Skocz do zawartości

Historia użytkownika Korona


Korona

Rekomendowane odpowiedzi

Prolog
Siedzę sam, a ciszę przerywa jedynie odgłos pieca gazowego, który cierpliwie ogrzewa wychłodzone mury mojego domu. Mam katar. Gdybym nie miał, to pewnie czułbym jeszcze zapach farby, który unosi się podobno cały czas, od czasu remontu. Remontu na który poświęciłem ostatnie pół roku życia. Piec chodzi od kilku godzin, a ja dalej siędzę w kapturze i co jakiś czas odruchowo trę dłoń o dłoń, aby chociaż trochę je rozgrzać.

Wróciłem z Anglii na chwilę. To tam wreszcie przestałem sprawdzać codziennie saldo konta, to tam ludzie na ulicy się uśmiechali i to tam moja pensja przeliczona na dowolną walutę była wciąż coś warta. Ale to było tam, nie tu. U nich, nie u siebie. Język był obcy tak jak i ludzie. Miałem bilet powrotny kupiony "w razie w". Jakby mi się odwidziało, jakby jednak polska rzeczywistość znów mnie przytłoczyła i zniechęciła do siebie. Nie skorzystałem z niego. 

Kiedy już wszystkie głosy w mojej głowie doszły do porozumienia, że zostaje.. Zaczęła się kolejna dyskuja. Co dalej? Zdecydowałem się żyć kraju, w którym się urodziłem, ale nie zdecydowałem co w tym kraju chcę zrobić.

Skończyłem remont. Kiedy byłem w Anglii, dom był wynajęty. Na szybko, komukolwiek, za grosze. Byle płacili opłaty i grzali w zimę. Comiesięczny przelew spodobał mi się i wszedł w krew. Decyzja. Dom idzie dalej pod wynajem. Ja się wyprowadzam. Gdzie? Gdzieś. 

Niedaleko jest warszawa - pomyślałem. Mieszkałem już tam kiedyś. Fajnie było, dużo się działo. Im więcej pieniędzy się miało tym fajniej było i więcej się działo. To chyba jak wszędzie.. Ale to nie ważne. Warszawa jest blisko. Stolica. Tam będę żył, ale z czego?

Dbam o swój zarost i włosy sam. Od momentu, kiedy fryzjer obciął mnie na zapałkę robiąc ze mnie pośmiewisko całego biura, do którego następnego dnia musiałem iść. Nic mu nie zrobiłem.. Chociaż powinienem. Powienienem mu coś zrobić i to byłby dobry uczynek. Myślałem, że nikt nie zauważy, ale wszyscy zauważyli. Wstyd. Powinienem mu coś zrobić.

Ogarniam najpierw włosy. Górę przycinam na równo maszynką, grzywkę zaczesuje na czoło i maszynką wycinam ją w półkole. Ogarnianie grzywki podpatrzyłem u barbera, kiedy jeszcze nie wiedziałem, że to tyle frajdy. Potem zarost. Maszynką tnę linię na wysokości brody. Czyszczę wszystko poniżej tej lini, a cały zarost reguluje do 5mm. Można mniej. Można więcej, ja mam rzadki, więc zostawiam troche dłużej. Cieniuje od dołu, wtedy dłużej będzie wyglądało dobrze. Czyszczę policzki, miejsce miedzy brwiammi i obok uszu. Reguluje wąs, żeby nie wchodził nawet trochę na usta. Jest zajebiście. Oszczędzam jakieś 80-100zł. 

Wtedy pojawiła się ta myśl. Obcinałem kiedyś ziomka.. Otwieram laptopa. Olx, praca barber warszawa. Miliard ogłoszeń, grube tysiące pensji. Czuje 2 mocniejsze uderzenia serca i dopiero z trzecim wracam do normalnego rytmu. Doświadczenie rok, doświadczenie dwa lata. Szkoła fryzjerska niewymagana. Mile widziani własni kilenci. Zarobki na procent. 

Idę do czajnika. Wyjmuje z kieszeni telefon i wertuje google: jak zostać barebrem, szkolenie barber, olx barber pomocnik. Klamka zapadła. Szukam kawy. Nie ma, jest tylko herbata.

-Szkolenie trwa 21dni, szkolisz się na prawdziwych modelach i po takim szkoleniu możesz śmiało zacząć pracę samodzielnie. Często dzwonią do nas salony i pytają czy nie mamy kogoś nowego do pracy - mówi mi przez telefon. Ja wyobrażam go sobie w różowych rurkach i ze zbyt szerokim i zbyt miłym uśmiechem. Nie mam nic do gejów, ale ich nie lubie. Ich sposobu mówienia, miękkiej aparycji i tego błysku w oku. Miałem kiedyś menagera geja. To było bardzo niezręczne.

