosło komuś konwersję, ALE - w Twoim i moim przypadku sytuacja wygląda inaczej. Mamy inne grupy docelowe i sprzedajemy inne produkty od osoby od której wyszły tego typu statystyki. Ponadto nie wiemy czy podawane w takich badaniach wzrosty są wynikiem tylko wprowadzania wyżej wymienionych elementów - czy np. po prostu na stronę wchodziło więcej osób lub były to osoby pozyskiwane w inny sposób. Może akurat w tym czasie artykuł wypozycjonował się na inną frazę. Inaczej mówiąc nie wiemy jak tego typu “badania" były przeprowadzone - więc śmiało można założyć, że są NIEWIARYGODNE. Trzeba uważać, żeby tworzone teksty nie były po prostu śmieszne (chyba, że na tym nam właśnie zależy i w ten sposób chcemy odsiać inteligentniejsze osoby). Czerwony nagłówek na niebieskim tle wygląda, co tu dużo mówić, fatalnie. Niewiarygodny nagłówek w cudzysłowiu i opisywanie marzeń szablonowym językiem NLP wygląda tak samo wiarygodnie jak wiarygodna jest telemarketerka zapraszająca “tylko dzisiaj" na “ekskluzywny pokaz garnków" z “całkowicie darmowym prezentem" od organizatora jakim jest “20-letnia firma z 15 certyfikatami jakości", której misją jest dbanie o zdrowie swoich klientów. Taka reklama oczywiście miałaby sens w przypadku określonej grupy docelowej - ale Twoja grupa na 90% jest inna. Bezrefleksyjne kierowanie się poradnikami dot. copywritingu może przynieść efekty odwrotne do zamierzonych i sprawić że całkiem niezła oferta, stanie się śmieszna. Tutaj warto dodać, że wiele tego typu wskazówek przychodzi do nas ze Stanów Zjednoczonych. Niestety warunki panujące w internecie w USA są inne od warunków w Polsce. To co u nich jest na porządku dziennym, u nas jest śmieszne/niewiarygodne/wygląda na spam. Polacy są bardziej “wybredni" i trzeba się postarać bardziej, aby skutecznie sprzedawać. Jakby to kogoś interesowało, troszkę bardziej rozpisałem się na ten tamat recenzując “Laptopowego Milionera." Podczas tworzenia tekstów zalecam kierowanie się przede wszystkim zdrowym rozsądkiem. Witryna powinna wyglądać po prostu DOBRZE, spójnie i wiarygodnie. Ja od zawsze polecam żeby utrzymywać na całej witrynie jedną linię kolorystyczną - tak aby wszystko stanowiło “całość". Budowanie zainteresowania na jednej witrynie, a później odsyłanie zainteresowanego klienta na LP kompletnie odbiegający od niej wizualnie, oceniam raczej na minus. Nie wiem dlaczego miałoby to zwiększać konwersję - moim zdaniem ją po prostu obniży. Sam tekst powinien być przede wszystkim wiarygodny, wiarygodność to podstawa. Wszelkie zagrywki NLP typu - “wyobraź sobie, że nie masz już szefa, leżysz na plaży..." mogą działać TYLKO na określone grupy docelowe, niekoniecznie na Waszą. Porad z zakresu copywritingu nie można traktować uniwersalnie, wszystkie działają tylko w specyficznych warunkach. Podstawowe zasady tworzenia artykułów sprzedażowych Najpierw chciałbym zwrócić uwagę na styl pisania. Założenie, że ludzie będą czytać “sieczkę" bo była w wyszukiwarce, jest niestety błędne - a sporo osób tak do tego podchodzi. Takie artykuły pełnią dwie funkcje: po pierwsze: przyciągają ruch z wyszukiwarek po drugie: mają za zadanie skojarzyć potrzebę klienta z reklamowanym produktem/usługą i odesłać do LP Przyciąganie ruchu z wyszukiwarek jest ważne, ale z drugiej strony - pamiętajmy też jaki jest główny cel (sprzedaż!). Co dam nam ten ruch w sytuacji gdy czytelnicy będą trafiać na zlepek słów kluczowych bez ładu i składu? Tutaj trzeba wziąć pod uwagę obie funkcje i je ze sobą pogodzić. Im obszerniejszy artykuł i im więcej potencjalnych fraz kluczowych zawiera - tym lepiej, ale całość powinna być zjadliwa i interesująca dla czytelników. Nie ma drogi na skróty. Wóz albo przewóz. Artykuły sprzedażowe składają się z “nagłówka" i “treści", z czego “treść" możemy rozbić na kolejne kilka elementów. Poniżej omawiam najważniejsze z nich: Nagłówek - Nagłówek to rzekomo 50% sukcesu Jest w tym trochę prawdy, bo to od nagłówka zależy czy ktoś w ogóle zainteresuje się artykułem. Problem polega na tym, że “clickbaitowy" nagłówek przeważnie nie ma nic wspólnego z tekstem - i może powodować tylko rozczarowanie czytelnika który spodziewał się czegoś innego. Nie chodzi nam o pobijanie rekordów wejść na stronę, a o faktyczną sprzedaż - także nagłówek zdecydowanie powinien być spójny z treścią nawet kosztem mniejszej ilości wejść. Treść i nagłówek stanowią całość i nie powinno się tego rozpatrywać oddzielnie. Pierwszy paragraf - Pierwszy blok tekstu stanowi rozwinięcie nagłówka i zachęca do zapoznania się z całością tekstu - np. “W tym artykule znajdziesz odpowiedzi na pytania: ...“. To paragraf, który można wytłuścić - prawdopodobnie zostanie przeczytany, więc czytelnik powinien znaleźć tu dokładne informacje czego ma się spodziewać później. Od tego zależy, czy będzie czytał dalej. Układ tekstu - Ludzie mają tendencję do “skakania po tekście" w poszukiwaniu najbardziej interesujących dla nich informacji. Tak naprawdę nie wiemy czego szukają osoby, które wchodzą z wyszukiwarki na nasz artykuł - dlatego trzeba im umożliwić łatwe “skoczenie" do odpowiedniego paragrafu. Mam tu na myśli rozdzielenie paragrafów i nadanie im oddzielnych podtytułów. Większość będzie chciała przejść od razu do najbardziej interesujących dla nich kwestii - trzeba to koniecznie wziąć pod uwagę. Podzielenie tekstu na części jest też przyjemniejsze dla oka i przyda się również osobom które przeczytają całość “od deski do deski". Linki i reklamy - Wszelkie linki wychodzące - w tym bannery - mniej lub bardziej obniżają konwersję, bo potencjalni klienci się rozpraszają i “wychodzą" na inne strony zamiast w pełni poświęcać się naszej. Czyli, jeżeli napiszemy super tekst sprzedażowy, który ma za zadanie po kolei wciągać i nakręcać czytającego na dany zakup - to migające bannery, które go rozpraszają, są bardzo słabym pomysłem. Jeszcze gorszym pomysłem są reklamy “auto-targetujące", takie jak popularny Google Adsense. Te systemy ze względu na coraz lepszy skrypt dobierający reklamy pod gust danej osoby - mogą znacząco obniżyć konwersję polecając użytkownikom inne (lepiej zareklamowane?) rozwiązania danego problemu (czyli po prostu reklamować naszą konkurencję) lub podsuwać im tematy, które są dla nich po prostu bardziej interesujące. Treść - Generalnie obowiązuje zasada tworzenia tekstów sprzedażowych podzielonych na dwie części - “życie bez produktu" -> “życie z produktem". Osobiście stosuję się do opisywania “życia bez produktu" i staram się dostosować produkt do potrzeby czytelnika - całkowicie omijam opis jak to cudownie będzie wyglądało życie po nabyciu produktu X. Uważam, że takie opisy są niewiarygodne - a nikt nie lubi gdy próbuje się mu “coś wcisnąć". Treść powinna być napisana tak, by czytelnik myślał że sam podjął decyzję o zakupie, bez nacisków i bez opisów pełnych “ochów i achów" (np. “Wyobraź sobie jak cudownie będzie wyglądało Twoje życie gdy..."). Szablon AIDA - Attention, Interest, Desire, Action Podstawowym szablonem artykułów sprzedażowych jest AIDA i na początku najbezpieczniej będzie się po prostu do niej stosować. AIDA: Attention - czyli zwrócenie uwagi czytelnika. Bez przyciągniecia uwagi - nikt się nie wczyta w artykuł. Jest to więc podstawowy element rozpoczynający sprzedaż. Ta część artykułu składa się przede wszystkim z nagłówka i pierwszego akapitu. Interest - zainteresowanie. Jeśli czytelnik nie znajdzie nic interesującego dla siebie, po prostu przejdzie do innej strony. Ludzie są leniwi - dlatego nie można oczekiwać, że będą się doszukiwać w tekście opisu swojego problemu. Tutaj właśnie kłaniają się zatytułowane paragrafy - tak aby każdy mógł od razu przejść do tego co go interesuje. Jakaś część na pewno przeczyta całość - ale nie można założyć, że tak będzie. Funkcję zainteresowania pełnią więc przede wszystkim te dodatkowe podtytuły paragrafów, a następnie trafny opis problemu z którym zmaga się czytelnik. Desire - wzbudzenie pragnienia, chęci zakupu reklamowanego produktu. W tej części chodzi o wymowne i obrazowe dostosowanie naszego produktu do potrzeby klienta. Musi być jasne, że mając produkt X -> można się pozbyć trafnie opisanego wcześniej problemu Y. Dodatkowo można tu przytoczyć wypowiedzi innych osób, albo jakieś dane statystyczne dot. rozwiązania problemu (twarde dane). Action - działanie. Czyli punkt kulminacyjny. Artykuł powinien kończyć się wyraźnym wezwaniem do oczekiwanej przez nas akcji. Czytelnik nie powinien mieć wątpliwości co to tego, co ma teraz zrobić. Tutaj warto używać prostych instrukcji - np. “Kliknij tutaj", “Wypełnij formularz", “Wpisz swój adres-mail", itd. Copywriting reklamowy to skuteczny tekst Zasady stosowane w copywriting’u są różne dla różnych grup docelowych. Najważniejsze jest kierowanie się zdrowym rozsądkiem i nie przyjmowanie porad z tego zakresu bezrefksyjnie. W tekście podałem uniwersalne porady, które powinny mieć zastosowanie przy większości artykułów sprzedażowych - stosowanie się do nich nie jest jednak żadnym wyznacznikiem jakości. Wyznacznikiem jakości tekstu jest generowana za jego pomocą sprzedaż. To jest główny cel i główny miernik. Powodzenia!
