Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Zarabianie' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Make-Cash.pl
    • Newsy i informacje
    • Propozycje i pytania
    • Przedstaw się!
  • Ogólnie o zarabianiu
    • Dzienniki pracy
    • Dyskusje o zarabianiu
    • Podatki, prawo, własna firma
    • Sztuczna inteligencja (AI)
    • Programy i boty
    • Finanse i płatności
  • CPA: Afiliacja i Content locking
    • Dyskusje o CPA
    • Poradniki CPA
    • Sieci CPA i platformy afiliacyjne
    • MyLead.Global
    • FireAds.org
    • Conversand.com
    • Profit.Ninja
  • Polecane przez administrację Make-cash.pl
    • Get Paid 2.0 - Oficjalny Mentoring Make-Cash.pl
  • E-commerce: Handel i usługi w Internecie
    • E-handel i dropshipping
    • Freelancing i usługi
    • Sprzedaż reklam
  • Kryptowaluty
    • Dyskusje o kryptowalutach
    • Giełdy, portfele, kantory i bitomaty
    • Aidropy i kraniki kryptowalut
  • Płatne zadania i bonusy reklamowe
    • Ankiety i płatne zadania
    • Bonusy, promocje i konkursy
    • Monazo.pl
  • Inwestowanie i oszczędzanie pieniędzy
    • Inwestowanie i oszczędzanie
    • HYIP i podobne systemy
  • SEO i SEM: Pozycjonowanie i Optymalizacja
    • Rozmowy o SEO
    • Programy i narzędzia SEO
    • Case Study i Poradniki SEO
    • Reklama w wyszukiwarce
  • Social Media i Komunikatory
    • Panele SMM
    • YouTube i inne serwisy Video
    • Instagram
    • Facebook
    • Inne social media i komunikatory
  • Webmastering, grafika i programowanie
    • Webmastering i grafika
    • Hostingi, domeny, proxy
    • Programowanie
  • Giełda
    • Sprzedam
    • Kupię
    • Wykonam
    • Zlecę
    • Refback
    • Poradniki i nisze
    • Transfery gotówkowe
    • Pozostałe ogłoszenia
    • Zgłoś naruszenie
  • Offtopic
    • Rozmowy o wszystkim
    • Wiadomości i znaleziska
  • Archiwum - Kosz
    • SCAM i podejrzane
    • Archiwum - Kosz

Blogi

  • Blog Ciamciaja
  • Xander's Bloq
  • Ptr. Blog
  • Pociąg do pieniędzy
  • Szumi w internetach
  • Shift CORPORATION
  • Blog
  • Praca za granicą - "Na wakacje"
  • FeelTheInspiration
  • Piszę, bo mogę
  • yosumitshuBlog
  • Opowiastki nieśmiałego chłopca
  • Blog Ziemnego
  • Blog maly95
  • Kryptowaluty i Opcje binarne
  • Ogólnie o zarabianiu w interencie
  • Blog Moriartiego
  • Zielona Słomka Blog
  • SzinekDev
  • Przydatne narzędzia online
  • Blog Olekjs
  • Nowe Wiadomości
  • Blog Muraszczyka
  • Blog Make-Cash

Kategorie

  • Sieci afiliacyjne i programy partnerskie
  • Artykuły sponsorowane
  • E-Commerce i Dropshipping
  • Kryptowaluty
  • Sztuczna inteligencja
  • Księgowość i faktury
  • Content locking
  • Procesory płatnicze i aplikacje fintech
  • Płatne ankiety i opinie
  • Proxy i VPN
  • Hosting i VPS
  • Inne
  • Programy i serwisy do SEO i SEM
  • Baza katalogu serwisów

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Telegram


Discord


Skype


Miejscowość:

  1. Sztuczna inteligencja (AI) nie jest już tylko domeną filmów science fiction - to technologia, która kształtuje współczesny świat i zmienia sposób, w jaki żyjemy, pracujemy i myślimy o przyszłości. Od asystentów głosowych, przez samochody autonomiczne, aż po zaawansowaną diagnostykę medyczną - AI wkracza w niemal każdą dziedzinę życia. Zrozumienie, czym jest sztuczna inteligencja, jak się rozwijała i jakie ma zastosowania, to dziś wiedza niemal niezbędna - niezależnie od tego, czy jesteś przedsiębiorcą, nauczycielem, studentem czy użytkownikiem technologii. Czym właściwie jest sztuczna inteligencja? Sztuczna inteligencja to dziedzina informatyki, której celem jest tworzenie systemów, które potrafią wykonywać zadania wymagające ludzkiej inteligencji, takie jak rozumienie języka naturalnego, rozpoznawanie obrazów, podejmowanie decyzji, uczenie się czy rozwiązywanie problemów. Najczęściej wyróżnia się trzy główne poziomy AI: ANI (Artificial Narrow Intelligence) - wąska inteligencja, specjalizująca się w konkretnym zadaniu (np. chatboty, silniki rekomendacji). AGI (Artificial General Intelligence) - ogólna inteligencja dorównująca możliwościom poznawczym człowieka (jeszcze nieosiągnięta). ASI (Artificial Superintelligence) - hipotetyczna forma AI przewyższająca ludzkie zdolności we wszystkich dziedzinach. Większość współczesnych technologii opartych na AI to systemy ANI, ale tempo rozwoju sugeruje, że AGI może stać się rzeczywistością w ciągu najbliższych dekad. Krótka historia sztucznej inteligencji Rozwój sztucznej inteligencji sięga połowy XX wieku. Już w 1950 roku Alan Turing zaproponował słynny "test Turinga", który miał sprawdzać, czy maszyna potrafi naśladować ludzką inteligencję w rozmowie. W 1956 roku podczas konferencji w Dartmouth formalnie zdefiniowano pojęcie AI i rozpoczęto pierwsze eksperymenty. Lata 60. i 70. przyniosły rozwój systemów ekspertowych, ale ograniczenia sprzętowe i brak dużych zbiorów danych hamowały rozwój. Dopiero rewolucja technologiczna lat 2000+ - wraz z eksplozją danych (big data), chmurą obliczeniową i rozwojem GPU - umożliwiła stworzenie modeli AI, które znamy dzisiaj. Punktem przełomowym było pojawienie się deep learningu - głębokiego uczenia opartego na sieciach neuronowych, które potrafią samodzielnie uczyć się z ogromnych zbiorów danych i rozpoznawać złożone wzorce. Jak działa sztuczna inteligencja? Większość współczesnych systemów AI opiera się na uczeniu maszynowym (machine learning), czyli technikach, które pozwalają komputerom uczyć się bez wyraźnego programowania. To oznacza, że zamiast tworzyć reguły ręcznie, "karmimy" model danymi, a on sam odkrywa zależności i uczy się na ich podstawie. W szczególności głębokie sieci neuronowe potrafią analizować obrazy, rozpoznawać mowę, tłumaczyć teksty czy generować nową treść - jak robi to np. ChatGPT czy DALL·E. Uczenie może być: nadzorowane (z oznaczonymi danymi), nienadzorowane (model sam znajduje wzorce), przez wzmacnianie (uczenie się przez nagrody i kary - np. w grach czy robotyce). Aby jednak lepiej zrozumieć, co naprawdę kryje się pod pojęciem sztucznej inteligencji, warto rozdzielić i dokładnie przyjrzeć się kilku kluczowym technologiom, które wspólnie tworzą jej fundamenty. Uczenie maszynowe (Machine Learning) Uczenie maszynowe to fundament współczesnych systemów AI. Polega na tym, że algorytmy analizują dane wejściowe, identyfikują wzorce i uczą się przewidywać wyniki bez konieczności ręcznego programowania reguł. Przykłady zastosowania ML to filtrowanie spamu, prognozowanie cen nieruchomości czy klasyfikowanie zdjęć. Głębokie uczenie (Deep Learning) Deep learning to podzbiór ML, oparty na sztucznych sieciach neuronowych inspirowanych ludzkim mózgiem. Sieci te składają się z wielu warstw, które przetwarzają dane na coraz wyższym poziomie abstrakcji. W praktyce umożliwia to rozpoznawanie obrazów, głosu, a także działanie takich rozwiązań jak ChatGPT czy medyczne systemy diagnostyczne. Przetwarzanie języka naturalnego (NLP) NLP umożliwia AI rozumienie, interpretowanie i generowanie języka ludzkiego. Obejmuje ono zadania takie jak tłumaczenia, podsumowania, analiza opinii czy prowadzenie konwersacji. Najbardziej zaawansowane modele językowe, takie jak GPT, wykorzystują NLP w połączeniu z deep learningiem, by uchwycić zarówno sens, jak i kontekst wypowiedzi. Widzenie komputerowe (Computer Vision) Computer vision pozwala sztucznej inteligencji analizować obrazy i wideo. Wykorzystywane jest m.in. w samochodach autonomicznych, rozpoznawaniu twarzy, systemach monitoringu czy aplikacjach mobilnych identyfikujących obiekty i produkty. Dzięki analizie pikseli i wzorców, AI potrafi "zobaczyć" i zinterpretować otoczenie. Architektura transformerów i modele LLM Przełomem w rozwoju AI było wprowadzenie architektury transformerów przez Google w 2017 roku. W przeciwieństwie do starszych metod (np. RNN), transformery analizują całe sekwencje danych jednocześnie, co umożliwia lepsze zrozumienie kontekstu. Kluczowy mechanizm attention (uwagi) pozwala modelowi skupić się na najważniejszych elementach tekstu. Na bazie tej architektury powstały Large Language Models (LLM) - takie jak GPT (OpenAI), Claude (Anthropic), Gemini (Google) czy LLaMA (Meta). Choć różnią się podejściem do bezpieczeństwa, szkolenia i licencjonowania, wszystkie działają w oparciu o analizę ogromnych zbiorów tekstowych i generowanie spójnych wypowiedzi w odpowiedzi na zapytania użytkownika. Transfer learning i fine-tuning Nowoczesne modele AI uczą się w dwóch etapach: najpierw ogólnie, potem szczegółowo. Transfer learning pozwala najpierw przyswoić ogólne wzorce językowe (np. gramatykę), a fine-tuning dostosowuje model do konkretnego zadania - np. generowania kodu, streszczania dokumentów czy analizy sentymentu. Takie podejście umożliwia tworzenie bardzo wyspecjalizowanych narzędzi AI bez konieczności trenowania ich od zera. Zastosowanie sztucznej inteligencji w różnych dziedzinach Medycyna AI rewolucjonizuje diagnostykę, analizę obrazów medycznych i przewidywanie chorób. Modele potrafią dziś z dużą skutecznością wykrywać nowotwory, analizować rezonanse magnetyczne i tomografie, a także pomagać w opracowywaniu nowych leków. Przykładem może być system DeepMind, który osiągnął lepsze wyniki niż lekarze w rozpoznawaniu schorzeń oczu. Finanse i bankowość W branży finansowej AI znajduje zastosowanie m.in. w analizie ryzyka kredytowego, wykrywaniu oszustw, automatyzacji obsługi klienta oraz zarządzaniu inwestycjami. Algorytmy tradingowe potrafią podejmować decyzje inwestycyjne w ułamku sekundy na podstawie analizy rynkowej. Przemysł i produkcja Sztuczna inteligencja wspomaga zarządzanie łańcuchem dostaw, konserwację predykcyjną maszyn i optymalizację procesów produkcyjnych. Dzięki czujnikom i analizie danych, fabryki stają się coraz bardziej autonomiczne i efektywne. Motoryzacja i transport AI to podstawa rozwoju autonomicznych pojazdów, systemów nawigacyjnych i zarządzania ruchem drogowym. Firmy takie jak Tesla, Waymo czy NVIDIA pracują nad rozwiązaniami, które mają całkowicie odmienić sposób, w jaki poruszamy się po świecie. Marketing i e-commerce Algorytmy AI analizują zachowania konsumentów, personalizują oferty, tworzą treści reklamowe, a nawet przewidują trendy zakupowe. Sztuczna inteligencja wspomaga też chatboty, voiceboty i silniki rekomendacyjne (jak na Amazon czy Netflix). Jedną z branż marketingu, która już teraz kładzie mocny nacisk na automatyzację i AI jest SEO. Edukacja Coraz częściej wykorzystuje się AI do indywidualizacji procesu nauczania, tworzenia spersonalizowanych planów nauki, analizy postępów uczniów i automatyzacji oceniania. AI może też wspierać nauczycieli w planowaniu zajęć i rekomendować materiały edukacyjne. Rozrywka i kultura AI generuje muzykę, tworzy filmy, rysunki, a nawet pisze książki. Programy takie jak Sora, DALL·E czy Suno pozwalają artystom eksperymentować z nowymi formami wyrazu. Powstaje również nowa kategoria twórców - kreatorzy współpracujący z AI. Prawo i administracja Systemy AI wspierają analizę dokumentów, wykrywanie błędów, ocenę ryzyka prawnego oraz automatyzację biurokracji. Trwają też eksperymenty z "cyfrowymi sędziami" i modelami analizującymi precedensy. AI a rynek pracy - zawody zagrożone, zawody przyszłości Jednym z najczęściej zadawanych pytań w kontekście AI jest: czy zabierze nam pracę? Odpowiedź jest bardziej złożona niż "tak" lub "nie", ponieważ sztuczna inteligencja nie tyle niszczy miejsca pracy, co je przekształca. W niektórych branżach nastąpi automatyzacja i redukcja zatrudnienia, w innych - powstaną zupełnie nowe profesje. Branże najbardziej zagrożone automatyzacją to te, w których występują powtarzalne, rutynowe czynności. Dotyczy to m.in. obsługi klienta (np. call center), księgowości, tłumaczeń technicznych, raportowania, analizy danych, a także części zadań administracyjnych, prawniczych czy dziennikarskich. AI potrafi dziś z dużą skutecznością generować treści, podsumowywać dokumenty, analizować dane z Excela czy prowadzić proste konwersacje z klientami. Jednocześnie pojawia się zapotrzebowanie na nowe kompetencje, które pozwolą człowiekowi współpracować z AI, a nie z nią konkurować. Do najważniejszych należą: Umiejętność zadawania trafnych promptów (prompt engineering) - czyli formułowania zapytań i instrukcji dla modeli językowych, aby uzyskać precyzyjne i wartościowe odpowiedzi. Rola trenera AI (AI trainer) - osoby, która nadzoruje i dostraja modele, wprowadza dane uczące, analizuje błędy i testuje skuteczność algorytmów. Specjalista ds. etyki i bezpieczeństwa AI - nowa rola odpowiedzialna za ocenę ryzyk, uprzedzeń w danych, zgodności z regulacjami i wpływu na społeczeństwo. Warto również zauważyć, że wzrośnie znaczenie tzw. umiejętności miękkich - kreatywności, krytycznego myślenia, empatii, zdolności adaptacyjnych - których AI jeszcze długo nie będzie w stanie skutecznie imitować. Zmiany te oznaczają również konieczność przekształcenia systemu edukacji i szkoleń zawodowych. Firmy coraz częściej inwestują w reskilling i upskilling pracowników - ucząc ich pracy z AI, narzędzi automatyzujących procesy czy analityki danych. Edukacja formalna zaczyna uwzględniać AI w programach nauczania - od podstaw programowania i matematyki, aż po zajęcia z etyki i filozofii technologii. W perspektywie najbliższych 10-15 lat AI nie tyle zastąpi ludzi, co stanie się ich codziennym partnerem - zmieniając sposób, w jaki pracujemy, ale niekoniecznie eliminując potrzebę ludzkiego wkładu. Sprawdź jak już teraz zarabiać na AI. Etyka i zagrożenia związane z AI Choć sztuczna inteligencja niesie ogromne korzyści, istnieje szereg wyzwań i zagrożeń, które muszą być rozważone na poziomie społecznym, prawnym i filozoficznym. Jednym z głównych problemów jest brak przejrzystości decyzji podejmowanych przez AI. Jeśli algorytm decyduje o przyznaniu kredytu, diagnozie medycznej czy wyroku sądowym - musimy wiedzieć, na jakiej podstawie to zrobił. Kolejne wyzwania to: uprzedzenia i dyskryminacja zakodowana w danych treningowych, automatyzacja pracy i zagrożenie utraty zatrudnienia, nadużycia technologii deepfake i generatywnego AI w dezinformacji, ryzyko rozwoju broni autonomicznej. Wielu ekspertów, w tym Elon Musk, Yoshua Bengio czy Sam Altman, apeluje o konieczność uregulowania rozwoju AI na poziomie międzynarodowym, zanim stanie się on trudny do kontrolowania. Przyszłość sztucznej inteligencji - czego możemy się spodziewać? W najbliższych latach AI stanie się jeszcze bardziej zintegrowana z codziennym życiem - od smartfonów, przez domy, aż po całe miasta. Powstają już prototypy smart city, w których AI zarządza ruchem, energią, bezpieczeństwem i ekologią. W dłuższej perspektywie kluczowe pytania brzmią: Czy uda się zbudować prawdziwą sztuczną inteligencję ogólną (AGI)? Jak wpłynie to na nasze rozumienie świadomości, pracy, relacji międzyludzkich? Czy AI stanie się współpracownikiem, czy konkurentem człowieka? Wizje są skrajne - od utopijnych, gdzie AI rozwiązuje największe problemy ludzkości, po dystopijne, w których utrata kontroli nad AI prowadzi do globalnych zagrożeń. Sztuczna inteligencja - podsumowanie Sztuczna inteligencja to jedna z najważniejszych technologii XXI wieku - o ogromnym potencjale, ale też o wielu niewiadomych. Jej rozwój już teraz zmienia świat, a w nadchodzących dekadach wpłynie na wszystko: od gospodarki, przez edukację, po nasze codzienne życie. Zrozumienie AI - jej historii, mechanizmów, zastosowań i wyzwań - to inwestycja w przyszłość. Bo nawet jeśli nie będziesz inżynierem sztucznej inteligencji, z pewnością będziesz musiał z nią współistnieć.
  2. Cześć, Jakie nisze w copywritingu są wg Was najbardziej perspektywiczne jeśli chodzi o nasz rynek i na jakie teksty będzie wzrastać zapotrzebowanie w najbliższych latach? Macie jakieś własne obserwacje i doświadczenia w tym temacie?
  3. DeepSeek to nowoczesna platforma oparta na sztucznej inteligencji, która w bardzo krótkim czasie zyskała ogromną popularność wśród osób zarabiających w Internecie. Oferuje zaawansowane modele językowe i kodujące, umożliwiając tworzenie tekstów, analiz danych, automatyzację zadań, pisanie kodu oraz błyskawiczne przetwarzanie informacji w wielu językach. Dla osób, które wykorzystują AI do zarabiania pieniędzy, DeepSeek może być przełomowym narzędziem - zwłaszcza jeśli potrafi się je wdrożyć w codzienną rutynę pracy. DeepSeek AI - co to jest i jak działa? DeepSeek to chiński projekt, który bazuje na własnym modelu językowym typu LLM (Large Language Model). Dla przykładu Copilot bazuje na GPT - a tutaj twórcy postawili na otwartość i rozwój narzędzia jako odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie na inteligentne rozwiązania wspierające pracę ludzi. DeepSeek oferuje kilka wersji swoich modeli: od podstawowych, dostępnych publicznie, aż po zaawansowane wersje Pro, które można wykorzystać w komercyjnych projektach. Najnowszy model - DeepSeek-V2 - uchodzi za jedno z najdokładniejszych narzędzi tego typu na rynku, zwłaszcza w zakresie przetwarzania języka naturalnego, kodowania i zadań matematyczno-analitycznych. Platforma działa w chmurze i oferuje dostęp przez przeglądarkę internetową, co oznacza, że można z niej korzystać na dowolnym urządzeniu. Obecnie DeepSeek wspiera wiele języków, w tym angielski, chiński, hiszpański i francuski. Język polski jest wspierany w ograniczonym zakresie, ale jakość tłumaczeń i rozumienia kontekstu stale rośnie. Dla osób zarabiających w Internecie po angielsku - na przykład na YouTube, Amazon KDP, blogach afiliacyjnych czy poprzez social media - DeepSeek już teraz może być w pełni funkcjonalnym partnerem w pracy. Jak zarabiać przez Internet z pomocą DeepSeek? Osobiście używam jednak głównie chata gpt. Deepseek jest jednak ciekawą i coraz lepszą alternatywą - w dodatku darmową. Dzięki rozbudowanym funkcjom DeepSeek doskonale nadaje się do optymalizacji działań i przyspieszania procesów związanych z zarabianiem online. Osoby prowadzące blogi mogą używać go do tworzenia treści zoptymalizowanych pod SEO. Twórcy kursów online mogą przygotowywać skrypty, transkrypcje i materiały edukacyjne w kilka minut. Freelancerzy i marketerzy mogą generować raporty, analizy, e-maile sprzedażowe i copy do reklam, oszczędzając wiele godzin tygodniowo. Co istotne, DeepSeek świetnie radzi sobie z analizą danych i kodowaniem. Można więc z jego pomocą tworzyć automaty, skrypty do przetwarzania danych, aplikacje webowe, a nawet analizować trendy rynkowe i dane z kampanii marketingowych. To ogromna przewaga konkurencyjna dla tych, którzy działają w branży e-commerce, afiliacji czy sprzedaży cyfrowych produktów. DeepSeek vs ChatGPT - porównanie możliwości Wśród najczęściej wyszukiwanych haseł w Google pojawia się pytanie: "DeepSeek czy ChatGPT - co wybrać?". Oba narzędzia mają swoje mocne strony, jednak DeepSeek wyróżnia się na kilku płaszczyznach. Po pierwsze - w wersji Pro dostępnej dla programistów oferuje wyższą precyzję kodowania (porównywalną z GPT-4 Turbo). Po drugie - DeepSeek w wielu benchmarkach matematycznych i inżynierskich wypada lepiej niż popularne zachodnie modele. Po trzecie - dzięki swojej otwartości (open-source) może być łatwo integrowany z zewnętrznymi systemami przez API, co daje ogromne możliwości automatyzacji działań. Dla osób działających komercyjnie DeepSeek może być bardziej opłacalny, zwłaszcza jeśli chodzi o koszty korzystania na dużą skalę. Wersje dostępne lokalnie lub w chmurze chińskiej bywają tańsze niż zachodnie odpowiedniki, przy zachowaniu wysokiej jakości generowanych wyników. DeepSeek API - jak zautomatyzować działania? Dostęp do DeepSeek przez API otwiera drzwi do automatyzacji na zupełnie nowym poziomie. Wyobraź sobie, że chcesz tworzyć 100 stron produktowych dziennie do swojego sklepu internetowego. Możesz zbudować prosty system, który zaciąga dane o produkcie, przekazuje je do DeepSeek przez API i automatycznie generuje opisy, meta tagi i rekomendacje SEO. Następnie dane te są publikowane na stronie przez CMS. To samo dotyczy content marketingu, e-mail marketingu czy raportów z działań reklamowych. Wystarczy stworzyć schemat danych wejściowych i ustawić odpowiednie wywołania do API DeepSeek, aby treści tworzyły się same. Tego typu podejście pozwala skalować działalność bez konieczności zwiększania zespołu. DeepSeek do tworzenia treści SEO - praktyczny poradnik Jednym z najczęstszych zastosowań DeepSeek wśród freelancerów i właścicieli stron internetowych jest generowanie treści zoptymalizowanych pod kątem wyszukiwarek. Oto jak wykorzystać DeepSeek do tworzenia wartościowego contentu SEO: Zacznij od analizy słów kluczowych - wybierz te, które mają wysoką liczbę wyszukiwań i niską konkurencję. Następnie przekaż do DeepSeek instrukcję stworzenia artykułu na dany temat, uwzględniając nagłówki H2 i H3, naturalne wplecenie fraz kluczowych oraz styl dopasowany do grupy docelowej. Model wygeneruje szkic, który możesz edytować lub wykorzystać jako gotowy materiał. Warto zwrócić uwagę na to, że DeepSeek potrafi pisać nie tylko teksty informacyjne, ale także poradnikowe, sprzedażowe, a nawet emocjonalne - co przydaje się w e-mailach i opisach produktów. Dzięki temu jeden system może zastąpić kilku copywriterów pracujących nad różnymi rodzajami contentu. Czy DeepSeek nadaje się do pisania kodu? Odpowiedź brzmi: tak, i to nawet bardzo dobrze. DeepSeek V2 wspiera wiele języków programowania, w tym Python, JavaScript, PHP, C++, Rust i inne. Potrafi tworzyć całe funkcje, debugować istniejący kod, a nawet sugerować optymalizacje i zabezpieczenia. Dla osób budujących własne narzędzia AI, automatyzacje biznesowe lub nawet proste strony internetowe, DeepSeek może stać się codziennym partnerem do pisania i testowania kodu. Dodatkowo model ten dobrze radzi sobie z kontekstem, co oznacza, że może analizować długie pliki kodu i poprawnie interpretować zależności między funkcjami. To ogromne ułatwienie dla tych, którzy pracują nad większymi projektami lub chcą szybko prototypować pomysły. DeepSeek w praktyce - realne zastosowania w zarabianiu online Przykładowo, osoba prowadząca kanał YouTube może wykorzystać DeepSeek do pisania skryptów, tworzenia transkrypcji i przygotowywania streszczeń filmów. Sprzedawca Amazon KDP może generować opisy książek, streszczenia rozdziałów i materiały promocyjne. Freelancer piszący oferty może tworzyć lepsze treści dla klientów, a właściciel sklepu - automatyzować opisy produktów i e-maile do klientów. Wszystko to sprowadza się do jednego - DeepSeek pozwala pracować szybciej, mądrzej i taniej. Osoby, które zainwestują czas w naukę tej technologii, mogą zyskać przewagę nad konkurencją i skalować swoje działania bez zwiększania kosztów operacyjnych. Jak zacząć korzystać z DeepSeek? Aby rozpocząć pracę z DeepSeek, wystarczy wejść na stronę projektu i zarejestrować konto. Po zalogowaniu dostępny jest interfejs przypominający klasyczny czat - wpisujesz polecenie, otrzymujesz odpowiedź. Dla osób technicznych dostępne są także modele open-source, które można uruchomić lokalnie. Wersja webowa jest jednak najbardziej dostępna dla początkujących. Warto przetestować różne funkcje, eksperymentować z promptami i obserwować, jak model reaguje na różne style komunikacji. Im więcej czasu poświęcisz na zrozumienie działania systemu, tym lepsze efekty osiągniesz w pracy. Warto też śledzić nowości, ponieważ DeepSeek rozwija się dynamicznie i regularnie dodaje nowe funkcje. Korzystasz już z DeepSeek? Jeśli zarabiasz w Internecie i zależy Ci na skalowaniu działań, zwiększaniu produktywności, automatyzacji i tworzeniu treści - DeepSeek jest narzędziem, które powinieneś przetestować. Może nie tylko zastąpić kilka różnych programów, ale też zrewolucjonizować sposób, w jaki pracujesz. Dzięki wysokiej jakości odpowiedziom, wsparciu dla programowania i niskiemu kosztowi wejścia, DeepSeek ma potencjał stać się Twoim codziennym partnerem w pracy z AI.