Remont reszcie jest skończony, mogę wrzucać ogłoszenie na olx. Miejsce jest fajne, dom jest wyremontowany. Nie jestem fachowcem, ale jest ładnie. Nie ma marmurów, ale do pkp jest 300 metrów. Telefon będzie gorący.

Jakiś wirus w chinach. Ktoś wysyła mi maxa kolonko. 
-Zajebią nas stary. Jest za dużo ludzi na świecie muszą nas wybić. Potem nas zachipują i każą zapier**alać. Zobaczysz. Ci bogatsi wyj**ebią na Marsa. Tesla już tam kmini, jak w kosmosie pić driny, mówie Ci. - mówi mi, dopijając kolejną perłę.
-Chyba Musk - poprawiam.
-Jeden ch*j. To wszystko jebnie, mówie ci. New world order.
-Heh - Usmiecham się, łapiąc łyka i zastanawiając się czemu otaczam się takimi ludźmi.

Mija kilka dni śmieszkowania z chinskiego wirusa. Trzy dni po wystawieniu ogłoszenia z domem na wynajem zakazali wychodzić z domu. We włoszech podobno nie mają co robić z ciałami, a Pani z telewizji mówi, że nawet taki rząd jak nasz nie jest w stanie powstrzymać kryzysu, który nadejdzie. K*rwa. Już miało być tak dobrze.


-To co mordo wprowadzam się do Ciebie i siłka codziennie?
-No ta. - Odpowiada beznamiętnie. Przekonałem go, żeby poszedł ze mną na barbera. To on mi wtedy pomógł poprawić tą fryzure. Też sam się czasami obcina. Też wrócił jakiś czas temu z niemiec i myślał co dalej robić. Też skończył jakieś zaoczne studia, przesiedział pare lat w korpo i nie ma planu na siebie. Też go męczy myśl o upływającym czasie.
-Formę się podszlifuje.. Przeczekamy i zobaczymy co będzie. - Kreślę na głos, nasz plan działania  na kwarantannę. 
-Dajcie mi hajs...- rzuca zrezygnowaną prośbę w kosmiczną przestrzeń.
-Heh - Uśmiecham się. Pijemy kawkę przed treningiem, który zrobimy jak zawsze w jego piwnicy. Myślę o moim zerowym stanie konta, i lekkim długu, który zaciągnąłem u rodziców. Myślę o moich fryzjerskich planach. O nadziei, że ktoś wynajmię dom na czas kwarantanny. O panice, która mnie coraz mniej śmieszy. I wtedy pojawia się ta myśl..

Nigdy nie mogłem się zebrać, nie miałem czasu, albo znajdywałem inne wymówki. Co jakiś cas wracałem myślami do przeszłości z subsms. Pierwszego leada z facebook'owego SPAMU. Leada za 7,50 w eforsie, który był jednym z największych niespodzianek w moim życiu. Nie sądziłem wtedy, że coś takiego jest możliwe. 

Może teraz? Może to jakaś kosmiczna siła uśmiecha się do mnie i puszcza oczko, dając do zrozumienia, że nie będzie lepszych warunków, żeby zająć się moimi marzeniami o zarabianiu w sieci?

--
A więc wracam. Z doroślejszą głową. Z większą cierpliwością. I z nadzieją, ale nie tą rozpaloną do czerwoności, nadzieją na szybkie miliony i życie jak z reklamy "zostań milionerem w tydzień". Z tą nadzieją, że wykrzesam z siebie wystarczająco dużo kreatywności, determinacji, silnej woli i tych wszystkich rzeczy, których braki kończą się biedą, frustracją, stresem i szukaniem winnych.


Pierwszy tydzień pracy:

Celuje w CPA,CPS.

Zacząłem od ofert, w których wystarczy podać mejla. W kierunku +18. Podobno dobrze to siada. Chciałbym być jak najdalej od spamu, jednak wiadomo jak jest. Najważniejsza jest rozgrzewka. A i pieniążki są mile widziane.