  17. Dzisiejszy wpis stanowi przegląd top sześciu nieuczciwych praktyk stosowanych w sieciach afiliacyjnych i pojedyńczych programach partnerskich. Stosowanie tych praktyk jest po prostu wyłudzeniem pieniędzy od reklamodawców. Proszę nie traktować tego wpisu jako poradnika, publikuję go aby każdy uczciwy partner zdawał sobie sprawę jak inni partnerzy, w swoim krótkowzrocznym spojrzeniu, psują rynek afiliacji. Oczywistym jest przecież, że reklamodawca wypłacający prowizję, która nie przekłada się na faktyczne przychody, po prostu na tym traci. Osoby cieszące się wyłudzoną prowizją zdają się nie dostrzegać faktu, że taki reklamodawca nie będzie wracał do tego modelu reklamy - właśnie przez nich - na czym stracą także oni. Przedkładają krótkookresowe zyski, nad budowaniem stabilnego modelu zarabiania. Pytanie tylko co zrobią, gdy ich “genialny sposób" stanie się niemożliwy do dalszego stosowania? Wówczas być może będą żałować, że nie poświęcili tego czasu na uczciwe polecanie produktów/usług.. lub po prostu znajdą inny sposób na łatwe (znów nieuczciwe?) pieniądze. Pomysłowość w zakresie wyłudzania prowizji jest ogromna, także na pewno nie znam wszystkich metod. Poniższy przegląd uwzględnia tylko sześć najbardziej popularnych i okaże się przydatny przede wszystkim dla właścicieli programów partnerkich lub osób, które taki program dopiero projektują. Przed tymi praktykami trzeba się zabezpieczyć, chociażby odpowiednio sformułowanym regulaminem - bo nie wszystko da się zablokować “technicznie". Dla pozostałych osób, to raczej forma “ciekawostki" - którą, będąc w tej branży, warto znać. Zapraszam! 1 - Wypełnianie formularzy fałszywymi danymi i podszywanie się pod osoby trzecie w rozmowach z konsultantami Oferty typu “CPL" (cost per lead) polegają na otrzymywaniu wynagrodzenia w zamian za pozyskanie danych potencjalnego klienta. Naszą rolą jest więc zbieranie danych kontaktowych poprzez specjalnie przygotowany formularz reklamowy. Potencjalny klient wypełnia taki formularz swoimi danymi, a następnie reklamowana w ten sposób firma kontaktuje się z nim i przedstawia szczegółową ofertę. Jeśli ten potencjalny klient faktycznie podał swoje dane i faktycznie był zainteresowany produktem/usługą - my otrzymujemy pieniądze. Tak to wygląda zakładając, że partnerzy są w 100% uczciwi - a jak można “oszukać system"? Pierwsze co się nasuwa to wypełnianie formularzy samemu, danymi osób które znamy (często wystarczy imię, nazwisko, numer telefonu, e-mail) bez informowania tych osób. Wówczas w rozmowie z konsultantem wyszłoby, że te osoby nie są zainteresowane i ktoś wpisał ich dane bez ich wiedzy, także lead zostałby odrzucony. Kolejnym pomysłem byłoby poinformowanie znajomych, że zadzwoni do nich taki i taki konsultant i powinni udać zainteresowanie. Co na to znajomi? “Ale o co chodzi?", “Co Ty będziesz z tego miał/miała?", “To coś kosztuje?", “Zapłacisz mi za to?". Znajomi, którzy nie wiedzą jak to działa to dodatkowy problem, zresztą ich ilość jest ograniczona - co zatem wymyśli wtedy sprytny człowiek? Otóż wymyśli, że sam może kupić X starterów i podawać się w rozmowach za osoby których dane wpisuje w formularzach. Wówczas sam udaje zainteresowanie, a leady zostają zaliczane jako poprawne. Udało się? Nie do końca, tutaj pojawia się dodatkowy problem - wszystkie leady są “puste" tj. nie kończą się sprzedażą. Reklamodawca może je po prostu odrzucić i “praca" (w dużym cudzysłowie) pójdzie na marne. Jak zatem zwiększyć wiarygodność swoich fake działań reklamowych? Otóż co jakiś czas korzystać z przedstawianej oferty i zamawiać produkty (np. do inpostu, gdzie do odbioru wystarczy numer telefonu). Osoba, która działa w ten sposób będzie dostawała więcej pieniędzy, niż wydawała. Sporo ofert CPL nie jest obliczonych na takie działania i reklamodawcy płacą pieniądze za nic. Zakładanie uczciwości jest... uczciwe w stosunku do prawdziwych partnerów (+) i naiwne w stosunku do “cwaniaków" którzy ogrywają system (-). Teraz pytanie.. kogo jest więcej i jak się przed tym zabezpieczyć? 2 - Cookie stuffing w sieciach afiliacyjnych Podrzucenie komuś ciastek widocznych na powyższym zdjęciu mogłoby być miłe - ale nie o takie ciastka tutaj chodzi. Cookie stuffing i możliwości identyfikacji polecającego opisałem już jakiś czas temy w osobnym wpisie: “ Identyfikacja partnerów, pliki cookies i nadużycia z tym związane (cookie stuffing) “. W związku z tym tutaj się już streszczę. Zacznę od tego, że model identyfikacji polecającego poprzez cookies jest dla mnie najbardziej uczciwy. Jak ktoś wejdzie w mój link reklamowy, następnie wyjdzie, a po X dniach zdecyduje się na skorzystanie z oferty wchodząc na stronę poprzez “pusty" link danego sklepu - i tak otrzymam prowizję. Im dłuższa żywotność cookies, tym lepiej i tym uczciwiej w stosunku do partnerów. Niestety tak dbające o partnerów programy partnerskie również są ogrywane przez “cwaniaków," - i to jak. Cookie stuffing to podrzucanie plików cookies nieświadomym internautom. Taka praktyka, szczególnie przy posiadaniu dużego zaplecza (czyli ilości posiadanych stron, możliwości pozyskiwania ruchu) - może być kusząca, tym bardziej że jest banalnie prosta. Swój link reklamowy wystarczy wczytać w ramce 0px. Nikt z odwiedzających Twoje strony nie będzie widział, że jednocześnie odwiedza stronę jakiegoś sklepu, który “infekuje" go plikiem cookie. Jeżeli taki ktoś dokona zakupu właśnie w tym sklepie - osoba, która podrzuciła jej ten plik, otrzyma prowizję. Oczywiście nie ma tutaj żadnego polecania, jest po prostu podrzucanie i oczekiwanie, że jakiś % z tych osób skorzysta z oferty danego sklepu. No dobra.. ale co gdy jakaś firma sprawdza czy nie ma takich ramek na stronach ich partnerów? Po pierwsze stosuje się tutaj - równolegle z ukrytą ramką - dodatkowe bannery reklamowe dla pozorów. Po drugie - jeśli wiadomo gdzie mieści się siedziba danego programu partnerskiego, wystarczy przygotować inną witrynę dla osób wchodzących na stronę z IP tego kraju. Pracownicy raczej nie zawracają sobie głowy zmienianiem IP i sprawdzaniem czy na każdym strona wygląda tak samo. Jedyną różnicą w wyglądze będzie oczywiście sama ramka. W Polsce temat takich oszustw kuleje, ale w Stanach są za to normalne wyroki. Można więc przypuszczać, że i u nas tak w końcu będzie - a przypominam, że oszustwo komputerowe przedawnia się dopiero po 10 latach. Za cookie stuffing który miał miejsce dzisiaj, konsekwencje można ponieść dopiero za 10 lat. 3 - Wprowadzanie w błąd co do funkcjonalności produktów/usług Najprościej nakłonić do skorzystania z oferty.. poprzez modyfikacje tej oferty - czyli wprowadzenie odbiorców w błąd. Taka praktyka co prawda w większości nie przynosi reklamodawcom strat finansowych - bo klient sam zauważy, że prawdziwa oferta jest inna lub po otrzymaniu przedmiotu po prostu go zwróci - ale przynosi straty wizerunkowe, które mogą taką firmę skutecznie zniechęcić do dalszego udostępniania kampanii CPA. Wykorzystywanie znanych marek oraz zastrzeżonych znaków towarowych podmiotów trzecich do reklamowania innych produktów/usług jest łamaniem prawa. Osoby, które tak działają tworzą dodatkowe landing page’e na których obiecują niestworzone rzeczy - np. prezenty w postaci przedmiotów od innych firm. Potencjalny klient zostaje wprowadzony w błąd co do faktycznej oferty i myśli, że kupując przedmiot X, za darmo otrzyma też przedmiot Y od firmy Z. Na właściwym LP nie ma już o tym prezencie ani słowa, ale skoro ten pierwszy wyglądał prawie jak ten drugi... i tak marka odnosi straty wizerunkowe, zwłaszcza jeśli ktoś skorzysta z oferty a później będzie wyrażał w internecie swoje niezadowolenie. Potencjalny klient nie ma pojęcia, że takie kampanie reklamowe przeprowadzają niezależni partnerzy wynagradzani prowizyjnie - jego cały gniew skupi się na marce. Marka z kolei skupi swój gniew na sieci afiliacyjnej, która dopuściła do stosowania takich praktyk. Kolejni w tym “łańcuchu gniewu" jesteśmy my, uczciwi partnerzy. 4 - Oferowanie przedmiotów, dóbr wirtualnych i wynagrodzeń pieniężnych w zamian za skorzystanie z danej oferty (ruch motywowany w afiliacji) Od ponad roku facebook jest dosłownie zalewany śmieciowymi ogłoszeniami typu “zarób 2000zł w jeden dzień bez polecania!". W skrócie, tego typu genialne poradniki i tajne sposoby polegają na rejestracji w dowolnej sieci afiliacyjnej, a następnie wykonywaniu dostępnych tam ofert samemu. Chodzi więc tu o polecania produktów samemu sobie - np. założenie konta w banku na siebie, w zamian za co sieć afiliacyjna wypłaci prowizję za polecenie konta (bo fakt faktem, konto poleciłeś/aś.. sam sobie). Żeby tą wiedzę otrzymać, autorzy facebookowych ogłoszeń, wymagają założenie kilku kont i/lub zaciągnięcie pożyczek z ich linków afiliacyjnych. Oferują więc dobro wirtualne (wiedzę o polecaniu samemu sobie) w zamian za skorzystanie z kilku ofert z ich linków. To właśnie z tego powodu banki obniżają prowizje za nowych klientów - te konta po prostu nie są używane. Najpierw “Janusz" zakłada 5 kont z linków swojego facebook’owego guru, następnie otrzymuje od niego wiedzę że można polecać oferty afiliacyjne samemu sobie, no i od góry do dołu zaklada później konta na siebie samego. “Janusz" niestety nie wiedział, że guru podał mu 5 linków do najbardziej opłacalnych ofert - a banki płacą tylko za nowego klienta (którym on już był.. zakładając te konta z linków guru), także za te 5 kont nie otrzyma pieniędzy. Następnie “Janusz" staje się nowym guru i szuka “Andrzeja". Sytuacja się powtarza.. i tak w kółko. Co się później dzieje z tymi kontami? Są zamykane oczywiście, zostały założone w celu zdobycia prowizji. Guru z pozoru jest dobrym polecającym (dlatego chwali sie statystykami), a faktycznie po prostu wykorzystuje niewiedzę innych ludzi i jawnie łamie regulamin sieci afiliacyjnych. Po raz kolejny, kto na tym traci? Ano my, bo oferty banków będą przez to coraz bardziej wymagające. 5 - Zamawianie, a następnie ustawowe zwracania produktów w celu wyłudzenia prowizji afiliacyjnej Zwłaszcza programy partnerskie malutkich sklepów internetowych można złapać na tym, że pieniądze zarobione w miesiącu poprzednim, są wypłacane do 15 dnia kolejnego miesiąca. Ustawowy termin zwrotu zakupionych towarów to 14 dni, więc z pozoru wydaje się że wszystko jest bezpieczne. Jeśli klient kupi towar w ostatnim dniu miesiąca, a przelew do partnera który pozyskał tego klienta wyjdzie 15 dnia kolejnego miesiąca - to zwrotu już nie będzie, 14 dni minęło. Niestety to nie zawsze tak działa. Tutaj oszuści wykorzystują, że ta zasada obowiązuje również przy odbieraniu produktu u przedsiębiorcy w punkcie stacjonarnym - skoro można odebrać zamówienie w punkcie stacjonarnym, można je też zwrócić w punkcie stacjonarnym, odchodzi więc czas potrzebny na wysyłanie paczki. Taka osoba rejestruje się w programie partnerskim, a następnie poprzez swoje linki afiliacyjne, kupuje kilka droższych produktów z opcją odbioru własnego. Ustawowe 14 dni, liczy się od dnia następującego po zakupie. Załóżmy, że taka osoba zakupu dokonuje 17 marca 2018 roku, 14 dni liczymy więc od 18 marca - czyli ostatni dzień to 31 marca. 31 marca to.. sobota. Jeśli ostatni dzień terminu na zwrot wypada w sobotę, niedzielę lub święto wolne od pracy, to ulega on wydłużeniu do pierwszego dnia roboczego po tym dniu. Faktycznie więc ostatni dzień na zwrot przypada na poniedziałek, a skoro zakupione przedmioty oszust oddaje w punkcie stacjonarnym - może to zrobić tuż przed zamknięciem. Jeśli ten sklep wypłaca partnerom pieniądze do 15 dnia kolejnego miesiąca - właśnie został “zrobiony w konia" i wypłacił nienależną prowizję oszustom. Tutaj akurat nie napiszę, że tracą na tym wszyscy.. traci sam sklep który nie przeliczył dni terminu na zwrot i/lub nie wziął pod uwagę że takie sytuacje mogą się zdarzać (chociaż.. wydłużone terminy płatności to też spory minus dla uczciwych partnerów). Jeśli prowadzisz sklep i miałeś/aś tak ustawione terminy wypłat w programie partnerskim - wystarczy je zmienić na 20 dzień kolejnego miesiąca by nie było problemów. 6 - Tworzenie fałszywych/podszywających się profili społecznościowych znanych osób i wykorzystywanie ich wizerunków Ten punkt opisuję jako ostatni, bo wydaje się że ewentualne straty dla reklamodawcy są tu najmniejsze. Tutaj również możemy mówić o stratach wizerunkowych... i dla marki, i dla “znanej osoby". Stworzenie profilu na FB, który stanowiłby wierną kopię profilu jakiegoś celebryty nie jest rzeczą specjalnie trudną. To oczywiście łamanie prawa, ale czego się nie robi dla prowizji. Taki fake profil celebryty udziela się przeważnie.. na prawdziwym fanpage’u tego celebryty. Może “organizować konkurs" w którym jednym z warunków jest wypełnienie formularza na stronie ABC (oferta CPL) lub po prostu odpowiadać na komentarze w imieniu właściciela FP. Załóżmy, że chcesz założyć konto bankowe i pytasz o jakieś warte polecenia konto na fanpage’u Michała Szafrańskiego. Na Twój komentarz odpowiada Ci sam Michał Szafrański (imię i nazwisko się zgadza, zdjęcie w tle się zgadza, profilowe się zgadza, ostatnie posty się zgadzają... wygląda jak on!) i poleca konto w banku X, jednocześnie prosi o zarejestrowanie się poprzez podany przez niego link. Tak to działa i jeśli właściciel strony nie czyta dodawanych komentarzy - całość przejdzie bez echa i złapie się na to więcej osób. Oczywiście reklamowane przez fake profil konto wcale nie jest takie super jak to opisywało.. kogo więc obwini klient banku? I właściciela fanpage’a, i markę, przecież nie siebie. Oczywiście zakładanie kont bez zapoznania się z warunkami jest skrajnie nieodpowiedzialne, możemy więc powiedzieć że ten ktoś jest sam sobie winien, no ale sam by tego konta nie założył - a słowa znanego blogera, jako wierny czytelnik, mógł przyjąć za pewnik. Prawdziwym winowajcą jest nieuczciwy partner sieci afiliacyjnej.. ale jak sobie z nim poradzić? Jakie zabezpieczenia wdrożyć by do takich sytuacji nie dochodziło? Zagrożenia marketingu afiliacyjnego To tylko najpopularniejsze formy działania nieuczciwych partnerów, jak zaznaczyłem na początku - nie znam wszystkich tego typu metod. Jeśli prowadzisz lub projektujesz własny program partnerski weź pod uwagę powyższe techniki, bo możesz stać się łakomym kąskiem dla oszustów. Wydaje się że ich pomysłowość nie zna granic, także ciężko przewidzieć jakie metody pojawią się gdy te powyżej opisane jakoś uda się wyeliminować. Pozostaje monitorować dalszy rozwój metod popularnych na forach internetowych.