  4. Sztuczna inteligencja zrewolucjonizowała sposób, w jaki pracujemy, uczymy się i zarabiamy. Dziś jednym z najbardziej zaawansowanych i praktycznych narzędzi w tej dziedzinie jest Copilot - inteligentny asystent stworzony przez Microsoft, który integruje AI bezpośrednio z narzędziami codziennego użytku. Dla osób, które chcą zarabiać przez Internet, automatyzować swoje działania, przyspieszyć realizację zadań i skalować biznes online, Copilot może stać się prawdziwym game-changerem. Co to jest Copilot i jak działa? Copilot to inteligentny asystent oparty na technologii OpenAI (GPT-4), zintegrowany z ekosystemem Microsoft 365. Jest dostępny w aplikacjach takich jak Word, Excel, PowerPoint, Outlook, Teams, ale też w przeglądarce Edge i wyszukiwarce Bing. Dzięki niemu użytkownik może korzystać z mocy sztucznej inteligencji bez opuszczania znanych środowisk pracy. Copilot działa jak zaawansowany doradca i wykonawca w jednym. Rozumie kontekst, analizuje dane, generuje teksty, podpowiada formuły, tłumaczy wiadomości i tworzy prezentacje. Co najważniejsze - cały czas uczy się na podstawie dostarczanych danych, co czyni go coraz bardziej precyzyjnym i użytecznym. Copilot w Word i Excel - jak tworzyć treści szybciej i lepiej? Copilot w Microsoft Word to doskonałe narzędzie dla twórców treści, blogerów, copywriterów i marketerów. Pozwala tworzyć artykuły, opisy produktów, e-booki czy nawet oferty sprzedażowe w zaledwie kilka minut. Wystarczy wskazać temat, cel i grupę docelową, a Copilot zaproponuje szkic, który można modyfikować w czasie rzeczywistym. To ogromna oszczędność czasu, szczególnie dla osób tworzących treści masowo w celach SEO i afiliacji. Z kolei w Excelu Copilot jest nieocenionym wsparciem przy analizie danych, tworzeniu formuł czy wizualizacji wyników. Przykład: masz tabelę z wynikami kampanii afiliacyjnej - wystarczy zapytać Copilota, który kanał przyniósł największy dochód, a otrzymasz gotowe zestawienie z wykresem. Nie trzeba znać skomplikowanych funkcji ani kodować w VBA. To narzędzie dla każdego, kto chce podejmować decyzje na podstawie danych, a nie domysłów. Copilot do zarabiania przez Internet - realne zastosowania Wielu użytkowników zastanawia się, jak zarabiać z Copilotem i czy można go wykorzystać do generowania dochodu pasywnego. Odpowiedź brzmi: tak, i to na wiele sposobów. Po pierwsze, Copilot może wspierać tworzenie treści do blogów i stron internetowych, co pozwala przyspieszyć SEO i budować ruch organiczny. Po drugie, może generować treści do mediów społecznościowych, newsletterów i kampanii reklamowych, które sprzedają produkty lub usługi afiliacyjne. Dla osób prowadzących sklepy internetowe, Copilot może być wykorzystywany do automatycznego tworzenia opisów produktów, FAQ, polityk zwrotów czy treści na podstrony. Dla freelancerów to narzędzie przyspieszające realizację zleceń - np. transkrypcji, tłumaczeń, analiz danych czy researchu. Możliwości są praktycznie nieograniczone. Copilot w Outlook i Teams - automatyzacja komunikacji i zarządzania czasem Copilot nie tylko wspiera tworzenie treści, ale również dba o efektywność. W Outlooku potrafi podsumować rozmowy mailowe, zaproponować odpowiedzi, a nawet przeanalizować ton wypowiedzi. Dla osób zarządzających wieloma projektami online lub zespołem zdalnym, to bezcenny pomocnik, który oszczędza czas i eliminuje błędy komunikacyjne. W Teams Copilot potrafi podsumować spotkania, przygotować notatki i zaproponować zadania do wykonania. To szczególnie przydatne w agencjach marketingowych, zespołach IT, firmach e-commerce i wszystkich organizacjach działających zdalnie lub hybrydowo. Copilot jako narzędzie do automatyzacji i skalowania biznesu online Skalowanie działań to kluczowy element w budowie dochodu online. Copilot wspiera ten proces na wielu poziomach. Automatyzuje pisanie, analizuje dane, generuje raporty i wspiera podejmowanie decyzji strategicznych. Daje to użytkownikowi więcej przestrzeni na działania kreatywne i rozwój, zamiast tracić czas na powtarzalne zadania. Dzięki Copilotowi można szybciej testować pomysły na produkty cyfrowe, tworzyć landing page'e, optymalizować treści pod kątem SEO czy analizować skuteczność kampanii afiliacyjnych. Zamiast zatrudniać cały zespół specjalistów, jedno narzędzie może zastąpić kilku pracowników - z zachowaniem wysokiej jakości pracy. Copilot vs ChatGPT - jaka jest różnica i co wybrać? Wiele osób wpisuje w wyszukiwarkę "Copilot czy ChatGPT?" i zastanawia się, które narzędzie lepiej sprawdzi się w ich pracy. Różnice są kluczowe. ChatGPT to uniwersalny chatbot AI dostępny przez przeglądarkę, natomiast Copilot to narzędzie głęboko zintegrowane z aplikacjami Microsoftu. Copilot działa kontekstowo w dokumentach, arkuszach i e-mailach, co daje większą wygodę w codziennej pracy. Dla użytkowników, którzy szukają wsparcia w narzędziach biurowych i chcą przyspieszyć swoją pracę operacyjną, Copilot będzie lepszym wyborem. Z kolei ChatGPT może być lepszy do twórczego pisania, programowania czy konwersacji na ogólne tematy. W praktyce najlepiej mieć dostęp do obu - wtedy możliwości są maksymalne. Jak zacząć korzystać z Copilot - krok po kroku Rozpoczęcie pracy z Copilotem jest bardzo proste. Wystarczy posiadać konto Microsoft 365 i aktywować dostęp do Copilota (funkcja dostępna w wersjach biznesowych lub enterprise). Po aktywacji, w programach takich jak Word, Excel czy Outlook pojawi się ikonka Copilota, która umożliwia bezpośrednią interakcję z AI. Nie trzeba znać komend - wystarczy pisać naturalnym językiem. Na przykład: "Napisz podsumowanie tego raportu w 5 punktach", albo "Przygotuj mi tabelę porównującą kampanie z ostatnich 3 miesięcy". Copilot rozumie kontekst, przeszukuje dane i generuje odpowiedzi niemal natychmiastowo. Warto zacząć od prostych poleceń i z czasem eksperymentować z coraz bardziej zaawansowanymi zapytaniami. Bezpieczeństwo i poufność danych - czy Copilot jest bezpieczny? Dla wielu osób prowadzących działalność online kluczowe jest bezpieczeństwo danych. Microsoft zapewnia, że Copilot nie trenuje się na danych użytkowników, a wszystkie informacje są chronione zgodnie z polityką Microsoft 365. W środowiskach firmowych można dodatkowo ograniczyć dostęp do danych wrażliwych lub skonfigurować Copilota pod kątem zgodności z regulacjami branżowymi. W praktyce oznacza to, że dane Twoich klientów, wyniki kampanii czy dokumenty firmowe nie zostaną wykorzystane do trenowania modeli ani nie opuszczą Twojej organizacji. Copilot operuje tylko na zasobach, do których ma dostęp, a jego aktywność można monitorować i audytować. Przyszłość Copilota i rozwój sztucznej inteligencji w pracy zdalnej Copilot to dopiero początek. Microsoft regularnie rozszerza jego funkcje, integrując go z kolejnymi aplikacjami, dodając obsługę nowych języków, funkcje głosowe czy integracje z narzędziami firm trzecich. W niedalekiej przyszłości Copilot będzie mógł np. tworzyć makra w Excelu, zarządzać kampaniami reklamowymi, optymalizować strony internetowe czy nawet prowadzić analizę konkurencji w czasie rzeczywistym. Dla osób zarabiających przez Internet oznacza to jedno: przewagę konkurencyjną. Im wcześniej zaczniesz pracować z Copilotem, tym szybciej wyprzedzisz innych w szybkości działania, jakości treści, analizie danych i skalowalności Twojego biznesu. To nie tylko narzędzie - to partner w pracy i rozwoju. Podsumowanie - czy warto korzystać z Copilot? Copilot to inteligentny asystent, który zmienia zasady gry. Dla twórców internetowych, marketerów, freelancerów, właścicieli sklepów online i każdego, kto działa w przestrzeni cyfrowej, jest to jedno z najbardziej praktycznych narzędzi opartych na AI. Umożliwia tworzenie, analizę, automatyzację i skalowanie działań w niespotykanym dotąd tempie. Dzięki integracji z Microsoft 365, Copilot wchodzi tam, gdzie pracujesz - i staje się nie tylko asystentem, ale prawą ręką w codziennej pracy. Jeśli chcesz zarabiać więcej, pracować szybciej i lepiej wykorzystywać swój czas, Copilot jest narzędziem, którego nie powinno zabraknąć w Twoim cyfrowym arsenale.
  5. Rynek e-commerce w ostatnich latach przechodzi intensywną transformację. Zmieniające się zachowania konsumentów, rosnące koszty pozyskania klienta oraz potrzeba wyróżnienia się na tle konkurencji sprawiają, że marki szukają alternatywnych modeli sprzedaży. Trzy podejścia zyskują szczególną popularność: model subskrypcyjny, mystery boxy oraz sprzedaż preorderowa. To nie tylko chwilowe trendy, ale strategie, które - wdrożone świadomie - mogą zapewnić długofalowy wzrost i lojalność klientów. Model subskrypcyjny - lojalność i przewidywalność przychodów Sprzedaż w modelu subskrypcyjnym stała się jednym z najbardziej stabilnych i skalowalnych sposobów prowadzenia biznesu online. Klienci płacą cyklicznie za dostęp do produktów lub usług, co pozwala firmie generować powtarzalne przychody, a użytkownikom - cieszyć się wygodą i regularnością dostaw. Ten model sprawdza się zarówno w branży beauty, żywnościowej, jak i edukacyjnej czy technologicznej. Przykłady sukcesów takich marek jak Dollar Shave Club czy Spotify pokazują, że konsumenci cenią sobie wygodę, przewidywalność i brak konieczności podejmowania każdorazowych decyzji zakupowych. Dla e-commerce to szansa na budowanie długoterminowej relacji z klientem. Subskrypcje pozwalają też lepiej przewidywać zapotrzebowanie, optymalizować łańcuch dostaw i redukować koszty operacyjne. Jednak kluczem jest dobrze przemyślana propozycja wartości oraz elastyczność - możliwość zmiany, przerwania lub wznowienia subskrypcji ma dziś istotne znaczenie dla użytkowników. Mystery boxy - emocje, niespodzianki i storytelling w sprzedaży Mystery boxy, czyli pudełka-niespodzianki, to model oparty na emocjach i efekcie zaskoczenia. Klient dokonuje zakupu bez pełnej wiedzy o zawartości - liczy się doświadczenie, ciekawość i wartość ogólna, jaką niesie zawartość paczki. To podejście szczególnie popularne w branży modowej, gamingu, kosmetycznej oraz wśród marek lifestyle’owych. W dobie przeładowania informacyjnego i rosnącego znużenia standardową ofertą, mystery boxy oferują coś więcej niż produkt - oferują przeżycie. Kluczowym elementem sukcesu jest zaufanie: klienci muszą mieć pewność, że zawartość będzie odpowiadała ich oczekiwaniom pod względem jakości i wartości. Dlatego tak ważne jest budowanie marki opartej na transparentności i autentyczności. Z perspektywy sprzedaży mystery boxy mogą pomóc w rotacji zapasów, testowaniu nowych produktów i generowaniu organicznego szumu marketingowego (np. w social mediach). To także doskonałe narzędzie do tworzenia kampanii sezonowych lub limitowanych edycji. Preorder economy - sprzedaż przyszłości, która zaczyna się dziś Model preorderowy opiera się na idei sprzedaży produktu, zanim ten trafi na rynek. Choć stosowany od lat w branży technologicznej i rozrywkowej, dziś coraz częściej pojawia się w modzie, designie, a nawet branży spożywczej (np. w formie zamówień na przyszłe dostawy). Korzyści są obustronne. Marka zyskuje finansowanie produkcji i możliwość testowania realnego zainteresowania ofertą jeszcze przed jej fizyczną realizacją. Klienci z kolei mają szansę na dostęp do wyjątkowych produktów - często w limitowanych nakładach lub z dodatkowymi benefitami. Preorder to jednak nie tylko mechanizm sprzedaży, ale też narzędzie do budowania społeczności i zaangażowania. Transparentna komunikacja, regularne aktualizacje statusu zamówień i uczciwe podejście do ewentualnych opóźnień są tu kluczowe. W dobie ekonomii uwagi, preorder economy może budować ekskluzywność i poczucie uczestnictwa w czymś wyjątkowym. Wpływ nowych modeli sprzedaży na doświadczenia zakupowe klientów Wspólnym mianownikiem dla subskrypcji, mystery boxów i preorderów jest postawienie klienta w centrum procesu zakupowego. Nowoczesny konsument oczekuje dziś więcej niż tylko produktu - liczy się historia, doświadczenie, wygoda i poczucie wpływu. Modele te wyraźnie przesuwają akcent z jednorazowej transakcji na relację długoterminową. Subskrypcje zachęcają do regularnego kontaktu z marką, mystery boxy budują emocjonalne zaangażowanie, a preorder economy daje poczucie współtworzenia oferty. Wszystko to wspiera lojalność, zwiększa wartość klienta w czasie (LTV) i obniża koszty pozyskania (CAC). Z punktu widzenia e-commerce warto analizować dane zakupowe, segmentować klientów pod kątem preferencji i stale testować nowe formaty. Współczesny e-handel nie opiera się wyłącznie na konwersji - kluczowe staje się projektowanie spójnych, angażujących ścieżek zakupowych. Jak wdrożyć innowacyjne modele sprzedaży w Twoim e-commerce? Przy wdrażaniu nowych modeli warto zacząć od konkretnego celu - czy chodzi o zwiększenie częstotliwości zakupów, testowanie nowych produktów, czy może poprawę cashflow. Kolejnym krokiem jest analiza segmentów klientów, ich potrzeb i zachowań. Nie każdy model sprawdzi się w każdej branży. Technologicznie, wiele rozwiązań można wdrożyć przy pomocy gotowych integracji - systemów do subskrypcji, płatności cyklicznych czy platform typu preorder. W przypadku mystery boxów istotne będzie też odpowiednie zaprojektowanie opakowania i komunikacji. Najlepsze efekty daje podejście iteracyjne: testowanie na małej skali, zbieranie feedbacku i optymalizacja. Kluczowy jest też aspekt edukacyjny - klient powinien od samego początku wiedzieć, jak działa dany model, co dostanie i kiedy. Transparentność i jasna komunikacja to podstawy zaufania, a tym samym - skutecznej sprzedaży.
  6. Dawno nie udzielałem się na forum więc witam każdego serdecznie! Pozbyłem się większości BTC i powoli czynię zakupy w kierunku altcoinów, szczególnie mniejszych, unikalnych projektów. Jakie macie spojrzenie na obecny rynek - wiadomo Trump i jego zmienne decyzje, napięcie na linii Iran - Izrael, FED który walczy z Trumpem i nie chce obniżyć stóp ale w końcu będzie zmuszony. Pasuje to do stwierdzenia "Kupuj na dźwięk armat" ^^ Jestem ciekaw jakie nastroje osób w temacie kryptowalut, ja sam obstawiam że mamy co najmniej dobry czas na okres zakupów altcoinów i pod koniec roku lub w Q1 2026 zobaczymy peak, spadek BTC.D i na prawdę konkretne wzrosty, wiadomo - tylko na sensownych projektach ^^ Pozdrawiam
  7. Jestem ciekaw waszej opinii czy będzie 🚀 ? Pogadałem z kimś mądrym (AI) I myśli podobnie do mnie. Ja co prawda cały swój kapitał umieściłem już wcześniej w ETH I czym pisałem na grupie telegram. Oto wykres pokazujący, jak zmieniała się cena Ethereum (ETH) w okolicach jego urodzin (30 lipca) od 2016 do 2023 roku. Widać wyraźnie, że w latach hossy (np. 2017, 2020, 2021) ETH notowało wzrosty w tym okresie, natomiast w latach bessy ceny były bardziej stabilne lub spadały. 📈 Średni wzrost od 23 lipca do 30 lipca: +9.88% 📈 Średni wzrost od 30 lipca do 6 sierpnia: +5.23% To sugeruje, że urodziny Ethereum często wiążą się z pozytywnym impulsem cenowym, przynajmniej w krótkim okresie.
  8. Cześć, Szukam jakiejś aplikacji na telefon na której przez około godzinkę dziennie będę mógł coś zarobić, jeżeli realnie dało by się na tym zarobić średnio 10-15zł to juz by mi odpowiadało. Zawęże troche krąg poszukiwań i wypisze co już znam: Microsoft Rewards - Używam i dokładnie czegoś takiego szukam, osiągnięcie dziennego limitu punktów zajmuje może z 5 minut i to zawsze pewniak, nikt ci nic nie odrzuci lub nie zaakceptuje, tylko zawsze masz pewnosc, ze za wykonanie jasno sprecyzowanej czynnosci dostaniesz jasno sprecyzowana zaplate Ankiety - Tutaj mam mieszanie uczucia, generalnie to nie mam dobrych doswiadczen z ankietami ze wzgledu na to, że zarobek z nich w przelozeniu na poswiecony czas jest dla mnie nie porozumieniem, nie wspominajac, że mase ankiet porobisz 5-10 minut po czym cie wywala i nic z tego nie masz. Aktualnie jeszcze daje szanse apce Prime Opinion i chcę zobaczyc realnie przez pewien czas jak to bedzie szło, ale narazie wszystkie moje uprzedzenia do ankiet sie tylko tam potwierdzaja, chyba, że ktos ma jakąs "najlepsza z najlepszych" apek z ankietami gdzie mozna tam realnie cos uciupac? Placenie za granie w gry - To w ogole odpada Płatne zadania typu załóz konto tam, zrob XXX - Tez odpada Czy ktos zna jeszcze jakis magiczny sposób :P? Ze swojej strony deklaruje się, że jak jakis sposob bedzie sensowny i mi podejdzie to zarejestruje sie z podanego Refa
  9. Istnieje wiele możliwości monetyzacji własnych stron internetowych. Z mojego doświadczenia wynika, że zdecydowanie najbardziej dochodowa jest sprzedaż własnych produktów i/lub promowanie odpowiednio dobranych ofert z programów partnerskich. “Mini-strony" ze swojego założenia mają za zadanie reklamowanie konkretnych ofert - to jest główny cel ich istnienia. Dzisiejszy wpis dotyczy dodatkowych reklam umieszczanych na “mini-stronach", czyli takich które z głównym celem nie mają nic wspólnego. Czy takie reklamy faktycznie stanowią dodatkowe dochody, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać? W jakich okolicznościach pomagają, a w jakich przeszkadzają w monetyzacji? Zapraszam do lektury! Idea i cel strony internetowej typu “mini-strony" "Mini-strona" składa się z kilku podstron, zawiera artykuły (teksty) na tematy związane z reklamowaną ofertą i na pierwszy rzut oka w ogóle nie kojarzy się ze stroną sprzedażową. Przynajmniej nie powinna się z założenia kojarzyć. To co ją wyróżnia na tle pozostałych stron internetowych, to cel istnienia. Odpowiednio przygotowana "mini-strona" wprowadza i naprowadza użytkowników na reklamowaną tematykę, ma za zadanie "narobić smaku", ew. wykreować potrzebę i dopiero wtedy, już tego zainteresowanego usera -> odesłać do przygotowanego landing page’a. Odesłanie do LP i generowanie sprzedaży jest głównym celem każdej “mini-strony". Cała zawartość takiej witryny, chociaż stwarza pozory “normalności", została przygotowana wyłącznie w celach sprzedażowych. Skoro celem jest promowanie konkretnej oferty, jak ma się do tego umieszczanie na stronie dodatkowych reklam w postaci np. bannerów i/lub linków tekstowych? Jak ma się do tego umieszczanie jakichkolwiek linków wychodzących? Otóż w przeważającej większości sytuacji dodatkowe reklamy działają na minus. Dodatkowa monetyzacja strony www za pomocą zewnętrznych reklam Być może od razu, a być może dopiero po pewnym czasie zarabiania na własnych stronach, u każdego pojawi się chęć dodania dodatkowych boxów reklamowych. Ten pomysł jest dobry i może faktycznie zwiększyć zyski ze strony - ale wyłącznie jeśli wdrożymy go “z głową" i przeanalizujemy dokładnie rolę jaką te reklamy pełnią. Gdy tej głowy zabraknie - paradoksalnie po dodaniu reklam “mini-strona" będzie zarabiała mniej, zamiast więcej. Przy założeniu, że oferta główna strony przynosi Ci największy zysk (a tak powinno właśnie być) - wszelkie dodatkowe reklamy mogą sprawić, że zaczniesz zarabiać po prostu mniej. Jeśli głównym celem strony jest promowanie oferty CPS/CPL, to wszelkie linki wychodzące - w tym bannery reklamowe - mniej lub bardziej obniżają zainteresowanie Twoją “mini-stroną" i co za tym idzie - ofertą główną, bo potencjalni klienci się rozpraszają i “wychodzą" na inne strony zamiast w pełni poświęcać się Twojej. Czyli, jeżeli dasz z siebie wszystko i przygotujesz super tekst sprzedażowy, który ma za zadanie po kolei wciągać i “nakręcać" czytającego na dany zakup - to migające bannery, które go rozpraszają, są wyjąkowo słabym pomysłem. Jakiekolwiek reklamy są wyjątkowo słabym pomysłem - czytelnik powienien się w pełni poświęcić Twojemu tekstowi. W końcu po to powstał ten tekst i cała Twoja strona. Google Adsense Śmiało można założyć, że niezależne bannery i reklamy tekstowe, które dobiera się samemu, są w takiej sytuacji złe. Co z reklamami, które same się dobierają - takimi jak google adsense? Otóż jeszcze gorszym pomysłem są reklamy “auto-targetujące", właśnie takie jak popularne google adsense. Te systemy ze względu na coraz lepszy skrypt dobierający reklamy pod gust danej osoby - mogą naprawdę znacząco obniżyć konwersję Twojej oferty głównej. Google adsense dobiera reklamy na podstawie zainteresowań konkretnej osoby - to nie są losowe bannery. Po pierwsze, takie reklamy będę przedstawiały treści dobrane specjalnie dla tego czytelnika, tj. najpewniej treści którymi interesuje się najbardziej. Jeśli istnieje coś co może go rozproszyć i skutecznie odwrócić uwagę od Twojej strony - może się wyświetlić właśnie w tych reklamach. Załóżmy jednak, że Twój czytelnik jest najbardziej zainteresowany tematyką Twojej strony, wówczas... tak właśnie, są spore szansze że nieodpowiednio skonfigurowane reklamy wyświetlą mu serwisy bezpośrednio lub pośrednio konkurencyjne z Tobą. Czy moze być coś gorszego od reklamowania własnej konkurencji? Nie sądzę. Polecając użytkownikom inne (lepiej zareklamowane?) rozwiązania danego problemu, wyrządzamy swojej “mini-stronie" ogromne straty. Coś co miało przynosić dodatkowe dochody może sprawić, że przestaniemy zarabiać w ogóle (oprócz groszowych stawek CPC za kliki w reklamy). Skoro naszym głównym celem jest reklamowanie ofert CPS/CPL, to wszelkie dodatkowe bannery i reklamy mogą pojawić się dopiero PO wykonaniu przez użytkownika najbardziej pożądanej akcji. W innym wypadku będziemy sobie zaniżać konwersję, kosztem dużo mniejszych zysków z dodatkowych reklam. Bannery reklamowe mogą więc pojawić się dopiero na końcu “ścieżki sprzedażowej". Przykładowa ścieżka tego typu mogłaby wyglądać tak: Użytkownik wchodzi na Twoją mini-stronę Utożsamia rozwiązanie swojego problemu z produktem/usługą który reklamujesz Przechodzi do LP i wykonuje najbardziej oczekiwaną akcję (czyli najczęściej dokonuje zakupu) Dopiero po zakupie wyświetla mu się dodatkowa reklama, np. w formie cross-sellingu: “Większość skorzystała też z poniższych ofert: ...". Zamiast “cross-sellingu" to mogą być też po prostu losowe reklamy, w tym google adsense. Najważniejsze żeby nie rozpraszały nikogo przed wykonaniem najbardziej pożądanej akcji (czyli konwersji w CPS/CPL). Po wykonaniu tej akcji przez czytelnika, dodatkowe reklamy już w niczym nie przeszkadzają - mogą tylko pomóc. Zwiększanie zyskowności własnych stron to przede wszystkim projektowanie “ścieżki sprzedażowej", czyli swojego rodzaju prowadzenie wchodzących na stronę “za rączkę" i pilnowanie żeby zrobili to co mają w danej chwili zrobić bez rozpraszania. Więcej o tym projektowaniu napisałem tutaj. Kiedy dodatkowa monetyzacja staje się podstawową? Tak też oczywiście może być. Są sytuacje w których “mini-strony" nie zarabiają na siebie w ogóle i wówczas nie ma się wyjścia. Może źle dobraliśmy tematykę, może nie jesteśmy w stanie dobrać odpowiednich reklam CPS/CPL. Wówczas dodatkowe reklamy tak naprawdę muszą stać się podstawową metodą monetyzacji strony. W przypadku braku oferty głównej - boxy reklamowe śmiało można umieszczać wszędzie, bo w niczym nie przeszkadzają. To mogą być reklamy w modelu CPM i/lub CPC - czyli takie, które zapewnieją przychody bez względu na generowaną konwersję. Pamiętaj jednak, że najwięcej zarabia się sprzedając własne produkty i/lub promowując odpowiednio dobrane oferty z programów partnerskich. Losowe reklamy i używanie systemów (takich jak adsense) jest ostatecznością i dotyczy tylko stron co do których nie jesteś w stanie dobrać konwertującej oferty głównej. Nastawianie się z góry na monetyzację poprzez adsense uważam za błąd i zaniżanie możliwości zarobkowych swoich stron. Dodatkowe reklamy na stronie mogą obniżać konwersję Podstawowym celem istnienia “mini-stron" jest budowanie zainteresowania ofertą główną. Dodatkowe reklamy mogą obniżać konwersję i samo zainteresowanie tą ofertą, tym samym powodować spadek zysków. Dobrym pomysłem jest natomiast dodanie boxów reklamowych już po wykonaniu pożądanej akcji w ofercie CPS/CPL. Wówczas takie reklamy w niczym nie przeszkadzają, mogą przyczynić się tylko do wzrostu przychodów. Wyjątek stanowią strony co do których nie umiemy dobrać konwertującej oferty głównej. Tylko na takich stronach reklamy mogą być wszechobecne i rozpraszać czytelników - bo stanowią wyłącznie zysk.
  10. Strategie podnoszenia sprzedaży - up-selling i cross-selling Wszelkie strategie podnoszenia sprzedaży kojarzą się przede wszystkim z prowadzeniem sklepów internetowych, zdecydowanie mniej z afiliacją i modelem CPA. Przypuszczam, że sporo osób zajmujących się afiliacją nawet nie pomyślała by zaprojektować swoje ścieżki sprzedażowe z uwzględnieniem tego typu metod - a szkoda. W tym wpisie, w kontekście afiliacji i zarabiania w programach partnerskich, przedstawiam dwie, chyba najbardziej popularne strategie służące do zwiększania przychodów ze sprzedaży. Mowa tu oczywiście o strategiach “up-selling" i “cross-selling", które z powodzeniem można stosować na swoich “mini-stronach" i maksymalizować przychody z różnego rodzaju programów partnerskich. Każdy kto tworzy własne strony w celu promowania ofert CPA - może zastosować poniższe wskazówki i zaprojektować sprzedaż tak, by zarabiać więcej. Zapraszam! Up-selling w zarabianiu na afiliacji - jak zarabiać więcej? Up-selling to metoda polegająca na oferowaniu klientowi z jakiś względów lepszych produktów o wyższej cenie (i większą prowizją dla sprzedającego - warunek konieczny). Chodzi o to by klient, który zdecydował się już na produkt tańszy, kupił jednak droższy zamiennik. Popularnym zastosowaniem tej strategii, z którym zapewne każdy miał styczność, jest obsługa w popularnych fast-foodach w których słyszymy, że “za jedyne 2zł można zamienić średnie frytki na duże", “za jedyne 3zł można zamienić napój na duży", “za jedyne 5zł można kupić nieograniczoną dolewkę napoju", itd. Technika polega więc na tym by zaproponować rozszerzenie już po tym jak klient się zdecyduje na wersję podstawową. Ta kolejność jest bardzo ważna. Proponując rozszerzenie jeszcze zanim klient zdecyduje sie na podstawę - możemy niechcący wywołać u niego wrażenie, że nie warto kupować podstawy (a rozszerzenie jest zbyt drogie) i po prostu stracić potencjalnego klienta. Podjęcie decyzji o zakupie droższego produktu jest zdecydowanie cięższe niż w przypadku tańszego. Ta sama osoba, która nie zdecydowałaby się na bezpośredni zakup droższego produktu, może się na to zdecydować pod wpływem zastosowania up-sellingu, i taki właśnie jest cel używania tej metody. Jeżeli chodzi o użycie up-sellingu w CPA, tutaj wiele zależy od tego w jakim programie partnerskim działamy. Niestety nie zawsze można użyć tej strategii lub nie zawsze będzie to klasyczny up-selling. We wdrażaniu tej strategii, trzeba przeanalizować asortyment dostępny w programie partnerskim i zastanowić się, który produkt może być przedstawiony jako “wersja rozszerzona". Nie zawsze znajdziemy taki produkt w tym samym programie, dlatego być może trzeba będzie poszukać go w innych sieciach afiliacyjnych lub wymyślić samemu (np. w przypadku sprzedaży poradników PDF). W tym wpisie omówię to na przykładzie suplementów diety. Załóżmy, że pewien program partnerski ma w ofercie suplement X (ze składnikami 1, 2 i 3) oraz suplement Y (ze składnikami 1,2,3 i 4). W tym przypadku sprawa jest oczywista. Suplement X stanowi ofertę podstawową, a Y rozszerzoną. Suplement X jest tańszy, a Y droższy. Większą prowizję otrzymujemy za sprzedaż suplementu Y. Podobnie sytuacja miałaby się w przypadku tego samego suplementu z różną ilością tabletek - wówczas mniejsze opakowanie stanowi ofertę podstawową, a większe - rozszerzoną. Nad tym co jest “ofertą podstawową", a co “rozszerzoną" każdy sam musi się dokładnie zastanowić, bo wszystko zależy od “niszy" (potrzeby) w której działacie. Niestety nie zawsze będzie tak samo łatwo jak z suplementami. Gdy wybierzemy już “produkt podstawowy" i “produkt rozszerzony", trzeba je odpowiednio umieścić w naszej ścieżce sprzedażowej - tak by osiągnąć efekt up-sellingu. Taka ścieżka zwykle wygląda dokładnie tak: Użytkownik wchodzi na stronę (rola reklamowania i pozycjonowania) Utożsamia rozwiązanie swojego problemu z reklamowanym suplementem (rola artykułu) i przechodzi do LP (landing page) Decyduje się na reklamowany produkt i wchodzi w wyraźne wezwanie do działania, np. “KUP TERAZ" (rola LP) Po kliknięciu w przycisk “KUP TERAZ" użytkownikowi wyświetla się informacja, że za jedyne X zł więcej może kupić suplement Y, który oprócz składu suplementu X ma też składnik “4". Ważne by nie wspominać nawet o droższym suplemencie w ofercie głównej - żeby całość zadziałała użytkownik musi być już zdecydowany na tańsze opakowanie. Droższy produkt wchodzi do gry już po podjęciu decyzji o zakupie. Tak samo sytuacja wyglądałaby w przypadku mniejszego i większego opakowania - reklamujemy tańsze i mniejsze, a po decyzji - przedstawiamy ofertę droższego i większego (wyraźnie wskazując różnicę cen - “za jedyne X zł więcej"). Up-selling nie powinien wywierać wrażenia, że produkt podstawowy jest gorszy lub bezwartościowy. Trzeba uważać, żeby klient nie pomyślał że tak jest. Nie każdego będzie stać na droższy produkt, nie każdy też zdecyduje się na wydanie większej ilości pieniędzy - takie osoby powinny po prostu pozostać przy wersji podstawowej. Strategia daje bardzo duże pole do popisu, ale trzeba ją wdrożyć w naprawdę przemyślany sposób. Można w niej używać tymczasowych promocji dostępnych w e-sklepach (np. 3 w cenie 2) lub , jeśli jest to możliwe, oferować abonament, zamiast kupna pojedyńczego przedmiotu (takie abonamenty często są w e-księgarniach). Cross-selling w zarabianiu na afiliacji - jak zarabiać więcej? Cross-selling to metoda polegająca na oferowaniu klientom produktów komplementarnych, czyli takich które stanowią dodatek do oferty głównej. Chodzi o to by klient, który zdecydował się już na produkt podstawowy, dokupił jeszcze produkty do niego komplementarne. Przykładem zastosowania mogą być sklepy obuwnicze, w których przy kasach usłyszymy: “Do tych butów klienci zwykle dokupują też pastę w kolorze xxxx i wkładki skórzane pochłaniające wilgoć". W ten sposób zamiast tylko z nowymi butami, możemy wyjść ze sklepu z butami, pastą i wkładkami. Cross-selling jest wykorzytywany prawie we wszystkich sklepach internetowych. Dodając produkt do koszyka, bardzo często wyświetla się informacja że inni klienci zainteresowani tym produktem zwykle kupili też X, Y i Z. To jest właśnie klasyczny cross-selling podnoszący sprzedaż. Dokładnie tak samo możemy zaprojektować naszą afiliacyjną “mini-stronę" i zamiast jednego produktu - starać się sprzedawać całe zestawy. Żeby nie siedzieć cały czas w suplementach, wytłumaczę to na przykładzie książek. Załóżmy, że sprzedawana przez nas książka dotyczy jakiejś konkretnej potrzeby, np. zarabiania w internecie na własnych stronach (nisza jak każda inna :>). Użytkownik wchodzi na stronę (rola reklamowania i pozycjonowania) Utożsamia rozwiązanie swojego problemu z reklamowanym e-bookiem (rola artykułu) i przechodzi do LP (landing page) Decyduje się na reklamowany produkt i wchodzi w wyraźne wezwanie do działania, np. “KUP TERAZ" (rola LP) Po kliknięciu w przycisk “KUP TERAZ" użytkownikowi wyświetla się informacja, że inni kupujący zdecydowali się też na zakup książek o pozycjonowaniu i copywritingu (ważne żeby te produkty nie były konkurencją dla produktu głównego - one mają być dodatkiem, który go w jakiś sposób uzupełnia) by jak najbardziej zwiększyć swoje szanse w e-biznesie. Użytkownik, który już zdecydował się na zakup produktu podstawowego, w tym momencie może dokupić też komplementarne produkty. Tak jak w up-sellingu, tutaj również uważam za ważne by nie wspominać nawet o komplementarnych produktach w ofercie głównej - żeby strategia zadziałała jak najlepiej użytkownik musi być już zdecydowany na zakup podstawowego produktu. W cross-sellingu wcale nie trzeba oferować takich samych (np. książka) produktów -> np. sprzedając książki o zarabianiu w internecie, dodatkowo możemy zaoferować płatne wtyczki WP, usługi pozycjonerskie, konsultacje, a nawet jakieś suplementy diety wpływające na koncentrację podczas pracy. Klient nie powinien jednak odniesć wrażenia, że produkt podstawowy jest bezużyteczny bez produktów komplementarnych. Pamiętajmy, że cross-selling nie jest celem samym w sobie, a tylko dodatkiem podnoszącym sprzedaż. Głównym celem cały czas pozostaje sprzedaż produktu podstawowego i strategię trzeba wdrożyć tak, by ten cel zachować. Jak zwiększyć wyniki na afiliacji? Up-selling i cross-selling to najbardziej popularne strategie podnoszące sprzedaż. Chociaż są stosowane przede wszystkim w sklepach internetowych, z powodzeniem można stosować je również na własnych mini-stronach służących do reklamowania ofert afiliacyjnych. Zarabiając w internecie, oba narzędzia mogą okazać się “strzałem w dziesiątkę" - należy jednak pamiętać że dając za duży wybór i działając zbyt nachalnie możemy odnieść efekt odwrotny do zamierzonego. Najważniejsza powinna być sprzedaż produktów podstawowych, up-selling i cross-selling stanowią tylko dodatek. Z takim nastawieniem śmiało możesz dodać opisane metody do swoich stron sprzedażowych i maksymalizować sprzedaż.