Wynik za cały tydzień:
Unikalne wizyty: 304
Leady: 17(+2 oczekujące) Zarobione: ~75PLN (+ ~6PLN Oczekujące)

Tak o. Jestem zadowolony, bo nie spodziewałem się zarabiania od pierwszego dnia. Nie spodziewałem się osiągnięcia progu wypłaty w pierwszym tygodniu. Jestem zadowolony ponieważ widzę jakiś progres i mam w ręku metodę która te 15-25zł mi daje już w tej chwili, a dopiero zaczynam ją testować. 

Nie jest to jednak sposób promocji jaki chcę robić.

Planuje stworzyć bloga i LP. 
Uczyć się SEO na przypadku tego bloga.
Zacząć bawić się w płatne reklamy.


Może też Social Media, jednak nie jestem pewny. Drażnią mnie te bany łątwość komentowania, zgłaszania itp. Nie chce też wiązać prywatnego konta z CPA, które jak wiadomo nie jest do końca chlubną dziedziną. 

Teraz jest czas kwarantanny więc i tak nie ma zbyt wielu zajęć. ;)
Pozdrawiam was serdecznie. 

Edytowane przez Korona
  • Super 11
  • Dzięki! 2
Odnośnik do komentarza

Zarejestruj się za darmo i naucz się zarabiać online!

  • Dostęp do darmowych poradników pokazujących krok po kroku jak zarabiać w Internecie
  • Sposoby zarabiania niepublikowane nigdzie indziej
  • Aktywna społeczność, która pomoże Ci rozwiązać problemy i doradzi
  • Profesjonalne treści na temat SEO, social media, afiliacji, kryptowalut, sztucznej inteligencji i wiele więcej!

10:30
Budze się. Oczy dziwnie ciężkie i obolałe. Może podświadomie nie chce się budzić. Ciało robi co może, żeby zostawić mnie w krainie snów. Jest sobota. Z trudem podnoszę wzrok i próbuje wpisać pin w telefon. Rozpoznawanie twarzy z rana to żart, już nawet nie próbuje. Wpisuje adres w wyszukiwarce, chce zobaczyć czy pojawiły się jakieś leady kiedy spałem. Oczy przyzwyczajają się do światła. Już dziesiąta. Czuje się jakby byla szósta. Odespałem cały tydzień. Pusto. Nic nie wpadło. Żałosne.. Odruchowo klikam w statystyki, jakbym miał tam coś znaleźć. Śmieje się sam z siebie. To nie jest wesoły śmiech.

Leżę jeszcze chwilę. Myśli błądzą wokół mojej przyszłości. Tej bliższej i tej dalszej. Ucinam. Jeszcze chwila i spier*ole sobie cały dzień. Odpalę youtube, może obejrze jakiś sterydziarzy robiących trening. Wiem, że nigdy tak nie będę wyglądał. Nawet bym nie chciał. Ale jestem na redukcji i chcę wyglądać dobrze pod koniec tej smutnej kwarantanny. Oglądam z rana te filmiki, bo to na nowo wzbudza we mnie chęć posiadania ładnego, umięśnionego ciała. Przypominam sobie, że to dla mnie ważne. Musze sobie przypominać, bo wiem, że łatwo zapomnieć o trudnych rzeczach do zrobienia. Cholernie łatwo.

Wstaje. Sztywny i obolały. W domu jest cicho. Jestem sam. Umyje zęby. Puszczę serię spamu, może coś zarobię. I wyjdę. Wyjdę i zrobię co mam do zrobienia. Postaram się nikogo nie zabić. Chyba nie zdążyłem w porę uciąć myśli o przyszłości. Chyba spier*doliłem sobie dzień. 

17:34
Otwieram drzwi. Dwa klucze, dwa zamki. Zawsze trafiam za pierwszym razem, chociaż oba klucze wyglądają tak samo. To magia. Wchodzę. Kolejny raz uderza mnie myśl, że w każdym moim mieszkaniu czy domu było przytulnie jak w magazynie. Podobno brakuje tu kobiecej ręki. 

Odpalam komputer. Dalej pusto. Nie wiem co jest nie tak. Zazwyczaj przy tylu wyświetleniach były już ze 2 leady. Denerwuje mnie to. Patrze na statystyki i szukam tam odpowiedzi. Tak jak mój ojciec zawsze patrzył tępo pod maskę samochodu, który nie chciał odpalić. Nic nie znajduje. "Trzeba robić swoje" - myślę i robie kolejną serię spamu. Robie to, bo wiem, że coś wpadnie. Wiem, że chociaż te kilka złotych pojawi się i zmotywuje mnie, aby robić to dalej. Robię to, bo tylko to umiem. Chce robić strony internetowe, pozycjonować je i reklamować. Za hajs, za darmo, za flaszke, cokolwiek. Ale narazie robię spam. Bo tylko to umiem. 