  18. Zarabianie stabilnych i dość wysokich kwot nie jest takie łatwe jak mogłoby się to wydawać na podstawie filmików na youtube, dzienników pracy i forumowych galerii zdjęć. Wokół wysokości internetowych zarobków, głównie za sprawą promotorów piramid finansowych nazywających swoje działania “zarabianiem w internecie", narosło sporo mitów. Chociaż górna granica przedziału możliwych do uzyskania zarobków jest nieograniczona, to - jak można przypuszczać - zdecydowana mniejszość osób zawyża średnie zarobki. Ogromne kwoty dotyczą natomiast malutkiej części wszystkich aktywnych earnerów. Jak nie dać się “omamić"? Jakie kwoty są najbardziej prawdopodobne do uzyskania? Czy warto inwestować w dodatkowe narzędzia? Zapraszam do lektury. Ile naprawdę można zarobić w Internecie? Zacznę od tego, że w różnego rodzaju programach partnerskich jest pode mną zarejestrowane około 2000 kont i to na tej podstawie wyciągam wnioski. Jasno zaznaczam, że nie mam dostępu do całościowych statystyk sieci afiliacyjnych, także weźcie poprawkę na fakt iż wnioski wysuwam na podstawie statystyk poleconych. Przypuszczam jednak, że 2000 kont jest miarodajnym wskaźnikiem i przekłada się na całościowe statystyki. To w końcu spora grupka. Zarabianie w internecie to bardzo szerokie pojęcie, ale na tym blogu nazywam tak zarabianie w modelu CPA oraz e-sprzedaż (w tym pośrednictwo) dowolnych produktów. W takim rozumieniu nie jest to praca na etacie, a więc nie ma tu pensji minimalnej, nie ma stałych terminów wypłat, nie ma stałych godzin pracy, w końcu nie ma żadnych gwarancji co do wysokości naszych zarobków. To od nas zależy ile pieniędzy zarobimy, od naszych pomysłów, działań i systematyczności. Zewnętrzne pozory mogą wskazywać na stosunkową łatwość, tj. zarabianie w internecie jest przedstawiane jako coś prostego, coś co się każdemu należy i jest na wyciągnięcie ręki. To oczywiście wyłącznie zagrywki marketingowe, głównie promotorów piramid finansowych i tzw. “krypto-króli", ale takie zjawisko jest widoczne także w CPA. Kogo widać w zarabianiu online? W całej branży e-biznesu publicznie widać przede wszystkim osoby, które zarabiają dużo. Nie oznacza to, że w internecie większość zarabia dużo, jest wręcz odwrotnie - to mniejszość zarabia największe kwoty. Większość pozostaje anonimowa i nie chwali się zarobkami. Widać przede wszystkim osoby, które wstawiają do internetu zdjęcia gotówki i screeny statystyk z lepszych miesięcy. Te osoby jednocześnie nie publikują swoich kosztów, ani nie ujawniają zarobków ze słabszych miesięcy. To może powodować MYLNE wrażenie, że zarabianie przez internet jest proste i każdy kto się tym zajmuje zarabia satysfakcjonujące kwoty. Na dodatkową uwagę zasługuje zdanie "każdy może zarabiać dużo" - teoretycznie tak, a w praktyce kompletnie nie. Uczciwie przedstawiając sprawę odradzam traktowanie e-zarabiania jako swojej jedynej "szansy na sukces". Można tu osiągnąć bardzo dużo, ale statystycznie ponadprzeciętne dochody osiąga mniejszość. Zamiast swojej życiowej szansy, polecam dostrzegać w tym swoje hobby i sposób na dorobienie. Takie podejście nie przekreśla szans na podnadprzeciętne kwoty, ale pomaga uniknąć rozczarowań doprowadzających do spadku motywacji (“inni zarabiają dużo, a ja nie? co jest ze mną nie tak?"). O nastawieniu do e-zarabiania napisałem dużo szerzej tutaj: Postawa ma znaczenie, czyli jak traktować e-zarabianie, zachęcam do przeczytania bo w dużej mierze to właśnie postawa ma wpływ na wysokość zarobków. Wracając do tematu - skoro to mniejszość zarabia najwięcej, przy czym nikt nie publikuje wyników z gorszych miesięcy, to ile tak naprawdę zarabia większość? Najbardziej prawdopodobne (i osiągalne) wydaje się być zarabianie od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie. Są lepsze i gorsze miesiące, wszystko zależy od dostępnych w programach partnerskich ofert, stawek i stosowanych metod reklamowania. Oczywiście można dojść do 4, a nawet 5-cyfrowych miesięcznych zarobków - ale dotyczy to zdecydowanej mniejszości i w żadnym wypadku nie jest powtarzalną regułą. Są szanse, że dojdziesz do takich zarobków - jednak "nakręcanie Cię" statystycznie byłoby nie fair. Dojście do takich zarobków też w żaden sposób nie gwarantuję, że za miesiąc wciąż będziesz na takim poziomie. Pamiętam jak w jednym miesiącu zarobiłem około 13 tys. złotych, a w kolejnym ledwie przekroczyłem tysiąc. Po prostu w kolejnym miesiącu nie było już kampanii, która konwertowała u mnie najlepiej - na takie sytuacje nie mamy wpływu, więc nie można z góry zakładać co będzie za miesiąc. Są wzloty i upadki - tu nie ma stałej pensji. Jeśli powyższe Cię demotywuje, zwróć uwagę że owa mniejszość najlepiej zarabiających również zaczynała od niższych kwot. Gdyby nie zaczynali od niższych, nie doszliby do wyższych. Nikt nie urwał się z choinki i nie zaczął nagle ponadprzeciętnie zarabiać w internecie - to wszysto jest proces stałego doskonalenia swoich sposobów działania. Statystyki w żaden sposób nie przekreślają szans na wysokie dochody, warto sobie jednak zdawać z nich sprawę - aby uniknąć ew. frustracji. Ponadprzeciętne dochody osiąga mniejszość, tak już jest. Sprzedawcy złudzeń - nierealne obietnice zarobku online Jakiś czas temu przeczytałem ciekawą książkę o jednym z popularnych programów MLM - “Sprzedawcy złudzeń" Eric’a Scheibeler’a (jest dostępna w internecie w formie ebooka). Dokładniej nie chodziło o sam MLM, ale o to co pod jego płaszczykiem się tam działo. Ludzie kuszeni wizją coraz większych zarobków, tak naprawdę coraz więcej wydawali. Kupowali bezwartościowe marzenia o bogactwie, zamiast faktycznie się bogacić. Książkę polecam przeczytać ku przestrodze. Nie dotyczy co prawda zarabiania w internecie, ale mechanizmy polegające na "zarabianiu na zarabianiu" są w dalszym ciągu takie same. Szkolenia, kursy, płatne webinaria, poradniki, boty, skrypty, seminaria, konferencje - wszystko to może doprowadzić do sytuacji w której nie będziemy zarabiać niczego, a wręcz dokładać "do interesu". Książka obrazuje mechanizmy działania tzw. "sekt motywacyjnych" - strasznie mi się to kojarzy z coraz popularniejszym “coachingiem". Schemat reklamy “Już niedługo będziesz zarabiał, jeszcze tylko kup..." jest bardzo popularny. Znacie kogoś kto nie chciałby zarabiać w internecie? Łatwe zarabianie pieniędzy to bardzo uniwersalna i stała potrzeba - co czyni “zarabianie na zarabianiu" dużo stabilniejszym od zarabiania na innych ofertach CPA. Zarabianie pieniędzy to “nisza" jak każda inna - przez co łatwo można zostać zmanipulowanym (agresywny marketing) co do realnych możliwości danego sposobu. Jak już napisałem, mediana internetowych zarobków jest tak naprawdę dużo niższa niż mogłoby się wydawać - średnia wyższa, ale zawyżana przez pojedyńcze osoby. Mimo tego publicznie widoczne są tylko osoby zarabiające dużo - bo tylko takie osoby wrzucają zdjęcia gotówki/statystyk (nawiasem mówiąc, samo zdjęcie gotówki nie jest żadnym dowodem zarabiania w internecie). Te osoby stanowią zdecydowaną mniejszość. Zarabiający mniej siedzą cicho - także nowym osobom wydaje się, że w internecie zarabia się dużo i jest to swojego rodzaju standardem. Owszem, można zarabiać dużo, ale nie jest to łatwe. Patrzenie na wysokie wypłaty i publikowane zdjęcia gotówki skłania do inwestycji i zastanawiania się “co robię źle.. może kupię jeszcze TO i TO". Kto wówczas zarabia? Osoby zarabiające na zarabianiu, czyli w większości “sprzedawcy złudzeń." Ogólnie nie ma nic złego w inwestowaniu - ale mam wrażenie, że robi się to bezmyślnie, na podstawie niepełnego obrazu sytuacji. Zarabianie nie jest i nigdy nie było łatwe - nie ma prostych sposobów na skróty, a to właśnie takie kłamliwie reklamowane rozwiązania cieszą się największą popularnością. Wszelkiego rodzaju boty, skrypty, poradniki SEO, copywritingu stanowią pewny zysk wyłącznie dla ich autorów. Każdemu ze sprzedawców zależy na podtrzymywaniu wizerunku “łatwości zarabiania w internecie" - a ta łatwość to po prostu mit i ciągłe inwestycje w niczym tu nie pomogą. Sprzedawcy złudzeń sprzedają dosłownie złudzenie. Ktoś kupuje wrażenie “zarabiania w internecie", a sprzedawca zarabia prawdziwe pieniądze. W internecie aż roi się od poradników/kursów nawet za kilka tysięcy złotych, które to mają rzekomo zapewnić internetowe dochody na satysfakcjonującym poziomie. To jest oczywiście złudzenie tworzone przez odpowiedni marketing - proste sposoby nie istnieją, a już na pewno nie można ich kupić. Budowanie własnych strumieni dochodów to przede wszystkim własna praca, próby i błędy. Trzeba się zastanowić czy chcemy naprawdę zarabiać, czy wydawać pieniądze w zamian za “wrażenie zarabiania". Czyli nie warto inwestować w Internecie? Nie warto inwestować bezmyślnie. Wiem z autopsji, że "zarabianie na zarabianiu" jest stabilniejsze od zmiennych nisz w CPA. Sprzedając poradniki, video kursy, płatne webinaria dot. zarabiania - zarabia się przeważnie stabilniej niż na samej sprzedaży (CPA) produktów niezwiązanych z nauką zarabiania. Generalnie.. nie byłoby w tym niczego złego, gdyby te produkty faktycznie stanowiły wartość - niestety można się spotkać z tworzeniem tzw. "łańcuszków" w którym osoby kupujące określony kurs, następnie same sprzedają kursy zarabiania, itd., itd. E-booków i kursów dot. e-zarabiania jest w internecie mnóstwo. Tworzenie wyżej opisanych łańcuszków prowadzi do zaniżania poziomu faktycznej wartości i bardzo manipulacyjnych praktyk sprzedażowych. Te praktyki utrudniają rozeznanie się z wartością przed zakupem, a same kursy są sprzedawane w zawyżonych, często siegających kilku tys. złotych, cenach. Uważam, że inwestycje nie są potrzebne, zwłaszcza w narzędzia reklamowane jako "pewny zysk". Takie coś jest pewnym zyskiem przede wszystkim dla ich autora. Trzeba zauważyć, że wydając wszystko co się zarobiło na kolejne poradniki, boty, skrypty - tak naprawdę nie zarabia się niczego. No bo kto wtedy tak naprawdę zarabia? Podobnie ma się sytuacja z narzędziami SEO. Zdecydowana większość osób nie potrzebuje ich w ogóle - ale tworzona otoczka marketingowa sprawia, że i tak kupują "konta premium". Takie zakupy wynikają z niewiedzy i uniwersalnej chęci zarabiania. Niestety skrypty/boty nie sprawią, że Twoje strony będą zarabiały tyle ile byś chciał. Sprawią przede wszystkim, że ich (tych narzędzi) twórcy będą zarabiali. Fakty i mity o zarabianiu online Świat e-zarabiania jest pełen pułapek w które można łatwo wpaść, to w efekcie może doprowadzić do wydawania większych pieniędzy na "wspomagania zarabiania", niż faktycznie się zarabia. Czerpanie internetowych zysków, zwłaszcza tych ponadprzeciętnych, dotyczy zdecydowanej mniejszości earnerów. Nigdy nie było łatwo, nie jest łatwo i nie będzie łatwo - a każdy kto sugeruje, że jest - tak naprawdę zarabia przede wszystkim na przekonywaniu innych do tej łatwości. Jakiekolwiek inwetycje w "pomoce" powinny być gruntownie przemyślane! Sprzedawców złudzeń nie brakuje, a oferowane narzędzia najczęściej są zbyteczne. Jeśli chcesz zainwestować w coś co na 100% Ci się przyda - zachęcam do dołaczenia do mentoringu, który prowadzę. Opłata jest jednorazowa, a dostęp do stale aktualizowanych i rozwijanych materiałów uzyskuje się już na zawsze. Gwarantuję w 100% uczciwe podejście do tematu.