  11. Meta Ads umożliwia obecnie bardzo dużo typów reklam i, co najważniejsze, możliwość definiowania konkretnych grup odbiorców tych reklam. Koszty takiego promowania ustalamy sami - minimalna kwota, którą możemy przeznaczyć na reklamę, to zaledwie 2zł. W tekście nie będę poruszał kwestii technicznej - tj. jak takie reklamy dodać, skupię się na odpowiednim definiowaniu odbiorców, tak by Wasze reklamy były po prostu skuteczne. Wszelkie kwestie techniczne, różnice w typach, formatach reklam najlepiej doczytywać tutaj: https://www.facebook.com/business/ads-guide/. Podlinkowana strona będzie zawsze aktualna, więc myślę że dużo lepiej spełni swoje zadanie pod tym względem, niż opisywanie na blogu spraw, które się zmieniają w miarę aktualizacji facebooka. W sieci krąży pewien mit, jakoby FB obcinał zasięg organiczny osobom, które nie korzystają z “facebook ads". To nie jest prawda, więc jeśli kupujesz reklamy “z musu" - najpierw przeczytaj ten tekst : 10 marketingowych mitów na temat Facebook’a. Co to jest Meta Ads, jak działa i ile to kosztuje ? Meta Ads, czy też Facebook Ads (skrót: “fb ads") to narzędzie reklamowe na facebooku, dostępne zarówno dla osób fizycznych, jak i dla firm. Możliwości tego narzędzia, a także umiejscowienia reklam, stale się rozszerzają - możemy w ten sposób promować fanpage’e, przyciski “call to action", strony - a także wykorzystywać je np. do zbierania adresów e-mail. Taka reklama, w porównaniu z innymi możliwościami, jest znacznie mniej inwazyjna. Na pewno każdy widuje na facebooku posty opisane informacją “sponsorowany" - te posty właściwie “zlewają się" z pozostałymi postami na tablicy w spójną całość. Brak nachalności może istotnie wpłynąć na skuteczność reklamy - i moim zdaniem, które rozszerzę przy analizie targetowania, wpływa. Użytkownik, który jest “bombardowany" bannerami (lub co gorsza - pop-up’ami) czuje, że ktoś chce mu “coś wcisnąć" i raczej nastawia się z góry do wszelkich takich reklam negatywnie, tymbardziej że często są po prostu irytujące. W przypadku facebooka, wszystko jest zaplanowane w taki sposób - że reklamy zlewają się z tłem, a użytkownik nie odczuwa tego “bombardowania" aż tak - wobec czego, jeśli informacja faktycznie go zainteresuje - wejdzie w nią sam, dobrowolnie. Myślę, że nie muszę tłumaczyć dlaczego dobrowolne wchodzenie na określone strony jest skuteczniejsze od “zwabiania" (np. poprzez ukryte linki, wprowadzające w błąd bannery, itd.) - bo każdy zna różnicę własnego podejścia do sprawy w obu przypadkach. Przeważnie konwersja jest większa przy stosowaniu “pull marketingu" (klient przychodzi sam do sprzedawcy), niż “push marketingu" (sprzedawca przychodzi z propozycjami do klienta). Facebook to najchętniej używany portal społecznościowy w Polsce, który odwiedza codziennie ogromna liczba ludzi. Dzięki “targetowaniu" możemy spośród tych ludzi wydzielić naszych potencjalnych klientów i dotrzeć z reklamą tylko do grup, które mogą być zainteresowane naszym produktem/stroną/wydarzeniem lub czymkolwiek co reklamujemy. Dodając reklamę (obojętnie w jakiej formie), mamy możliwość zdefiniowania naszej grupy docelowej poprzez dobór płci, wieku, miejsca zamieszkania oraz zainteresowań. Facebook nazwał to kiedyś bardzo wymownie sposobem na znalezienie swoich klientów, zanim oni zaczną szukać nas - coś w tym jest. To właśnie odpowiednie zdefiniowanie odbiorców (oczywiście oprócz samej treści reklamowej, która również jest bardzo ważna!) odróżnia skuteczną reklamę od “marnotrawstwa pieniędzy". Jak już napisałem, facebook to ogromne zbiorowisko ludzi - a koszty ponosimy bez względu na to, czy reklama jest dobrana, czy też nie. To do nas należy zdefiniowanie odbiorców, a FB po prostu wykonuje to co zlecimy. Jeśli reklamujemy kosmetyki 40+ w grupie wiekowej 13-14 lat, nie dziwmy się że płacimy za brak efektów. Wspomniałem już o kosztach, więc powiedzmy sobie ile taka reklama kosztuje. Od razu powiem, że wcale nie trzeba dużo wydać żeby być zadowolonym z efektów. W zależności od tego co promujemy - musimy ustalić budżet dzienny (np. podczas promowania fanpage’a) lub budżet łączny (np. podczas promowania konkretnego posta). Budżet dzienny, jak sama nazwa wskazuje, dotyczy maksymalnej kwoty którą chcemy wydać w ciągu jednego dnia promocji - a budżet łączny dotyczy pieniędzy, którą chcemy rozdzielić na zdefiniowany czas promocji. Minimalna kwota - dla obu wariantów - to 2zł, minimum trwania reklamy to jeden dzień - więc “po najmniejszej linii oporu" wydamy tylko 2zł. Na początek polecam działania testowe na budżecie 10zł. W ten sposób można testować różne kombinacje przed zakupem docelowej, dłuższej, reklamy za większą kwotę. 10zł to oczywiście tylko przykład budżetu na który każdy jest sobie w stanie pozwolić - i na nim eksperymentować. Ten budżet testowy jest niestety bardzo względny i zależy od wartości wybranej grupy - przy wartości kliku 0,5zł, kwota 10zł nie będzie miarodajna -> ale przy 0,05zł/klik już jak najbardziej. Wysokość budżetu testowego zależy od wartości grupy docelowej. Być może ktoś już próbował użyć FB ADS, ale zrezygnował po zauważeniu “wysokich cen". To akurat tylko taki “trick" facebooka na podnoszenie sprzedaży. Nie przejmujcie się tym, że domyślnie wyświetlane kwoty są wyższe, a czas promocji dłuższy. “2zł" przeważnie nie ma w ogóle na liście do wyboru - ale jak najbardziej można wpisać taką kwotę ręcznie, tak samo jak wybrać 1 dzień jako czas trwania reklamy, także bez obaw. Pieniądze można przelać za pomocą przelewu - nie trzeba już dodawać karty płatniczej, tak jak było to zorganizowane kiedyś. Dobór grupy docelowej w Meta Ads - skuteczne targetowanie Czyli przechodzimy do najważniejszej części tego tekstu. Odpowiednie targetowanie to jeden z najważniejszych aspektów skutecznego reklamowania. Zanim zaczniemy, powiem dlaczego w ogóle o tym piszę. FB ADS używam do promowania FP (fp = fanpage) biznesów stacjonarnych, które mam “pod opieką" i tego bloga. Jeśli chodzi o bloga, cały czas eksperymentuję z doborem zainteresowań - póki co, po przeliczeniu, każdy pozyskany like kosztował mnie około 80 groszy. Pozyskałem z reklam zaledwie 34 “lajki" - także zapłaciłem za to całe 27 złotych. Potestuję jeszcze reklamy kierowane do inaczej zdefiniowanych grup, a jeśli nie dam rady już tej ceny za 1 like obniżyć - kupię troszkę droższą reklamę skierowaną do obecnie dobranej grupy (1 like = 80 groszy). “Zarabianie w internecie", wbrew pozorom, nie jest aż tak popularne. FP firmy stacjonarnej ma bardziej ograniczone kryteria (bo ważna jest też lokalizacja odbiorców, którą trzeba konkretnie sprecyzować), tutaj “mój rekord zasięgowy" wynosi 5800 osób za 60zł - co zdecydowanie przełożyło się na sprzedaż, także reklama się zwróciła i to ze sporą nawiązką. Odpowiednio skonfigurowane FB ADS może być tanim i bardzo wartościowym źródłem ruchu - jak widać nie są to duże kwoty. 60 zł za dotarcie do 5800 osób (wyselekcjonowanych jako potencjalni klienci) to bardzo mało. Lokalizacja grupy docelowej w meta ads W dalszej części tekstu, zakładam, że reklamujesz programy partnerskie w Polsce i prowadzisz polskojęzyczny Fanpage - zatem lokalizacja nie będzie miała znaczenia. W tym przypadku należy ustawić lokalizację najogólniej jako po prostu “POLSKA", tak by reklama docierała do wszystkich użytkowników FB znajdujących się na terenie całego kraju. Jeśli prowadzisz firmę stacjonarną - oczywiście miejsce zamieszkania trzeba skonkretyzować. Nie polecam patrzeć na domysły “skąd mógłby być klient" i wybierać nawet bardzo oddalone małe miejscowości (bo w końcu przecież może przyjechać) - a raczej skupić się, przynajmniej na początku, na najbardziej prawdopodobnych lokalizacjach - czyli tych najbliższych. Płeć grupy docelowej w meta ads Wracamy do promocji programów partnerskich. Teraz, gdy zdefiniowaliśmy już lokalizację, w zależności od niszy i promowanego programu partnerskiego - wybieramy płeć. Podobnie jak przy lokalizacji, odradzam kierowanie się tym, że kobiety/mężczyźni TEŻ mogą być zainteresowani - kierujcie się najbardziej prawdopodobną większością, chyba że macie nieograniczony budżet - wówczas “kto bogatemu zabroni." Jeśli większość Twoich klientów to mężczyźni - wyklucz kobiety - i odwrotnie. Jeśli nisza jest porównywalnie ciekawa dla obu płci - zaznacz opcję “wszyscy". Wiek grupy docelowej w facebook ads Wiek - tak samo jak wyżej trzeba jak najbardziej tą grupę sprecyzować. Od razu wyrzuć myśli “też mogą się zainteresować", tu nie chodzi o docieranie do jak największej ilości ludzi, a tylko do osób potencjalnie najbardziej zainteresowanych Twoją tematyką/produktem/usługą lub czymkolwiek innym co w ten sposób reklamujesz. U mnie, jeśli chodzi o bloga o zarabianiu przez internet, są to osoby w wieku od 17 do 25 lat. Oczywiście 26-latki i 16-latki TEŻ mogą być zainteresowani, ale WIĘKSZOŚĆ “naturalnych" fanów mieści się w przedziale 17-25. Nie ma sensu celować w rozszerzoną grupę odbiorców, wręcz przeciwnie - żeby reklama była skuteczna, trzeba się skupić na konkretnej, najbardziej prawdopodobnej grupie potencjalnych klientów. Wybór zainteresowań w meta ads i facebook ads Największe “pole do popisu" stanowią zainteresowania. Omówię na przykładzie reklam bloga - wówczas każdy zrozumie co mam na myśli. Mógłbym w zainteresowaniach zaznaczyć tylko “zarabianie przez internet", ale czy faktycznie to właśnie Ci ludzie są dla mnie najodpowiedniejszą grupą odbiorców? Oczywiście to wszystko zależy od celu - ale jeśli celem byłaby maksymalizacja zysków, taka reklama mogłaby się okazać po prostu słaba i chociaż trafiałaby do faktycznie zainteresowanych treściami osób, mogłaby nie mieć przełożenia na sprzedaż. Jak wiecie, sprzedaję poradniki - więc najlepszą grupą docelową są tutaj osoby NOWE. Czy ludzie zainteresowani już “zarabianiem przez internet" są nowi w tej branży? Nie, nie są - i zapewne mają też konta w wielu programach partnerskich, więc o nowych poleconych również mogłoby być ciężko. Żeby dotrzeć do osób nowych, trzeba dotrzeć do osób zainteresowanych zarabianiem w ogóle i rozszerzyć zainteresowania o tematy pokrewne - bo istnieje bardzo duża szansa, że zainteresują się też zarabianiem w programach partnerskich - które praktycznie nie ma barier wejścia. Moim celem nie jest maksymalizacja zysków, a budowanie zainteresowania blogiem - wobec tego grupa docelowa zawiera osoby już zainteresowane e-biznesem, nie kieruję się zyskami przy promocji bloga. W zainteresowaniach, oprócz tematów związanych stricte z e-biznesem, uwzględniłem między innymi : autorów książek o zarabianiu pieniędzy, np. kiyosaki hyip mlm, marketing wielopoziomowy biznesplan telemarketing reklama, marketing, marketing bezpośredni, cyfrowy, partnerski zarządzanie (studenci zarządzania i marketingu!) nazwy firm szkoleniowych związanych z marketingiem, np, sprawnymarketing (dodanie tego zainteresowania obniżyło koszt 1 like’a o 10 groszy :>) Powyższa lista dotyczy zainteresowań, które - według mnie - są pokrewne zarabianiu przez internet, więc te osoby jak najbardziej mogą się blogiem zainteresować. Ponadto - tak zdefiniowane zainteresowania są w stanie dotrzeć do osób, które dopiero zainteresują się zarabianiem przez internet - a więc mogą przełożyć się na sprzedaż i nowych poleconych. Zawsze - przy planowaniu reklam - warto wyłączyć komputer, usiąść w spokoju z kartką, długopisem i zrobić sobie “burzę mózgów" w celu odnalezienia jak największej ilości zainteresowań pokrewnych. Cokolwiek sprzedajesz - powinieneś reklamę skierować także do osób zainteresowanych substytutami. Podam abstrakcyjny przykład : reklamując bułki, warto uwzględnić w zainteresowaniach : chleb, rogale, drożdzówki, precle, itd. - jeśli ktoś “interesuje się" chlebem, bardzo możliwe że rozszerzy swoje zainteresowania również na bułki. Płatne reklamy na facebooku w Meta Ads Reklamy na facebooku, ze względu na możliwość targetowania - przy odpowiednim zdefiniowaniu grupy docelowej - są w stanie przynieść bardzo dobre efekty za niewielkie pieniądze. Pamiętajcie, że każdy reklamowany produkt - zwykle - może mieć więcej niż jedno, to oczywiste, zastosowanie - wobec tego tych reklam (tym samym definiowania grup docelowych) również może być więcej. O rozszerzaniu grup docelowych pisałem niedawno tutaj : Rozszerzanie grupy docelowej, czyli dostosowywanie reklam produktu do potrzeb nowych odbiorców, polecam zapoznać się także z tym tekstem.
  12. Przeglądając fora i różne blogi możemy spotkać się z wieloma opiniami na temat marketingu i reklamy na, obecnie najpopularniejszym w Polsce, portalu społecznościowym - czyli na facebooku (meta). Często te opinie są ze sobą sprzeczne i często, niestety, powtarzane bez sprawdzenia. Właściwie - powiem szczerze - robiłem dzisiaj mały rekonesans wśród blogerów zajmujących się zarabianiem w Internecie, pracą w domu, marketingiem i tych chociaż trochę nawiązujących do bliskich mi tematów - zbierałem informacje do innego wpisu i przypadkowo natrafłem na wiele informacji na temat facebooka, które nijak się mają do mojej praktyki. Jak skutecznie reklamować się na facebooku? Ciężko dokładnie ustalić pochodzenie tych mitów, na forach dotyczących zarabiania też są często powtarzane - myślę, że warto byłoby je sobie omówić. Nie bierzcie czasem moich opinii za pewnik, kierujcie się też własnymi doświadczeniami - w tym wpisie przedstawiam własne poglądy i doświadczenia związane z marketingiem i reklamą na facebooku. Muszę też zaznaczyć, że w przypadku zarabiania przez internet w modelu afiliacyjnym miałem zawsze inne priorytety od np. firm budujących na facebooku swój wizerunek/markę. U mnie liczyła się zawsze głównie maksymalizacja sprzedaży, a wizerunek fanpage’a/grupy/wydarzenia był dużo mniej ważny - stąd mogłem sobie pozwalać na zupełnie inne posunięcia - ale mechanizmy działania są jednak takie same w obu przypadkach. Na facebooku zarabiam i reklamuję oferty afiliacyjne od lipca 2014 roku. W szczytowym momencie zarządzałem około 110 fanpage’ami o łącznej liczbie fanów przekraczającej 500 tys. Właściwie dalej posiadam około 40 fanpage’y, które stoją nieużywane ze względu na brak czasu. Zdecydowanie wolę poświęcić się rozwijaniu bloga, uważam to za dużo pewniejszą inwestycje czasową (w końcu facebook mi go nie usunie :>). Tak naprawdę taki mój fanpage, którego nie traktuję jako narzędzie do masowego wysyłania reklam - to dobiero obecny fanpage tego bloga . Przykłady z tego fanpage’a również się przydadzą do obalenia niektórych z omawianych dzisiaj mitów dotyczących marketingu i reklamy na facebooku. 10 mitów dotyczących reklamy i marketingu na facebooku (meta) Mit 1: Facebook ogranicza organiczne zasięgi, żeby korzystać ze sponsorowanych postów. Bez reklam nie dotrze się nawet do 10% swoich fanów Te “10%" to akurat przykład mający symbolizować ograniczenie, którego naprawdę nie ma. Dzisiaj przeczytałem nawet notkę o rzekomych 2% - co już w ogóle jest bzdurą. Pamiętam jak na FP z 9 tys. fanów mój post zobaczyło aż 11 tysięcy osób (ze względu na znajomych fanów komentujących post), to w prawdzie było około 7 miesięcy temu, więc pominę ten przykład i posłużę się świeżym fanpage’em tego bloga: Jak widać stronę polubiło 479 osób, a zasięg posta wyniósł 348 - czyli po zaokrągleniu 72,66% fanów widziało post. Można by powiedzieć, że to świeży fanpage, ma jeszcze mało fanów i rządzi się innymi prawami, a dopiero gdy “urośnie" odczuje ograniczenie. Otóż nie mogę się z tym zgodzić. Jeden z fanpage’y którymi zarządzałem miał ponad 3 lata i 55 tys. fanów - a mój rekord zasięgu na post wyniósł 33 tys. (60%). Oczywiście idealną sytuacją byłoby gdyby wszyscy nasi fani widzieli wszystkie dodawane posty, ale przy obecnym modelu działania FB jest to ficznie niemożliwe. Algorytm ustalający zasięg na FB nie da rady wyświetlać wszystkim wszystkiego - każdy dostaje to, co go interesuje. Jak wiemy portal selekcjonuje informacje tak, by wyświetlać nam w pierwszej kolejności te, które nas interesują. Jeżeli dany fan nie będzie wchodził w interakcję z naszą stroną (np. wchodził w publikowane linki, komentował, lajkował), a dodatkowo w między czasie polubi dużo więcej fanpage’y - oczywistością jest fakt, że portal mu tych naszych postów nie wyświetli, bo wyjdzie z założenia że go nie interesują. Każdy nasz fan lubi też inne strony i każda z tych stron oczekuje, że dotrze do tej osoby ze swoim postem - a to jest niemożliwe, bo wówczas każdy użytkownik facebook’a byłby wręcz bombardowany postami z fanpage’y. Niestety nie tylko Ty chcesz się reklamować na facebooku - gdyby każdy widział posty z każdej strony,którą polubił, to dopiero byłby strzał w kolano dla tego portalu. Często można się też spotkać z opiniami sugerującymi jakoby facebook specjalnie ograniczał zasięg. Uważam, że ten zasięg w ogóle nie jest obcinany - mogą się zmieniać algorytmy selekcjonujące wyświetlane treści - ale tak czy siak, zasięgu nie stracą strony z którymi fani wchodzą w interakcje. U mnie tym wejściem w interacje jest obecnie po prostu wejście w link do artykułu - i zasięg trzyma się mniej więcej na takim samym poziomie. Gdy przestaniecie wchodzić w publikowane przeze mnie linki, te posty po prostu z czasem przestaną się Wam wyświetlać, tak to działa - więc zachęcam do wchodzenia w interakcję z fanpage’em tego bloga. EDIT (03.01.2018): Facebook wyróżnia 5 typów postów, które faktycznie mogą spowodować tymczasowe ograniczenie zasięgu organicznego (tzw. filtr). Ograniczeniu mogą podlegać wszystkie posty lub tylko te zawierające linki (nie będzie miało znaczenia jakie). Tego typu filtr może spowodować obcięcie zasięgów nawet do zera. Jest to obcięcie tymczasowe. Te typy postów to: Vote baiting - obrazek podzielony na kilka sekcji z różnymi reakcjami (łapka w górę dla produktu X, serduszko dla produktu Y) React baiting - posty w stylu “polub ten post, jeśli naprawdę ci się podobał, daj serduszko, jeśli chcesz znaleźć PRAWDZIWĄ miłość" Share baiting - "udostępnij to 25 znajomym, aby wygrać szansę na X" Tag baiting - "oznacz znajomego, który też chciałby.. / który jest...". Comment baiting - zachęcanie do zostawiania bezwartościowego komentarza, np. "wpisz OK, jeśli się z nami zgadzasz". Nałożenie filtra niekoniecznie obejmuje od razu cały fanpage. Filt może być nałożony wyłącznie na konto używane do publikacji postów, konkretną domenę, pojedyńczy link z danej domeny. Często natychmiastowo pomaga sama zmiana konta FB lub domeny - to należy wykonać w pierwszej kolejności. Więcej o zasięgu postów na FB jest napisane tutaj: Od czego zależy zasięg postów na facebooku? Jeżeli prowadzisz własny fanpage i masz opisywany problem - tzn. docierasz z postami do zaledwie 10% fanów, zrób przerwę. Niestety nie da się oszacować jak długą (co omówię dokładniej przy ostatnim omawianym micie, więc zachęcam do dalszego czytania), ale obstawiałbym okres mniej-więcej miesiąca. Gdy rozpoczniesz aktywność po przerwie, facebook znów powinien wyświetlić posty Twoim starym fanom w ramach testu - czy strona ich zainteresuje. Jeżeli Ci fani wówczas ponownie wejdą z Tobą w interakcję - na nowo rozbudzisz swój fanpage i reklama na facebooku znów będzie skuteczna. Po takiej przerwie zasięg strasznie wzrasta - ale bez interakcji ze strony fanów, znów po czasie umrze śmiercią naturalną. Podsumowując: Posty sponsorowane są niepotrzebne by docierać do swoich fanów. Właściwie to te posty w ogóle są niepotrzebne by docierać do obecnych fanów - raczej zawsze myślałem o promowaniu jako docieraniu do osób, które jeszcze mojej strony nie lubią. Marketing na facebooku jest może być w pełni organiczny, pod warunkiem publikowania interesujących treści. Mit 2: Istnieją najkorzystniejsze godziny dodawania postów na facebooku i Instagramie W jakich godzinach dodawać posty na facebooku? Na pewno, jeśli interesujecie się facebook marketingiem, spotkaliście się z opiniami że posty najlepiej dodawać o konkretnych godzinach, w konkretne dni tygodnia - a decydować o tym ma fakt ile statystycznie ludzi siedzi wówczas przed komputerami. Niestety - te godziny nie mają żadnego przełożenia na wyniki reklamy na facebooku. Dany post może się komuś wyświetlić nawet tydzień po publikacji. Nie mieliście nigdy sytuacji w której na “wallu" widzicie post z polubionego fanpage’a np. sprzed czterech dni? Godzina i dzień publikacji nie ma właściwie wpływu na zasięg. Na przykład ten post : został dodany w niedzielę o 22.00 i zdecydowanie wyprzedził posty dodawane np. w poniedziałki o 18.00. Obecny rekord zasięgu na facebook’owej stronie bloga pobił post dodany 30 minut po północy we wtorek (widziało go aż 88% lubiących FP fanów). Wiecie jak traktuje się fanpage kupiony tylko i wyłącznie pod promocję ofert afiliacyjnych? Posty zawierające reklamy dodaje się całą dobę, co np. godzinę, 30 minut, w skrajności nawet co 15 minut. Widząc statystyki z całej doby z postami dodawanymi co np. 2 godziny nie widać aby jakiekolwiek godziny były “wyjątkowe" - niektóre posty faktycznie mają bardzo duże zasięgi, np. wspomniany już post z zasięgiem 33 tys. na stronie z 55 tys. lajków. Wówczas posty były dodawane co godzinę, większość oscylowała w zasięgu pomiędzy 2-4 tys. aż tu nagle padł rekord - 33 tys. Taki wynik post osiągnął w kilka dni, a więc godzina publikacji nie miała tutaj znaczenia. Znaczenie miało zainteresowanie zawartością i reakcje fanów na opublikowaną treść. Podsumowując : Godziny publikacji i dni tygodnia z całą pewnością nie mają żadnego wpływu na zasięg postów, szczególnie jeśli spojrzymy na statystyki po np. 7 dniach. Możliwe, że macie inne doświadczenia, tak jak mówiłem na początku wpisu - opisuję tu tylko swoje doświadczenia i poglądy na temat reklamy na facebooku. Mit 3: Spadający zasięg w statystykach fanpage’a to problem marketingowy Przejmujesz się spadającym zasięgiem ?:) Uspokoję Cię - tak naprawdę, najczęściej, to kompletnie o niczym nie świadczy. Wchodzimy sobie w statystyki strony, a naszym oczom wyświetla się czerwona strzałeczka w dół informująca o spadku zasięgu w ostatnim tygodniu. Co robimy nie tak? Dlaczego ten zasięg spada? Nie będę się powtarzał co do wchodzenia w interakcję ze stroną przez naszych fanów, m.in chodzi o to - ale akurat w tym wypadku głównie chodzi o ilość dodawanych postów przez ostatnie 7 dni. Dokładniej chodzi mi o tą pozycję w statystykach (tu akurat widać wzrost - ale pewnie niedługo będzie spadek :>) : Ta pozycja jest sumą zasięgów postów z ostatniego tygodnia (dany fan liczony jest tylko raz na 7 dni). Jeśli tych postów jest więcej - zasięg sumaryczny również zwykle jest większy, jeśli mniej - widać spadek. Uważam, że w kontekście marketingu i reklamy na facebooku akurat tym wskaźnikiem w ogóle nie powinnniśmy się przejmować. Najważniejsze jest monitorowanie zasięgu poszczególnych postów - to są nasze reklamy na facebooku i to one powinny docierać do jak największej ilości fanów. Podsumowując: Spadający zasięg w statystykach zwykle oznacza po prostu mniejszą ilość postów dodanych przez ostatnie 7 dni. Nie decyduje o potencjale strony. Mit 4: Używanie opcji opóźnionej publikacji (planowanie) postów zaniża ich zasięg W internecie krąży bardzo popularna grafika przedstawiająca spadek zasięgu postów w skutek ich planowania. Grafika ma za zadanie udowodnić, że im dalszy termin publikacji zaplanowanych postów, tym mniejszy zasięg organiczny. Prawda jest taka, że na ten spadek zasięgu mogło się złożyć bardzo dużo czynników - przede wszystkim postępujący brak interakcji fanów ze stroną. Jak już