23:46
Przypominam sobie, że stworzyłem dziennik pracy na jednym z fór internetowych o zarabianiu przez internet. Odpalam. Temat ma więcej wyświetleń niż moje linki. Żałosne. Myślę sobie, że zostane kolejnym nieudacznikiem, który pisze posty, udziela się, daje innym rady i robi wielki szum. Tylko po to, żeby ukoić swoje sumienie, które krzyczy i błaga na zmianę, żeby wreszcie włożyć do portfela coś innego niż rachunek z biedry, z masłem z promocji i czteropakiem.

Większość tych ludzi przesiaduje godzinami konsumując posty innych - takich jak oni nieudaczników. Ludzi, którzy odkładają działanie i karmią się różnymi treściami. O zarabianiu, o diecie, o treningach, o związkach o wszystkim. Tylko po to, aby dalej prowadzić swoje zwykłe chu*jowe życie, które płynie własnym rytmem. Podejmują działanie tylko, jeśli są do tego zmuszeni, a jeśli już to robią to podejmują decyzje po linii najmniejszego oporu. Jedni coś osiągną, drudzy zostaną z niczym. Jedni to ofiary losu, drudzy to jego beneficjenci. 

Pisze kolejnego posta. Spodobała mi się ta pseudo literacka forma. Wśród wszystkich skopiowanych jeden od drugiego dzienników, których treścią są plany działania i założenia. Pojawiłem się ja. Z planami i założeniami, tylko trochę inaczej. Może tak jak inne dzienniki skończy się po kilku postach. Postach, podczas pisania których, będę fantazjował o byciu milionerem. Może mnie zmotywuje do pracy i pośrednio pomoże w zarabianiu? Może ktoś mi coś podpowie i przyśpieszy to moją naukę? Może stane sie jednym z tych earner'ów, których zawsze podziwiałem. Chciałem dowiedzieć się tego, o czym nie piszą. Wiedziałem, że ich dzienniki to wierzchołek góry lodowej. Czytałem je wiedząc, że nie napiszą tam nic, co by mogło zagrozić im samym. Czytałem komentarze takich jak ja, ale bardziej naiwnych. Tych czekających na konkretne instrukcje, co robić aby też wygrać w tę grę. Tych którzy myślą, że wszyscy gramy w jednej drużynie. Nie gramy. Jesteśmy jak sprinterzy w szatni, którzy zaraz będą walczyć o medal. Większość się lubi, szanuje. Większość jest uczciwa. Jest nawet kilku serio fajnych gości. Ale zaraz wychodzimy na tor i wygra najlepszy. Każdy chce być najlepszy. 

-----

Dziś zrobiłem pierwsze kroki w kierunku własnej strony.
Przypomniałem sobie jak podpina się domenę pod hosting. Zrobiłem LP na mobirise. Podpiąłem pod LP Google Analitycs i hotjar. Hosting i domena za darmo na jakies fejkowe dane. Robię podchody, żeby zająć się tym wszystkim na serio. Kupić domenę i hosting i tworzyć pierwszy poważny projekt. Nie mam zamiaru wydawać swojego hajsu, którego nie mam teraz zbyt wiele, na inwestycje. Całe zarabianie w internecie ma się finansować samo.

LP wyszedł nawet spoko. Na szybko. Chociaż pod spam wydaje mi się, że to wręcz będzie niszczyć konwersję niż ją poprawiać. Miałem myśl, że pokaże mi to które źródła spamu najlepiej działają, ale zainteresowani muszą kopiować mój link i wklejać więc i tak wszędzie pojawia się jako direct.. Chyba wróce do podpinania bezpośredniego linka z ofertą pod jakąś domene.pl i wszystko.

Zacząłem bardziej dokumentować swoje działania, bo nie ogarniam do końca - co daje efekty, a co nie. Testowałem różne rzeczy, ale teraz nie wiem co jest co.. Ogólnie to tylko spam więc na luźno podchodze do tematu. Ale myślę że musze jednocześnie pracować nad metodami zarobku instant i tworzyć coś długoterminowego i pasywnego. Więc cały czas będę kminił jak tu na spamie lepiej zarobić. Docelowo chciałbym jednak nie musieć tak działać bo jednak średnio się czuje jako spamer :) 

Pozdrawiam was serdecznie.