  19. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, przechodzę do - moim zdaniem - najbardziej ciekawej kwestii związanej z piramidami finansowymi, a więc możliwymi konsekwencjami prawnymi wynikającymi nie tylko z organizowania, ale również z namawiania do udziału w takich strukturach. Na samym końcu omówię co stanie się z “zarobionymi" pieniędzmi w przypadku gdy dany program zostanie oficjalnie uznany za piramidę finansową przez instytucję rządową. Zanim przejdziemy do część głównej, polecam zapoznać się z innymi wpisami traktującymi o tej tematyce : Multi Level Marketing vs Piramida Finansowa MXRevshare jako przykład piramidy finansowej? (oraz część druga tego wpisu) Schemat Ponziego jako rodzaj piramidy finansowej FutureNet (FutureAdPro) i TheAdsTeam to e-biznes przyszłości, czy piramidy finansowe? Na forach dot. zarabiania nie jest wcale ciężko trafić na wprowadzające w błąd informacje pochodzące nie tylko od organizatorów schematów Ponziego, ale również aktywnych promotorów takich przedsięwzięć. Moim zdaniem już samo nazywanie ewidentnych schematów Ponziego tzw. “rev-sharami" jest wprowadzaniem w błąd ewentualnych poleconych - a swojego czasu stało się to właściwie standardem w reklamowaniu takich struktur. Jeśli chodzi o promotorów, nie będę cytował takich wypowiedzi, bo nie planuję nikogo “atakować" - ale co do organizatorów, to niedawno trafiłem na filmik z “perełką". Pamiętacie mój art. o MXR ? Otóż MXR miało niedawno spotkanie użytkowników z administratorem technicznym, który publicznie porównywał ich “firmę" do Google : ) Śmiać się z tego co próbował wmawiać swoim użytkownikom, czy płakać bo oni w to wierzą? Nie wiem, ale niestety coraz bardziej jestem zdania że jakiekolwiek próby logicznych tłumaczeń w jaki sposób działają tego typu programy, są z góry skazane na porażkę. Myślę, że Ci ludzie po prostu muszą stracić pieniądze żeby zrozumieć z czym mają/mieli do czynienia i niewątpliwie większość obecnych “inwestorów" MXR je w końcu straci. Ten wpis rozpocznę od możliwych konsekwencji prawnych dla organizatorów, a później przejdę do promotorów - którzy również nie powinni czuć się bezkarni w namawianiu do “inwestycji". Artykuł konsultowałem z prawnikiem, mimo tego interpretacje prawa mogą być różne, także wyraźnie zaznaczam, że piszę tutaj raczej o kierunkach możliwych rozwiązań, a nie konkretnych przypadkach. Niestety tego wpisu nie można wziąć za pewnik, bo dane podejście do odpowiedzialności prawnej może być inne w zależności od bardzo wielu czynników. Wszelkie źródła i linki podam na samym końcu wpisu, zapraszam : ) Odpowiedzialność prawna organizatora i twórcy piramidy finansowej Odpowiedzialność prawna organizatora i twórcy piramidy finansowej w dużym stopniu zależy od tego co oferuje i jak bardzo przekłamuje rzeczywistość. Przejdźmy jednak do konkretów, samo organizowanie i/lub kierowanie piramidą finansową jest karalne karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat - zarzuty wytaczane są w myśl Ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Taki organizator nie dopuszcza się tylko kierowania tą strukturą - musi pozyskiwać nowych “inwestorów", a więc dodatkowo zwykle wprowadza ich w błąd co do faktycznego mechanizmu “pomnażania" pieniędzy. Tym samym łamie art. 286 § 1. kodeksu karnego: “Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8." Żeby taka struktura działała i wyglądała na wiarygodną, organizator nie może prowadzić prawdziwej księgowości, więc tym samym nie umieszcza w niej informacji mających znaczenie dla “inwestorów" łamiąc art. 311 kodeksu karnego, czyli: “Kto, w dokumentacji związanej z obrotem papierami wartościowymi, rozpowszechnia nieprawdziwe informacje lub przemilcza informacje o stanie majątkowym oferenta, mające istotne znaczenie dla nabycia, zbycia papierów wartościowych, podwyższenia albo obniżenia wkładu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3." To nie wszystko za co może odpowiadać twórca piramidy. Art. 178 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi przewiduje możliwość nałożenia grzywny do wysokości 5 milionów złotych, zaś art. 99 ust. 1 i 2 ustawy o ofercie publicznej przewiduje kary finansowe lub pozbawienia wolności. Przysłowiowym gwoździem do trumny organizatorów i kierowników piramid jest art. 171 ust. 1 Ustawy Prawo bankowe, według którego organizator piramidy finansowej może zostać obciążony karą do 10mln złotych lub 5 lat więzienia zależnie od tego, który punkt ustawy łamie i czy ten przepis został złamany. Nie będę szerzej opisywał tej ustawy, ale zainteresowanych zapraszam tutaj . Oczywiście ten link podam również na samym końcu wpisu : ) Jak widać w Polsce organizator może odpowiadać za wiele przęstępstw, nie tylko kierowanie i stworzenie takiej struktury. Podobnie jest w innych krajach. Tak to oczywiście wygląda w teorii, ale należy pamiętać, że ludzie tworzący piramidy finansowe są zwykle “zawodowymi" oszustami znającymi luki w prawie i ograniczającymi swoją odpowiedzialność do minimum. Takie firmy są przeważnie rejestrowane w krajach gdzie piramidy finansowe nie są zakazane lub w tzw. “Eldoradach dla oszustów". Mianem takiego “Eldorada dla oszustów",w USA, określany jest na przykład stan Utah. Warto tutaj zaznaczyć, że sam fakt rejestracji firmy nie jest żadną gwarancją co do jej legalności. Tak samo używanie procesorów płatniczych, np. PayPal lub Payza, - to również nie jest żadna gwarancja, że firma działa legalnie. To, że żadna instytucja finansowa się danym programem nie interesuje, również nie oznacza że nie jest piramidą finansową. Nie tylko w Polsce, ale wszędzie nie możemy się nagle spodziewać widowiskowego wkroczenia Policji która aresztuje właściciela i zamknie firmę. Policja musi mieć dowody, a ich zbieraniem zajmuje się za kulisami. SEC przyglądało się Traffic Monsoon bardzo długo zanim zgromadzili wystarczającą ilość dowodów i wytoczyli tej piramidzie finansowej proces. Nie mamy zielonego pojęcia, które programy są w tym momencie rozpracowywane, więc nie możemy się kierować tym że jakaś firma działa od X lat - a taki argument często słyszę od osób zaangażowanych w programy działające, moim zdaniem, na zasadzie piramidy. Odpowiedzialność prawna promotorów piramid finansowych i schematów ponziego Wiele osób promuje piramidy finansowe przedstawiając je jako “stabilne biznesy". Te osoby narażają się nie tylko na konsekwencje prawne, ale również ryzykują natrafieniem na “mściwego" poleconego. Namawiając kogoś do “inwestycji" w momencie gdy program działa i “ma się dobrze", promotorzy zapewne nawet nie myślą jak zachowają się ich poleceni w momencie upadku struktury. Nie znają tych ludzi. Taki ktoś może ich obwinić za utratę swoich pieniędzy i zacząć uprzykrzać życie chociażby poprzez poinformowanie ich pracodawców o nieuczciwych praktykach pracowników. Jeśli firma w której działali, oficjalnie okaże się piramidą finansową - tak jak zapewne stanie się niedługo z Traffic Monsoon - może być jeszcze gorzej. Taki mściwy polecony może poinformować anonimowo Urząd Skarbowy o podejrzeniu nielegalności posiadanych dochodów/nie płacenia podatków. Nawet jeśli promotor się rozliczał, można to wykorzystać przeciwko niemu, tym bardziej jeżeli program został ogłoszony nielegalnym przez rząd i jest to oficjalne stanowisko instytucji rządowej. Nielegalne dochody nie podlegają opodatkowaniu - państwo nie może z tego tytułu czerpać korzyści. Tak więc jeżeli ktoś rozlicza się z fiskusem, a w późniejszym czasie okazuje się, że program był nielegalny kwalifikuje się to do nielegalnego źródła dochodu. Innymi słowy promotor oszukał Urząd Skarbowy. Ten punkt w połączeniu z nieuczciwym promowaniem i zarzutami z tego tytułu spowoduje, że promotor naprawdę wpakuje się w kłopoty. Przejdźmy jednak do możliwych konsekwencji niewynikających ze złości mściwych poleconych którzy stracili pieniądze. Tutaj powiem jasno, że względem zdecydowanej większości promotorów żadne konsekwencje prawne nie będą wyciągane. Członkowie schematów Ponziego najczęściej sami zostali oszukani, w dodatku dochodzi tutaj zasada domniemanej niewinności - czyli założenie uczciwości każdego obywatela. Oczywiście nie oznacza to, że można promować cokolwiek w jakikolwiek sposób - konsekwencje MOGĄ BYĆ WYCIĄGNIĘTĘ. Nieuczciwi promotorzy, tak jak wszyscy ludzie, mogą zostać pociagnięci do odpowiedzialności karnej. Podobnie jak w przypadku organizacji takich struktur, przy samym promowaniu również, zastosowanie będzie miał art. 286 § 1. Kodeksu karnego, czyli : “Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.“ Każdy poszkodowany może wytoczyć takiemu promotorowi proces cywilny - jednak to powód musi udowodnić winę promotora, a nie on swoja niewinność, co może nie być takie łatwe. Poniżej wymieniam kilka aspektów, które moga być przydatne w takim procesie : Umyślne blokowanie dostępu do innych informacji, interpretacji, niż podane przez promotora. Czy promotor odradzał czytanie pewnych artykułów, komentarzy, forów internetowych ? Jeśli tak, to jak to argumentował ? Czy promotor prowadzi grupę na FB/forum, gdzie blokuje niekorzystne z jego punktu widzenia komentarze odnoszące się do mechanizmu działania programu, który reklamuje ? To nie jest karalne, ale ukazuje celowość w blokowaniu dostępu do “niewygodnych" informacji. Zafałszowywanie i manipulacja informacjami. Czy promotor zna dobrze język angielski i w jakim stopniu posługują się nim jego poleceni ? Poleceni mogą być oszukiwani poprzez niewłaściwe tłumaczenia tekstów dostarczanych przez promotorów. Czerpanie korzyści majątkowej. Czy promotor namawiał do zaciągania pożyczek ? Czy czerpał korzyści majątkowe w postaci prowizji od wziętej pożyczki i prowizji od wpłaty poleconego ? W ilu takich strukturach promotor brał udział ? Jeżeli było ich więcej niż jedna i jego działania były rozciągnięte w czasie, w dodatku jeśli część z tych struktur upadła - zdecydowanie maleje szansa na zasłanianie się niewiedzą co do faktycznego mechanizmu działania takiej struktury. Czy promotor wspominał o ryzyku ? To jest dość istotny punkt, ponieważ sam fakt, że o ryzyku wspomniał RAZ, a później zachwalał inwestycje w samych superlatywach kłamiąc i namawiając poleconych do dalszych inwestycji, wcale nie zwalnia go od odpowiedzialności i narażania innych na straty finansowe. Czy promotor był zarejestrowany na forach tematycznych dotyczących HYIP’ów i innych serwisów zarobkowych? Czy miał dostęp do prawdziwych informacji dotyczących mechanizmu działania programu który poleca - a mimo tego zaprzeczał wszelkim logicznym faktom, jednocześnie wciąż przedstawiając swoim poleconym błędne informacje ? Należy pamiętać, że podstawę w dochodzeniu swoich racji w sądzie, stanowią dowody. Konkretne dowody na wprowadzanie w błąd przez promotora. Dodatkowo istnieje szansa, że promotor nie będzie chciał się “bawić w proces", tak więc może zostać zaproponowana ugoda (przez jego prawnika). Najwięksi promotorzy dobrze o tym wiedzą - z tego powodu w momencie problemów/na skraju upadku programu promotorzy zaczynają usuwać swoje strony, zamykać grupy i zmieniać ustawienia kont w internetowych społecznościach. Wówczas zaczynają się też pojawiać informacje tłumaczące jak to dany promotor od zawsze mówił o ryzyku i nie nazywał “inwestycji" inwestycjami. Pod pojęciem “konkretne dowody" mam na myśli : Zebrane treści jakimi promotor reklamował dany “biznes". Filmiki, strony i inne treści reklamowe. Screeny niestety nie są niezbitymi dowodami - bo promotor może podważyć ich wiarygodność. Strony najlepiej zabezpieczać przy użyciu tego narzędzia : http://archive.org/web/ Treści maili, rozmów, wiadomości na komunikatorach, a także postów na forach, FB, itp. To tylko dwa niepozorne punkty, ale mogą okazać się niezwykle przydatne. Niestety nie każdy zrozumie, że został oszukany - tacy promotorzy doskonale znają się na kontaktach międzyludzkich, a ich poleceni są nierzadko w stanie “zombie", które dalej wierzą, że to “zły bank", “zły paypal" lub “zły urząd" jest winny zakończenia “biznesu" w który tak wierzyli. Jeśli jednak ktoś zrozumie, że został oszukany i stracił pieniądze, będzie chciał dochodzić swoich racji w sądzie - mam nadzieję, że artykuł wyda mu się pomocny. No to teraz przejdźmy do tego co stanie się z zarobionymi pieniędzmi po oficjalnym uznaniu danego programu za piramidę finansową. Co się stanie po uznaniu programu za piramidę finansową? Programy określające się mianem “rev-share" i “hyip" to chyba obecnie najbardziej znane formy reklamowania się (a raczej kamuflażu) piramid finansowych, a dokładniej schematów Ponziego. Niedawno SEC wytoczyła proces o piramidalność Traffic Monsoon. Co stanie się gdy sąd uzna TM za piramidę ? Jeżeli firma została zamknięta i organizacja rządowa stwierdzi, że była to piramida finansowa - najprawdopodobniej syndyk po pewnym czasie zacznie upominać się o zwrot nadwyżki pieniędzy od tzw. “Net Winners" ( czyli osób, które wyciągnęły z programu więcej pieniędzy niż włożyły) oczywiście zaczynając od tych największych. Egzekwowanie takich roszczeń różni się zależnie od kraju zarejestrowania programu - zazwyczaj syndyk upomina się o pieniądze od każdej osoby, która przekroczyła kwotę ~1000$ więcej niż włożyła. Dodatkowo zazwyczaj względem największych i nieuczciwych promotorów wydawane są nakazy aresztowania i doprowadzenia przed sąd (wszystko zależy od tego na kogo materiał dowodowy został zebrany i dostarczony do agencji rządowej). Doskonałym przykładem jest Zeek Rewards, które swojego czasu zostało zamknięte przez SEC. Zachęcam do zapoznania się z linkiem, który podałem (podam go również na końcu wpisu) - a szczególnie z nakazami aresztowań w innych, niż miejsce rejestracji firmy, krajach. Tak jak już mówiłem, zależnie od kraju rejestracji i funkcjonowania