napisałem, nic dziwnego że posty nie wyświetlają się osobom niezainteresowanym ich treścią - na tym polega algorytm dopasowujący wyświetlanie treści na naszych tablicach. Swojego czasu, zafascynowany zyskiem pasywnym, postanowiłem zaplanować posty na kilka miesięcy w przód. Nie zauważyłem przez ten czas żadnego postępującego spadku zasięgu. Przez cały okres automatycznej publikacji (to naprawdę był długi okres) zasięg zachowywał się naturalnie, czasem wzrastał, czasem malał, czasem nagle strzelał w górę, a czasem gwałtownie spadał. Swoją drogą te nagłe wzrosty w górę mają też związek ze znajomymi naszych fanów komentujących/lubiących dany post (wówczas również część ze znajomych takiego komentującego, zobaczy jego aktywność - tym samym “podbijając" nasz zasięg posta). Podsumowując: Planowanie postów nie ma żadnego wpływu na zasięg. Śmiało można korzystać z tego narzędzia w celu reklamy na facebooku. Mit 5: Powinno się publikować maksymalnie “x" postów dziennie, aby nie zabić zasięgu strony Pod “x" można podstawić dowolną liczbę, najczęściej można się spotkać z zalecanym ograniczeniem do 2-3 postów/dzień. Podobno dodając więcej postów - obniżamy ich zasięg. Tak jak już mówiłem, fanpage’e kupowane tylko pod promocję ofert w modelu “CPA" (czyli ofert afiliacyjnych), zwykle traktuje się bardzo “nieprofesjonalnie" i reklamy puszcza cały czas, w krótkich odstępach czasowych (to może być np. 30 postów/dzień). To całkowicie normalne, że dodając zbyt dużo postów , w zbyt krótkim czasie, nie zdobędą takich zasięgów jak np. tylko dwa posty z odstępem sześciu godzin - ale suma zasięgów z poszczególnych postów (publikowanych często) na pewno znacznie przekroczy sumę tych dwóch. To całkowicie normalne, że portal nie wyświetli na raz wszystkim fanom np. 30 postów, więc ten zasięg na poszczególnych postach będzie mniejszy przez jakiś czas - no właśnie, “przez jakiś czas", bo jak zapewne pamiętasz i wiesz z własnego doświadczenia - dany post będzię się wyświetlał fanom jeszcze długo po dniu publikacji. Patrząc na statystyki postów z perpektywy czasu, zasięgi poszczególnych powinny być porównywalne ze stosowaniem się do zasad dodawania maksymalnie 2-3 postów dziennie, ale ich suma znacznie wyższa od sumy tych 2-3 postów. Z perspektywy pracy w domu i zarabiania przez internet w modelu afiliacyjnych - reklama na facebooku jest skuteczniejsza przy “spamowaniu postami reklamowymi." Tutaj jest jeszcze druga strona medalu, bo dodając zbyt dużo postów - po prostu zniechęcisz do siebie fanów, którzy zaczną je, mówiąc kolokwialnie, “olewać" - wówczas facebook uzna, że nie są już zainteresowani Twoimi wstawkami i zasięg faktycznie będzie postępująco spadać. Także wszystko trzeba wyważyć, marketing na facebooku nie jest czarno-biały. Działając na “krótką metę" warto dodawać jak najwięcej postów, nawet kilkadziesiąt dziennie - wówczas ten zasięg z dnia na dzień będzie po prostu ogromny, ale z czasem, w miarę utrzymywania takiej strategii, spadnie w końcu do najniższego z możliwych. Podsumowując: Z perspektywy czasu ilość dziennych postów nie ma wpływu na zasięg w krótkim okresie czasu stosowania opisywanej metody (wiele postów dziennie), im więcej postów dodamy - tym więcej osób je zobaczy - ale chcąc utrzymać fanów w interakcji faktycznie nie wolno przesadzać. Mit 6: Edytowane posty mają niższy zasięg niż takie bez edycji Hmm.. pierwsze pytanie brzmi: kto i w jaki sposób to sprawdził ?:) Wydaje mi się, że to niemożliwe do sprawdzenia. Nie da się stworzyć dwóch jednakowych sytuacji, więc nie mogę tego dokładnie sprawdzić na potrzeby tego wpisu, ale powiem więcej - nikt nie może. Możemy oczywiście porównywać zasięgi różnych edytowanych i nieedytowanych postów - te edytowane bardzo często zdecydowanie górują nad nieedytowanymi, więc taka teza jest po prostu błędna. Moim zdaniem. Podkreślę jeszcze raz, że żadnym specem od reklamy i marketingu na facebooku nie jestem - także mogę się mylić, ale tak właśnie uważam. Podsumowując: Edycja postów nie ma wpływu na ich zasięg - a jeśli ma, ten wpływ działa w dwie strony (czyli w zależności od dodanej/zmienionej treści, ten zasięg może zmaleć lub wzrosnąć w zależności od zainteresowania tymi treściami wśród naszych fanów). Mit 7: Im więcej fanów lubiących daną stronę, tym wyższy potencjał reklamowy fanpage’a na facebooku Jak już wiemy - ilość fanów nie przekłada się na zasięg, zasięg zależy od interakcji fanów ze stroną - co zawsze będę powtarzał do znudzenia. Ogromne fanpage’e (pod względem ilości “lików") mogą docierać do 2% swoich fanów, a malutkie do 80%. Malutki fanpage może mieć większy zasięg od ogromnego. Podsumowanie: Potencjał marketingowy fanpage’a zależy od zasięgu poszczególnych postów, a ten od interakcji fanów ze stroną. Suma lików nie ma przełożenia na efekty reklamowe na facebooku. Mit 8: Stosowanie hashtagów podwyższa zasięg postów na facebooku Pamiętam nawet kiedy ten mit stał się popularny. Wówczas facebook zmienił swój algorytm wyświetlania treści, wielu stronom (w tym moim) gwałtownie spadły zasięgi i na blogach zaczęły pojawiać się poradniki dotyczące stosowania hasztagów w celu odbudowania zasięgów - oczywiście z nich skorzystałem licząc na poprawę i... i się przeliczyłem. Zero zmian, dosłownie zero - stosowałem hashtagi do każdego postu przez dobre 2 tygodnie i nie odnotowałem żadnych zmian w zasięgu. Ktoś ten mit wymyślił, a reszta powtarzała - i dalej można się z nim spotkać. Od tej pory hashtagów nie stosowałem, nie stosuję i stosować nie planuję. Na facebooku się po prostu nie przyjęły i nie mają wpływu na zasięg organiczny. Nie wierzę w jakikolwiek wpływ stosowania tagów na potencjał reklamy na facebooku - moim zdaniem liczą się tylko interakcje i zainteresowanie publikowanymi treściami ze strony naszych fanów. Podsumowując : Hashtagi nie mają zauważalnego wpływu na zasięg organiczny naszych postów. Mit 9: Im więcej polubień (like'ów) i innyvh reakcji pod postem reklamowym na facebooku, tym większy zasięg tego posta Powyższa grafika przedstawia post z 4 polubieniami i post bez like’ów. Kto wygrywa? Niestety nie ma reguły. Ilość reakcji, like’ów pod postem nie przekłada się na zasięg. Na zasięg przekłada się zainteresowanie publikowanymi przez daną stronę treściami. Oczywiście z łatwością możemy też znaleźć przykład na potwierdzenie tej tezy - ale skoro są przykłady na jej obalenie, nie można tego traktować jako reguły. To posty z większym zasięgiem mają więcej like’ów, czy posty z większą ilością like’ów mają większy zasięg? Co było pierwsze, jajo czy kura ?:) Uważam, że na zasięg danego postu największy wpływ mają interakcje fanów z wcześniejszymi postami tej samej strony (przy czym interakcje rozumiem nawet jako przeczytanie posta i wejście w opublikowany link, nawet bez komentowania i polubienia). Podsumowanie Większa ilość like’ów pod postem nie gwarantuje i nie przekłada się na większy zasięg. Mit 10: Na facebooku istnieją ustalone limity wykonywania danych akcji, trzymając się tych reguł unikniemy blokady konta Marketing na facebooku, ten darmowy, ze względu na różnego rodzaju limity i ograniczenia może być dość uciążliwy. Głównie mam tu na myśli blokady związane z publikowaniem postów w grupach. Takie grupy, szczególnie “kupię-sprzedam-zamienię", to świetny rynek zbytu dla ofert CPS oraz sprzedaży własnych produktów i reklamowania aukcji np. z allegro. Facebook traktuje masowe dodawanie ofert sprzedażowych jako spam i bardzo łatwo wpaść w anty-spamowy filtr, tym samym utracić możliwość dodawania postów np. na 1, 3, 7 lub 30 dni. W skrajnych przypadkach można oczywiście dostać już stałą blokadę konta. Przy pierwszym punkcie (micie) napisałem, że ciężko oszacować jak długo powinna zająć przerwa w publikacji postów - aby móc “odbudować" zasięg. Tego się nie da ustalić, tak samo jak nie da się ustalić ile możemy dodać postów reklamowych w grupach facebook’owych. Niestety, gdyby to było takie proste - każdy mógłby obchodzić filtry. Facebook specjalnie zmienia swoje zabezpieczenia w czasie rzeczywistym, tym samym uniemożliwia znalezienie schematów. Jedno konto dostanie blokadę po 10 postach, inne po 50, inne doda 100 i nie dostanie. Tutaj jest bardzo dużo zmiennych i nikt nie wie jak to dokładnie działa. Wszelkie konkretne liczbowe ograniczenia z którymi można się spotkać, np. “dodawaj maksymalnie 10 postów dziennie" nie mają żadnego przełożenia co do faktycznych reguł anty-spamowych na portalu facebook. Filtry są zmienne. Podsumowując : Nie istnieją konkretne limity wykonywania danych akcji. Marketing organiczny na facebooku w sporej części zależy od szczęścia. Reklama na facebooku nie ma drogi na skróty Marketing i reklamowanie się na facebooku jest bardzo popularne wsród ludzi pracujących w domu i zarabiających w internecie. Warto zdawać sobie sprawę z powyższych mitów i kłaść nacisk przede wszystkim na interesujące treści, zamiast szukać “rozwiązań na skróty". Reklama na facebooku nie ma rozwiązań na skróty. Jeśli macie znajomych, którzy zarabiają dzięki fanpage’om i uznacie, że przyda im się opisana wiedza - będę wdzięczny za polecenie artykułu. A może macie znajomych, którzy propagują i wierzą w niektóre z wymienionych 10 mitów - wówczas tymbardziej będę wdzięczny za podesłanie im linka do tego wpisu:) Jeśli chodzi o marketing i reklamę na facebooku, polecam również wpis dot. płatnych rozwiązań, czyli FB ADS: Skuteczna reklama na Facebook’u, czyli jak zdefiniować grupę docelową w “Facebook Ads."
  13. Hej, powoli szykuje się do spadków, chce kupić te crypto jak spadną, szukam giełdy gdzie dostanę największy procent. Co do Sol to robinhood wygląda dobrze 6,5% plus wyrównanie zysków od robinhooda czyli w sumie 13%. Dawajcie jakieś propozycje z wysokim procentem.
  14. Każda branża ma charakterystyczne dla siebie błędy i nie inaczej jest z zarabianiem przez internet, w programach partnerskich. Dzisiaj przedstawię błędy, które uważam za najpopularniejsze wśród osób zarabiających w modelu CPA/afiliacji. Z racji prowadzenia grup mentorskich, troszkę już tych błędów poznałem. Przeważnie dotyczą one osób nowych, ale nie tylko. Polecam przeczytać cały tekst, bez względu na Wasze doświadczenia, czy też “staż w branży" - ZAWSZE można coś usprawnić w stosowanych metodach. Uprzedzam, że kolejność na poniższej liście jest czysto losowa i nie należy się nią kierować. Niższy numer porządkowy nie oznacza poważniejszego/częstszego błędu, umiejscowienie to po prostu kwestia przypadku. Zapraszam do lektury. 1. Skupianie się na pozycjonowaniu w zarabianiu na afiliacji Mam wrażenie, że ostatnio na forach o zarabianiu panuje moda na pozycjonowanie swoich stron i inne metody promowania idą troszkę w odstawkę. Żebyśmy się źle nie zrozumieli - jeśli chodzi o moje zdanie, uważam, że to bardzo dobrze, bo bardziej stabilnego zaplecza od wypozycjonowanych “mini-stron" nie ma. Problem polega na tym, że wiele osób skupia się na ciągłym linkowaniu, optymalizacji kodu, analizowaniu pozycji na liście wyszukiwań - podczas gdy faktycznie nie mają właściwie co pozycjonować. Wysoka pozycja w google, podczas gdy LP/mini-strona kuleją pod względem marketingowym, nic nie da. Bez odpowiednio zbudowanej wiarygodności i naprawdę dobrych treści - pozycjonowanie stron nie przełoży się na zyski, choćbyśmy mieli pozycję w top3 na wszystkie pożądane frazy. Uważam takie działanie za stratę czasu i zdecydowanie polecam zacząć od początku. Odpowiednie przygotowanie “mini-strony", tak by zmaksymalizować konwersję, jest podstawowym elementem, pierwszym etapem - pozycjonowanie natomiast ostanim (zaraz po “reklamowaniu"). Oczywiście nie traktuj opisanego podejścia za pewnik, być może myślisz inaczej. To jest po prostu mój pewnik i moje zdanie. Więcej o tym zdaniu napisałem również tutaj : Landing Page, "mini-strona" i ich połączenie - czyli jak uniezależnić się od dodatkowych reklam. Jeśli zauważyłeś, że “tracisz czas" na pozycjonowanie - zapoznaj się podlinkowanym tekstem. 2. Losowy dobór programu partnerskiego to błąd To jest zdecydowanie najczęstszy i według moich obserwacji najbardziej zniechęcający do zarabiania błąd. Wiele osób podchodzi do programów partnerskich podobnie jak do biznesu tradycyjnego, tzn. że zaczynają od poszukiwań produktu/usługi który będą promować (co swoją drogą jest niezgodne z zasadą potrzeby z fastlane milionera). Gdy już wpadają na pomysł, co by to mogło być, rejestrują się, kopiują swój link partnerski i - pojawia się pierwszy problem w postaci braku pomysłu na reklamę. Odbiorcy nie dostosują się do Twojej niszy, to Ty masz się dostosować do ich potrzeb. Wobec tego uważam i od zawsze powtarzam, że poszukiwania niszy powinno się zacząć od drugiej strony, czyli od analizy grupy osób do których już ma się dostęp. Mam tu na myśli wyjście od miejsca reklamowania. Najpierw należy się zastanowić "gdzie", a dopiero później "co" reklamować. Produkt, który chcesz sprzedać musi pasować do odbiorców Twoich reklam. Jeśli zaczynasz od doboru programu i kierujesz się tylko stawką za wygenerowaną akcję, koniecznie przeczytaj ten tekst : Dobór odpowiedniego programu partnerskiego. Oczywiście reguła nie będzie miała znaczenia w “mini-stronach" opierających się na pozycjonowaniu - w tym przypadku akurat można zaczynać od wyboru programu (ale i tak wcześniej należy zdefiniować profil potencjalnych klientów i przeanalizować szanse dotarcia do nich!). 3. Niewiarygodny marketing szeptany z linkami afiliacyjnymi Nie poruszałem jeszcze na blogu tego tematu - więc najpierw napiszę krótko czym jest e-marketing szeptany. Na pewno każdy się spotkał z taką formą reklamy, i to wielokrotnie. Marketing szeptany w internecie polega na komentarzach pod artykułami lub wypowiedziach na różnego rodzaju forach, czatach i blogach. Poprawnie i książkowo taka wypowiedź powinna wyglądać na naturalną, spontaniczną oraz reklamować jakiś produkt w sposób “zakamuflowany". Jeśli zauważyłeś taką reklamę - to znaczy, że nie jest to już reklama szeptana. Prawdziwa reklama szeptana jest napisana w taki sposób abyś jej nie zauważył, a jednak poddał się jej wpływowi. Obecnie wszędzie aż roi się od spamu reklamowego tego typu - a przekaz z większości wypowiedzi wskazuje na nieszczerą reklamę, w dodatku często niedopasowaną do komentowanej treści (i reszty dyskusji - jeśli mówimy o komentarzach/czatach). Na początku wpisu podałem link do Grupy Get Paid 2.0 w charakterze potwierdzenia źródeł informacji do napisania tego tekstu. Zauważyłeś w tym reklamę? Przypuszczam, że nie - a jednak to była w pewnym sensie reklama, odpowiednio wpleciona w treść. Gdybym zrobił to inaczej, np. napisał “Polecam zapoznać się z ofertą grupy żebyś nie popełniał opisanych poniżej błędów" - traktowałbyś ten tekst poważnie, czy jednak bardziej reklamowo? Nie chcę żebyśmy się źle zrozumieli - tekst jest w pełni poważny, a link do oferty stanowi tylko dodatek, który mogę użyć jako, swojego rodzaju, przykład marketingu szeptanego. Gdyby reklama była ewidentna i napisana wprost - cała wypowiedź mogłaby zostać odebrana jako przekaz reklamowy, a nie o to chodzi. Jakikolwiek komentarz/post zawierający jawną reklamę nie przyniesie pozytywnych efektów - a zawarte w nim rady nie zostaną odebrane jako szczere. Jeśli używasz marketingu szeptanego, komentujesz różne wpisy, wypowiadasz się na forach - podczas formułowania treści reklamy polecam zadawać sobie pytania : “KTO?" i “W JAKIM CELU?". Na przykład - “Kto i w jakim celu miałby polecać wszystkim serdecznie założenie konta w banku na forum o ogrodnictwie?", “Kto i w jakim celu miałby napisaś komentarz - ‘Dobrze mówisz. Ja np. wziąłem pożyczkę w banku z tego linku : [link] i jestem zadowolony’ - pod wpisem o oszczędzaniu pieniędzy?". W ten sposób można łatwo ustalić czy faktycznie taka treść ma sens. Jeżeli nie znajdziesz racjonalnej odpowiedzi na zadawane sobie pytanie - treść po prostu tego sensu nie ma i trzeba ją zmienić. Radzę Ci eliminować niewiarygodne i bezsensowne treści reklam, bo tracisz na nie czas. Odpowiednia reklama szeptana jest tak wpleciona w kontekst, że jej po prostu nie widać. 4. Niezwiązana z potrzebami odbiorców treść reklamowa Reklama, która nie trafia w konkretne potrzeby - nie sprzedaje. Pisałem już na ten temat w tekście dotyczącym rozszerzania grupy docelowej, w którym podałem przykłady na dostosowywanie, nawet z pozoru niepasujących, produktów do określonych potrzeb. Treść, która jedynie charakteryzuje dany produkt, będzie traktowana jak opis i - o ile nie mamy wyrobionej marki - nie wzbudzi zainteresowania. “Książka w oprawie twardej z 1000 skutecznych i sprawdzonych porad dotyczących oszczędzania pieniędzy" nie sprzeda się tak bardzo jak “książka dzięki której pojedziesz na wymarzone wakacje" lub “książka dzięki której już nigdy nie będziesz zalegał z rachunkami" - pomimo tego, że to dokładnie ta sama książka. Podsumowując : uważam, że reklama nienawiązująca do potrzeb jest po prostu zwykłym opisem, a opis nie zainteresuje produktem przeważnie nikogo kto nie chciał go kupić przed zapoznaniem się z taką reklamą. 5. Używanie bezpośrednich linków partnerskich (afiliacyjnych) Po pierwsze, takie linki od razu kojarzą się z programami partnerskimi - a, niestety, mentalność “psa ogrodnika" jest dość powszechna. Ludzie nie lubią dawać zarobić innym, nawet jeśli nic na tym nie stracą. Używanie bezpośrednich linków partnerskich - to ryzyko, że potencjalni klienci po prostu usuną końcówkę z Twoim numerem ID i pomimo tego, że faktycznie dzięki Tobie dowiedzieli się o danym produkcie - nie otrzymasz należnej sobie prowizji. Po drugie, takie linki są często blokowane w mediach społecznościowych. Jeśli określony link/domena zostanie zablokowany np. na facebooku - z portalu znikną WSZYSTKIE posty, które ten link zawierały. W ten sposób można bardzo łatwo stracić całe swoje źródło ruchu. Linków z takiej domeny używa dużo więcej osób, niz Ty - więc ryzyko blokady naprawdę wzrasta. Po trzecie, używanie bezpośrednich linków powoduje totalny brak kontroli. W momencie, gdy link przestanie być aktywny - Twoja praca pójdzie na marne. Podczas używania własnych domen, bez problemu można w takiej sytuacji przekierować ruch na inną - podobną - ofertę, i dalej korzystać ze źródeł ruchu, które tworzyliśmy kiedyś. 6. Używanie darmowych domen do reklamowania programów partnerskich Nie chodzi tu o domeny z promocji “za 0 złotych". Mam na myśli różnego rodzaju darmowe konta hostingowe (przydzielające jakąś darmową subdomenę). Inwestując czas i pieniądze w reklamowanie/pozycjonowanie takich stron - trzeba się liczyć z faktem, że - tak naprawdę, tak jak w przypadku bezpośrednich linków partnerskich - nie mamy nad nimi kontroli i w każdej chwili, wbrew naszej woli, możemy nasze zaplecze stracić. Taki serwis z darmowym hostingiem może zmienić regulamin, zmienić ilość transferu, zmienić domenę - finalnie może po prostu się zamknąć, a nasze LP/mini-strony pozostawić z komunikatem “Nie udało się odnaleźć adresu DNS serwera." Najbezpieczniej jest zawsze rejestrować własne domeny i opierać się tylko na nich, teraz już to wiem - więc się “mądrzę", ale w sieci jest sporo moich materiałów z wygasłymi już linkami - których nie mogę w żaden sposób edytować. Nie polecam popełniać takich błędów - zawsze trzeba dążyć do jak największej kontroli nad głównym zapleczem. Więcej o tym jak zabezpieczać się za pomocą własnych domen napisałem tutaj: Zarządzanie linkami w programach partnerskich, czyli jak zabezpieczyć się przed stratami. 7. Trzymanie fanpage’y tylko na jednym koncie Jeśli używasz fanpage’y do promowania różnego rodzaju ofert z programów partnerskich - zapewne wiesz już, że ze względu na “podejrzaną aktywność" facebook może po prostu - w każdej chwili - zablokować Twoje konto używane do dodawania postów. Jeśli na danym FP rolę administratora będzie pełniło tylko jedno konto - w momencie blokady tego konta, traci się dostęp do zarządzania stroną. Najbezpieczniejszą metodą na zabezpieczenie się przed taką stratą jest dodawanie postów z tzw. “fake-kont" (założonych tylko w tym celu). Twoje realne konto powinno być administratorem, ale oprócz tego nie wykonywać żadnych akcji. To ważne aby administratorem zawsze było Twoje prawdziwe konto - tak abyś w razie wystąpienia weryfikacji (która na facebooku się zdarza!), nie miał problemów z jej przejściem. Dodatkowo można korzystać (ja tak robię) z podwójnego zabezpieczenia - tzn. przyznania statusu administratora, na wszelki wypadek, jeszcze innym prawdziwym profilom facebookowym (tj. zaufanym osobom, np. komuś z rodziny). 8. Używanie linków i bannerów reklamowych blokowanych przez wtyczki “adblock" Wtyczki typu “adblock" blokują wyświetlanie reklam - nie tylko bannerów reklamowych, ale również samych linków. Opisywanie jakichkolwiek elementów na swoich stronach jako “ad", “banner", “advert", “reklama", itd. - powoduje, że treści te nie będą się wyświetlać posiadaczom adblock’ów. Taka sama sytuacja może mieć miejsce przy używaniu domen zawierających takie sformułowania - najbardziej znany przykład to “adf.ly" (obecny linkvertise), które było blokowane przez tego typu wtyczki bardzo długo. Po prostu linki z tej domeny się nie wyświetlały na żadnych stronach. Tak samo może się stać z naszymi domenami - wówczas po prostu przestaną być wyświetlane wszystkim posiadaczom adblock’ów. Trzeba to wziąć pod uwagę przy ustalaniu nazwy domeny i przy dodawaniu bannerów reklamowych na stronie (jeśli chodzi o bannery - dodawajcie neutralne nazwy obrazków i div’ów, niech to nie będzie nic związanego z reklamami). 9. “Stawianie wszystkiego na jedną kartę" w marketingu afiliacyjnym Szczególnie jeśli chodzi o “social media" - postawienie wszystkiego na jedną kartę zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem. Generalnie brak “planu B" - nie jest dobrym pomysłem. Oczywiście stawiając wszystko na jedną kartę - przeważnie można zyskać więcej, ale.. stracić również można więcej - bo wszystko. Niestety od kiedy prowadzę swój mentoring w “Get Paid 2.0" z takimi stratami spotykałem się nie raz - wobec czego, zawsze polecam przygotowywać równoległy “plan B". Żebyśmy się źle nie zrozumieli - nie mówię tutaj o zajmowaniu się kilkoma kompletnie różnymi od siebie projektami na raz, a o zabezpieczaniu się “na wszelki wypadek" przy jednym projekcie. Najczęściej spotykany problem, który w pełni zobrazuje sytuację, to: Rozwijanie tylko jednego fanpage’a: Szanse na blokadę fanpage’a prowadzonego stricte w celu reklamowania programów partnerskich niestety nie maleją, a co gorsza - nie da się jednoznacznie określić przyczyn takiego stanu rzeczy. W przypadku rozwijania tylko jednego fanpage’a - ryzykuje się utratą całego źródła ruchu. Im więcej FP (powiązanych tematycznie) się prowadzi, tym bezpieczniej można się czuć. W przypadku prowadzenia kilku FP nie odczuje się za bardzo straty jednego - natomiast w przypadku prowadzenia tylko jednego FP... no właśnie, straci się wszystko. 9 błędów w zarabianiu na afiliacji i w programach partnerskich Powyżej wymieniłem i opisałem dziewięć najczęściej spotykanych błędów w promowaniu programów partnerskich. Oczywiście nie musicie się ze mną zgadzać, nie traktujcie tego tekstu jako bezwarunkową prawdę - aczkolwiek dla mnie jest w pełni prawdziwy. Mam nadzieję, że wpis okazał się pomocny i - przede wszystkim jeśli jesteś nowy i dopiero zaczynasz zarabianie przez internet - wiesz już od jakich zachowań powinieneś stronić. Wszystkim, którzy dotrwali do końca życzę jak najwyższych zarobków!