Edytowane przez Korona
  • Super 3
Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Korona napisał:

Większość tych ludzi przesiaduje godzinami konsumując posty innych - takich jak oni nieudaczników. Ludzi, którzy odkładają działanie i karmią się różnymi treściami. O zarabianiu, o diecie, o treningach, o związkach o wszystkim. Tylko po to, aby dalej prowadzić swoje zwykłe chu*jowe życie, które płynie własnym rytmem. Podejmują działanie tylko, jeśli są do tego zmuszeni, a jeśli już to robią to podejmują decyzje po linii najmniejszego oporu. Jedni coś osiągną, drudzy zostaną z niczym. Jedni to ofiary losu, drudzy to jego beneficjenci. 

Przykro się czyta że czujesz się jak "nieudacznik". Równie przykre jest to że bawisz się w wyrocznie co znaczy dobre, a co złe życie z pozycji życia w swojej bajce światopoglądowej. Istnieje pojęcie horyzontu poznawczego i właśnie pokazałeś swój. Z tego co napisałeś, to byłeś dużo sam, w obcym kraju i pewnie daleko było Ci szukać zrozumienia w innej kulturze, języku. Zbudowałeś sobie jakiś pogląd i teraz z tej jakiejś perspektywy właśnie oceniłeś całą społeczność bądź co bądź dużego forum internetowego.

Podam Ci przykład. Osoby nieśmiałe są nieśmiałe często w wyniku sytuacji gdzie życie zepchnęło ich do samotności. Będąc samotne okazuje się że bardzo często same "w swojej głowie" opiniują innych, oceniają, a nie mając kontaktu z innymi ludźmi często uznają że wszyscy tak robią. W efekcie tego po jakimś czasie mogą być sparaliżowane. Nie dlatego że świat jest zły, tylko dlatego że poprzez brak zewnętrznej opinii pogrążyły się we własnym światopoglądzie który ma jakieś ale niepełne odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Natomiast jeśli chodzi o ludzi którzy konsumują te treści. Czasem każdy potrzebuje zastopować. To że ktoś jest słaby teraz, nie znaczy że jest taki w ogóle, może mieć gorszy okres, czasem tak bywa. I w takim to właśnie okresie dobrze mieć jakąś społeczność, dobrze zainteresować się czymkolwiek i konsumować cokolwiek "wartościowego" co może zainspirować. Gdzieś tam w tym wszystkim nawet jedno małe słowo w jakimś dzienniku może w kimś coś zmienić. I tak, dotknęło to właśnie mnie, bo swoją "karierę" forumową zaczynałem w dość czarnym momencie. Finalnie mimo że od jakiś dwóch lat nie czerpię stąd wiedzy, to nadal mam sentyment do tej społeczności.

Nie masz pojęcia co ludzie przeżywają... może starają się od czegoś uciec, odciągnąć myśli, może są pogrążeni w różnych zaburzeniach psychologicznych i tutaj widzą jakieś światełko czując się częścią czegoś. Tego nie wiesz ale w ogóle Ci to nie przeszkadzało żeby w drugim wpisie dziennika nazwać tych wszystkich ludzi którzy tu zajrzeli- "nieudacznikami".

6 godzin temu, Korona napisał:

Ale zaraz wychodzimy na tor i wygra najlepszy. Każdy chce być najlepszy. 

Takie myślenie to się ma w liceum... Fundamentalnie umówiliśmy się że żyjemy jako kolektywne społeczeństwo, które gra na tych samych zasadach, jednak każdy z nas ma różny potencjał, predyspozycje, osobowość. Naprawdę polecam Ci żebyś skupił się na byciu sobą niż byciu najlepszym- może być ciekawiej i przyjemniej ^_^

  • Super 9
  • Dzięki! 2
Odnośnik do komentarza

Zacząłem pisać dziennik pod wpływem chwili. Nie marzyłem o szacunku innych anonimowych użytkowników. Nie marzyłem o rzeszy fanów, którzy będą zalewać mnie prośbami o pomoc. Nie liczyłem na to, że magicznie pomoże mi to w zarabianiu. A może właśnie na to wszystko liczyłem?

Ktoś napisał, że kiedy chce coś przemyśleć - to pisze. Pisze, aż w końcu wszystko staje się jasne. Spodobało mi się to. Pisanie jest jak spacer po labiryncie swoich myśli. Spacer podczas którego rysujesz mapę swojego wewnętrznego świata, który na codzień umyka twojej uwadze.