firmy, czynności prawne względem “Net Winners" mogą się różnić. Standardem jest jednak nakaz sądowy o zwrócenie wszystkich zarobionych pieniędzy - jak wiadomo wiele z promotorów wydaje zarobione pieniądze na prawo i lewo, więc uchylają się od tego lub ignorują syndyka. Doprowadza to do postawienia zarzutów względem takiej osoby i siłą rzeczy ściągnięcia z niej nieuczciwie zarobionych pieniędzy. Kara i konsekwencje za reklamowanie piramidy finansowej Czy można zostać ukaranym za promowanie piramidy finansowej i/lub schematu ponziego? Odpowiedzialność karna naganiaczy jest problematyczna. Jak widzicie ukaranie nieuczciwych promotorów w głównej mierze zależy od tego, czy jesteście w stanie zebrać materiał dowodowy, żeby udowodnić, że (ten promotor) działał na Waszą szkodę. Jest to o tyle trudne, że zazwyczaj poszkodowani orientują się, że zostali oszukani po fakcie, kiedy promotor zatarł już większość śladów. Niestety niektórzy nigdy nie nauczą się na swoich błędach i nawet po dużej stracie nadal będą wierzyć w swoją przyszłą niezależność finansową zbudowaną za pomocą hyipów, rev-sharów i innych “magicznych" sposobów. Podkreślam raz jeszcze, że tego artykułu nie możesz brać za pewnik, więc koniecznie weź na wszystkie informacje poprawkę - pomimo tego, że (wpis) był konsultowany z prawnikiem. Interpretacje prawa mogą się różnić, ten artykuł to tylko interpretacja. Źródła i linki https://pl.wikipedia.org/wiki/System_prawny_w_Polsce http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19930470211 http://www.arslege.pl/odpowiedzialnosc-karna-za-prowadzenie-dzialalnosci-wbrew-przepisom-ustawy/k20/a12304/ http://archive.org/web/ http://zeekrewardsreceivership.com/receiver https://www.i-kancelaria.pl/publikacje/ciezar-dowodu-w-procesie-cywilnym-tak-ale-tylko-dla-powoda/ http://www.swidnica.po.gov.pl/prawe_menu/sprawca_zasada.html https://pl.wikipedia.org/wiki/Amber_Gold http://pyramidschemealert.org/PSAMain/news/AnalysisofUtahLaw.doc.pdf http://www.arslege.pl/odpowiedzialnosc-karna-za-prowadzenie-dzialalnosci-wbrew-przepisom-ustawy/k20/a12304/
  20. Samo założenie i prowadzenie bloga niestety nie wystarczy by skutecznie zarabiać w internecie. Bycie naprawdę dobrym w swojej dziedzinie (niszy) i naprawdę dobrym w komunikowaniu tego - to często dwie kompletnie różne sprawy. Niestety bycie ekspertem nie jest jednoznaczne z wysokimi zarobkami. Warunkiem wysokich zarobków jest odpowiednia komunikacja marketingowa z potencjalnymi klientami i pozycjonowanie się w ich oczach - czyli budowanie marki osobistej (personal branding). O prawdziwym ekspercie bez odpowiedniego marketingu, nikt się nie dowie. W tym wpisie wyjaśniam jak zabrać się za budowanie marki osobistej w internecie. Zapraszam do lektury!:) Personal branding = budowanie marki osobistej Personal branding, czyli budowanie wizerunku własnej marki osobistej jest niezbędne jeśli nastawiamy się na sprzedaż na blogu oraz późniejsze wprowadzanie do oferty kolejnych produktów związanych z tą samą niszą. Silna marka osobista to marka rozpoznawalna, unikalna (charakterystyczna), kojarząca się z wysoką jakością produktów i wysoką jakością dostarczanych treści. Pozorowana silna marka osobista, to marka która tylko na taką wygląda z zewnątrz. Stworzenie pozorów jest stosunkowo szybsze i zdecydowanie łatwiejsze - ale na nic się zda przy nastawieniu się na długofalowe działanie w danej niszy. Prawdziwe budowanie silnej marki wymaga cierpliwości, konsekwencji i czasu. Tego procesu się nie przyśpieszy i raczej nie ma drogi na skróty. Personal branding nigdy się nie kończy podczas prowadzenia bloga i zorganizowanej działalności w internecie. Odradzam budowanie marki “anonimowej". Prowadzenie bloga to influence marketing -> więc nasza marka osobista musi mieć konkretną twarz. Ludzie identyfikują się z konkretnymi osobami, a nie z anonimowymi markami. Także warto sobie uświadomić, że każdy Twój wpis/artykuł, każda wypowiedź, każdy komentarz, a nawet każde polubienie widoczne dla innych zaczynają mieć znaczenie w kontekście personal brandingu. Twoje publicznie publikowane wypowiedzi mówią innym o Twoich wartościach, poglądach i podejściu do użytkowników sieci, w tym do swoich czytelników i potencjalnych klientów. Budowanie marki osobistej wśród fanów i potencjalnych klientów Trzeba też rozgraniczyć dwa pojęcia - “budowanie marki osobistej wśród fanów" i “budowanie marki osobistej wśród potencjalnych klientów". To pierwsze to po prostu tzw. “LANS" -> lans nie przysporzy nam stałych klientów. Przysporzy lajków, komentarzy, followersów, ludzie lubią fajne zdjęcia, pokazowy styl życia, itd. - ale takie lansowanie się nic, a nic nie mówi o jakości naszych produktów, o naszej wiedzy na dany temat. Moim zdaniem potencjalny klient interesuje się przede wszystkim naszymi powiązaniami, doświadczeniami z daną niszą -> a nie tym, że byliśmy na wakacjach i wynajęliśmy lamborghini aventador żeby sobie zrobić zdjęcie na instagrama. Marki osobistej nie tworzy się dla lansu. Nie chodzi o to, by stać się sławnym na chwilę, ale o to, by przekonać ludzi, że jesteś wartościowy i jedyny w swoim rodzaju - tak by budować grono stałych klientów, a nie “klakierów". Personal branding służy, moim zdaniem, przed wszystkim budowaniu potencjału zarobkowego Twojego bloga - a ten buduje się na podstawie swojej wiedzy i przekonaniu czytelników, że jesteś w stanie im pomóc. Personal branding w praktyce - budowanie marki osobistej Filozofia “DLACZEGO?" w budowaniu marki osobistej Jest taka książka “Zaczynaj od dlaczego" autorstwa Simona Sinek. Na jej podstawie okazuje się, że ludzie chętniej angażują się w rozwój danej firmy (wręcz pomagają, doradzają, itd.), a także stają się stałymi klientami - jeśli wiedzą DLACZEGO dana firma działa. Jaki ma cel, po co istnieje, co chce osiągnąć. W dzisiejszych czasach manipulacja w marketingu jest czymś powszechnym -> a nikt nie chce dać się oszukać. Dlatego tak ważna jest naturalność i jasna komunikacja powodów i celów swojej działalności. Warto to przemyśleć i otwarcie komunikować - dzięki czemu Twoja marka osobista będzie naturalna i prawdziwa w oczach czytelników. SPÓJNY WIZERUNEK w budowaniu marki osobistej Cała Twoja aktywność w internecie powinna być spójna z założonym “DLACZEGO". Udając kogoś kim nie jesteśmy, narażamy się na kwestionowanie naszej wiedzy na dany temat, a nawet na wyśmianie i wykluczenie z internetowych społeczności. Reputacja oparta na fałszu może bardzo łatwo lec w gruzach. Udzielając się na forach i w innych social mediach -> powinniśmy prezentować dokładnie te same wartości, które prezentujemy na blogu/stronie oraz w sprzedawanym poradniku. Spójność. OPRAWA GRAFICZNA w budowaniu marki osobistej Nie jest to coś najważniejszego - bo najważniejsza jest merytoryka, ale oprawa również ma oczywiście znaczenia. Dzięki używaniu stałej oprawy graficznej budujemy naszą rozpoznawalność, wizerunek naszej marki osobistej. Całość zaplecza marketingowego powinna być graficznie spójna i rozpoznawalna - tj. charakterystyczna dla Twojej marki. Dzięki temu potencjalni klienci zaczną rozpoznawać Twoje wypowiedzi/reklamy w różnych miejscach internetu po samych grafikach - np. po avatarze. ELEMENT WYRÓŻNIAJĄCY w budowaniu marki osobistej Na pewno jest coś co Was wyróżnia spośród konkurencji, co warto podkreślać w reklamach. Takim czymś mogą być różnego rodzaju twarde dane, jak np. “staż" w danej niszy (“Pomagam z XXX od 2009 roku!") lub konkretne doświadczenia życiowe (“Pokonałem XX w 30 dni, Ty też dasz radę!"), itd. ODPOWIEDNIE KANAŁY KOMUNIKACJI w budowaniu marki osobistej Możliwości komunikowania się z potencjalnymi czytelnikami i klientami jest wiele. Wszystkie te możliwości można jednak zawęzić do kilku typów: Pisanie (np. Facebook, twitter, Linkedin) Grafika/Zdjęcia (np. Instagrama) Podcasty (np. Itunes, YouTube) Wideo (np. YouTube) Spotkania na żywo Nie każdy kanał komunikacji pasuje do danej osoby. Nie każdy kanał komunikacji pasuje do danej niszy. Każdy kanał ma inne wymagania, takie jak: głos, mikrofon, ubiór, umiejętności komunikowania się, copywriting, wiedza merytoryczna. Najmniejsze wymagania stawia przed nami “pisanie" oraz “grafika", od tego polecam zacząć personal branding. Warto zaznaczyć, że nie musisz być wszędzie. Lepiej prowadzić mniej kanałów, ale na wysokim poziomie, niż więcej i każdy z nich po łebkach. Działając w pojedynkę nie mamy szans na regularne artykuły, podcasty, filmiki - a co dopiero ew. spotkania z potencjalnymi klientami. Trzeba się na czymś skupić i zrobić to dobrze - nakładając na siebie zbyt dużo narażamy się na osłabienie wizerunku własnej marki. Personal branding w internecie - Nick, czy imię i nazwisko? Jest wiele szkół dotyczących budowania wiarygodności w internecie. Jedna z tych szkół zakłada konieczność podpisywania się imieniem, nazwiskiem, a często także zdjęciem - ta szkoła wydaje się jednak nie mieć przełożenia na rzeczywistość. Realna wiarygodność w oczach odbiorców powstaje na skutek oceny merytoryki, stażu działania, opinii innych osób i prawdziwości publikowanych przez daną osobę danych. Przy braku poprawnej merytoryki, nawet najbardziej “odsłonięty" (pod względem danych osobowych) autor nie będzie wiarygodny dla swoich czytelników, a tym bardziej potencjalnych klientów. Napisałem o tym osobny na blogu i tutaj po prostu odeślę do niego, nie ma sensu tego przekopiowywać: Prowadzenie bloga pod pseudonimem - szkodzi, pomaga, czy nie ma znaczenia? Aktywność na forach internetowych w budowaniu własnej marki osobistej Fora internetowe związane z naszą niszą bezpośrednio - ale także pośrednio - to idealne miejsca do rozpoczęcia budowania własnej marki osobistej. Dzięki nim mamy możliwość stosunkowo łatwego “wyjścia do ludzi" i budowania swojego wizerunku w internecie. Im więcej damy od siebie społeczności, tym lepiej dla wizerunku i skojarzeń z naszą marką osobistą. Pisanie wartościowych artykułów i poradników za darmo NIE JEST stratą czasu. Pomaganie użytkownikom forum za darmo nie jest stratą czasu. Każda nasza aktywność jest widoczna i oceniana przez innych użytkowników. Moim zdaniem należy publikować wartościowe treści, udzielać się i odpowiadać na pytania - na miejscu, a nie odsyłając do swojej strony. Ludzie docenią odpowiednią wartość, którą wnosicie na forum i sami się zainteresują Waszą sygnaturką, stroną podaną w profilu. To się może wydawać stratą czasu LUB marnowaniem potencjału - ale innej drogi nie ma. Chyba, że wykupienie reklam na jakimś forum - ale reklamy od “noname’a" w zamkniętej społeczności nie będą zbyt skuteczne. Aktywność gościnna, a personal branding W celu zwiększenia rozpoznawalności w naszej niszy, warto korzystać z aktywności gościnnej, która jest całkowicie darmowa. Taka aktywność pozwala zwiększyć zasięg i siłę marki osobistej. Ważne by wszędzie podpisywać się tak samo i używać tych samych znaków graficznych oraz kolorów. Najłatwiejszą aktywnością gościnną jest komentowanie wpisów innych influencerów z danej niszy i nisz pokrewnych. Nie chodzi tu o “marketing szeptany", wręcz przeciwnie. Chodzi o wyjście do ludzi i pokazanie się jako osoba znająca niszę. Komentarze powinny być długie (na takie ludzie zwracają uwagę) i wartościowe zarówno dla autora wpisu/artykułu, jak i jego czytelników. Chodzi tu przede wszystkim o budowanie rozpoznawalności. Osoby śledzące materiały w określonej niszy (naszej), powinny trafiać na nasze wypowiedzi w różnych miejscach. Używając tego samego avatara i tego samego podpisu - prowadzimy darmowy personal branding. Aby na blogach wordpressowych nasz avatar w komentarzach był wszędzie taki sam, należy założyć sobie (za darmo) gravatar przypisany do adresu e-mail: https://pl.gravatar.com/ . Bardzo dobrym pomysłem na aktywność gościnną są także artykuły. Warto pytać osób, które działają w naszej niszy dłużej, czy byliby zainteresowani otrzymaniem za darmo artykułu gościnnego naszego autorstwa. Taki ktoś otrzyma wpis gotowy do publikacji, w dodatku za darmo. Należy jasno zaznaczać, że nie jest to artykuł sponsorowany, ani reklamowy - chcemy napisać normalny, wartościowy artykuł na temat związany z niszą. W zamian chcemy wyróżnienia w tym wpisie jako “autor" i podania linka do naszej strony/bloga. Jeżeli dany influencer jest na podobnym poziomie do nas - możemy zaproponować wymianę artykułami gościnnymi. Tak jest korzystniej dla obu stron - ale jeśli dopiero zaczynamy budować zaplecze, trzeba próbować po prostu publikować u innych celem budowania rozpoznawalności naszej marki osobistej w danej niszy. Personal branding w social mediach - budowanie marki osobistej Obecność w social mediach w kontekście budowania własnej marki jest bardzo ważna. Należy jednak ZAWSZE mieć z tyłu głowy, że profile w socialach nie są naszą własnością i nie powinniśmy się na nich w 100% opierać. Takie zaplecze można stracić, a jeśli opieramy się na nim w 100% - możemy dosłownie zniknąć z internetu po blokadzie profilu. W social mediach odradzam stosowanie nagłówków clickbaitowych, wprowadzających w błąd. Nic tak nie irytuje jak odkrycie, że właśnie zmarnowało się czas na clickbait. Ludzie doceniają szczerość i naturalność - nie chcą być traktowani jak “stado dawców kasy." Na początek polecam tylko: FanPage + powiązana z nim Grupa na FB Instagram Marka osobista wpływa bezpośrednio na zarobki Personal branding jest rzeczą niezwykle istotną w kontekście prowadzenia bloga. To właśnie marka osobista, czyli Twój zbudowany w internecie wizerunek decyduje o potencjale zarobkowym. Będąc nieszczerym, sztucznym - nie wzbudzisz zaufania, dlatego przede wszystkim liczy się spójność. W praktyce wystarczy po prostu nie udawać. W tekście wymieniłem, moim zdaniem, najważniejsze elementy wpływające na budowanie silnej marki osobistej - mam nadzieję, że Ci się przydadzą.