  15. Na pewno każdy z Was spotkał się już z niejednym mitem na temat zarabiania przez Internet. Co ciekawie - i niekiedy irytujące - takie mity najczęściej powtarzają osoby, które nie zarabiają online i nigdy nie zarabiały. Ja sam już nie raz słyszałem od znajomych pytania typu : "i co, niby naprawdę dostajesz jakieś pieniądze z Internetu?" , “niby za co mieliby Ci zapłacić?", "czy to nie jest jakieś oszustwo?" Zarabianie przez Internet, osobom które nie mają z nim nic wspólnego, kojarzy się niestety głównie z inwestycjami, ankietami, płatnymi zadaniami, klikaniem w linki reklamowe, odbieraniem e-maili, piramidami finansowymi, mlm’ami z koniecznością zakupu "startera" i po prostu próbami naciągania przez oszustów obiecujących "gruszki na wierzbie". Prawda jest natomiast taka, że zarabianie online nie różni się za bardzo od zarabiania offline. W tym wpisie przedstawiam najpopularniejsze znane mi mity dotyczące zarabiania w internecie i pracy w domu. Gdybym coś ważnego pominął, proszę, dodaj to w komentarzu. Opinie/historie dotyczące postrzegania zarabiania w internecie wśród Waszych znajomych (którzy nie mają z nim nic wspólnego) również będą bardzo mile widziane. Czym dla mnie jest zarabianie przez Internet? Zacznę od wyjaśnienia jak rozumiem termin zarabiania online. Dla mnie zarabianie przez Internet to przede wszystkim sprzedaż, handel własnymi lub cudzymi produktami. Te produkty mogą być materialne albo wirtualne (w tym usługowe!). Sprzedaż własnych produktów różni się od programów afiliacyjnych (CPA) tylko wysokością prowizji - przy własnych produktach po prostu ta "prowizja" wynosi 100% :>. Obojętnie czy sprzedajesz coś własnego, czy jesteś partnerem programu afiliacyjnego -> sposób promocji polega na dokładnie tych samych mechanizmach marketingu internetowego. Te mechanizmy polegają na zaspokajaniu określonych potrzeb klientów, poprzez sprzedawany produkt. Dokładnie tak samo działa każda firma niemająca z Internetem nic wspólnego. Zasadniczą różnicą pomiędzy działalnością online i offline są natomiast możliwości jakie daje Internet, a dokładniej możliwość dotarcie do ogromnej ilości potencjalnych klientów (nawet za darmo!). Proste prawda? Niestety wokół tak prostej sprawy narosło wiele powszechnie powtarzanych mitów, m.in. te,które wymieniam poniżej. Popularne mity dotyczące zarabiania online - jak nie zarabiać w Internecie? Skomfrontujmy się z najpopularniejszymi mitami o zarabianiu w sieci. Zarabianie przez Internet polega na klikaniu w linki reklamowe, czytaniu e-maili i wypełnianiu płatnych ankiet Spotkałem się z wieloma opiniami, że na tym właśnie polega zarabianie przez Internet - i tutaj muszę jasno powiedzieć, że wcale tak nie jest. To jest bardzo mały, w stosunku do afiliacji, sektor - który daje zarobić właścicielowi takiego systemu, bo to on sprzedaje. Bardzo łatwo tu o oszustwo w postaci nieotrzymania wynagrodzenia za wykonaną pracę. Zwykle ludzie dają się zwieść serwisom obiecującym np. 1zł za kliknięcie w link - taka stawka jest oczywiście nierealna, ale ta nierealność i naiwność nie jest przecież domeną zarabiania przez Internet, a zarabiania w ogóle. To tak samo jak nie dostać wynagrodzenia za pracę za granicą (zdarza się i słyszymy o tym w telewizji!) lub nie dostać wynagrodzenia za skręcanie długopisów (często się zdarza!). Całe to klikanie w linki, odbieranie e-maili reklamowych, wypełnianie płatnych ankiet, itd. - to oczywiście jest jedna z możliwości zarabiania online, z którą można się dość łatwo zetknąć - ale w stosunku do ogółu jest marginalna (przede wszystkich pod względem generowanych obrotów). Nie zajmuje się tym nikt, kto zarabia w Internecie konkretniejsze sumy - oczywiście nie licząc administratorów tego typu platform, oni faktycznie zarabiają. Już w podstawach odradzam wszelkie serwisy zarobkowe opierające się na pracy własnej, czyli płatnych zadaniach wszelkiego typu. Stawki w takich serwisach są bardzo małe, a możliwości rozwoju i potencjalne zyski zdecydowanie ograniczone. Zaznaczam jednak, że nie wszystkie programy typu "get paid to" (oznaczające otrzymywanie wynagrodzenia w zamian za wykonanie jakiejś czynności) są oszustwem - odradzam je przede wszystkim ze względu na ograniczone możliwości zarabiania online, a nie ew. “scam." We wpisie dot. możliwości reklamowych GPTR rozpisałem się na temat możliwości programów umożliwiających klikanie w linki w zamian za pieniądze. Stawki za takie czynności są groszowe (dosłownie groszowe - np. 0,25gr/klik) - ale wypłaty są jak najbardziej realizowane. Jeżeli wierzysz, że zarabianie w Internecie jest oparte o programy typu GPT - zdecydowanie wróć do podstaw , bo sporo na tym przekonaniu tracisz. Wszelkiego typu płatne zadania są marginesem zarabiania online. Zarabianie przez Internet polega na inwestowaniu w kryptowaluty oraz na rynku forex Na tym blogu na pewno nigdy nie postawię znaku równości pomiędzy inwestowaniem (giełda, opcje binarne, forex, kryptowaluty), a zarabianiem online. Gry na parach walutowych (czy też kryptowalutowych) i spekulację bardziej porównałbym do hazardu - bo jakby nie patrzeć w rzeczywistości obstawia się tu czy dany kurs wzrośnie, czy zmaleje. Ten mit zapewne bierze się z bardzo popularnych historii na temat kryptowalutowych, czy też forexowych milionerów. W internecie sporo jest bannerów reklamowych dot. giełdy forex oraz inwestycji w kryptowaluty - przez co łatwo skojarzyć je z zarabianiem przez internet. W rzeczywistości jednak inwestowanie na forexie i na giełdach kryptowalut można porównać raczej do gry na GPW (Giełda Papierów Wartościowych), co swoją drogą nie bez przyczyny nazywa się “grą" - niż do zarabiania online, z którym moim zdaniem - nie ma nic wspólnego. Zarabianie online to głównie obstawianie wydarzeń sportowych/politycznych (bukmacherka) Co myślicie o chwaleniu się publicznie wygranymi w internetowych serwisach bukmacherskich (które najczęściej są bardzo rzadkie w stosunku do przegranych - ale kto chwaliłby się przegraną...)? Co jakiś czas widzę na facebooku posty ze screenami wygranych zakładów z podpisem "zarobiłem" - myślę, że każdy ma w znajomych kogoś, komu się chociaż raz zdarzyło takie coś wrzucić. Jeżeli komuś się “poszczęści", to możemy tu mówić o wygranej (takiej samej jak w zdrapce lotto) - w żadnym wypadku nie ma to nic wspólnego z zarabianiem w internecie. Hazard to hazard, i nie ma ze sprzedażą nic wspólnego - chyba, że działa się tylko na zasadzie afiliacji takich platform (a samemu nie obstawia) - wówczas ok, wtedy można mówić że zarabia się online na bukmacherce. Żeby coś zarobić przez Internet trzeba zainwestować Mam wrażenie, że ta "konieczność inwestowania" jest po prostu wymówką i szukaniem przeszkód zarabiania online. Inwestować oczywiście można, w wiedzę, w hosting, w domenę, w skrypty, grafikę, reklamę - ale WSZYSTKO to jesteś w stanie zorganizować także całkowicie za darmo. Nie wiem skąd ten mit się wziął, być może kiedyś faktyczna była konieczność inwestowania - w tej chwili jednak na 100% jej nie ma. Zarabianie w internecie praktycznie nie ma barier wejścia. Sieci afiliacyjne są otwarte dla każdego i zacząć zarabiać online może każdy, bez żadnych dodatkowych inwestycji pieniędzy. Jest mnóstwo form darmowej reklamy (m.in. różnego rodzaju fora internetowe, facebook, blogger.com, itd.). Informacje na temat metod promocji można znaleźć na forach o zarabianiu online i blogach (zwłaszcza getpaid20.pl :>) - a od zarabiania przez internet dzielą Cię tylko chęci. Gwarantuję, że żadne inwestycje nie są konieczne - sam tak zacząłem. Na poparcie tej tezy, podam Ci prosty przykład: Wejdź proszę w ten link: http://viid.me/qrjkY5 , odczekaj 5 sekund, kliknij "skip this ad." Wiesz, że za każde wejście w ten link zarabiam pieniądze online? Czy wstawienie skróconego linku do sygnaturki na forum jest płatne?:) Czy wstawienie skróconego linku na swój fanpage jest płatne? Czy wstawienie skróconego linku do opisu filmiku na Youtube jest płatne? Programy typu HYIP nie są piramidami finansowymi, tylko sposobem na zarabianie online Promotorów hyipów, różnie opakowanych - działających np. pod płaszczykiem "platform reklamowych" lub "crowdfundingowych" - jest ostatnimi czasy bardzo dużo - co przekłada się na negatywne postrzeganie zarabiania online u osób z zewnątrz. Inteligentniejsi odbiorcy takich reklam od razu zauważą, że mają do czynienia z piramidami finansowymi i schematami ponziego, mniej inteligentni stracą pieniądze w takiej piramidzie - i zaczną kojarzyć "zarabianie przez Internet" z oszustwem do końca nie wiedząc w czym tak naprawdę brali udział. Tutaj nie będę się powtarzał, więc podam tylko linki do wcześniejszych artykułów na temat piramid finansowych podszywających się pod zarabianie online. Polecam czytanie właśnie w takiej kolejności: Multi Level Marketing (MLM) vs Piramida Finansowa Schemat Ponziego jako rodzaj piramidy finansowej World (MXRevshare) jako przykład piramidy finansowej World (MXRevshare) jako przykład piramidy finansowej - część 2 Konsekwencje prawne wynikające z organizowania i namawiania do udziału w piramidach finansowych Zarabianie przez Internet jest łatwe i szybkie lub trudne i powolne Zarabianie w Internecie - ze względu na niskie bariery wejścia (praktycznie brak wymogów) jest stosunkowo dużo łatwiejsze do rozpoczęcia (niż działalność "stacjonarna"), ale nie można powiedzieć że jest łatwe. Tak samo jak w biznesie tradycyjnym - wszystko wymaga pracy, analizowania, dopasowywania i ciągłego modyfikowania w zależności od efektów. Zarabianie przez internet dużych pieniędzy może być szybkie lub wolne - ale nie będzie łatwe. O tym czy w internecie zarabia się łatwo, napisałem już kilka słów tutaj : "Czy zarabianie przez internet jest łatwe?" Ludzie przesadzają też często w drugą stronę powtarzając mit o "trudności", tj "w internecie bardzo trudno zarobić". To mi się kojarzy z opiniami typu : "kiedyś to można było zacząć, teraz jest już za ciężko" , "za duża konkurencja, trudno się wybić - gdybym tylko mógł zacząć kilka lat temu", itd. Prawda jest taka, że wcale ciężko nie jest. Programów partnerskich jest tak dużo, że każdy znajdzie w końcu swoją grupę docelową i swój produkt, który da radę z powodzeniem sprzedawać. Kwestią indywidualną jest już w jakim czasie zacznie się faktycznie zarabiać przez internet - i nie da się tego generalizować. Każdy jest inny. Widzę to jasno po osobach które dołączają do mojego mentoringu , niektórzy odrabiają koszt dołączenia w ciągu dwóch dni, inni w ciągu dwóch tygodni, inni w ciągu miesiąca, a jeszcze inni nawet w ciągu kilku godzin (takie przypadki jak najbardziej są!). Ja każdego traktuję dokładnie tak samo, odpowiadam na pytania w taki sam sposób - a mimo tego część zarabia szybciej, a część znacznie wolniej. Myślę, że Ci drudzy poświęcają na to mniej czasu kierując się przekonaniem, że “zarabianie jest łatwe" - nie jest. Tutaj warto dodać jeszcze moje dwa inne wpisy o zarabianiu przez internet, konkretniej o wpływie nastawienia na efekty: Postawa ma znaczenie, czyli jak traktować e-zarabianie Stabilność i wysokość e-zarobków, czyli sprzedawcy złudzeń vs rzeczywistość Zarabianie przez Internet to oszustwo - tutaj wszyscy chcą Cię naciągnąć Po części ten mit już wyjaśniłem podczas omawiania klikania w linki -> oszuści są wszędzie, nie tylko w internecie. Wyjaśniłem też na czym polega według mnie zarabianie przez Internet, ale jest jeszcze jedna kwestia którą chciałbym tutaj poruszyć - mianowicie reklamy hazardu i inwestycji szeroko rozumianych. "Zarabia 50 tys. miesięcznie i śmieje się z osoby, którą był wcześniej", "Milioner zdradza sposób na 10 tys. euro miesięcznie", "Odkryj sekret milionerów" - to wszystko hasła reklamowe z którymi można się często spotkać. Tego typu oferty nie mają nic wspólnego z afiliacją, programami partnerskimi, ani sprzedażą. Najczęściej są to reklamy hazardu, inwestycji lub systemów MLM wymagających inwestycji. Swoją drogą śmieszy mnie używanie słowa "milioner" w takich reklamach - jakby to było nie wiadomo jak dużo - ale widać to działa, bo tych reklam jest coraz więcej. Każdy zdrowo myślący człowiek - gdy zobaczy taką reklamę uzna ją za "oszustwo" - i bardzo dobrze bo to jest oszustwo. Problem polega na tym, że niestety skojarzy sobie z tym również całe zarabianie przez Internet i następnym razem gdy usłyszy/zobaczy takie hasło, pamięć podsunie mu reklamę z sekretem milionerów lub z 26 letnim mężczyzną zarabiającym 50 tys. miesięcznie (który “śmieje się z tego kim był wcześniej" - strasznie mnie to hasło bawi :>). Ten cały sekret, który jest tak często reklamowany polega na graniu w ruletkę obstawiając cały czas tą samą opcje (czerwone lub czarne) i podwajaniu stawki w wypadku przegranej (wówczas nigdy nie będziesz stratny/a). Taki sposób oczywiście ma ogromny matematyczny sens, ale jeśli ktoś zdecyduje się z takiej "zakamuflowanej reklamy hazardu" skorzystać - najczęściej wszystko przegra, bo na tym to wszystko polega (nikt nie weryfikuje czy skrypt działa uczciwie, w dodatku wystarczy że skończą mu się pieniądze i nie będzie mógł podwoić stawki) . Taka osoba również pomyśli, że to całe zarabianie przez Internet to jakieś oszustwo i będzie rozpowszechniać mity dalej. Niestety zarabianie online to hasło bardzo często wykorzystywane przez wszelkiej maści oszustów kuszących lepszą wizją jutra - trzeba uważać. Bez poleconych (referrali) nie da się dużo zarobić w Internecie Kolejny mit, tym razem powtarzany przez osoby które zarabianie przez Internet kojarzą z MLM’ami. Po pierwsze - żeby ktoś mnie źle nie zrozumiał - uważam, że multi level marketing to w teorii świetny system, ale pod warunkiem że zysk pochodzi z zewnątrz i członkowie struktury nie muszą nic w nim kupować. Niestety nie znam żadnej firmy MLM faktycznie działającej w modelu MLM - ale teorii system jest ok. Ten mit dotyczący poleconych w zarabianiu w internecie jest oczywiście błędny - zdecydowanie najwięcej zarabia się samodzielnie. W sieciach afiliacyjnych system poleconych jest tylko dodatkiem - na którym możesz nawet tracić, a nie zyskiwać. Internet daje ogromne możliwości reklamowania, ale jednak każda branża ma jakieś swoje ograniczenia. Przykładowo, jeśli zarabiasz na sprzedaży tabletek odchudzających - chcesz dotrzeć do jak największej ilości osób, które się odchudzają. Jak myślisz, dużo jest miejsc w internecie, gdzie takie osoby są i aktywnie się udzielają? Tych miejsc jest jakaś ograniczona ilość, więc raczej będziesz dążył/a do zagospodarowania ich własnymi reklamami. W sytuacji w której będziesz szukać poleconych, ten "tort się podzieli" i w efekcie możesz zarobić mniej, niż działając bez nich. Zarabianie w internecie w modelu afiliacyjnym największe możliwości stwarza działając samemu, bez zespołu. Zespół może być jednak przydatny w syt. reklamowania Twoich produktów - tak by reklamowało je jak najwięcej ludzi w zamian za prowizję. Strona internetowa musi mieć X wejść miesięcznie żeby zarabiać pieniądze w Internecie Zanim zacząłem pisać ten wpis (mity wypisałem sobie wcześniej na kartce “z głowy" i chciałem opisać tylko je), coś mnie podkusiło żeby wpisać w wyszukiwarkę omawiane hasło. Jednym z mitów, który znalazłem było "zarabianie przez Internet jest dla każdego", a autor tekstu tłumaczył, że nie jest, że jest tylko dla osób z ogromną publicznością (określoną ilością wejść). Oczywiście się z tym nie zgadzam, bo uważam że każdy może zacząć zarabiać w w internecie, nie jest to nic specjalnie trudnego. Nie potrzeba do tego bloga, kanału youtube, ani rozpoznawalnej marki osobistej - wystarczą chęci i upór w próbowaniu różnych rozwiązań marketingowych. Żeby zarobić 100zł można znaleźć 100 osób, które kupią od Ciebie coś za (lub wykonają ofertę afiliacyjną za) złotówkę, lub jedną osobę która kupi coś za (wykona ofertę afiliacyjną za) 100 złotych. Oczywiście 100zł to bardzo mało, ale taki sam schemat można odnieść do dowolnej kwoty. Jeżeli ktoś prowadzi bloga którego odwiedza 100 osób miesięcznie i sprzedaje na nim swój kurs za 2000 złotych - paradoksalnie może zarobić znacznie więcej od osoby, której blog odwiedza np. 2000 osób miesięcznie. To zależy od tego w jaki sposób monetyzuje go osoba numer dwa, ale załóżmy że poleca tylko książki z których otrzymuje prowizję 10zł/sztuka. Żeby zarobić 2000 złotych, osoba numer jeden musi znaleźć tylko JEDNĄ osobę, a osoba numer dwa DWIEŚCIE osób. W monetyzacji bloga i strony internetowej dużo zależy od ilości wejść, ale od dopasowania oferty do odbiorców jeszcze więcej. Pomijam już siłę marki osobistej, sposób prowadzenia strony/bloga, komunikację z fanami, elementy budowania społeczności internetowych, itd. Maksymalnie upraszczając zagadnienie - w pojedynku “mniej wejść + wyższa cena" vs “więcej wejść + niższa cena" nierzadko może wygrywać opcja numer 1, więc zależność pomiędzy ilością wejść, a skutecznym zarabianiem w internecie nie istnieje. 8 mitów dotyczących zarabiania w Internecie i pracy w domu W powyższym tekście przedstawiłem 8 mitów dotyczących zarabiania w internecie, ale jest ich oczywiście sporo więcej. Pojęcia dot. zarabiania przez internet są niestety nadużywane i wykorzystywane przez oszustów oraz osoby promujące model “get paid to" niedający praktycznie żadnych możliwości zarobkowych. Inwestycje, bukmacherka, płatne zadania - to nie jest prawdziwe zarabianie w internecie. Zarabianie online to przede wszystkim generowanie szeroko rozumianej sprzedaży online własnych i cudzych produktów/usług. Tak jak wspomniałem na początku - będę wdzięczny za komentarze z opiniami/historiami dotyczącymi postrzegania zarabiania online wśród Waszych znajomych (którzy nie mają z nim nic wspólnego).
  16. O co chodzi z tymi programami partnerskimi i afiliacyjnymi? Który program partnerski wybrać? Zarabianie w programach afiliacyjnych wydaje się być łatwe - a w rzeczywistości już na samym początku pojawia się problem w postaci wyżej wymienionego pytania. Dzisiaj przedstawiam tekst na temat dobierania odpowiedniego programu partnerskiego. Zastanowimy się nad tym jak dobrać program partnerski, aby faktycznie zarabiać przez internet i starać się te zarobki maksymalizować. Wiem, że wiele osób ma problemy z wyborem programu - dlatego przedstawię swój punkt widzenia i zasady którymi się kieruję. Mam nadzieję, że okażą się pomocne i praca w domu zaowocuje. Zapraszam! Co to jest program partnerski w sieci afiliacyjnej? Program partnerski, nazywany także programem afiliacyjnym, to narzędzie afiliacyjne umożliwiające swoim użytkownikom zarabianie poprzez sprzedaż/polecanie cudzych produktów/usług. Tego typu narzędzie - nam, uczestnikom programu - umożliwiają “przebieranie" w produktach których faktycznie nie posiadamy i zarabianie na pozyskiwaniu klientów. Organizator za pomocą programu partnerskiego chce skupić przy swojej firmie ludzi, którzy będą poświęcać czas i pieniądze na reklamowanie oferowanych przez niego produktów. W ten sposób - wypłacając partnerom prowizję od sprzedaży w modelu CPA (nie może na tym stracić - płaci tylko za faktyczną sprzedaż) - nie musi (przynajmniej w teorii) zajmować się poszukiwaniem klientów samodzielnie. Każdy program partnerski działa w systemie CPA (ang. cost per action), co oznacza że partnerzy są rozliczani prowizyjnie za wszystkie wygenerowane dla programu akcje. “Akcja", w tym znaczeniu, to bardzo szerokie pojęcie - może to być instalacja jakiegoś pliku, pobranie pliku, wejście w link, założenie konta, kupno danego towaru, wypełnienie formularza, itd. Ciekawostka: Sieć afiliacyjna to natomiast zbiór wielu programów partnerskich, które są dostępne dla partnerów w jednym miejscu. Wydawcy (partnerzy) współpracujący z sieciami rozliczają się z samą siecią, a nie z poszczególnymi programami partnerskimi. Sieć stanowi więc dodatkowy element pośredniczący w relacji - partner <-> program partnerski. Pojedyńcze programy partnerskie i sieci afiliacyjne prześcigają się w pomysłach dot. budowania atrakcyjności w oczach partnerów - nas. Więcej o plusach i minusach zarabiania przez internet w programach partnerskich i sieciach afiliacyjnych przeczytacie tutaj: “Wyznaczniki jakości pogramów partnerskich i sieci afiliacyjnych“. Zarabianie w programach partnerskich vs biznes tradycyjny Bez względu na to czy posiadasz, czy nie posiadasz własnego zaplecza reklamowego - zasady dotyczące doboru programów partnerskich są dokładnie takie same. Biznes tradycyjny jest przeważnie ograniczony do grupy osób mieszkających w okolicy, a co więcej (co dotyczy również sklepów internetowych) - jest ograniczony do konkretnych towarów. Zarabianie w internecie, w kontekście programów partnerskich, jest znacząco różne. Ilość różnego rodzaju programów afiliacyjnych jest tak duża, że można wychodzić swoim “odbiorcom" (mam tu na myśli osoby wśród których reklamujesz dane oferty) na przeciw. To ogromna różnica, bo zamiast szukać klientów zainteresowanych Twoim produktem, dobierasz odpowiedni produkt pod potrzeby klienta do którego masz już dostęp - i właściwie nie ma w tym żadnych ograniczeń. Magia afiliacji. Jak zacząć i wybrać program afiliacyjny? No właśnie.. jak zacząć zarabiać w programach partnerskich? Jak wybrać odpowiedni program afiliacyjny? Sprzedawać książki, reklamować konta bankowe, kredyty, konkursy, sklepy internetowe? Jeśli masz dostęp do chociaż jednego z moich mentoringów, spotkałeś się w nim z “najważniejszą zasadą zarabiania w internecie". Oczywiście to niekoniecznie jest naprawdę najważniesza zasada dla każdego - ale dla mnie tak, dlatego tak ją nazywam. Wiele osób podchodzi do programów partnerskich podobnie jak do biznesu tradycyjnego, tzn. że zaczynają od poszukiwań produktu/usługi który będą promować (co swoją drogą jest niezgodne z zasadą potrzeby z fastlane milionera). Gdy już wpadają na pomysł, co by to mogło być, rejestrują się, kopiują swój link partnerski i - pojawia się pierwszy problem w postaci braku pomysłu na reklamę. Te osoby, w moim mniemaniu, popełniają błąd. Poszukiwania niszy powinno się zacząć od drugiej strony, czyli od analizy grupy osób do których już ma się dostęp lub może się mieć dostęp. Mam tu na myśli wyjście od miejsca reklamowania. Najpierw zastanów się “gdzie", a dopiero później “co" reklamować - o to chodzi w programach partnerskich. W odwrotnej kolejności sprawiasz sobie niepotrzebną trudność. Oczywiście ta trudność nie jest problemem, którego nie da się rozwiązać - bo w końcu możesz stworzyć i pozycjonować dowolną stronę (tj. opierać się tylko na seo) - ale na początku polecam stosować się do tej mojej rady i zaczynać od analizy miejsc promocji, tym bardziej jeśli jesteś jeszcze “zielony" w tworzeniu i pozycjonowaniu własnych stron reklamowych. Przeanalizuj grupę odbiorców do promocji reflinka Ocena i analiza naszej grupy odbiorców reklamy to bardzo ważny punkt. Grupa odbiorców to grupa osób do których trafi oferta wraz z naszym linkiem partnerskim - w związku z tym, to my powinniśmy dostosować naszą ofertę (niszę) do nich - a nie odwrotnie. Odbiorcy się nie dostosują do produktu, który chcesz im sprzedać. Wyobraź sobie, że jesteś stałym klientem jednego sklepu spożywczego i codziennie kupujesz w nim bułki. Pewnego dnia, jak zwykle, przychodzisz do sklepu chcąc kupić to co zwykle - a tu “niespodzianka", bułek nie ma - za to zadowolony z siebie sprzedawca bombarduje Cię ofertami jogurtów. Ty nie potrzebujesz jogurtów, szukałeś bułek - więc wychodzisz ze sklepu z pustymi rękoma. Tak właśnie wygląda sytuacja gdy reklamujesz losowe oferty (czyt. przypadkowe, wymyślone na żadnej podstawie nisze). Po prostu przyjmujesz rolę sprzedawcy, który próbuje wciskać ludziom coś czego nie chcą. Jak myślisz, jak długo utrzymałby się opisywany sklep spożywczy? No właśnie. Gdzie będziesz reklamować swoje linki afiliacyjne? Każdy ma jakiś pomysł lub możliwość na umieszczanie swoich ofert w konkretnych miejscach. Może być to kanał na YouTube, grupa/fanpage na FaceBooku, profil na instagramie, a nawet gadu-gadu, czaty, różnego rodzaju fora internetowe, itd. Pierwszą rzeczą jaką powinieneś zrobić jest zastanowienie się kto będzie czytał Twoją ofertę reklamową i gdzie ją umieścisz? Czego potrzebuje Twoja grupa odbiorców reklamy? Po co jest w tym, a nie innym miejscu? Co może ich zainteresować na tyle by chcieli to mieć? Do wyboru masz mnóstwo różnych programów partnerskich, w dodatku możesz stworzyć LP pod każdą wymyśloną przez siebie niszę - dlaczego w dalszym ciągu wybierasz przypadkowe pomysły? Nie na tym polega zarabiania w programach afiliacyjnych. Dopiero gdy będziesz wiedział z kim masz do czynienia, możesz im przedstawić odpowiednio sformułowaną ofertę i starać się trafić w ich potrzeby. Moim zdaniem najważniejszą zasadą zarabiania w Internecie jest właśnie odpowiedni dobór programu (niszy/oferty) do grupy odbiorców. Nie będę tutaj wymieniał wszystkich serwisów zarobkowych jakie polecam, wymieniłem je już w programach partnerskich i dbam o aktualność tej listy - zapoznaj się z nią po lekturze tego artykułu. Jak zarabiać w Internecie na własnej stronie/blogu? W przypadku gdy nie masz jeszcze strony, oczywiście również powinieneś/aś stosować się do “najważniejszej zasady zarabianie w internecie", tj. najpierw zastanowić się gdzie możesz tą stronę reklamować, a następnie na tej podstawie dobrać niszę i sposób monetyzacji. Moja grupa odbiorców, to osoby zainteresowane zarabianiem, finansami - co więc promuję? Reklamuję programy partnerskie (zbieram poleconych, o ile jest taka możliwość), książki biznesowe, poradniki własnego autorstwa oraz konta bankowe. Uważam, że dobór reklam jest jak najbardziej dopasowany do grupy odbiorców i jest dokładnie tym czego szukają. Nie atakuje nikogo niechcianymi reklamami, wręcz przeciwnie - chcianymi, reklamuję dokładnie to czym są zainteresowane osoby odwiedzające bloga. Jak zmonetyzować własną stronę www? Załóżmy jednak, że masz już swoją stronę i szukasz sposobu na monetyzację. Po pierwsze trzeba jasno zaznaczyć, że na reklamowaniu odpowiednio dopasowanych produktów w modelu CPR/CPS zarabia się dużo więcej, niż na kampaniach CPC. Wiele osób rozpoczyna monetyzowanie stron od stosunkowo łatwych do wdrożenia reklam google adsense - podczas gdy te reklamy bardzo często odsyłają zbierany przez nas ruch do konkurencyjnych stron. Adsense to moim zdaniem ostateczność, na pierwszym miejscu polecam stawiać afiliację i własne produkty. Dość uniwersalnymi i dającymi szerokie możliwości produktami są książki - raczej na pewno znajdziesz książkę pasującą do tematyki swojego bloga/strony. Nie wiem jak dobrać program partnerski - jak zarabiać na afiliacji? Być może już prowadzisz stronę lub bloga do którego nie jesteś w stanie dobrać odpowiednich programów partnerskich, wówczas mam dla Ciebie dwa możliwe rozwiązania do stosowanie osobno lub równocześnie: Wspomniana już ostateczność, czyli reklamy Google Adsense. Być może wiesz, być może nie wiesz jak działają - powiem w skrócie, że google zbiera informacje o zainteresowaniach użytkowników ich wyszukiwarki, a następnie wyświetla im reklamy, którymi powinni być zainteresowani. Jeśli przyszło Ci do głowy, że wstawisz te reklamy żeby sprawdzić co możesz reklamować - oczywiście pomysł nie wypali, dla każdego odbiorcy (w tym i Ciebie) reklamy będą inne, dostosowane do niego. Jest to rozwiązanie, które właściwie nie wymaga od Ciebie myślenia - wystarczy wstawić reklamy, a Google zajmie się resztą. Tutaj jesteśmy wynagradzani za każdy klik w reklamę, stawki są różne w zależności od reklamodawcy. Minus jest taki, że jeśli Twoi odbiorcy interesują się tematyką Twojej strony - jest spora szansa, że reklamy pokierują ich do konkurencji. Więcej o minusach google adsense napisałem tutaj. Skracanie linków. Serwisy, które polecam przy skracaniu są wymienione na liście programów partnerskich, jako “CPC". Nie będę ich tutaj wymieniał z obawy przed utratą aktualności - o listę natomiast dbam na bieżąco. Chodzi o to by skrócić link do czegokolwiek, czym mogą być zainteresowani Twoi odbiorcy - nie musi to być żaden program partnerski, to może być artykuł, jakiś plik do pobrania, cokolwiek co pokrywa się z tematyką bloga i jest interesujące dla jego czytelników. Wówczas otrzymasz wynagrodzenie za każde kliknięcie w link i przejście do strony docelowej (po 5s klikający musi zamknąć reklamę). Żeby pokazać jak to wygląda - skróciłem link do make-cash.pl: http://clkmein.com/q9fb0x (w momencie w którym przejdziesz na to forum, otrzymam wynagrodzenie). Powyższe możliwości powinno się stosować na końcu, w przypadku kompletnego braku innych możliwości. Najwięcej zarabia się na odpowiednio dobranych programach afiliacyjnych i sprzedaży własnych produktów. Zarabianie na afiliacji w programach partnerskich Mam szczerą nadzieję, że tekst okazał się przydatny. Do wyboru masz mnóstwo programów partnerskich dostępnych w sieciach afiliacyjnych i bezpośrednio w serwisach będących organizatorami tych programów. Najpierw zastanów się “gdzie", a dopiero później “co" reklamować, to bardzo ważna zasada. Najwięcej zarobisz dobierając odpowiedni program afiliacyjny CPS/CPR/CPL, ale w ostateczności - przy braku pomysłów - możesz użyć CPC. Aktualną listę polecanych przeze mnie programów partnerskich znajdziesz tutaj. Swoją drogą, zwróć również uwagę na wpis dotyczący różnic i podobieństw pomiędzy sprzedażą własnych produktów i afiliacją - być może jesteś w stanie zarobić więcej na wprowadzeniu własnych produktów? To też bardzo dobre rozwiązanie i duże możliwości zarabiania przez internet. Powodzenia!
  17. Własne e-produkty to bardzo popularna, zwłaszcza wśród influencerów, forma internetowego zarobku. Mam tu na myśli różnego rodzaju kursy, szkolenia, e-booki - ale także programy, grafiki, niszowe arkusze kalkulacyjne, szablony stron www, skrypty php, itd. Możliwości tworzenia e-produktów jest bardzo, bardzo dużo. Każda zaangażowana w taki model zarabiania osoba stanie w końcu przed wyborem opcji strategicznej dalszego rozwoju swoich przedsięwzięć. W tym wpisie przedstawiam cztery strategie ujęte w tzw. macierzy Ansoffa. Wpis powinien okazać się pomocny przy wyborze i optymalizacji drogi rozwoju własnego e-biznesu tego typu oraz w mniejszym stopniu, ale jednak, zarabianiu na afiliacji w modelu CPA. Jak zwiększać zyski ze sprzedaży e-commerce? Pamiętajmy, że afiliacja - chociaż jest bardzo podobna - od bezpośredniej sprzedaży własnych produktów, w praktyce, różni się m.in. możliwością wprowadzania zmian produktu, ceny, itd. Opisane poniżej strategie mają więc zastosowanie także do ofert afiliacyjnych, ale w ograniczonym stopniu. Zapraszam do lektury! Macierz Ansoffa w rozwijaniu własnego sklepu internetowego Dawno temu, w 1957 roku, rosyjski matematyk i ekonomista Harry Igor Ansoff sformułował teorię pomagającą w wyborze optymalnego rozwiązania strategicznego, czyli po prostu drogi rozwoju swojego biznesu. Z oczywistych względów teoria nie była sformułowana z myślą o afiliacji i e-produktach, ale jak najbardziej ma tutaj zastosowanie. Autor założył cztery możliwe strategie wynikające z dwóch zmiennych decyzyjnych - rynku (czyli miejsca promocji i grupy odbiorców) oraz produktu. Obie zmienne rozważa się w dwóch sytuacjach - w stanie dotychczasowym oraz nowym. Model strategii wyróżnionych czterech strategii przedstawia tzw. macierz Ansoffa, którą przedstawiam poniżej: Jak widać w zależności od tego czy mamy do czynienia z dotychczasowym, czy nowym produktem, sprzedawanym na dotychczasowym lub nowym rynku - decydujemy się na odpowiadającą takiemu połączeniu strategię. Istnieje swojego rodzaju optymalna kolejność wprowadzania wyżej wymienionych strategii w życie. W pierwszej kolejności sprawdzamy, czy jesteśmy w stanie, bazując na dotychczas sprzedawanych produktach, rozwijać się na rynkach już obsługiwanych (penetracja rynku). Następnie badamy ewentualne możliwości znalezienia nowych rynków zbytu dla obecnie sprzedawanych produktów (rozwój rynku). Jeśli takich rynków nie znajdziemy lub działania związane ze sprzedażą są nieopłacalne - analizujemy możliwość przygotowania nowych produktów, które potencjalnie znalazłyby popyt na obecnych (już obsługiwanych) rynkach (rozwój produktu). Dopiero w ostatniej kolejności rozważamy najbardziej ryzykowną opcję, czyli możliwości stworzenia nowych produktów i rozpoczęcie sprzedaży na nowych rynkach (dywersyfikacja). Poniżej opisuję każdą z czterech strategii wraz z konkretnymi przykładami. Penetracja rynku jako strategia rozwoju sklepu online Strategia penetracji rynku (produkt dotychczasowy - rynek dotychczasowy) to podstawowa strategia brana pod uwagę. Działania podejmowane w ramach tej strategii polegają na dążeniu do maksymalnego wysycenia rynku naszym e-produktem. Przykładem może być sprzedaż e-booka na fanpage’u. E-book to nasz produkt, a fanpage - rynek. Rynek jest ograniczony do liczby osób, które obserwują fanpage. Po jakimś czasie od rozpoczęcia sprzedaży, zainteresowanie produktem spada i wówczas zastanawiamy się co dalej zrobić. Zgodnie z macierzą Ansoffa, w pierwszej kolejności zalecam właśnie podjęcie prób penetracji dotychczasowego rynku, czyli np. obniżkę ceny, zwiększenie częstotliwości publikowania reklam, organizację promocji, dodanie “gratisów" do sprzedawanego e-booka lub połączenie e-booka w korzystny cenowo “zestaw" z innymi naszymi produktami - jeśli takie mamy. Szczególnie dobrze działają promocje ograniczone czasowo oraz zestawy. Promocja ograniczona czasowo to dodatkowy bodziec dla osób, które niby są zdecydowane, ale jednak nieprzekonane. Zestawy natomiast zadziałają nawet na osoby, które kompletnie nie są zainteresowane naszym produktem. W sytuacji gdy można kupić produkt “A" lub z niewielką różnicą cenową “A+B", wiele osób zdecyduje się właśnie na zestaw. Trwałą obniżkę ceny polecam stosować dopiero na samym końcu, po wyczerpaniu innych pomysłów. Tutaj uwaga - osoby, które korzystały z promocji nie powinny czuć się oszukane, także obniżona cena nie powinna być niższa, ani nawet równa, wcześniejszej cenie promocyjnej. Jeśli będziemy się tego trzymać - śmiało można organizować promocje pod hasłem “Nigdy nie będzie już tak tanio!" Jeśli chodzi o oferty afiliacyjne - strategia penetracji rynku pozwala właściwie tylko na manipulację częstotliwością i jakością reklam. Możemy zmieniać treści reklamowe, grafiki oraz przygotowywać dodatkowe landing page’e - nie możemy natomiast zorganizować promocji, ani sprzedaży w zestawach. Szkoda. Rozwój rynku - strategia rozwoju w e-commerce Strategia rozwoju rynku (produkt dotychczasowy - rynek nowy) to druga w kolejności do zastosowania strategia. Załóżmy, że opisana wyżej penetracja rynku przestała już przynosić efekty - sprzedaż trwale spadła i uznaliśmy nasz fanpage za, przynajmniej tymczasowo, rynek nasycony sprzedawanym produktem. W takiej sytuacji, zaczynamy poszukiwania nowych rynków potencjalnie zainteresowanych naszym e-bookiem - czyli produkt pozostaje bez zmian, dokładnie taki sam, a my chcemy zacząć sprzedawać go gdzieś indziej. Mogą być to różnego rodzaju fora dyskusyjne z możliwością wystawiania ogłoszeń, portale aukcyjne, grupy facebook’owe typu “kupię-sprzedam" - ale także współprace z różnego rodzaju influencerami i innymi posiadaczami fanpage’y o podobnej do naszego tematyce. Współprace niestety nie dotyczą ofert afiliacyjnych - ale jeśli chodzi o własne produkty, mogą być bardzo korzystne. Podczas stosowania strategii rozwoju rynku należy pamiętać, że nasz e-book można dostosowywać do potrzeb różnych grup docelowych za pomocą odpowiedniej reklamy - warto się zastanowić nad innymi zastosowaniami. Cola to napój, ale także - podobno - bardzo dobry odrdzewiacz. Może sprzedawany przez nas produkt również posiada jakieś alternatywne zastosowania dzięki którym rozszerzymy potencjalną grupę docelową?:) Rozwój Produktu - nowe produkty w tym samym sklepie online Strategia rozwoju rynku (produkt nowy - rynek dotychczasowy) polega na wprowadzeniu nowego produktu na obsługiwany już rynek. Kontynuując przykład z e-bookiem i fanpage’em - znów wracamy na fanpage. Tym razem jednak wprowadzamy do obrotu nowy e-book - np. część drugą. W praktyce ten nowy produkt nie musi być wcale związany z poprzednim - po prostu zaczynamy reklamować coś innego wśród tej samej grupy osób. Jeśli wcześniej opieraliśmy się na własnych produktach, teraz możemy wprowadzić coś “komplementarnego" z ofert afiliacyjnych - i odwrotnie. W tej strategii nie ma żadnej różnicy czy produkt jest nasz, czy bazujemy na afiliacji. Jeśli nie mamy pomysłu, możemy także zgłosić się z propozycją współpracy do innego twórcy i sprzedawać jego produkt w zamian za ustaloną prowizję. To także zawiera się w strategii rozwoju produktu. Przykładem zastosowania na blogu mogą być: “Usługi 2.0“, które zostały dodane jako produkty komplementarne do “Mentoringu." Po wprowadzeniu nowego produktu, wszystko zaczyna się od początku. Znów penetrujemy rynek, a następnie poszukujemy nowych rynków sprzedażowych. Dywersyfikacja - ryzykowna strategia rozwoju handlu w Internecie Strategia dywersyfikacji (produkt nowy - rynek nowy) to całkowite rozpoczęcie działań od nowa. Strategia jest najbardziej ryzykowna - ale może okazać się niezwykle dochodowa. Przede wszystkim chodzi tutaj o przeniesienie modelu dystrybucji na inną niszę rynkową. Jeśli zbudowaliśmy system sprzedaży poradników dot. hodowli roślin doniczkowych - damy radę powtórzyć ten sam wzorzec w innej niszy, nawet w zupełnie innej - np. w tresurze psów. Rozważania dotyczące zmiany niszy i rozpoczęcia wszystkiego od nowa są jednak ostatecznością stosowaną tylko w sytuacjach “beznadziejnych" (czyli takich w których po prostu się przeliczyliśmy lub nie doszacowaliśmy potencjału dochodowego, który okazał sie być zbyt mały) oraz takich w których monetyzacja pierwszej niszy działa całkowicie pasywnie. Jak rozwijać swój sklep internetowy? Macierz Ansoffa została stworzona w latach 60 ubiegłego wieku, ale nadal pełni rolę drogowskazu pomagającego w wyborze odpowiedniej strategii. Trzeba pamiętać, że powyższe strategie nie są bezwzględnie właściwe - wszystko należy dostosowywać do konkretnego przypadku, zamiast “ślepo" realizować zalecaną kolejność wprowadzania kolejnych opcji. Każdą z czterech opisanych strategii można śmiało wykorzystywać do dystrybucji własnych e-produktów w modelu e-commerce, ale także w ograniczonym stopniu do promowania ofert afiliacyjnych. Życzę dochodowych decyzji strategicznych.
  18. W Internecie można znaleźć sporo opisów oszustw do których dochodzi w serwisie OLX i innych platformach tego typu. Zwykle ofiarą oszustów padają kupujący, ale nie jest to żadną regułą. E-handel w modelu “najpierw zapłata, później wysyłka towarów" - tylko z pozoru wydaje się być w pełni bezpieczny dla sprzedawców. W rzeczywistości, pomimo otrzymania pieniędzy i wysłania towaru na wskazany adres, bardzo łatwo paść ofiarą oszusta i wcale nie jest to takie proste do wykrycia. W tym wpisie opisuję na co trzeba uważać przy sprzedaży czegokolwiek w Internecie, zwłaszcza na facebooku, forach i portalach ogłoszeniowych typu OLX - na których tożsamość kupującego nie jest w żaden sposób weryfikowalna i transparentna. Zapraszam! Na czym polega oszustwo na OLX i innych portalach ogłoszeniowych Załóżmy, że pan X sprzedaje w Internecie komputer. Po kilku dniach zgłasza się do niego zainteresowana komputerem osoba (pan Y) i od słowa do słowa, od pytania do odpowiedzi, decyduje się na zakup. Wszystko wygląda całkowicie normalnie i nie wzbudza podejrzeń. Okazuje się, że kupujący jest z drugiego końca Polski, więc prosi o wysłanie przedmiotu do paczkomatu obok jego domu. Pan X oczywiście się zgadza, sam też często odbiera paczki w paczkomatach z powodu wygody. Szczęśliwy ze znalezienia kupującego, podaje numer konta i zapewnia, że paczkę wyśle jak najszybciej po zaksięgowaniu się przelewu. Po 24h na koncie Pana X znajduje się oczekiwana za komputer kwota. Tytuł przelewu jest dokładnie taki, jaki ustalał z kupującym - “Przelew za komputer". Wszystko się zgadza, także Pan X wysyła paczkę i po kilku dniach kupujący dziękuje mu za komputer, który właśnie odebrał.To normalny przebieg transakcji, Pan X nie zauważył niczego dziwnego. Po jakimś czasie, gdy już zapomniał o sprawie, zostaje wezwany na komendę policji w sprawie “oszustwa komputerowego". Policja pyta czy sprzedawał komputer na portalu ABC, czy podany numer konta należy do niego, czy kupującym był pan Y, czy otrzymał wpłatę od pana Y? Okazuje się bowiem, że kupujący zapłacił za komputer, ale go nie otrzymał - więc zgłosił sprawę na policję. Sprzedający potwierdza, że rozmawiał z panem Y i otrzymał od niego pieniądze, a następnie wysłał komputer. Jak to się stało, że Pan Y podziękował za komputer podczas gdy tak naprawdę nigdy go nie otrzymał? Oszustem jest trzecia osoba w transakcji - anonimowy pośrednik Otóż zarówno kupujący (Y), jak i sprzedający (X), nigdy się nie skontaktowali - a jednak oboje są pewni, że to właśnie ze soba dokonywali transakcji. W rzeczywistości transakcja została dokonana z oszustem, który wcielił się w rolę obu stron. W rozmowie z X, podszywał się pod Y, a w rozmowie z Y - pod X. Oszust w pierwszej kolejności skopiował ogłoszenie wystawione przez pana X i w ten sposób znalazł kupca na komputer. Następnie wcielił się w rolę pana Y i napisał do pana X, że jest zainteresowany komputerem. Gdy pan X podał mu swój numer konta, ten przekazał go faktycznemu kupcowi jako “swój" numer na który powinien wpłacić pieniądze z tytułem “Przelew za komputer". Po otrzymaniu wpłaty, pan X wysłał komputer na dane podane przez oszusta. Oszust jak najdłużej zwodził kupującego wciąż przekładając termin wysyłki z jakiś “ważnych dla niego powodów", a w między czasie w jego imieniu podziękował panu X za szybką i udaną transakcję. Inne warianty tego samego oszustwa w sprzedaży przez internet Powyższy opis jest bardzo ogólny, w rzeczywistości strategia kreatywnego oszusta może być dużo bardziej przemyślana. Oszust może na przykład nalegać na kontakt na FB (lub wyszukiwać tylko ofert w grupach “kupię-sprzedam-wymienię") i po transakcji postarać się o blokadę konta, którego używał - wówczas znikną wiadomości, które nam wysłał. W takiej sytuacji przed policją (jako sprzedawca) będzie nam jeszcze trudniej wyjaśnić co zaszło - wszelkie rozmowy z oszustem nie będą już dostępne, faktami pozostaną natomiast: otrzymanie przez nas przelewu i brak towaru u kupującego. Oszust niekoniecznie będzie sprzedawał taki sam przedmiot - może naszą ofertę “ulepszyć" (w przypadku komputera mogłoby to być opisanie innego modelu) lub wystawić cokolwiek innego w tej samej cenie. Wówczas sprawdzenie (przez nas), czy oferta jest skopiowana będzie praktycznie niemożliwe, a dodatkowo kupujący znajdzie się szybciej (ze względu na atrakcyjniejszą ofertę). Oprócz samej kradzieży sprzedawanego przedmiotu, oszust może pójść o krok dalej i okraść dwie osoby za jednym razem (pierwotnie też dwie osoby tracą, ale oszust zyskuje tylko sprzedawany przedmiot - w tym wariancie może zyskać też pieniądze kupującego). Wystarczy, że wystawi coś droższego (lub ten sam przedmiot co sprzedający, ale z wyższą ceną) i po dokonaniu wpłaty, napisze do sprzedającego, że nastąpiła pomyłka i poprosi o odesłanie nadwyżki pieniędzy na podany numer konta. Podany numer konta będzie oczywiście “słupowy", służący tylko do wypłat z bankomatów - ale przecież nikt tego nie wie. Czymkolwie handlujesz (także usługami), za duża wpłata powinna zapalić lampkę ostrzegawczą w Twojej głowie. Zastosowanie się do próśb kupującego i odesłanie pieniędzy na inny numer konta jest zdecydowanie bardzo ryzykowne. Jak prowadzić bezpieczną sprzedaż w internecie (e-commerce)? Wyżej opisane oszustwa są stosowane na OLX’ie, innych portalach ogłoszeniowych, ale także w normalnych sklepach online. Zabezpieczenie się przed tego typu oszustwami jest trudne - przed normalnymi kupującymi można wyjść wręcz na “świra". Pytanie tylko czy Ci normalni kupujący faktycznie są tymi za których się podają?:) Pierwszą rzeczą, którą powinno się robić przy każdej transakcji jest dokumentowanie wszystkiego co z nią związane. Ważne ustalenia warto załatwiać wyłącznie poprzez “e-mail", tak aby otrzymane i odebrane maile przechowywać w skrzynce. Za wszelką cenę powinno się unikać ustaleń na facebooku / czatach / komunikatorach. W przypadku wysyłki przedmiotów - zachować potwierdzenie nadania przesyłki! Tego typu dokumentacja niestety nie jest “mocnym alibi" - policja może podejrzewać, że ukartowaliśmy wymianę maili z oszustem, niestety twarde dowody dalej będą wskazywały przeciwko nam. Jeśli kiedykolwiek Twój kupujący się pomyli i wyśle Ci za dużo pieniędzy, nie odsyłaj nigdy nadwyżki na numer inny, niż ten z którego przyszły pieniądze. W takiej sytuacji najlepiej odesłać całość i poprosić o odliczony przelew. Przelew zwrotny warto zatytułować: “Proszę o odliczoną kwotę i kontakt na adres email: XXX" - wówczas upewnisz się, że wysyłający pieniądze jest tą samą osobą z którą dokonywałeś/aś ustaleń w sprawie transakcji. Zachowując skrajne środki ostrożności - które przy sprzedaży drogich przedmiotów mogą mieć swoje uzasadnienie - tak naprawdę, po otrzymaniu wpłaty można wysłać przelew 0,01zł na konto kupującego z tytułem (proszę o kontakt, e-mail: xxx). W ten sposób upewnisz się, że kupujący to kupujący. Myślę, że lepiej z uczciwą osobą wyjść na “dziwaka", niż później tłumaczyć się na komisariacie - zwłaszcza jeśli sprzedajesz droższe przedmioty/usługi. Jeśli kupujący “dziwnie" upiera się przy wysyłce do paczkomatu - czerwona lampka. Najbezpieczniej wysłać przedmiot kurierem “płatność przy odbiorze", aczkolwiek to i tak nie zabezpiecza w 100%. Cały czas oszust może stosować chwyt ze zwrotem nadwyżki pieniędzy na wskazane konto bankowe. Teoretycznie może też po prostu chcieć Cie wrobić w oszustwo - bez żadnych benefitów dla siebie samego. W takiej sytuacji kupujący myśli, że płaci za przedmiot A, a od Ciebie otrzymuje przedmiot B. Jak zabezpieczyć się przed oszustami prowadząc sklep online? Sprzedaż towarów i usług w internecie nie jest wcale tak bezpieczna jakby się mogło wydawać, w rzeczywistości niesie ze sobą szereg zagrożeń ze strony coraz bardziej kreatywnych oszustów. Otrzymanie pieniędzy wcale nie oznacza, że nie mogliśmy paść ofiarą oszusta który próbuje nas wrobić. Całkiem nieświadomie można stać się czyimś “słupem" - chociaż z pozoru transakcja wygląda całkowicie uczciwie. Na baczności powinny mieć się zwłaszcza osoby handlujące w grupach na facebooku, na forach oraz portalach ogłoszeniowych i aukcyjnych (np. OLX). Wcale nie jest powiedziane, że kiedykolwiek traficie na takiego typu oszusta, ale pamiętajcie jakie zachowania powinny u was zapalić czerwoną lampkę. Świadomość tego typu zagrożeń jest ważna w e-sprzedaży.
  19. W Internecie jest wiele for dyskusyjnych dotyczących różnego rodzaju metod zarabiania przez internet. Osobiście, głównie odwiedzam make-cash.pl. Zakładam, że Ty również. Zastanawiałeś/aś się kiedyś skąd biorą się różnego rodzaju “wstawki" i metody/poradniki na forum? Część oczywiście jest autorskimi pomysłami użytkowników, dlatego zawsze będę polecał to forum, ale część pochodzi z zagranicznych for. W tym wpisie przedstawiam listę kilkunastu wartościowych for dyskusyjnych - które możesz odwiedzać w celu znalezienia inspiracji. Swoją drogą regularne przeglądanie for internetowych to jeden z 9 nawyków przydatnych przy zarabianiu przez internet. Polecane polskie aktywne forum o zarabianiu przez Internet Polecam tylko jedno, nasze - reszta po prostu się latami nie rozwijała. https://make-cash.pl Polecane zagraniczne fora o zarabianiu w Internecie Poniższe linki prowadzą do zagranicznych for o zarabianiu, które odwiedzam i mogę polecić z własnego doświadczenia : http://www.cpaelites.com http://www.blackhatworld.com http://www.wickedfire.com http://www.warriorforum.com Inne fora o e-biznesie Ostatnie 9 for, to fora o których istnieniu wiem - ale ich nie odwiedzam (a przynajmniej nie regularnie).Oczywiście to wcale nie oznacza, że nie znajdziesz tam wartościowych informacji - po prostu do mnie osobiście nie przemawiają lub nie zdążyłem ich jeszcze odpowiednio poznać http://thebot.net http://www.geekvillage.com/forums/index.php https://forums.digitalpoint.com http://www.imtalk.org http://www.affiliatefix.com/ To najkrótszy wpis na blogu i, o dziwo, nie mam nic do dodania. Mam nadzieję, że lista okaże się dla Was przydatna. Na zagranicznych forach jest bardzo dużo informacji - moim zdaniem aż za dużo, a większość dostępnych dla każdego poradników jest dość - mówiąc wprost - słaba. Jednak w gąszczu informacji można znaleźć naprawdę wiele przydatnych “tricków" o których na polskich forach się nie mówi. W związku z tym, oprócz polskich, szczerze polecam odwiedzać również, wymienione w powyższym spisie, zagraniczne fora dotyczące zarabiania w internecie. Które fora o zarabianiu online warto odwiedzać? Jeśli zauważyłeś w tym wpisie “coś" dziwnego - tak, wiem że adres linku wskazuje na 14 for - natomiast rzeczywiście jest ich więcej. Po prostu zmiana adresu linku spowodowałaby nieaktualność poprzednich (już obecnych w internecie) - wobec czego, nie zaktualizuję tego linku.
  20. Zarabianie w internecie, w sieciach afiliacyjnych to nie tylko możliwość reklamowania znajdujących się tam ofert CPA. To także możliwość polecania samej możliwości zarabiania w danym serwisie - przy pomocy systemu poleconych. System poleconych jest właściwie standardem w różnego rodzaju programach partnerskich i innych serwisach zarobkowych. W tym wpisie wyjaśniam jak działa, jakie są różnice pomiędzy takimi systemami, a także omawiam kwestie opłacalności inwestowania czasu (i być może pieniędzy) w zbieranie poleconych. Zapraszam do lektury. Jak działa system poleconych w sieciach afiliacyjnych? Cechą wspólną wszystkich narzędzi tego typu jest możliwość polecania serwisu (jako możliwości zarobkowej) za pośrednictwem swojego unikalnego linku partnerskiego (reflinku), a następnie uzyskiwanie prowizji naliczanej od zarobków pozyskanych w ten sposób osób - czysto pasywnie. W żadnym wypadku nie oznacza to, że poleceni cokolwiek tracą przy rejestracji z naszego linku (reflinku). Zarabiają tyle samo, ile zarabialiby przy rejestracji z pustych linków. Generowana prowizja jest dodatkiem, który w 99% przypadków absolutnie niczego nie odejmuje od Twoich zarobków. Ten 1% to serwisy w których poleceni zarabiają mniej jeśli są pod kimś zapisani - na takie serwisy nawet nie warto patrzeć w kontekście zarabiania przez internet na poleconych. To się po prostu nie uda - w końcu każdy policzy, że bez Ciebie zarobi więcej. Pojęcia związane z zarabianiem na poleconych: downline, refferal, ref - osoba zarejestrowana pod nami; generująca pasywną prowizję upline - osoba zarejestrowana nad nami; otrzymująca prowizję od naszych zarobków crossline - osoba działająca w tym samym serwisie, z którą nic nas nie łączy Warto zdawać sobie sprawę, że taki system pełni zupełnie inne role dla użytkownika polecającego serwis, niepolecającego serwisu oraz dla administracji. Poniżej króciutko omawiam perspektywę każdego z wymienionych. Użytkownik polecający serwis - promotor - mentor Taka osoba traktuje system poleconych i działanie w nim jako inwestycję. Liczy, że wkład wniesiony w promocję zwróci się w przyszłości. Zależy jej, by prowizja była jak najwyższa, a system miał jak najwięcej poziomów. Użytkownik polecający nierzadko ponosi również koszty finansowe związane z promocją - na przykład kupuje mailingi reklamowe w serwisach GPTR (o tym dlaczego jest to opłacalne z punktu widzenia szukania poleconych przeczytasz tutaj). Oprócz samej ilości poleconych - zależy mu też na ich jakości, toteż może - ale nie musi - oferować mentoring lub udostępniać swoim referralom różnego rodzaju poradniki. Użytkownik niepolecający serwisu Tutaj mam na myśli osobę, która sama zarabia w internecie, generuje wysokie obroty i nie planuje budować sieci poleconych. Z jej perspektywy w niektórych przypadkach system poleconych (jeśli jest zapisana pod kimś) jest czynnikiem ograniczającym - mianowicie uniemożliwia jej negocjacje wyższych stawek - a przynajmniej tak nazywają to niektóre programy partnerskie. Odpowiednio zaprojektowany system nie będzie powodował takiego konfliktu interesów poszczególnych grup. System poleconych z perspektywy tej osoby powinien być czymś nieistotnym, w niczym nieprzeszkadzającym. Dlatego uważam, że tworzenie systemu w którym osoba zapisana pod kimś traci % z własnych pieniędzy jest bez sensu. Żeby wszystko działało sprawnie, nie może dochodzić do konfliktów. Administracja serwisu zarobkowego System poleconych to narzędzie darmowego marketingu (element viral marketingu). Administracja chce by system generował jak najwięcej nowych partnerów - a jednocześnie nie chce by zniechęcał tych najlepiej zarabiających. Tutaj występuje konflikt, w którym trzeba znaleźć optymalne rozwiązanie. Niestety nie każdy serwis jest w stanie zmniejszyć swój własny zysk jednostkowy dla polepszenia warunków partnerów - a to właśnie to jest “optymalnym rozwiązaniem". Wydatek na system poleconych w rzeczywistości jest wydatkiem na marketing. Inwestycją, nie kosztem. Zarabianie na poleconych - na co zwrócić uwagę? Jak już wspominałem, na co koniecznie trzeba zwrócić uwagę, w dobrze zaprojektowanym systemie poleconych, rejestracja z czyjegoś linku w żadnym wypadku nie oznacza, że cokolwiek się na tym traci. Zarabia się tyle samo, ile zarabiałoby się podczas rejestracji z pustych linków. Generowana prowizja jest dodatkiem, który absolutnie niczego nie odejmuje od zarobków. Jeśli odejmuje - ten system poleconych jest niewarty zaangażowania, ani nawet uwagi - stracicie w nim tylko czas na promowanie. Do pozostałych różnic należą: Sposób identyfikacji zapisywanych poleconych Dwa najczęściej używane sposoby identyfikacji to “postback" oraz “pliki cookies". “Postback" działa następująco - jeśli ktoś wejdzie w nasz reflink i zarejestruje się, system przypisze tą osobę do naszego konta (jako nasz downline). Problem polega na tym, że jeśli osoba wchodząca w nasz link, zamiast się zarejestrować po prostu zapamięta sobie adres strony i wejdzie na nią np. dopiero za kilka dni, nie zostanie już naszym poleconym - pomimo tego, że zarejestrowała się, czego nie da się ukryć, dzięki nam. To rozwiązanie jest zdecydowanie najbardziej opłacalne dla organizatora programu partnerskiego, przez co jest też bardzo powszechne. Należy również pamiętać, że część internautów ma wyłączone zbieranie cookies w przeglądarkach - więc żeby ich zmonetyzować, postback jest niezbędny. Scenariusz opisany przy systemie postback, w programie partnerskim opartym o pliki cookies, wyglądałby zupełnie inaczej. Załóżmy, że tak jak poprzednio reklamujemy nasz reflink, ale tym razem - nawet gdy potencjalny polecony zrezygnuje z natychmiastowej rejestracji i zrobi to dopiero za kilka dni - i tak zostanie przypisany pod nas. Całość polega na tym, że każdy kto wejdzie w nasz link partnerski, zostanie "zainfekowany" (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) plikiem cookie. Dzięki owemu plikowi, rejestracja tej osoby, zostanie przypisana do nas i zyskamy poleconego. Nie stanie się tak tylko w przypadku gdy plik cookie zostanie podmieniony, straci ważność, dana osoba ma wyłączoną obsługę cookies w przeglądarce lub wyczyści cookies przed dokonaniem zakupu. Zasady identyfikacji w oparciu o cookies również mogą być różne. W zależności od programu takie pliki są podmienialne/niepodmienialne i mają różne okresy ważności. Więcej o sposobach identyfikacji napisałem we wpisie: “Identyfikacja partnerów - postback, pliki cookies i nadużycia z tym związane (cookie stuffing)." Ilość poziomów w systemie poleconych Tutaj pojawia się wiele niedomówień i nadinterpretacji, także warto to sobie omówić dokładniej. Najbardziej popularny jest 1-poziomowy system. W takim modelu zarobki poleconych naszych poleconych nie są już uwzględniane w otrzymywanej prowizji - liczą się wyłącznie samodzielnie zarobione pieniądze osób zarejestrowanych bezpośrednio pod nami. Przykład: Jacek rejestruje się pod Mateuszem, a Mateusz pod Bartkiem (Jacek -> Mateusz -> Bartek). W serwisie obowiązuje 1-poziomowy system poleconych z 5% prowizją. Każdy z nich zarabia po 1000zł. Jacek nie jest pod nikim zapisany, więc otrzymuje tylko swoje 1000zł. Mateusz ma poleconego (Jacka), więc otrzymuje 1000zł + 5%x1000zł (prowizja od zarobków Jacka), czyli 1050zł Bartek ma poleconego (Mateusza), który łącznie otrzymał 1050zł. System poleconych nie uwzględnia jednak prowizji od prowizji - uwzględnia tylko % od samodzielnie zarobionych pieniędzy. Bartek otrzymuje więc 1000zł + 5%x1000zł (prowizja od zarobków Mateusza), czyli także 1050zł. Niektóre serwisy wprowadziły natomiast kilku poziomowe systemy. Tutaj jednak również nie ma prowizji od prowizji - liczą się tylko “naturalnie" zarobione pieniądze. Przykład: Jacek rejestruje się pod Mateuszem, a Mateusz pod Bartkiem (Jacek -> Mateusz -> Bartek). W serwisie obowiązuje 2-poziomowy system poleconych z 5% prowizją. Każdy z nich zarabia po 1000zł. Jacek nie jest pod nikim zapisany, więc otrzymuje tylko swoje 1000zł. Mateusz ma poleconego (Jacka), więc otrzymuje 1000zł + 5%x1000zł (prowizja od zarobków Jacka), czyli 1050zł Bartek ma poleconego (Mateusza), który łącznie otrzymał 1050zł. System poleconych nie uwzględnia jednak prowizji od prowizji - uwzględnia tylko % od samodzielnie zarobionych pieniędzy. System jest dwu-poziomowy, także Bartek otrzymuje swoje 1000zł + 5%x1000zł (prowizja od zarobków Mateusza) + 5%x1000zł (prowizja od zarobków Jacka), czyli 1100zł. Możliwość przepinania kont w sieci afiliacyjnej Czy użytkownik inwestujący w promocję i zbierający poleconych może być pewny, że te osoby będą już zawsze “pod nim"? Nie zawsze, bo w większości serwisów można w każdej chwili poprosić o przepięcie pod kogoś innego. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że serwis nie dba o grupę użytkowników polecających serwis. Bo gdzie tutaj logika w tym, by osoby chciały reklamować i ponosić koszty tej reklamy, skoro pozyskani użytkownicy mogą się w każdej chwili odpiąć? Tutaj jest jednak logika. Otóż zezwalając na tego typu działania, serwisy ograniczają multikonta i tworzący się przez to bałagan. Jeżeli ktoś będzie chciał zmienić “upline" - i tak to zrobi. Może zarejestrować drugie konto i nawet gdyby serwis zabronił wpisania tych samych danych do drugiego konta, to założyłby je np. na brata lub siostrę. Możliwość przepinania nie jest więc aż tak demoniczna. Raczej mało kto się odpina/przepina - bo nie ma w tym interesu, nic się nie traci na byciu zapisanym pod kimś. Dopóki serwis nie będzie uzależniał stawki użytkownika od tego czy jest pod kimś zapisany, czy też nie jest - wszyscy będą zadowoleni. W większości przypadków możliwością przepinania nie ma się co przejmować. Rola poleconych w sieci afiliacyjnej Są serwisy w których poleceni są wyłącznie poleconymi - tj. generują sprzedaż na zewnątrz - ale może być też tak, że są również klientami. W tym drugim przypadku, oprócz tradycyjnej roli poleconych, otrzymujemy prowizję także od ich własnych zakupów (na zasadach “wiecznej prowizji"). Wieczna prowizja - “Niektóre programy partnerskie i sieci afiliacyjne oferują tzw. "wieczną prowizję". W tym modelu klient zostaje przypisany do określonego wydawcy (za pośrednictwem linków którego dokonał zakupów) w momencie pierwszej transakcji. Od tego momentu, dany wydawca będzie już zawsze otrzymywał prowizję za każdą kolejną transakcję tego klienta. Taki model pozwala na budowanie tzw. "zysku pasywnego".“ Czy zarabianie na poleconych jest dochodem pasywnym? Prosto z mostu - w zdecydowanej większości przypadków zarabianie na poleconych jest niestety NIEOPŁACALNE. Poleceni zmieniają serwisy, odchodzą z e-zarabiania i mają zmienne zarobki. Po trzech latach zbierania poleconych (łącznie w różnych serwisach jest pode mną około 2000 kont) nigdy nie miałem z tego tytułu więcej niż 2 tysięcy złotych na miesiąc. Tyle o ile samo zbieranie poleconych może wydawać się kuszące - to ze względu na w/w czynniki oferowaniem im pomocy jest już całkowicie nieopłacalne (chyba, że odpłatnie). Nie sposób zatrzymać każdego przy zarabianiu jako Twój downline, nie sposób zatrzymać każdego w określonych serwisach - oferowana pomoc pójdzie więc na marne, prędzej czy później, bo w końcu każdy się od Ciebie odepnie. Standardowe 5% w 1-poziomowych systemach poleconych w sieciach afiliacyjnych to bardzo niewiele. Od każdego 100zł zarobionego przez poleconego, uzyskujemy zaledwie 5zł. Łatwo policzyć, że aby zyskać 1000zł, poleceni muszą łącznie zarobić przynajmniej 20 000zł. Budowa takiej grupy jest niezwykle trudna i czasochłonna - jeśli chodzi o osoby, to też wieczna rotacja. Większość osób w CPA zarabia od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie. Przyjmując że nasza grupa średnio zarabiałaby 150zł/osoba/miesiąc - trzeba mieć aż 134 aktywnych poleconych aby zarabiać “pasywnie" 1000zł/miesiąc. Zdarzają się sytuacje w których np. tylko jeden polecony zarobi 5-10 tys. - jest to jednak rzadkie i na próżno oczekiwać takich wyników w każdym miesiącu. Kto ponosi koszt systemu poleconych? Aby serwis był wart promowania, powinien ponosić koszty systemu poleconych i nie uzależniać od nich stawek dla partnerów. System poleconych ma pełnić rolę “działu marketingu", więc administracja powinna dołożyć wszelkich starań by promotorom było na rękę wydawać pieniądze na szukanie poleconych. Chociaż pełne poświęcenie się “zarabianiu na referralach" uważam za nieopłacalne - to jednak mając okazję, warto zdobywać poleconych. To zawsze dodatkowe pieniądze - niestety nie będzie to długotrwały zysk pasywny. Zysk pasywny poleconych to mit i utopia.