  21. Od samego początku prowadzenia bloga wahałem się nad tym czy prowadzić go pod pseudonimem, czy pod imieniem i nazwiskiem. Mój nick - “mysc" - stosowałem na każdym forum dotyczącym zarabiania w internecie, a to właśnie na forach zacząłem budować “rozpoznawalność", także skończyło się na nicku. Czy blog byłby bardziej wiarygodny gdybym podpisywał się imieniem i nazwiskiem? Czy blogi podpisane imieniem i nazwiskiem są wiarygodne? Zapraszam do przeczytania moich przemyśleń. Wiarygodność anonimowego bloga w Internecie Na blogu opisuję m.in. programy, które podejrzewam o bycie “piramidami finansowymi". Osoby zaangażowane w tego typu programy, najczęściej “naganiające" nowych użytkowników, bardzo często używają argumentu, że mój głos się nie liczy - bo nie jestem podpisany zdjęciem, imieniem i nazwiskiem, tak jak oni. Faktycznie tak jest, w chwili pisania tego wpisu nie jestem podpisany nazwiskiem, a blog prowadzę wyłącznie pod nickiem “mysc". Nie wykluczam, że kiedyś ten model zmienię, być może gdy czytasz te słowa jestem już podpisany nickiem, imieniem i nazwiskiem, to bez znaczenia - przemyślenia i tak pozostają aktualne. Wracając do tematu - promotorzy “revshare’ów","hyipów" i innych serwisów, które można podejrzewać o model działania charakterystyczny dla piramid finansowych, podpisują się imieniem, nazwiskiem i często też zdjęciem. Teraz pytanie.. czy czyni ich to bardziej wiarygodnymi w kwestii wyrażania swojej opinii na dany temat? Czy ta sama opinia wyrażona przez osobę podpisaną pseudonimem i osobę podpisaną nazwiskiem będzie różna w odbiorze? Może być.. ale moim zdaniem anonimowość, tudzież jej brak, nie ma tą ewenatulaną różnice żadnego wpływu. Trochę wygląda to tak jakby “naganiacze" czerpali wiedzę na temat marketingu z jednego źródła - wszyscy jak jeden podpisują się imieniem i nazwiskiem. Firmowanie wszystkiego swoją twarzą to znak rozpoznawczy MLM’ów, a teraz przeszło to też do revshare’ów i jest powtarzane na (pseudo)szkoleniach. Jakie ma to znaczenie dla osoby, która i tak ich nie zna? Otóż podejrzewam, że żadne. Myślę, że dużo wieksze znaczenie ma to co się znajduje na jakimś blogu, w artykułach, w poradnikach, jakie są opinie o współpracy z daną osobą, kim ta osoba jest w kontekście tego - skąd się wzięła, jak zarabia, jakie ma zdanie na popularne tematy - niż to czy pokazuje wszędzie twarz i podpisuje się imieniem i nazwiskiem. Większość blogów “naganiaczy" nie ma żadnej merytorycznej wartości. Są zdjęcia pieniędzy, banalne cytaty i banalne rady w stylu - “wywietrz pokój przed pracą" albo “pokazuj znajomym zdjęcia pieniędzy na FB". Uważam, że podpis zdjęciem na takich blogach nie dodaje im wartości. To raczej forma “lansowania się" przed znajomymi z poza internetu - bo dla obcych ludzi, pomimo przedstawienia się i pokazania zdjęcia, dalej sa obcy. Przestaną być obcy dopiero w momencie gdy ktoś zacznie się utożsamiać z ich poglądami, będzie czytał ich przemyślenia, te przemyślenia będą miały pokrycie w rzeczywistości.. ale czy wtedy będzie ważne, że ten ktoś podpisuje się nickiem i nie wiedzą jak wygląda? Oczywiście nie. Będzie się liczyła osoba, bez względu na to jak wygląda i jak ma na nazwisko, w pełni wystarczy nick, byleby ten nick i adres bloga były stałe - tak aby nie było wątpliwości kto opublikował dany tekst. Czy warto prowadzić bloga lub stronę pod pseudonimem? Powyższe przykłady dotyczą znanej mi “branży" zarabiania w internecie, ale czy tak samo nie jest też w innych branżach? Gdyby Wasz ulubiony bloger, np. kulinarny lub opisujący nowinki techniczne, nie podpisywał się nazwiskiem - byłby mniej wiarygodny? Dla nowych czytelników i tak jest się anonimowym, bo przecież nazwisko nic im nie mówi, a starsi czytelnicy po prostu z doświadczenia wiedzą, że warto z publikowanych przepisów korzystać. Wiedzą to bez względu na to jak się podpisuje autor tych przepisów. Wiedzą to bo śledzą go długo, utożsamiają się z jego tekstami i sprawdzają w praktyce porady. Kogo interesuje jak autor tych tekstów się podpisuje? Najważniejsze aby było jasne kto je pisze - ale czy nazywać go będą po imieniu, czy po pseudonimie - moim zdaniem nie ma większego znaczenia. Oczywiście, być może się mylę, ale do takich wniosków doszedłem bazując m.in. na własnym doświadczeniu w czytaniu innych blogów i myślę, że nie jestem w tym osamotniony. Przyznam się że dużo tych blogów nie czytam, ale te które najbardziej mnie wciągają są prowadzone pod “nickiem" - i o dziwo są dla mnie w pełni wiarygodne. Wiarygodność danej osoby oceniam na podstawie tego CO pisze i JAK pisze. Lubię czytać ludzi działających w wąskich niszach, którzy po prostu znają się na tym o czym piszą i nie ma dla mnie znaczenia jak się podpisują. Nie mam problemów z zakupem czegoś od takiej osoby - dlatego nie mam też problemów z prowadzeniem bloga pod nickiem. Na pytanie “czy warto prowadzić bloga pod pseudonimem?", odpowiem że jak najbardziej tak. Nie jest to coś co uniemożliwia budowanie społeczności, wbrew temu co niektórzy uważają. Uważam, że nie ma to kompletnie żadnego wpływu na wiarygodność. Wiarygodność to zawartość merytoryczna, więc jeśli czujesz się w danej niszy kompetentny/a - to śmiało, możesz prowadzić bloga anonimowo. Kompletnie nic na tym nie stracisz, możesz tylko zyskać. Wiarygodność w Internecie to coś więcej niż własne imię i nazwisko Jest wiele szkół dotyczących budowania wiarygodności w Internecie. Jedna z tych szkół zakłada konieczność podpisywania się imieniem, nazwiskiem, a często także zdjęciem - ta szkoła wydaje się jednak nie mieć przełożenia na rzeczywistość. Realna wiarygodność w oczach odbiorców powstaje na skutek oceny merytoryki i prawdziwości publikowanych przez daną osobę danych. Przy braku poprawnej merytoryki, nawet najbardziej “odsłonięty" (pod względem danych osobowych) autor nie będzie wiatygodny. Anonimowy autor znający się na tym co pisze, jest wiarygodny - przynajmniej dla mnie, dlatego też zdecydowałem się na taki model prowadzenia bloga. Nie żałuję.