  21. Zdobywanie poleconych w sieciach afiliacyjnych jest tak naprawdę bardzo proste - gorzej ze zdobywaniem faktycznie aktywnych użytkowników, a nie po prostu ciekawskich osób. System poleconych działa w większości programów partnerskich i sieci afiliacyjnych. Dzięki niemu każdy użytkownik jest w stanie budować swojego rodzaju “zysk pasywny" - tj. zarabiać określony procent od zarobków poleconych przez siebie osób (tzw. referrali). W tym wpisie opisuję skuteczne sposoby na zdobywanie aktywnych poleconych. Chociaż wszystko omawiam na przykładzie zarabiania w branży afiliacyjnej, sposoby okażą się przydatne również w innych dziedzinach w których buduje się swoje struktury - np. w tzw. marketingu sieciowym, czyli modelu MLM (multi level marketing). Zapraszam do lektury! Czym jest i jak działa system poleconych? System poleconych jest właściwie standardem w różnego rodzaju sieciach afiliacyjnych, programach partnerskich i serwisach zarobkowych. Cechą wspólną wszystkich narzędzi tego typu jest możliwość polecania serwisu za pośrednictwem swojego unikalnego linku partnerskiego (element viral marketingu), a następnie uzyskiwanie prowizji naliczanej od zarobków pozyskanych w ten sposób osób (downline). W żadnym wypadku nie oznacza to, że poleceni cokolwiek tracą przy rejestracji z czyjegoś linku (reflinku). Zarabia się tyle samo, ile zarabiałoby się podczas rejestracji z pustych linków. Generowana prowizja jest dodatkiem, który w 99% przypadków absolutnie niczego nie odejmuje od Twoich zarobków. Zanim przejdziesz do głównej części wpisu, zachęcam jednak do zapoznania się z moim zdaniem na temat systemu poleconych - nie każdy system jest bowiem wart używania. Jak zdobyć aktywnych poleconych w sieciach afiliacyjnych? Metod i możliwości docierania do ludzi jest dużo. Z moich doświadczeń wynika jednak, że zdecydowana większość możliwych działań jest zwyczajną stratą czasu. Podstawowym błędem jest zamieszczanie swoich ofert i reklam w miejscach nie mających nic wspólnego z zarabianiem. W ten sposób owszem można generować rejestracje w sieciach afiliacyjnych, nawet może być ich dużo - ale niestety są to tylko puste rejestracje od ciekawskich osób. Żeby zdobywać aktywnych poleconych, Twoje reklamy powinny być targetowane w ludzi już zainteresowanych zarabianiem w internecie. Osoby nie mające z e-zarabianiem nic wspólnego potraktują to jako zwyczajną ciekawostkę. Złotą metodą jest pozwolić się znaleźć, zamiast samemu wychodzić do zainteresowanych osób. Dzięki temu nie trzeba tracić czasu na tłumaczenia i przekonywania. Zainteresowani zarabianiem poleceni po prostu będą aktywni - tym bardziej, że to oni znaleźli Ciebie, a nie Ty ich (kierują się więc własną potrzebą). 6 metod na zdobywanie poleconych i zarabianie prowizji Przedstawienie serwisu zarobkowego jako pierwsza osoba na danym forum o zarabianiu Czyli wprowadzenie danego serwisu do społeczności forumowej. Na forum make-cash.pl każdy może opisać dany serwis zarobkowy i podać w temacie swój reflink. Bardzo duży minus, to fakt - że trzeba być pierwszym, o co na tak dużych forach trudno - ale nie jest to niemożliwe (bo jednak zawsze ktoś jest tym pierwszym). Pamiętaj, że for o zarabianiu jest więcej i Twoja aktywność w związku z poszukiwaniem poleconych nie powinna się ograniczać tylko do tych dwóch wymienionych. Oferowanie mentoringu lub po prostu poradników w zamian za zapis z reflinka To jest właśnie sposób, który przyniósł mi największą liczbę poleconych. Osoba rejestrująca się z linku tak naprawdę nic nie traci (chyba, że system poleconych jest źle skonstruowany), może jedynie zyskać poradnik - lub nawet stały mentoring. Jeżeli zdecydujesz się na takie działanie, powinieneś zadbać o jak najwyższą jakość swoich materiałów. Twoi poleceni powinni być zadowoleni z otrzymanych usług, poradników, odpowiedzi na pytania - wówczas będą aktywnie zarabiać, a dodatkowo polecać Twoje usługi kolejnym zainteresowanym osobom. Oferowanie słabej jakości materiałów to strzał w stopę - nie powinno się dopuszczać do możliwości pojawienia się negatywnych komentarzy. Płatne reklamy na stronach powiązanych tematycznie i w social mediach Jak sama nazwa wskazuje, chodzi tutaj o kupno reklam. Mogą być to bannery na blogach, forach i wszelkich innych stronach dotyczących zarabiania, może być to mailing reklamowy (pamiętaj o targetowaniu reklam pod grupę już zainteresowaną zarabianiem w internecie), a także wpisy sponsorowane. Z mojego doświedczenie mogę z całą pewność polecić mailing w serwisach GPTR - obierające te reklamy osoby to grupa zainteresowana zarabianiem w internecie - w końcu po to odbierają maile. Więcej o tym sposobie przeczytasz tutaj. Darmowe poradniki i darmowe e-booki z linkami partnerskimi Kolejną metodą jest tworzenie i publikowanie na forach o zarabianiu darmowych poradników zarobkowych. Teoretyczna koncepcja polega na tym, że osoby odwiedzające Twój temat zaczną korzystać z opisywanego przez Ciebie sposobu i w ramach wdzięczności zarejestrują się z Twojego linku. Ciężko powiedzieć na ile ta koncepcja sprawdza się w praktyce, bo niestety nie jesteśmy w stanie policzyć jaki % osób nie zarejestruje się z reflinku. Pewne jest natomiast, że jeśli stworzysz dobry poradnik i będziesz dbał o jego aktualność - nie zniknie z forum i cały czas będzie odwiedzany przez nowe osoby. Moim zdaniem tym sposobem możemy tylko zyskać - nie powinieneś/aś się przejmować osobami, które się nie zarejestrują pod Tobą w danych serwisach. Nie zrobią tego, to nie - trudno. Grunt, że są osoby które się zarejestrują, a to właśnie na nich nam zależy. Dodatkowym plusem publikowania poradników jest wzrost reputacji i rozpoznawalności na danym forum. Darmowe mini e-booki Mam tu na myśli poradniki PDF skierowane do większego grona osób. Taki mini-ebook powinien przekazywać praktyczną wiedzę i przekonać do zarabiania w określony sposób w danym serwisie. Reflinki można bardzo łatwo zamaskować przy użyciu samych hiperłącz. Do stworzenia takiego mini-ebooka wystarczy microsoft word lub damowy open office (zapisz plik jako PDF). Zapewne zastanawiasz się w jaki sposób dotrzeć z ebookiem do potencjalnych poleconych? Otóż wbrem pozorom dość łatwo - wystarczy zauploadować nasze poradniki np. na chomikuj (w grę wchodzą też warezy i torrenty) i pozwolić by zainteresowane nim osoby same go odnajdywały. Taki wrzucony do internetu ebook - zostanie w internecie. Dodatkowo.. dokłanie ten sam poradnik można wrzucać pod różnymi nazwami - tak by jak najbardziej rozszerzyć swoją grupę docelową (pozostając jednak w granicach tematyki zarabiania przez internet). Prowadzenie dziennika pracy, profilu w social mediach, bloga dot. zarabiania lub kanału youtube Osobiście prowadzę dziennik pracy na make-cash.pl praktycznie od początku mojego zarabiania w internecie. Taka metoda (analogicznie również blog) pozwala na korzystanie z tzw. “influence marketingu". Czytelnicy, widząc jak Ci idzie, będą - przynajmniej w teorii - podążać Twoimi śladami. Dziennik pracy, blog, kanał youtube, fanpage i inne social media to doskonałe miejsca do reklamowania siebie. Potencjalni poleceni to natomiast osoby, które same Cię znajdą i same zainteresują się tematem zarabiania tak jak Ty. Zarabianie na poleconych jest możliwe Próby wychodzenia do przypadkowych ludzi są niestety skazane na pozyskiwanie rejestracji wyłącznie ciekawskich osób. Wobec tego, reklamy dotyczące możliwości zarabiania są dobrym pomysłem przede wszystkim wśród ludzi, którzy sami już się tym interesują. Próby szukania aktywnych poleconych wśród przypadkowych osób uważam za stratę czasu. W tekście wymieniłem 6 dostępnych dla każdego metod na zdobywanie poleconych w sieciach afiliacyjnych i programach partnerskich. Jeśli chcesz budować strukturę, zachęcam do ich wdrażania, bo warto. Tekst przyda się również osobom działającym w marketingu sieciowym, czyli systemach MLM.
  22. Zwolennicy multi level marketingu (mlm), czyli marketingu sieciowego, bardzo często nie mają wiedzy o tym, że program w którym zarabiają działa na zasadzie zakamuflowanej piramidy finansowej i chwalą “swoje firmy" z uporem maniaków, podważając wszelkie oskarżenia o “piramidalność". Z drugiej strony są osoby, które nie interesują się dokładnie tymi zagadnieniami. Ta grupa każdy system w którym można zbierać poleconych nazywa piramidą finansową, często błędnie. W tym wpisie postaram się zrozumiale wyjaśnić różnicę pomiędzy multi level marketingiem, a piramidą finansową (potocznie nazywaną też schematem ponziego lub piramidą ponziego). Od razu informuję, że cały wpis napisałem według mojego punktu widzenia - możliwe, że na część informacji musisz wziąć “poprawkę", więc gorąco Cię zachęcam do weryfikowania podanych informacji samodzielnie. Zapraszam do lektury. W treści używam wymiennie nazw MLM = Multi Level Marketing = Marketing wielopoziomowy = Marketing sieciowy. Co to jest MLM (Multi Level Marketing)? Zacznijmy od systemu MLM, który bardzo często kojarzy się z czymś złym - dużo osób uważa ten system za piramidę finansową, a tak naprawdę, prawdziwy marketing wielopoziomowy, nie ma z nią nic wspólnego. Napisałem “prawdziwy", bo nie znam żadnej firmy mianującej się systemem MLM która faktycznie działa jak MLM. Niestety skłaniam się do twierdzenia, że pojęcie “MLM" służy przede wszystkim do opakowywania piramid finansowych - ale sam teoretyczny MLM nie jest piramidą finansową, tak samo jak nie jest nią model “revshare" (tym terminem również posługują się piramidy finansowe). Uważam, że prawdziwy MLM - o ile uda Wam się znaleźć taki faktycznie działający na zasadzie marketingu wielopoziomowego - jest jak najbardziej w porządku. Prawdziwy MLM W prawdziwym multi level marketingu zysk dla struktury pochodzi z zewnątrz i jest rozdzielany dokładnie tak samo jak przy każdym innym towarze, który można kupić w sklepie. Na zasadzie MLM działa system poleconych w prawie każdym wymienionym tutaj serwisie zarobkowym. Poniżej wyjaśniam to na konkretnym przykładzie. Kiedyś bardzo popularna księgarnia i wydawnictwo Złote Myśli miała system poleconych. Czy jako (jeśli nim jesteś) przeciwnik marketingu sieciowego widziałbyś w tym coś złego? Zapewne nie - a to właśnie jest przykład struktury MLM. Dla uproszczenia wybrałem 1-poziomowy system poleconych, ale równie dobrze mógłby być wielo-poziomowy. Prześledźmy drogę pieniędzy - bo to skąd się biorą jest najważniejsze dla określenia z czym mamy do czynienia. Klient kupuje książkę poprzez link jednego z partnerów wydawnictwa, a zarabiają na tym : bezpośredni sprzedawca osoba zarejestrowana nad bezpośrednim sprzedawcą wydawnictwo Załóżmy, że klient kupuje tą samą książkę w normalnej księgarni. Kto na tym zarabia? Księgarnia Hurtownia Wydawnictwo W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia ze strukturą piramidalną - zapewne stąd multi level marketing kojarzy się z piramidami. Problem w tym, że na zasadzie struktury piramidalnej zbudowany jest każdy system dystrybucji w którym klient nie kupuje towaru bezpośrednio od producenta. W obu powyższych przypadkach zysk dla struktur pochodzi z zewnątrz, od klienta który płaci za książkę, a sam nie jest w strukturze. Bardzo często firmy nazywają same siebie MLM, podczas gdy przynajmniej w jakiejś części działają na zasadzie piramidy finansowej. Spora część, jeśli nie większość zysków pseudo systemów MLM pochodzi ze sprzedaży tzw. “startera" - problem w tym, że te pieniądze pochodzą od osób będących częścią struktury, co oznacza, że osoby zarejestrowane niżej płacą osobom zarejestrowanym wyżej (jakkolwiek będzie to ładnie nazywane - to tak własnie jest i ciężko się z tym kłócić). Wobec tego jeśli przystąpienie do firmy MLM wymaga jakichkolwiek inwestycji (zakup “członkowstwa", “startera", “poradnika wprowadzającego", “miejsca w strukturze", “szkolenia", itd.) i/lub minimalnej sprzedaży okresowej (którą to członkowie zwykle wyrabiają sprzedając produkty sobie samemu lub rodzinie), nie mamy do czynienia z marketingiem sieciowym - a zwykłym kamuflażem. Firma która wymaga regularnego obrotu na minimalnym poziomie doskonale zdaje sobie sprawę, że tacy ludzie będą sprzedawać produkty sami sobie, czyli niższe szczeble będą zasilać finansowo wyższe, zamiast generować prawdziwą sprzedaż na zewnątrz. Aby podane w przykładzie struktury (dalej mam na myśli niegdyś popularne w afiliacji Złote Myśli) osiągnęły zysk - ktoś z zewnątrz musi kupić książkę, pieniądze nie pojawiają się “z choinki" i nie są wpłacane przez naszych poleconych. Osoby będące członkami struktury nie są klientami, nie wpłacają do firmy pieniędzy. Powtórzę jeszcze raz - nasi poleceni nie wpłacają żadnych pieniędzy, nie mogą na tym nic stracić, bo nie inwestują niczego oprócz czasu. Zyski są rzeczywiste, otrzymane za konkretną sprzedaż klientom będącym na zewnątrz struktury - tak działa prawdziwy system MLM. Wiemy już, że w systemach MLM zysk pochodzi z zewnątrz. Drugą cechą charakterystyczną (a raczej czymś całkowicie normalnym) dla prawdziwego marketingu sieciowego sprzedaży bezpośredniej są prawdziwe produkty (towary lub usługi) posiadające wartość. W powyższym przykładzie jest to książka, którą kupuje ktoś z poza struktury, równie dobrze może to być ubezpieczenie, kredyt lub cokolwiek dostępne w sklepach internetowych (które bardzo często dla podniesienia sprzedaży uruchamiają system poleconych działający na zasadzie multi level marketingu). Klient nie będący częścią struktury kupuje towar o określonej wartości i przekazuje w zamian pieniądze strukturze - która się nimi adekwatnie do zasług dzieli na zasadzie prowizji. Tak jak już powiedziałem wcześniej - nie ma w tym nic dziwnego i na takiej zasadzie działa praktycznie każdy model dystrybucji czegokolwiek (zamiast kolejnych poziomów partnerów mamy po prostu hurtownie, sklepy, firmy transportowe, marketingowe, itd.). Nie znam żadnej firmy MLM działającej na zasadzie multi level marketingu MLM w teorii nie jest więc niczym złym - o ile spełnia te dwie powyższe cechy (zysk pochodzi z zewnątrz struktury i firma oferuje produkty o realnej wartości). Żebyśmy nie byli jednak zbyt optymistyczni i żeby moje słowa nie służyły za pożywkę promotorom piramid finansowych - zaznaczam raz jeszcze, że nie znam żadnej firmy mianującej siebie systemem MLM i działającej na zasadzie multi level marketingu. Znam mnóstwo firm z systemem poleconych, które działają na takiej zasadzie - a firmami MLM się nie nazywają. Moim zdaniem termin “MLM", tak samo jak “rev-share", służy przede wszystkim opakowywaniu piramid finansowych i jest powszechnie nadużywany przez zwykłych naciągaczy. Sam fakt, że mam poleconych w różnego rodzaju serwisach zarobkowych, sprawia że również zarabiam w systemie MLM - i kompletnie nikt z osób zarejestrowanych pode mną nic na tym nie straci - z tej prostej przyczyny, że nic nie wpłaci do tych programów. Tutaj pojawia się kolejny mit, który usłyszałem - nie pamiętam już dokładnie u kogo - w filmiku jednego z promotorów piramid finansowych. Otóż ten promotor stwierdził, że w MLM zawsze ktoś traci - a w piramidach nie. Oczywiście w rzeczywistości jest całkowicie na odwrót. W MLM nikt nie traci - co najwyżej może nie zyskiwać, jeżeli produkt/usługa się nie sprzedaje. Nie dostanę prowizji od zarobków poleconych, jeśli ich sprzedaż wyniesie 0. Oni również w takiej sytuacji nic nie zarobią, ale też nic nie stracą - bo nic nie wpłacają. Marketing wielopoziomowy działa na zasadzie łańcucha dostaw, a poszczególnymi ogniwami są pojedyńczy ludzie - zamiast firm i instytucji. Nie ma sprzedaży - nie ma zysku dla struktury. Jeśli nikt nie kupi mrożonej pizzy w biedronce - nie zarobi ani biedronka, ani hurtownia, ani producent. Taka sama zasada obowiązuje w marketingu sieciowym. Mam nadzieję, że zrozumiałeś/aś na czym polega marketing wielopoziomowy i dlaczego ten termin jest błędnie używany przez naciągaczy - jeśli nie, koniecznie napisz w komentarzu czego nie rozumiesz. Piramida Finansowa i system MLM - czy to to samo? Uwaga! Poniżej używam wymiennie pojęć “piramida finansowa" oraz “system ponziego" oraz “piramida ponziego", tak się potocznie robi, natomiast w rzeczywistości pomiędzy tymi pojęciami istnieją różnice. Szczegóły dot. różnic znajdziesz tutaj : Schemat Ponziego jako rodzaj piramidy finansowej. Schemat ponziego Piramida finansowa potocznie nazywana jest schematem bądź piramidą ponziego ponieważ twórcą pierwszej dużej piramidy był Włoch, Charles Ponzi. Cechą charakterystyczną jest fakt, że członkowie struktury muszą wpłacać depozyty do systemu (kupować produkty, "inwestować", itd. - jak zwał, tak zwał, ale chodzi tylko o to by wpłacić pieniądze). Piramida finansowa ma taką samą, jak MLM, strukturę organizacyjną - również piramidalną. Termin “piramida" nie odnosi się tu jednak do organizacji, a przepływu pieniędzy. Ta struktura nastawiona jest na rekrutację nowych członków, którzy będą wpłacać pieniądze. Firma będąca organizatorem piramidy oczywiście obiecuje zyski z inwestycji - problem w tym, że owe zyski są finansowane z wpłat kolejnych uczestników systemu. To oznacza, że firma musi wypłacać coraz więcej pieniędzy - tym samym potrzebuje coraz liczniejszych wpłat. Gdy okresowa suma wypłat przekroczy sumę wpłat - zabawa się skończy i wpłacający zostaną z niczym : ) Tak skończy każda piramida. Celem piramidy finansowej nie jest więc zysk sam w sobie, ani wzrost wartości firmy, lecz wzrost kapitału depozytowego od jej uczestników (wpłat) i maksymalne wydłużenie okresu trwania. Mówiąc prościej - struktura chce pozostać jak najdłużej wypłacalna i wiarygodna, bo tylko w ten sposób zapewni sobie wpłaty od nowych osób. Wzrost kapitału depozytowego zapewnia utrzymanie płynności, a to z kolei decyduje o długości trwania piramidy. Administrator zwykle pobiera % od każdej wpłaty - i zależy mu aby system był jak najbardziej wiarygodny i żywotny. Jedyną osobą, która nie może stracić na piramidzie - jest właśnie jej twórca. Zauważcie jak administratorzy internetowych piramid finansowych, starają się aby utrzymywać wiarygodność wśród swoich użytkowników. Non stop są aktualizacje, wywiady - a wszystko to tylko po to, by zapewnić ciągłość wpłat. Brak odpowiedniej ilości wpłat - równa się bankructwu. Piramida obraca wirtualnymi pieniędzmi bez pokrycia - gdyby nagle wszyscy użytkownicy chcieli wszystko wypłacić, okazałoby się że rzeczywistych pieniędzy przeznaczonych na wypłaty jest zdecydowanie mniej niż wirtualnych należności - w które wierzą osoby zarabiające w piramidach. Teraz tak jak wcześniej w przypadku MLM (marketingu sieciowego) - prześledźmy drogę pieniędzy w piramidach : ) Piramidy podszywające się pod MLM W pierwszej kolejności weźmiemy “na warsztat" piramidy podszywające się pod MLM. Tak jak w MLM mamy tutaj możliwość rekrutowania nowych uczestników (zbierania poleconych) i realnej sprzedaży produktów na zewnątrz struktury. Problem polega na tym, że każda nowa osoba przystępująca do struktury musi dokonać jakiejś wpłaty. Może to być “opłata rekrutacyjna", “opłata za starter", “wpisowe", “szkolenie" - akurat tutaj firmy są bardzo kreatywne i jak najbardziej starają się zakamuflować konieczność płacenia za możliwość dołączenia. Co więcej, na wpłacie początkowej od nowych osób, zarabiają też ich “polecający" - tak aby werbowanie nowych uczestników było nawet bardziej opłacalne, niż realna sprzedaż produktów na zewnątrz. Takim firmom zależy przede wszystkim na rozbudowywaniu struktury, a nie zwiększaniu sprzedaży. Bardzo często każdy uczestnik struktury musi też wykonać jakiś miesięczny obrót, co przeważnie kończy się zakupem towarów samemu lub “sprzedaży na siłę" najbliższej rodzinie. Po raz kolejny więc pieniądze wpłacane przez niższe szczeble, zasilają konta osób zarejestrowanych nad nimi. Cała ta możliwość realnej sprzedaży wydaje się być po prostu mało znaczącym dodatkiem, który został dodany tylko po to by takie firmy mogły nazywać same siebie MLM. W rzeczywistości wpłaty osób zarejestrowanych później, zasilają tu konta osób zarejestrowanych wcześniej - to zwykła piramida finansowa, często bardzo dobrze zakamuflowana. Teraz przejdźmy do piramid typu “inwestycyjnego". Powiedzmy, że piramida oferuje 5$ po 44 dniach od każdej zakupionej paczki reklamowej o wartości 50$. Oznacza to, że kupując paczkę reklamową za 50$, po 44 dniach wypłacimy 55$. Ta sama firma oferuje dwu-poziomowy system poleconych : 10% - 5%. Zanim przejdę do wyliczeń - zwróć uwagę, że produkt jest fikcyjny, w rzeczywistości każdy wpłacający wpłaca 50$ aby wypłacić 55$ - nie kierują nim żadne inne motywy i w przeciwnym razie nie zapłaciłby 50$ za bezwartościową reklamę. Reklama to kamuflaż. Drugą rzeczą jest fakt, że osobą wpłacają pieniądze są członkowie struktury - a nie osoby z zewnątrz! To powinno od razu zapalić u Was “lampkę ostrzegawczą" - dokonywania wpłaty w zamian za możliwość zarabiania to znak charakterystyczny dla wszelkiego typu piramid finansowych. Załóżmy, że pan X wpłacił te 50$, a następnie znalazł poleconego i ten również zwerbował kolejną osobę. Mamy więc trzy osoby zarejestrowane kolejno pod sobą. Każdy z nich zakupił paczkę reklamową - więc do systemu wpłynęło 150$, a po 44 dniach powinno wypłynąć 177,5$ (dwu-poziomowy system poleconych też generuje prowizje, którą doliczyłem). Pytanie skąd weźmie się 27,5$? Weźmie się oczywiście z wpłat kolejnych użytkowników. To nie wszystko - wcześniej wpłacone 150$ przez naszą trójkę “zdobywców" już poszło na wypłaty poprzednich wpłacających, a to oznacza że jeżeli nikt nie wpłaci nowych pieniędzy - nasza trójka pozostanie z niczym. W piramidach finansowych zysk pochodzi z wewnątrz - logiczne więc jest, że ktoś z uczestników musi stracić - aby inny zyskał. Tutaj niektórzy zwolennicy piramid, a raczej osoby niedoinformowane, mogą powiedzieć: “ale halo halo, przecież w MLM też ktoś musi te pieniądze przekazać do struktury" - owszem musi, ale ten ktoś nie wpłaca pieniędzy żeby zarabiać, tylko żeby kupić produkt realnej wartości, tak samo jak robi się to w sklepie. Ponadto ten ktoś nie jest członkiem struktury, jest zewnętrznym klientem, który nie ma ze strukturą nic wspólnego. Niestety wiele osób daje się zwieść roztaczanej wokół takich firm iluzji stabilności i mogą na tym "zarobić" (mało prawdopodobne) lub stracić (bardzo prawdopodobne) - pewne jest jednak, że bez kolejnych wpłat nie zarobią. Pewne jest również, że wszelkie programy oferujące wysokie zyski OD WPŁACONEGO DEPOZYTU, niezależnie od kamuflażu, działają w taki sam sposób i nieuchronnie zmierzają do upadku. Czy ten MLM to piramida finansowa? Sprawdź to sam - zestaw ze sobą cechy marketingu sieciowego MLM i piramidy finansowej, jako podobieństwa i różnice. Czy ten MLM jest piramidą? Cały ten wpis napisałem według mojego punktu widzenia - możliwe, że na część informacji musisz wziąć “poprawkę", więc gorąco Cię zachęcam do weryfikowania podanych informacji samodzielnie. Zapraszam do zapoznania się również z: Konsekwencje prawne wynikające z organizowania i namawiania do udziału w piramidach finansowych Schemat Ponziego jako rodzaj piramidy finansowej MX.World (MXRevshare) jako przykład piramidy finansowej? FutureNet (FutureAdPro) jako przykład piramidy finansowej?
  23. Internet jest pełen bannerów reklamowych, które - jak na pierwszy rzut oka może się wydawać - są śmieszne i co najwyżej wywołują uśmiech na twarzy. Mam tu na myśli wszelkie bannery zawierające hasła typu: “Lekarze go/jej nienawidzą!", “Odkrył/a jeden łatwy sposób na zarabianie pieniędzy", “Jeszcze wczoraj był bezrobotny, a dzisiaj nie wie gdzie zmieścić pieniądze", itd. Czy takie bannery reklamowe są skuteczne? Nie wiedząc jak to działa, możnaby pomyśleć, że autorzy takich reklam wydają pieniądze w błoto - a w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. Tego typu strategia reklamowa to jedna z najbardziej przemyślanych metod selekcji odbiorców i minimalizacji kosztów reklamy. W tym wpisie opisuję mechanizm działania tego typu reklam. Schemat jest zdecydowanie wart poznania i przeanalizowania. Zapraszam! Na jakiej zasadzie działają takie niewiarygodne bannery reklamowe? Zacznijmy od tego co jest w ten sposób reklamowane, bo to stanowi punkt wyjścia do zrozumienia idei takich kampanii. Przeważnie są to produkty i usługi w których działanie po prostu ciężko uwierzyć. Mogą to być suplementy diety opisywane jako panaceum na wszelkiego typu choroby, cudowne kursy zarabiania pieniędzy, kursy gry w ****** internetowych, feromony, spalacze tłuszczu, itp. Najczęściej są to więc różnego rodzaju drogie poradniki i suplementy diety. Niektóre z tych produktów stanowią faktycznie własność marketera, który je reklamuje za pomocą takich kampanii, ale najczęściej mamy tu do czynienia z modelem afiliacyjnym. Taki afiliant przygotowuje “mini-stronę" lub pojedyńczy landing page, a następnie reklamuje go przy pomocy tego typu “zabawnych" bannerów reklamowych w taki sposób, by koszty reklamy były mniejsze od prowizji otrzymywanej za wygenerowaną sprzedaż. Tutaj pojawiają się pytania: Czy ktoś faktycznie klika w takie reklamy? Ktoś w nie wierzy? Czy ktoś kupuje takie specyfiki i/lub cudowne poradniki zmieniające życie o 180 stopni? W końcu: Dlaczego te reklamy są takie niewiarygodne? Otóż prawda jest taka, że te reklamy są jak najbardziej wiarygodne, ale tylko dla grupy docelowej danej kampanii. Jak już napisałem, w ten sposób reklamuje się produkty które same w sobie są niewiarygodne... po co więc robić wiarygodne reklamy? Wiarygodna reklama spowoduje, że będą w nią klikały osoby które tak czy siak nie zdecydują się na zakup. Trzeba pamiętać o tym, że kupując reklamy w modelu CPC (cost per click) płaci się za każde kliknięcie - wiarygodne reklamy byłyby więc zbyt kosztowne. Każdy marketer chce ograniczyć zbędne koszty i trafiać z reklamą do jak najbardziej wyselekcjonowanej grupy odbiorców. W tym przypadku grupa docelowa składa się z osób, które uwierzą w cudowny kurs lub suplement. Selekcja takich osób odbywa się m.in. przez wygląd bannera, który jest jeszcze mniej wiarygodny od oferty do której kieruje. Jeśli ktoś uwierzy w niewiarygodny banner, uwierzy też w mniej niewiarygodną “moc" reklamowanego produktu - w ten sposób ogranicza się zbędne koszty reklamy i trafia w głównej mierze do grupy docelowej. Coś z pozoru śmiesznego, jest tak naprawdę genialną i bardzo dobrze przemyślaną strategią. Tej samej strategii używa się także w różnego rodzaju oszustwach, jak np. “przekręt nigeryjski". Przekręt nigeryjski to wysyłane masowo e-maile lub listy tradycyjne od rzekomego księcia, który prosi nas o pomoc w podjęciu pieniędzy z banku i obiecuje w zamian astronomiczną sumę pieniędzy. Nasza pomoc polega na.. przekazaniu księciu lub jego prawnikowi pieniędzy bez których nie da rady podjąć własnej gotówki z banku. Autorom tego oszustwa zależy więc aby odbiorcy listów uwierzyli w ich treść i przelali pieniądze... dla księcia. Jaki jest sens tworzenia śmiesznych bannerów reklamowych? Całą tą historie możnaby napisać w sposób dużo bardziej wiarygodny... ale po co? Z punktu widzenia organizatorów tego przekrętu, wiarygodna historia wygeneruje za dużą ilość odpowiedzi. Raczej mało kto przekazuje pieniądze po jednym e-mailu - oszuści muszą im odpisywać, odpowiadać na pytania i starać się rozwiać wątpliwości. Im więcej ludzi odpisze, tym więcej czasu będą poświęcać na osoby które i tak nie wyślą pieniędzy bo na pewnym etapie konwersacji się po prostu “wykruszą". Organizatorzy przekrętu myślą tu bardzo strategicznie i od razu tworzą niewiarygodną historie - tak by od razu odsiąć “mądrzejsze osoby" i poświęcać czas tylko najbardziej prawdopodobnym ofiarom ich metody. Z takich e-maili można się śmiać, ale tak naprawdę są doskonale zaprojektowane i ich przekaz trafia do osób.. na których oszustom najbardziej zależy. Tak samo sprawa wygląda w przypadku niewiarygodnych bannerów - ich przekaz trafia do osób na których marketerom najbardziej zależy. Odkrył prosty sposób na marketing - klienci go nienawidzą “Leniwa kura domowa zarabia 5 tys. tygodniowo", “Lekarze go/jej nienawidzą!", “Odkrył/a jeden łatwy sposób na zarabianie pieniędzy", “Jeszcze wczoraj był bezrobotny, a dzisiaj nie wie gdzie zmieścić pieniądze" - tego typu śmieszne i niewiarygodne bannery reklamowe są przykładem targetowania reklamy do odpowiedniej grupy docelowej. W ten sposób ogranicza się koszty w modelu cpc i maksymalizuje szanse na wygenerowanie sprzedaży. Z pozoru śmieszna strategia, jest tak naprawdę bardzo dobrze przemyślana.
  24. Dzisiaj chciałbym zwrócić uwagę na możliwości reklamowe, które najpewniej przez większość osób zajmujących się e-zarabianiem, nawet nie są brane pod uwagę. Otóż zarabianie w internecie, w programach partnerskich, wcale nie musi ograniczać się tylko do marketingu internetowego. Nasze linki afiliacyjne, a także “mini-strony" zarobkowe, możemy promować także offline. W tym wpisie przedstawiam 3 sposoby reklamowania ofert CPA (ale także własnych sklepów internetowych i innych ofert) poza Internetem. Wybrałem metody dostępne raczej dla każdego - nie chodzi tu o reklamy radiowe/telewizyjne i inne drogie rozwiązania. Warto zdać sobie sprawę, że takie tanie możliwości marketingu offline istnieją i wziąć je pod uwagę przy obecnych lub przyszłych projektach. Nie wszystko warto tak reklamować, ale może akurat w Twoim przypadku warto spróbować? Zapraszam do lektury. Ulotki reklamowe i ich skuteczność marketingowa Zaczynam od ulotek ponieważ zanim zacząłem zarabiać przez Internet, prowadziłem projekt offline dotyczący wydawania kuponów rabatowych właśnie w formie ulotek reklamowych. Na jednej ulotce A4 znajdowało się kilkanaście niezależnych firm. Tak przygotowane reklamy były drukowane (nakład 5-7 tys. sztuk na jedną edycję), a następnie roznoszone do skrzynek na listy. Dokładnie tak samo wygląda reklamowania programów partnerskich za pośrednictwem ulotek. Poniżej się na ten temat rozwijam. Projektowanie ulotek reklamowych - jak to zrobić? W przypadku kuponów rabatowych zdarzały się sytuacje w których przy 7000 rozniesionych (bezpośrednio do skrzynek na listy!) ulotek nie znalazł się żaden klient dla danej firmy - podczas gdy inne firmy z tej samej ulotki liczyły klientów w dziesiątkach. Roznosząc ulotki do losowych mieszkań, tak naprawdę nie wiemy kto je otrzyma - wobec tego na pewno umieszczanie większej ilości reklam na jednej ulotce jest dużo bardziej opłacalne od projektowania pojedyńczych. Zamiast przygotowywać jedną ulotkę pod jeden program, można przygotować ulotkę zbiorczą - zawierającą kilka, a nawet kilkanaście reklam. Przykładami ulotek reklamowych przygotowywanych pod promocję pogramów partnerskich mogą być: Pożyczki/kredyty przed świętami/wakacjami (jeśli to wakacje, można też dodać oferty z jakiegoś biura podróży) Suplementy/książki przed maturami Oferty wróżb - sms-chat / połączenie ivr Jeśli chodzi o projektowanie wyglądu, nie różni się to za bardzo od przygotowywania landing page’a - wobec tego śmiało można kierować się wskazówkami, które wymieniłem już tutaj: “5 elementów wpływających na skuteczność landing page’y." Cena ulotek reklamowych Cena zależy od wybranego papieru . Tutaj koniecznie trzeba zamówić druk OFFSETOWY. Jeśli drukarnia będzie proponowała druk CYFROWY - rezygnujemy. Druk cyfrowy jest zdecydowanie za drogi, “offset" to najtańsze rozwiązanie. Niestety nie jestem w stanie polecić żadnej drukarni internetowej - ja wszelkie ulotki zawsze zamawiałem w punkcie stacjonarnym obok mojego miejsca zamieszkania. 10 tys. sztuk kolorowych, dwustronnych ulotek A5 kosztuje około 450zł netto. Za 450zł można więc dotrzeć do 10 tys. mieszkań (w których średnio mieszka 2-2,5 osoby). Koszt samej “produkcji" jest bardzo niewielki w porównaniu do możliwej skali działania. Warto dodać, że ceny w binternetowych drukarniach są jeszcze niższe. Dystrybucja ulotek reklamowych - jak skutecznie roznieść ulotki? Moim zdaniem w grę wchodzi TYLKO roznoszenie ulotek do skrzynek na listy. Zanim doszedłem do takiej konkluzji, próbowałem też zostawiać ulotki w sklepach, rozdawać ulotki przed marketami, wkładać ulotki za wycieraczki samochodów na parkingach. Jedyną skuteczną formą okazało się roznoszenie do skrzynek. Pozostałe metody przynosiły zdecydowanie mniejszy odzew. Skuteczność kampanii, oprócz odpowiednio przygotowanej ulotki i zdecydowania się na roznoszenie do skrzynek, zależy jeszcze w dużej mierze od wyboru miejsca kolportażu. Im więcej firm rozdaje ulotki na tym samym terenie - tym gorzej. To powoduje u mieszkających tam ludzi “znieczulicę reklamową" i wyrzucanie ulotek przed przeczytaniem. Taka “znieczulica" obejmuje przede wszystkim wysokie bloki, które są “łatwym celem". Zdecydowanie najlepsze efekty można osiągnąć poprzez roznoszenie ulotek na osiedlach domków jednorodzinnych. Im trudniej i dłużej się roznosi - tym lepsze efekty można osiągnąć. Z własnego doświedczenia wiem że większość firm używających takiej reklamy idzie na łatwiznę i wybiera przede wszystkim najbardziej zagęszczone osiedla. Uważam, że przede wszystkim powinno się skupiać na miejscach trudno dostępnych, “ciężkich" do roznoszenia ulotek - tj. osiedlach domków jednorodzinnych. Bloki traktowałbym drugorzędnie. W taki sposób zdecydowanie zwiększa się szanse na dotarcie z przekazem do potencjalnych klientów. W pierwszej edycji wydawanych przeze mnie ulotek, roznosiłem je sam - w kolejnych również z “pracownikami". W praktyce dużo szybciej i efektywniej jest robić to samemu, w dodatku oszczędza się pieniądze przeznaczone na ew. wypłaty dla wynajętych roznosicieli. Samemu robi się to najdokładniej i taką formę roznoszenia polecam. Przy zlecaniu tego innym osobom i tak trzeba być na miejscu, dostarczać ulotki i “sterować" całym kolportażem - dużo czasu się w ten sposób nie oszczędza. Podejrzewam też, że co najmniej niektórym czytelnikom bloga przyda się taki spacer i przerwa od komputera - wiem co mówię. 😆 Reklamy w gazetach lokalnych - skuteczność marketingowa Chodzi tu przede wszystkim o lokalne - małe gazety - w których cena reklamy nie zwala z nóg. Ciekawym rozwiązaniem są darmowe gazety roznoszone do mieszkańców mieszkań spółdzielczych - tzw. informatory spółdzielcze. Takie gazety mają jedną dużą przewagę na ulotkami - a mianowicie nie są ulotkami. Spółdzielnie obsługują bloki, a jak już wspomniałem - w blokach ulotek jest stanowczo za dużo, więc często mieszkańcy wyrzucają je od razu po otwarciu skrzynki na listy. Informator spółdzielczy to jednak co innego, oprócz reklam są tam też artykuły na tematy “z podwórka". W ten sposób można spróbować się dostać do domów osób ze “znieczulicą reklamową." W lokalnych gazetach przeważnie jest kilka możliwości reklamy. Najcześciej są to “bannery", ogłoszenia i artykuły sponsorowane. Największe pole do popisu, a tym samym możliwości, daje artykuł sponsorowany. Artykuł z zachęcającym do przeczytania nagłówkiem, przemycający reklamę - ale jednak nie będący oczywistą reklamą na pierwszy rzut oka, może być strzałem w dziesiątkę. Pisanie takiego artykułu nie różni się wiele od projektowania artykułów sprzedażowych na “mini-strony", różnicą - w wypadku gazet, zwłaszcza darmowych - jest docieranie do losowych ludzi. Jednak zawsze raczej da się znaleźć jakieś wspólne lokalne zainteresowanie, które przyciągnie uwagę czytelników (mam na myśli temat artykułu). Jeśli chodzi bannery - niestety uważam, że to pewna strata pieniędzy. Bannery reklamowe w gazetach są omijane wzrokiem, dokładnie tak samo jak bannery na stronach www. Takie reklamy niczym się nie różnią od ulotek. To może kusić, bo przygotowanie reklamy graficznej o podanych wymiarach jest najłatwiejsze, ale najpewniej skończy się to porażką. Nie chcę jednak całkowicie zniechęcać, bo a nóż w Twoim przypadku się uda? Tego wykluczyć nie mogę. Do lokalnych ogłoszeń mało kto dojdzie.. ale są stosunkowo tanie, więc w sumie można spróbować. Zamiast numeru telefonu, można podać adres e-mail, a na nim ustawić autoresponder z właściwą reklamą. Przykłady krótkich ogłoszeń: “Pomogę z wzięciem pożyczki przed świętami", “Wróżenie z tarota przez telefon", “Postawię horoskop przez sms", itd. Pomysłów może być bardzo dużo - niestety żaden nie daje gwarancji powodzenia, trzeba je po prostu przetestować. Ogłoszenia z reklamami - skuteczność marketingowa ogłoszeń Ogłoszenia nie dotyczą tylko opisanych wyżej “ogłoszeń gazetowych". Istnieje szereg innych możliwości na docieranie do ludzi offline, np.: słupy/tablice ogłoszeniowe tablice z ogłoszeniami w szkołach, uczelniach, pubach, sklepach, itp. reklamy na klatkach schodowych na tablicy ogłoszeń W zależności od miejsca reklamowania, trzeba się dostosować z treścią i formą ogłoszenia. W niektórych miejscach wypada powiesić ładny plakat z linkiem do strony, w innych raczej czarno-białą kartkę. Jeśli dane miejsce nie pozwala na reklamowanie strony www - postępujemy tak jak w ogłoszeniach gazetowych, czyli podajemy adres e-mail zamiast numeru telefonu. Taki adres e-mail można dodać nawet w ogłoszeniach z możliwością odrywania danych kontaktowych. Zwykle jest to numer telefonu, ale dlaczego nie mógłby być to e-mail?:) Ogłoszenia nie mają takiego zasięgu jak ulotki, ani zainteresowania jak artykuły sponsorowane - ale również mogą okazać się skuteczne. W dodatku często korzystanie z tablic ogłoszeń jest całkowicie darmowe - np. w szkołach lub na uczelniach. Metody reklamowania się poza Internetem Marketing offline także może być skutecznym sposobem reklamowania programów partnerskich. Chociaż wydaje się, że afiliacja polega na działaniu stricte internetowym, wcale nie musi tak do końca być. Warto zdać sobie sprawę, że istnieją stosunkowo tanie możliwości reklamowe offline i warto wziąć je pod uwagę przy obecnych oraz nowych projektach. Może kampania offline okaże się być strzałem w dziesiątkę? Powodzenia!
  25. Rozwój marketingu wirusowego, ang. viral marketing, jest związany z rosnącą popularnością mediów społecznościowych. Większość ludzi zapewne kojarzy go tylko z social mediami, a jednak możliwości wykorzystania takich reklam jest znacznie więcej. Viral marketing był już znany zanim w ogóle powstał internet. W tym wpisie omawiam metody marketingu wirusowego stosowane online i offline, a także przedstawiam efekty jednej z moich kampanii tego typu (na facebooku). Zapraszam do lektury. Czym jest jest marketing wirusowy (viral marketing) Pojęcie kojarzy się głównie z tik-tokiem, influencerami i innymi mediami społecznościowymi. Jest jednak dużo dużo szersze i nie dotyczy wyłącznie viralowych rolek łapiących zasięg w socialach. Nazwa “marketing wirusowy" (ang. viral marketing / wikipedia ) wzięła się od porównania metody reklamowania do rozprzestrzeniającego się wirusa (komputerowego - ładne porównanie; np. grypy - brzydkie porównanie :>). Taki wirus zaraża kolejne komputery, czy też ludzi - w zależności od tego jakie porównanie sobie przyjmiemy. Znalazłem informację, że pierwszy raz tego typu określenie zostało użyte w 1997 roku - ale zaraz się przekonamy, że taka reklama była używana od początku istnienia handlu znanego w obecnej formie. Głównym celem reklamy projektowanej jako wirusowej jest “zarażanie" nią kolejnych ludzi. Chodzi tu o doprowadzenie do sytuacji w której potencjalni klienci będą sami, między sobą, rozpowszechniać nasz przekaz marketingowy. Obecnie najczęściej stosuje się to w mediach społecznościowych - i chyba nie ma w tym nic dziwnego. Facebook wyszedł temu rodzajowi reklamy na przeciw poprzez funkcję “udostępnij", “lubię to" i ogólnie cały swój algorytm ustalania zasięgu (znajomi widzą nasze akcje na swoich tablicach). Korzystać z marketingu wirusowego można na dwa sposoby - samemu tworzyć przekaz reklamowy z nadzieją, że osiągnie efekt viralowy lub podczepić się pod już rozpromowany viral. Zdecydowanie najlepsze efekty viralowe osiągają materiały niekomercyjne, nie reklamujące żadnej marki - w związku z czym marki często chcą się pod nie podczepić. Na pewno nie raz spotkałeś się ze śmiesznymi filmikami, które zna “cały internet" - to są właśnie przykłady mechanizmu działania efektu viralowego. Później teksty z takich filmików można usłyszeć w reklamach w telewizji, bo marki chcą skorzystać z efektu viralowego kojarząc go ze swoimi produktami. Zastosowania viral marketingu (marketingu wirusowego) Efekt viralowy można osiągnąć np. poprzez odpowiednio przygotowany: film, utwór muzyczny, grę flash, e-booka, artykuł, zdjęcie, mem, plotkę, legendę miejską, itd. Wirusem może być wszystko to, co ma potencjał na docieranie i “zarażenie" nim jak największej ilości osób. Najczęściej virale służą do budowania świadomości marki (ang. branding) - wówczas mamy do czynienia z reklamą “utajnioną", która nie wygląda na reklamę i jest chętnie podawana dalej. Branding polega na budowaniu świadomości, czyli informowaniu o istnieniu jakiejś firmy bądź produktu. Wystarczy, że w stworzonym materiale reklamowym będzie jakaś z pozoru nic nie znacząca informacja o firmie, bądź produkcie - i już cel marketingowy zostanie osiągnięty (o ile materiał faktycznie osiągnie efekt viralowy). Marketing wirusowy ma jasne i ciemne strony. Wyróżniamy wirusy pozytywne i negatywne. To narzędzie może być użyte do reklamowania własnych produktów... lub do oczerniania konkurencji. To oczernianie widać bardzo dobrze w polityce, w której negatywne informacje o danym polityku rozprzestrzeniają się bardzo szybko (efekt viralowy) - a sprostowania są już niemalże niewidzialne. Sztaby marketingowe polityków na całym świecie wykorzystują to bardzo często do ataku na konkurencję - późniejsze sprostowania i przegrane procesy uchodzą natomiast bez echa (już po wyborach, bo taki proces nie jest “na już"). Atakować można łatwo i szybko, a bronić się trudno i długotrwale. Jak już jesteśmy przy politykach, dodajmy do tej grupy jeszcze celebrytów. Co łączy wyżej wymienione grupy? Wpadki. Wpadki to też bardzo dobry materiał na marketing wirusowy, dzięki któremu można przypomnieć o swoim istnieniu. Ludzie lubią się śmiać z innych, szczególnie z ludzi sławnych, bogatych i chętnie się takimi informacjami dzielą - tak już jest, więc się to wykorzystuje. Gdyby mnie zatrudnił jakiś polityk-amator, którego nikt nie zna - zacząłbym od wpadek w celach brandingowych, później się do tego publicznie przyznał, a dopiero później budował markę - gdy wszyscy już będą wiedzieć, że taki polityk istnieje (jeśli jesteś politykiem-amatorem, daj znać jak Ci pójdzie po przetestowaniu tego planu :>). Oczywiście nie każda, a pewnie nawet zdecydowana mniejszość wpadek, jest planowana - rozszerzę tą myśli w zagrożeniach marketingu wirusowego, już za chwilę. Marketingiem wirusowym określa się również działania polegające na świadomym zachęcaniu widzów do przekazywania dalej określonej informacji, mogą to być więc konkursy (zaproś X znajomych, udostępnij post konkursowy) lub wielopoziomowe systemy poleconych. Czasem spotyka się jeszcze na stronach widget z : “powiadom znajomego o tym artykule e-mailowo". Nie sądzę żeby taki mechanizm faktycznie działał w erze mediów społecznościowych, ale jest to narzędzie używane właśnie w celu viral marketingu. Od czego zależy skuteczność marketingu wirusowego? Bez wątpienia marketing wirusowy wymaga bardzo dobrej znajomości rynku na którym działamy, trzeba znać swoją grupę odbiorców, znać ich potrzeby i wiedzieć na jakiego wirusa będą podatni. Viral marketing to tani i skuteczny sposób na masowe rozprzestrzenianie się naszego przekazu reklamowego. Prawdopodobieństwo skuteczności podnosi kontrowersyjność przekazu, np. łamanie tabu. Tak to wygląda w teorii i na podstawie poprzednich trzech zdań można napisać grubą książkę, która niestety - oprócz dobrze brzmiącego tytułu i z pozoru masy przydatnych informacji - może okazać się totalnie bezwartościowa, bo głównym czynnikiem jest tutaj według mnie po prostu losowe szczęście (zwłaszcza w social mediach). Osobiście mogę powiedzieć, że większość swoich efektów viralowych osiągnąłem przypadkiem - a planowane kampanie tego typu najczęściej nie dorastały tym przypadkom do pięt. Sam dobrze wiesz czym dzielą się ludzie w internecie, możesz mi podać przykłady znanych internetowych virali, które były planowanymi reklamami? Ja nie mogę. Gdy pomyślę “viral", mam przed oczami filmiki z tekstami : “będę grał w grę tomb raider", “ale urwał", itd. - nie jestem w stanie przypomnieć sobie żadnej reklamy, która osiągnęłaby takie efekty jak wyżej wymienione filmiki amatorskie. Swoją drogą, tekst “będę grał w grę tomb raider" - mógłby być przykładem brandingu dla gry, właśnie takie lokowania produktów mają szansę przebicia się w viralach, takie które nie wyglądają na reklamę. Ten filmik jest przypadkowy oczywiście (za to gdyby chodziło o jakiś nowy, nieznany nikomu tytuł, w dodatku polskiej produkcji - uznałbym, że to planowany film :>), ale mechanizm jak najbardziej warty przemyślanych powtórek. Gdybyśmy w Polsce nie wiedzieli czym jest Tomb Raider - po tym filmiku wszyscy by się dowiedzieli, pamiętam że ten viral miał ogromny zasięg. Tutaj link do tego filmu jakby ktoś nie wiedział o czym mówię. W tej chwili wszystkie swoje metody przenoszę na mini-strony, raczej odchodzę od Facebooka - ale dalej mam 23 fanpage’e na których postanowiłem puścić ostatniego virala. Wszystkie te fanpage’e są z “tej samej bajki" i mają taką samą grupę odbiorców. Na każdy dodałem tego samego mema dopasowanego do tematyki z informacją “oznacz znajomego który z dumą nosiłby taką czapkę". Mem jest dość kontrowersyjny, więc nie wstawię go na bloga - z łatwością znajdziesz w google jeśli jesteś ciekawy. Jak myślisz jak wyglądał efekt? Ta sama grupa odbiorców, ta sama tematyka każdej strony, ta sama reklama - a tylko jeden efekt viralowy i to na jednym z najmniejszych FP. Post z memem na FP z 3,5k fanów, w ciągu 24h zobaczyło 13k osób, a pod postem dodano 182 komentarze. Wszystkie inne FP, w tym takie po 20k fanów - wypadły dużo gorzej. To jest po prostu losowe szczęście marketingu wirusowego -> wszystko zależy od tego kto zobaczy daną treść jako pierwszy i czy poda ją dalej, o przyjęciu się virala zadecydowały jednostki. Poniżej wrzucam wynik z FP 3,5k fanów (po 24h od publikacji): Jak widać post widziało prawie 4x więcej osób, niż polubiło fanpage. Nie jest to nic bardzo spektakularnego - ale w porównaniu z zasięgiem innych postów, wynik jest bardzo dobry. Viral marketing nie jest więc do końca kwestią odpowiedniego planu, jest tu sporo losowości. Zagrożenie wynikające z marketingu wirusowego Informacje przekazywane przez naszych znajomych są najbardziej wiarygodne, w drugiej kolejności są to komentarze znalezione w internecie. Ani jedne, ani drugie, nie muszą być pozytywne, ani zgodne z prawdą. Ile razy zdarzyło Ci się niepytanym powiedzieć coś pozytywnego o jakiejś firmie/produkcie, tymbardziej napisać swoją opinię w social media? Z reguły zadowolony klient nie komentuje, komentują Ci niezadowoleni. Czytałem kiedyś raport z badań marketingowych, niestety źródła nie jestem w stanie podać, że negatywne komentarze docierają do około 4x większej ilości osób, niż pozytywne. Anty-kampania marketingu viralowego w której konkurencja wypuści negatywne komentarze (lub nawet nie konkurencja, ale 1 na 100 klientów, który akurat był niezadowolony) może być nie do opanowania. Taki negatywny przekaz dociera do szerokiego grona odbiorców w krótkim czasie, obecnie wystarczy że ktoś podzieli się negatywną opinią na facebooku, a całość podłapią jego znajomi. “Marketing viralowy nie wie", że 99 klientów na 100 jest bardzo zadowolona, wie że jeden jest niezadowolony i mówi o tym wszem i wobec, wszędzie gdzie tylko może. Powyższa syt. nazywa się “kryzysem w social media" i można na tym sporo stracić. Viral to treść nad którą nikt nie panuje, jest podawana dalej, szybko się rozprzestrzenia, w dodatku po drodze (pamiętacie zabawę w głuchy telefon?) może być modyfikowana. Obroną przed taką syt. może być “edukacja" potencjalnych klientów, czyli zawarcie w ofercie reklamowej informacji na temat mechanizmu działania negatywnych komentarzy. Nic innego w kwestii obrony przed takim działaniem marketingu wirusowego nie przychodzi mi do głowy. Viral marketing offline Słyszałeś kiedyś ciekawostki o firmach/produktach/osobach, które powtarzałeś dalej w towarzystwie, bez upewnienia się, że to prawda? Pomyślałeś kiedykolwiek, że plotka/legenda miejska w którą wpleciona jest jakaś firma/nazwisko/produkt może być wymyślona w dziale/sztabie marketingowym i wpuszczona do obiegu właśnie po to, żebyśmy ją sobie nawzajem powtarzali? Używanie plotek i legend miejskich podawanych dalej z ust do ust jest właśnie najstarszą formą marketingu wirusowego. Viral marketing tego typu, czyli wypuszczenie plotki w obieg jest dość proste. Wystarczy w telewizji/gazecie zacząć zdanie od “gdzieś czytałem że...", “nie pamiętam źródła, ale podobno...", “ktoś mi powiedział, że..." , “być może było tak, że...", itd. Jak informacja się przyjmie, zaraz powiedzą/napiszą o niej wszystkie stacje, a ludzie zaczną ją sobie nawzajem powtarzać z ust do ust. Taki przekaż może być pozytywny lub negatywny. Wspomniałem już o politykach i celebrytach, ale równie dobrze może to być przekaz służący celom brandingowym jakiegoś produktu lub marki. Jeżeli firma wypuszcza nowy produkt, marketingowcy mogą wymyślić plotkę viralową, która nas o tym produkcie powiadomi. Jeżeli plotka się przyjmie i nie zostanie zmodyfikowana po drodze, efekt zostanie osiągnięty. “Gdzieś słyszałem, że jakiś chłopak zaczął zarabiać 100 000 dolarów dziennie po przeczytaniu bloga getpaid20.pl“, coś o tym wiecie ?:> “Podobno ktoś uwierzył, że jak wejdzie przez telefon na bloga getpaid20.pl i włoży go (telefon) do mikrofalówki, naładuje baterię“, “Źródła nie pamiętam, ale słyszałem że ktoś tak się zaczytał na blogu getpaid20.pl, że oblał się wrzątkiem“. Długo powtarzane kłamstwo/plotka staje się prawdą - a to może być bardzo niebezpieczne zjawisko w przypadku gdy ktoś chce zaszkodzić wizerunkowi osoby lub firmy. Kolejnym przykładem viral marketingu są zwroty, które “wchłonęły się" do języka potocznego - a powodują skojarzenia z markami. Kojarzysz skąd pochodzą poniższe cytaty : “a świstak siedzi i zawija je w te sreberka", “a może frytki do tego?", “prawie robi wielką różnicę", “za sałatą" ? Powyższe zwroty się “przyjęły" i były używane w rozmowach potocznych - to oznacza, że osiągnęły efekt viralowy, czyli marketing wirusowy się udał. Marketing wirusowy (viral marketing) w social mediach Powstanie social mediów bardzo ułatwiło tworzenie kampanii marketingu wirusowego, szczególnie tik-tok, instagram i facebook przyczyniły się do “łatwości" rozprzestrzeniania się takich treści dzięki opcjom ułatwiającym dzielenie się informacjami ze znajomymi. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o narzędziach - które działają viralowo bez naszej świadomości. Mam tutaj na myśli strony ukrywające przycisk “udostępnij" np. pod “x" wyłączającym pop-up, albo pod przyciskiem do akceptacji polityki cookies na danej stronie. Jeżeli nie wiesz o co chodzi, wyobraź sobie że wchodzisz na bloga -> zamykasz reklamę, która zakrywała treść i bezwiednie udostępniasz na facebooku jakąś treść. Tak to właśnie działa. Tego typu skrypty nazywają się “share to unlock" i mogą być wykorzystywane jawnie (wiesz, że musisz udostępnić treść, żeby ją przeczytać) lub utajnione (robisz to nieświadomie). Najgłośniejszym przykładem użycia takiego skryptu była chyba “rzekoma śmierć Wardęgi" (komentowanie tej sprawy osiągnęło ogromny efekt viralowy). Są również narzędzia automatycznie rozsyłające wiadomości do Twoich znajomych. Obecnie wchodzenie na nieznane strony wiąże się właśnie z takim ryzykiem, szczególnie jeśli informacje na owych stronach są “szokujące" i udostępniane na facebooku. Takie informacje to w 99% fake news nakierowany na viral marketing lub phising. Trzeba uważać! Virale w social mediach O marketingu viralowym dużo się mówi, ale trzeba mieć naprawdę szczęście żeby kampania się udała. W kampaniach marketingu wirusowego sporą rolę odgrywa losowość nad którą się przecież nie zapanuje. Virale są wykorzytywane przede wszystkim w social mediach, ale istnieją również formy, które z pozoru nie są reklamami (plotka,legenda miejska). Działania wirusowe mogą być bardzo skuteczne online, jak i offline - szczególnie do budowy świadomości marki lub świadomości istnienia danego produktu/osoby.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystanie. Polityka prywatności .