  22. Nisza rynkowa to wydzielony segment rynku charakteryzujący się określonymi potrzebami swoich odbiorców. Działanie w branży afiliacyjnej, naszej branży, to w dużym stopniu ciągłe wyszukiwanie i monetyzowanie dochodowych nisz. W praktyce polega to na wyborze odpowiednich potrzeb ludzkich, dopasowaniu do nich określonych ofert afiliacyjnych i finalnie rozpoczęciu działań reklamowych. W tekście wyjaśniam na jakie typy można podzielić nisze, omawiam aspekty na jakie powinno się zwracać szczególną uwagę przy dokonywaniu wyborów i dzielę się z Wami własnymi przemyśleniami na ten temat. Ostrzegam, że w treści wprowadzam nazwy własne, nie zdziwcie się że nie ma ich w książkach. Zapraszam do lektury! Podział nisz rynkowych Nisza terytorialna - To potrzeby ludzi zamieszkałych na określonym obszarze. W kwestii reklamowania programów partnerskich, ograniczenie terytorialne ma zwykle marginalne znaczenie - ale przy promocji własnych produktów lub usług, już jak najbardziej warto celować w ograniczone terytorium. Przykładem mogą być reklamowane w internecie usługi odśnieżania przed domem, koszenie trawników, itp. Co region, to inne potrzeby. Może masz jakiś pomysł monetyzowania swojego regionu? Nisza produktowa - Zaspokaja potrzeby posiadania przedmiotów, tych fizycznych oraz tych wirtualnych. Tego typu nisze dotyczą zwykle bardzo wąskich grup osób - jeśli chodzi o dobra fizyczne, może np. chodzić o materiały kolekcjonerskie jak repliki mieczy, z tych wirtualnych mogą to być jakieś “niszowe" programy, boty lub rzadkie przedmioty w grach online. Nisza potrzebowa - (tutaj drobna uwaga: to moja nazwa własna - żeby ktoś tak czasem nie “zabłysnął" na jakiejś uczelni przed prowadzącym :>) Zaspokaja uniwersalne - ponadczasowe - potrzeby ludzkie. W kwestii zarabiania w internecie, to właśnie te nisze są najbardziej stabilne, to na nich polecam się skupiać i to je opisuję w dalszej części tekstu. Ponadczasowość niszy jako istotne kryterium Wyboru niszy absolutnie nie zaczyna się od przeglądania dostępnych w sieciach afiliacyjnych ofert. Planując długoterminowo, nie ma sensu projektować czegokolwiek pod określoną ofertę - bo ta może stracić ważność i zostać wycofana. Wówczas nasza praca pójdzie na marne - a tego chcemy uniknąć. Opieranie się na przeglądzie ofert to przeważnie działania w “niszach potrzebowych" - a więc zmiennych. W kontekście budowania pasywnych źródeł dochodów - a o takich marzy większość osób zarabiających w internecie - należy skupiać się na ponadczasowych niszach potrzebowych. Najważniejsza w wyborze niszy, moim zdaniem, jest uniwersalność potrzeby. Mam tu na myśli ponadczasowość, tak by treści reklamowe pozostawały aktualne pomimo upływu lat. Możemy zmieniać sposoby monetyzacji (wymieniać oferty afiliacyjne lub wprowadzać własne produkty) naszego zaplecza reklamowego - ale nie ma potrzeby aktualizowania i redagowania całości. W ten sposób zamiast stale szukać nowych nisz (złotych strzałów) - budujemy coraz większe stałe zaplecze i tylko je powiększamy. W tym miejscu wprowadzam kolejną nazwę własną - “potrzebę matkę". Nazywam tak uniwersalną i pierwotną przyczynę podejmowania jakichkolwiek działań przez potencjalnych klientów. Potrzeby dzielą się na pierwotne i wtórne, warto celować w te pierwotne - są silniejsze. Załóżmy, że ktoś chce zacząć o siebie dbać - przejść na dietę i zacząć ćwiczyć. Naszą niszą, jak się wydaje na pierwszy rzut oka, mogłaby być “dieta" i “plan treningowy" - OK, nie zaprzeczam. Nie jest to jednak pierwotna, a wtórna potrzeba, czyli taka która wynika z “potrzeby matki". Co w takim wypadku mogłoby być pierwotną potrzebą? Czyli z czego wynika chęć zaczęcia dbania o siebie? Przyczyn może być bardzo dużo - ale to właśnie one są uniwersalnymi potrzebami. Celując w “potrzebę matkę", mamy większe pole do popisu - aczkolwiek nie neguję sensu stron dot. potrzeb wtórnych. Na takich jednak polecam uwzględniać - jako korzyści skorzystania z oferty - potrzeby pierwotne. One są najsilniejsze i one pchają ludzi do działania - a więc także do zakupów. Jak skutecznie zmonetyzować niszę? Sposobów monetyzacji jest bardzo dużo - marketing szeptany, social media, płatne reklamy, własne “mini-strony" i wiele, wiele więcej możliwości. Kwestię doboru odpowiedniego programu partnerskie wyjaśniłem już dość obszernie w tekście “Najważniejsza zasada odpowiedniego doboru programu partnerskiego“. W skrócie - najpierw należy zastanowić się gdzie możesz się reklamować, a następnie na tej podstawie dobrać niszę i sposób monetyzacji. Załóżmy jednak, że masz już swoją mini-stronę poświęconą danej niszy i szukasz sposobu na monetyzację. Po pierwsze trzeba jasno zaznaczyć, że na reklamowaniu odpowiednio dopasowanych produktów w modelu CPR/CPS zarabia się dużo więcej, niż na kampaniach CPC. Wiele osób rozpoczyna monetyzowanie stron od stosunkowo łatwych do wdrożenia reklam google adsense - podczas gdy te reklamy bardzo często odsyłają zbierany przez nas ruch do konkurencyjnych i innych stron, które dla naszego usera mogą okazać się ciekawsze (w końcu są dobierane specjalnie pod niego). Adsense to moim zdaniem ostateczność, na pierwszym miejscu polecam stawiać afiliację i własne produkty. Dość uniwersalnymi i dającymi szerokie możliwości produktami są książki - raczej na pewno znajdziesz książkę pasującą do tematyki swojego bloga/strony, a także suplementy diety. Jeśli chodzi o własne produkty, mam tu na myśli przede wszystkim różnego rodzaju poradniki. Jak wybrać swoją niszę i jak ją zagospodarować? Czyli przechodzimy do konkretów. Jeśli chcesz zacząć zarabiać na własnej stronie internetowej i szukasz pomysłu na jej tematykę, kolejno zastanów się: Na jakie tematy jesteś w stanie napisać z sensem co najmniej kilka artykułów? Które z tych tematów to potrzeby wtórne, a które pierwotne? Pod jaką silną potrzebę można “podciagnąć" te tematy? Dodam, że nie chodzi tu o artykuły pod seo. Czytelnik musi uznać, że wiesz o czym piszesz. Jeśli artykuły będą merytorycznie słabe, nikt nie skorzysta z Twojej oferty. Tutaj liczy się wiarygodność, klienta trzeba przekonać co do wartości. Chcesz tworzyć anonimową mini-stronę (łatwiejsze), czy budować markę? Polecam celować w większą ilość “mini-stron", ale jeśli jesteś w czymś dobry i czujesz się na siłach - możesz spróbować działać z własnym blogiem i tworzyć markę osobistą. Kogo (wiek, płeć, zainteresowania, itd.) zainteresuje ten temat? Jaka jest konkurencja w wybranej tematyce? Gdzie znajdziesz takie osoby (potencjalnych czytelników), jak możesz do nich dotrzeć z reklamą? Co byliby skłonni kupić? Czego potrzebują? Jak zarabia konkurencja w tej niszy? W której sieci afiliacyjnej znajdziesz takie oferty? Czy dasz radę sam przygotować produkt - np. poradnik? Na początek polecam jedną przemyślaną uniwersalną potrzebę i poświęcenie się jej w pełni. Po prostu stałe dopracowywanie strony, aż zacznie przynosić dochody. Trzeba pamiętać, że żadna strona nie powstała w formie w której zarabia satysfakcjonujące pieniądze - do tego etapu dochodzi się stopniowo. “Nie od razu zbudowano Rzym" i nie od razu zbudowano mini-stronę - trzeba zacząć od wprowadzenie w życie wersji pierwszej, a później stale ją ulepszać. Więcej o tym podejściu napisałem w tekście: "Postawa ma znaczenie, czyli jak traktować e-zarabianie“. O czym zrobić stronę internetową, aby na niej zarabiać? W kontekście zarabiania na własnej stronie, wybór jej tematyki jest fundamentem na którym buduje się sukces lub porażkę. Odpowiedni dobór niszy w której chcemy działać decyduje o tym czy strona będzie bogata w treść, dochodowa, ponadczasowa - czy też uboga merytorycznie i wymagająca ciągłych aktualizacji. Wyboru niszy nie rozpoczyna się od przeglądania dostępnych w sieciach afiliacyjnych ofert, na tym się ten wybór kończy. Moim zdaniem najważniejsza jest uniwersalność i ponadczasowość potrzeby - to właśnie na takich niszach polecam się przede wszystkim skupiać. To takie nisze tworzą pasywny dochód. Sprawdź też:
  23. Współpraca z influencerami na Instagramie to jedno z najbardziej efektywnych narzędzi w dzisiejszym marketingu. Dzięki autentyczności, zaangażowaniu twórców oraz bezpośredniemu dotarciu do grup docelowych, kampanie reklamowe w social media mogą przynosić znakomite rezultaty. Influencer marketing pozwala na budowanie autentycznej relacji z odbiorcami, co jest znacznie skuteczniejsze niż tradycyjna reklama. Co to jest influencer marketing? Influencer marketing to strategia, w której firmy współpracują z influencerami, aby promować swoje produkty lub usługi. Najważniejsze w tym procesie jest autentyczność. Influencerzy, którzy budują swoją społeczność w mediach społecznościowych, takich jak Instagram, TikTok czy Facebook, mają silne zasięgi i wpływ na decyzje zakupowe konsumentów. Współpraca z influencerami jest szczególnie efektywna na Instagramie, który dzięki obrazkom i filmom umożliwia dynamiczne i wizualnie atrakcyjne prezentowanie produktów. Reklamodawcy mogą docierać do różnych grup docelowych i promować produkty w sposób bardziej subtelny niż w tradycyjnych formach reklamy. Jak skutecznie zaplanować współpracę z influencerem? Zanim rozpocznie się współpraca z influencerem, konieczne jest określenie celów. Czy chodzi o wzrost świadomości marki, zwiększenie sprzedaży, a może o wzmocnienie więzi z obecnymi klientami? Precyzyjne cele pozwolą na skuteczne planowanie kampanii i mierzenie wyników. Warto sprawdzić, które wskaźniki sukcesu będą najważniejsze, takie jak konwersja na stronie internetowej, liczba kliknięć w linki promocyjne czy wzrost liczby obserwujących na Instagramie. Wybór odpowiedniego influencera Kluczowym krokiem w procesie jest wybór odpowiedniego influencera. Istotne jest, aby wybrać twórcę, którego wartości i styl życia pasują do marki. Należy zwrócić uwagę na: Grupę docelową: Czy społeczność influencera pasuje do Twojej grupy docelowej? Zaangażowanie: Ważne jest, aby sprawdzić, jakie relacje influencer ma z obserwatorami. Liczba followersów jest istotna, ale bardziej wartościowy może być mniejszy, ale bardziej zaangażowany kanał. Autentyczność: Autentyczni twórcy mają większy wpływ na decyzje zakupowe ich obserwatorów. Nawiązanie kontaktu z influencerem Personalizacja komunikacji z influencerem to klucz do sukcesu. Influencerzy cenią sobie unikalne podejście, dlatego warto unikać masowych ofert współpracy. Współpraca z influencerem powinna oznaczać szacunek dla jego kreatywności oraz sposobu prowadzenia treści na swoim kanale. Warto przedstawić propozycję w sposób, który pokazuje zrozumienie dla jego pracy i społeczności. Pamiętaj, że bardzo ważne jest również publikowanie zgodne z trendami. W poniższym artykule znajdziesz więcej informacji na ten temat. Jak zorganizować kampanię z influencerem? 1. Przygotowanie briefu Brief to kluczowy dokument, który określa wszystkie elementy kampanii reklamowej. Powinien zawierać: Opis marki i celów współpracy, Szczegóły dotyczące liczby postów, publikacji i stories, Wytyczne dotyczące stylu treści, hashtagów oraz ewentualnych oznaczeń. 2. Wynagrodzenie i umowa Kolejnym krokiem jest ustalenie wynagrodzenia. Influencerzy mogą otrzymywać zapłatę w formie barteru, wynagrodzenia pieniężnego lub procentu od sprzedaży. Ważne jest, aby umowa była jasna i obejmowała: Wynagrodzenie, Prawa autorskie do treści, Zakres współpracy, w tym liczba postów i stories, Zasięg kampanii i terminy realizacji. Umowa powinna chronić obie strony i precyzować prawa do treści po zakończeniu kampanii. 3. Monitorowanie wyników kampanii Po rozpoczęciu kampanii należy regularnie monitorować wyniki współpracy z influencerem. Ważne wskaźniki do sprawdzenia to: Liczba kliknięć w linki promocyjne, Konwersja - liczba transakcji dokonanych przez klientów, Wzrost liczby obserwatorów Twojej marki na Instagramie. Jak budować długoterminowe relacje z influencerami? Jednorazowe kampanie mogą przynieść krótkotrwałe rezultaty, ale długoterminowa współpraca z influencerami może prowadzić do głębszych relacji i lepszych wyników. Influencer regularnie promujący Twoją markę zyskuje na wiarygodności, co bezpośrednio przekłada się na zaufanie jego społeczności i zwiększa sprzedaż. Stała komunikacja Utrzymanie regularnej komunikacji z influencerem to klucz do sukcesu. Regularne aktualizacje, spotkania oraz sesje feedbackowe pomagają w budowaniu długotrwałych relacji. Transparentność oraz otwartość na sugestie ze strony twórcy zwiększają zaangażowanie w kampanię. Aspekty prawne współpracy z influencerami Każda współpraca powinna być poparta jasną umową, w której określone są zasady wynagrodzenia, prawa do treści oraz szczegóły współpracy. Umowy te chronią zarówno firmę, jak i influencera przed nieporozumieniami i zapewniają przejrzystość w relacji komercyjnej. Podsumowanie Influencer marketing na Instagramie to niezwykle efektywne narzędzie, które pozwala na zwiększenie zasięgu marki, poprawę jej wizerunku i budowanie relacji z konsumentami. Współpraca z influencerami może być długoterminową inwestycją, która przynosi obopólne korzyści. Kluczem do sukcesu jest dobrze przemyślana strategia, wybór odpowiednich influencerów oraz utrzymanie stałej komunikacji.
  24. Platforma X (dawniej Twitter) daje marketerom zaawansowane możliwości dotarcia do odpowiednich, nawet bardzo niszowych, grup odbiorców, co pozwala na maksymalizację wyników i efektywne wykorzystanie budżetu reklamowego. Umiejętne dobranie grupy docelowej i skorzystanie z narzędzi oferowanych przez X to klucz do zwiększenia zaangażowania oraz skuteczności działań reklamowych. W tym artykule przyjrzymy się, jak działa targetowanie reklam na X, jakie oferuje możliwości i w jaki sposób efektywnie dotrzeć do odpowiedniej grupy odbiorców, aby uzyskać najlepsze wyniki z kampanii. Dowiesz się również, jakie są najlepsze praktyki, jakich błędów unikać oraz jakie opcje targetowania oferuje platforma, aby dopasować przekaz do potrzeb Twojej marki i klientów. Czym jest targetowanie reklam na X (Twitterze)? Targetowanie reklam polega na dostosowywaniu przekazu reklamowego do ściśle określonej grupy odbiorców, którzy są najbardziej zainteresowani daną ofertą, produktem czy usługą. W kontekście platformy X, reklamy mogą być skierowane do użytkowników na podstawie ich danych demograficznych, zainteresowań, słów kluczowych, lokalizacji oraz wielu innych kryteriów. Twitter oferuje szeroki wachlarz narzędzi umożliwiających precyzyjne targetowanie, co pozwala marketerom na dotarcie do użytkowników, którzy mają największy potencjał, by stać się klientami. Dzięki tej funkcji możesz zaoszczędzić budżet, unikając wyświetlania reklam nieodpowiednim osobom, a jednocześnie zwiększyć skuteczność kampanii. Rodzaje targetowania na X (Twitterze) Platforma X oferuje różnorodne opcje targetowania, które umożliwiają dotarcie do ściśle określonych grup odbiorców. Oto kluczowe rodzaje targetowania: Targetowanie według demografii Jednym z najpopularniejszych sposobów kierowania reklam jest targetowanie demograficzne, które pozwala na wybór odbiorców na podstawie ich wieku, płci, języka oraz urządzenia, z którego korzystają. Jest to szczególnie przydatne w kampaniach skierowanych do określonych grup wiekowych lub geograficznych. Targetowanie na podstawie zainteresowań X Ads umożliwia również targetowanie reklam w oparciu o zainteresowania użytkowników. Twitter analizuje, jakiego rodzaju treści użytkownicy lubią i komentują, co pozwala lepiej zrozumieć ich preferencje. Reklamodawcy mogą wybrać kategorie zainteresowań, które pasują do ich kampanii, dzięki czemu reklamy trafiają do osób potencjalnie zainteresowanych ofertą. Targetowanie według słów kluczowych Twitter oferuje możliwość targetowania reklam na podstawie słów kluczowych, które użytkownicy wpisują w wyszukiwarkę platformy lub używają w swoich tweetach. To potężne narzędzie, szczególnie przydatne w kampaniach, które mają na celu bezpośrednie odpowiedzi na określone pytania lub frazy kluczowe. Targetowanie na podstawie lokalizacji Marketerzy mogą również kierować reklamy do użytkowników z określonych regionów lub miast. To świetna opcja dla firm lokalnych, które chcą dotrzeć do osób w konkretnych obszarach geograficznych. Dzięki temu możesz promować wydarzenia lub oferty specjalne dedykowane lokalnym społecznościom. Jak ustawić targetowanie reklam na X (Twitterze)? Ustawienie kampanii reklamowej na Twitterze jest procesem prostym i intuicyjnym, jeśli postępujesz zgodnie z krokami: 1. Załóż konto reklamowe na Twitterze Zaloguj się na Twitterze i przejdź do zakładki "Twitter Ads". Następnie utwórz konto reklamowe, jeśli jeszcze go nie posiadasz. 2. Wybierz cel kampanii Wybór celu jest kluczowy, ponieważ determinuje, jaką formę będą miały Twoje reklamy. Twitter oferuje różne cele, takie jak zwiększenie liczby obserwujących, promowanie postów czy konwersje. 3. Ustaw targetowanie Na etapie tworzenia kampanii wybierz opcje targetowania, takie jak demografia, zainteresowania, słowa kluczowe czy lokalizacja. Pamiętaj, aby dostosować targetowanie do celu kampanii. 4. Ustal budżet i czas trwania kampanii Określ, jak długo chcesz, aby Twoja kampania trwała, oraz ile jesteś gotów wydać. Twitter pozwala na ustalenie zarówno budżetu dziennego, jak i całkowitego. 5. Tworzenie reklamy Kiedy wszystkie ustawienia są gotowe, czas na stworzenie kreacji reklamowej. Możesz użyć różnych formatów, takich jak Promoted Tweets, Promoted Accounts, czy reklamy wideo. 6. Śledzenie wyników Po uruchomieniu kampanii monitoruj jej wyniki na bieżąco. Twitter dostarcza szczegółowych analiz, które pozwolą Ci ocenić skuteczność działań i w razie potrzeby wprowadzić poprawki. Najlepsze praktyki w targetowaniu reklam na X (Twitterze) Aby uzyskać jak najlepsze wyniki z kampanii reklamowych na X, warto stosować sprawdzone praktyki, które pomogą w maksymalizacji efektywności: Segmentuj dokładnie Zamiast kierować reklamy do szerokiej grupy użytkowników, lepiej skupić się na mniejszych, dokładniej dobranych segmentach. Na przykład, zamiast targetować całą grupę wiekową 18-35, wybierz bardziej specyficzne podgrupy, takie jak 18-24 i 25-35. Testuj różne kreacje reklamowe Nie zakładaj, że jedna reklama będzie pasować do wszystkich odbiorców. Testuj różne kreacje, teksty, obrazy czy CTA (Call to Action), aby zobaczyć, która z nich przynosi najlepsze rezultaty. Wykorzystuj dane historyczne Jeśli prowadziłeś kampanie na Twitterze w przeszłości, wykorzystaj zebrane dane, aby lepiej dostosować targetowanie. Analizuj, które segmenty odbiorców reagowały najlepiej, i dostosuj przyszłe kampanie na podstawie tych informacji. Ustawienia geograficzne Dostosuj reklamy do konkretnych regionów, jeśli Twoja kampania jest skierowana do lokalnych odbiorców. Pamiętaj, że użytkownicy Twittera w różnych krajach mogą różnie reagować na ten sam komunikat. Błędy, których należy unikać w targetowaniu reklam na X (Twitterze) Chociaż targetowanie na X jest potężnym narzędziem, istnieje kilka powszechnych błędów, które mogą obniżyć skuteczność kampanii: Zbyt szerokie targetowanie Jednym z najczęstszych błędów jest ustawienie targetowania na zbyt szeroką grupę odbiorców. Zbyt ogólne kampanie mogą prowadzić do niskiej jakości zaangażowania i marnowania budżetu. Brak testowania różnych segmentów Nie testując różnych segmentów odbiorców, możesz nie odkryć, która grupa najlepiej reaguje na Twoje reklamy. Regularnie testuj różne kombinacje targetowania, aby znaleźć najbardziej efektywną strategię. Niedostosowanie treści do grupy odbiorców Nawet precyzyjne targetowanie nie przyniesie efektów, jeśli treść reklamy nie jest atrakcyjna dla danej grupy odbiorców. Zadbaj o to, by przekaz był spójny z zainteresowaniami i potrzebami odbiorców. Ignorowanie wyników kampanii Brak monitorowania kampanii może prowadzić do utraty kontroli nad wydatkami i nieefektywnymi działaniami. Regularnie analizuj wyniki, aby dostosować kampanię i optymalizować budżet.
  25. Remarketing na X (Twitterze) to kluczowe narzędzie dla zaawansowanych marketerów, ponieważ w dynamicznie rozwijającym się świecie mediów społecznościowych utrzymanie zaangażowania użytkowników jest coraz trudniejsze i podstawowa reklama to często za mało. Remarketing pozwala skutecznie docierać do osób, które już miały kontakt z Twoją marką, ale nie wykonały oczekiwanej akcji. Dzięki niemu możesz przypomnieć się użytkownikom i zwiększyć szansę na konwersję. W tym artykule omówimy, jak działa remarketing na X i jakie są najlepsze praktyki, by osiągnąć satysfakcjonujące wyniki. Czym jest remarketing na X (Twitterze)? Remarketing to strategia marketingowa polegająca na kierowaniu reklam do osób, które już miały styczność z Twoją marką. Na X remarketing pozwala dotrzeć do użytkowników, którzy odwiedzili Twoją stronę internetową, zareagowali na Twoje tweety lub weszli w interakcję z Twoją marką w inny sposób. W praktyce remarketing umożliwia ponowne nawiązanie kontaktu z użytkownikami, którzy wyrazili wstępne zainteresowanie, ale jeszcze nie dokonali zakupu lub nie zapisali się do newslettera. Na przykład, jeśli ktoś odwiedził Twoją stronę produktową, ale nie sfinalizował transakcji, możesz wyświetlić mu reklamę przypominającą o tym produkcie podczas przeglądania X. Jak działa remarketing na X (Twitterze)? Remarketing na X wykorzystuje dane o zachowaniu użytkowników, aby skierować do nich dopasowane reklamy. Kluczowym elementem jest tutaj X Pixel, czyli mały fragment kodu, który umieszcza się na swojej stronie internetowej. Pixel śledzi działania użytkowników na stronie, takie jak przeglądanie produktów, dodawanie do koszyka lub wypełnianie formularza kontaktowego. Dzięki tym danym X może tworzyć specjalne listy remarketingowe, które umożliwiają dotarcie do konkretnych grup użytkowników, takich jak osoby, które odwiedziły stronę, ale nie dokonały zakupu. Możesz również tworzyć listy niestandardowe, np. osób, które weszły w interakcję z Twoimi postami. Główne kroki działania remarketingu na X to: Instalacja X Pixel - umożliwia śledzenie użytkowników odwiedzających Twoją stronę. Tworzenie list remarketingowych - segmentacja użytkowników na podstawie ich aktywności. Tworzenie kampanii reklamowej - kierowanie reklam do wybranych segmentów użytkowników. Analiza wyników i optymalizacja kampanii. Korzyści z remarketingu na X (Twitterze) Remarketing na X oferuje szereg korzyści, które mogą zwiększyć efektywność kampanii marketingowych: Skierowanie reklamy do zaangażowanych użytkowników - Osoby, które miały już kontakt z Twoją marką, są bardziej skłonne do wykonania kolejnej akcji. Remarketing daje szansę na przypomnienie im o Twojej ofercie w odpowiednim momencie. Poprawa wskaźników konwersji - Skierowanie reklamy do osób, które wykazały zainteresowanie Twoimi produktami lub usługami, może znacząco zwiększyć konwersje. Oszczędność budżetu reklamowego - Remarketing pozwala efektywnie wykorzystać budżet reklamowy, kierując reklamy do najbardziej wartościowych odbiorców. Lepsze dopasowanie komunikatu - Możesz dostosować treść reklam do konkretnej grupy odbiorców na podstawie ich zachowań, co zwiększa szansę na zaangażowanie. Jak ustawić kampanię remarketingową na X (Twitterze)? Stworzenie kampanii remarketingowej na X jest procesem, który można podzielić na kilka kroków: Założenie konta reklamowego na X - Zaloguj się na swoje konto X i przejdź do zakładki X Ads, gdzie będziesz mógł stworzyć kampanię reklamową. Zainstalowanie X (Twitter) Pixel - Aby rozpocząć remarketing, musisz zainstalować na swojej stronie X Pixel. Kod znajdziesz w ustawieniach konta reklamowego na X. Wystarczy go wkleić na stronę, a następnie monitorować działania użytkowników. Tworzenie list remarketingowych - Po zainstalowaniu Pixela, X zacznie gromadzić dane o użytkownikach odwiedzających Twoją stronę. Następnie możesz tworzyć listy remarketingowe, np. użytkowników, którzy odwiedzili stronę główną, ale nie przeszli na stronę koszyka. Stworzenie kampanii reklamowej - Wybierz grupę docelową z wcześniej utworzonych list remarketingowych, ustaw budżet i harmonogram kampanii. Dopasuj format reklamy, np. Promoted Tweets, Promoted Accounts lub reklamy wideo. Uruchomienie kampanii - Po zaplanowaniu wszystkich elementów kampanii, uruchom ją i monitoruj jej wyniki na bieżąco. Najlepsze praktyki remarketingu na X (Twitterze) Aby uzyskać najlepsze wyniki z kampanii remarketingowej, warto przestrzegać kilku kluczowych zasad: Segmentacja użytkowników - Dokładne segmentowanie list remarketingowych pozwala na lepsze dopasowanie komunikatów reklamowych. Stwórz listy na podstawie różnych zachowań użytkowników, takich jak przeglądanie konkretnej kategorii produktów lub opuszczenie strony koszyka. Personalizacja treści reklamowych - Dopasuj przekaz reklamy do segmentu odbiorców. Na przykład, osobom, które dodały produkt do koszyka, ale nie dokończyły zakupu, wyświetl reklamy z przypomnieniem lub oferujące dodatkowy rabat. Testowanie różnych formatów reklam - Sprawdź, które formaty najlepiej działają dla Twojej grupy odbiorców. Na X dostępne są różne opcje, takie jak Promoted Tweets, reklamy wideo, ankiety reklamowe czy Carousel Ads. Optymalizacja budżetu - Zaczynaj od niższych budżetów, a po analizie wyników kampanii dostosowuj alokację środków, aby zwiększyć skuteczność. Śledzenie wskaźników efektywności - Regularnie monitoruj wyniki kampanii, zwracając uwagę na wskaźniki, takie jak CTR, konwersje i koszt na pozyskanie klienta. Jak mierzyć skuteczność remarketingu na X (Twitterze)? Aby mierzyć efektywność kampanii remarketingowej na X, warto skupić się na kilku kluczowych wskaźnikach efektywności (KPI): CTR (Click-Through Rate) - Wskaźnik klikalności pokazuje, ile osób kliknęło w Twoją reklamę w stosunku do liczby jej wyświetleń. Wysoki CTR oznacza, że Twoja reklama jest atrakcyjna dla odbiorców. Konwersje - Liczba osób, które po zobaczeniu reklamy wykonały pożądaną akcję, taką jak zakup lub zapisanie się do newslettera. CPA (Cost Per Acquisition) - Koszt pozyskania jednego klienta. Niski CPA świadczy o efektywności kampanii i dobrej optymalizacji budżetu. Zaangażowanie - Oprócz kliknięć warto śledzić, jak użytkownicy reagują na Twoje treści - czy retweetują, komentują lub lubią Tweety. ROI (Return on Investment) - Zwrot z inwestycji wskazuje, na ile kampania remarketingowa jest opłacalna w kontekście wygenerowanych przychodów w stosunku do kosztów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystanie. Polityka prywatności .