Kolejny raz łapie sie na tym, że moja wyobraźnia wypełnia moją głowę obrazami i emocjami. Myślę o zarabianiu przez internet. O dochodzie pasywnym. O dniówkach jakie widziałem w galerii na tym forum, na którym zacząłem pisać dziennik. Myślę o sztywnych etatowych godzinach, do których wszyscy muszą się dostosować. Wszyscy, ale ja nie. Już nie, bo w tym filmie, który właśnie tworzy moja wyobraźnia, jestem niezależny. Nic nie muszę. 

Ucinam to. Skupiam myśli na rzeczywistości. Skupiam się na zadaniach do zrobienia i efektach jakie już osiągnąłem. Skupiam się na tym co mam do zrobienia dziś. Teraz.

Mówcy motywacyjni, nazywani przez marketerów coachami, mówią o wizualizacji sukcesu. To bzdura. Mentalna masturbacja działa tak jak zwykła. Oszukujesz swój umysł, że już spełniłeś swoje potrzeby. Oszukujesz siebie. Tworzysz w głowie filmy, w których jesteś bogaty i spełniony. Wypierasz rzeczywistość wmawiając sobie, że to tylko chwilowy stan. 

To dyskomfort jest impulsem do zmiany. Jeśli jest ci źle to czujesz, że chcesz to zmienić. Zmienić coś możesz tylko poprzez działanie. Nie myślenie o działaniu, nie planowanie działania, nie przygotowania. Działanie. Tylko to może zmienić coś w Twoim życiu. Zaakceptuj to jak naprawdę wygląda Twoje życie. Co jest w nim zajebiste, a co musisz poprawić? Innych możesz oszukiwać, że jesteś szczęśliwy. Może nawet Ci się to opłaci. Ze sobą musisz być szczery. 

Nie użalaj się nad sobą. Nie o to chodzi. Nie obwiniaj się. Zaakceptuj wszystko co jest. I zaplanuj pierwszy krok, jaki możesz zrobić, żeby coś zmienić na lepsze. Pierwszy krok, który możesz zrobić dziś, teraz. Brzmi jak Grzesiak dla ubogich, co? Nic nie poradzę ;)

Żyjemy w czasach nadpodaży informacji. Każdą nową rzecz, jaką mamy do zrobienia oglądamy wcześniej na youtube, żeby nie zrobić nic źle. Czytamy poradniki osób, które już to zrobiły, żeby nie wywarzać otwartych drzwi. Często jednak przeraża nas to tak bardzo, że poddajemy się zanim jeszcze wystartujemy.

Pisałem o nieudacznikach, którzy siedzą całymi dniami na forum nie robiąc nic z wiedzą, którą pozyskują w ten sposób. Mówiłem o nieudacznikach, którzy boją się podjąć jakiekolwiek działanie. Uprawiają codziennie mentalną masturbację, aby poczuć się lepiej. Odkładają wszystko na potem, bo jeszcze nie są gotowi. Chcą dowiedzieć się wszystkiego, żeby wykluczyć ryzyko porażki. Nie chcą zmarnować czasu. Nie chcą pracować nadaremno. Żyją marzeniami, które są osadzone w przyszłości, wierzą że to tylko kwestia czasu kiedy je spełnią. Pisałem o naiwniakach, którzy wierzą, że coś przyjdzie do nich samo, że ktoś o nich zadba. 

---  


11:45
Dziwnie wyspany. Chyba już późno. Patrzę w telefon. Je*bać to. I tak nie mam nic do roboty. Pomijam rozpoznawanie twarzy, wpisuje pin. Wyschnięte usta błagają o łyk wody. Oczy buntują się przy otwieraniu rolet. Loguje się. W mojej głowie werble, czuje jak cała moja uwaga mimowolnie skupia się na ekranie telefonu. Czekam aż statystyki się załadują. Śmieszy mnie to, jak emocjonalnie do tego podchodzę. Trochę mnie cieszy, że się znów w coś zaangażowałem. Często czuje się znudzony życiem. Walcze z tym, ale to też mnie zaczyna nudzić. 

Dobry wynik. Kiedy spałem, jakiś napalony zj*b wpisywał swojego mejla, ruchając w myślach laskę, która się do niego odezwała, pozwalając mi zarobić jakieś grosze. Kilku zje*ów. Żałosne. Nikomu nigdy nie opowiem, jak zdobywałem pierwsze leady. Mój syn. Jak będę miał syna, to może mu opowiem. Obrócę to pewnie w żart. 

Odpalam trening sterydziarzy. Trafiają się jakieś przystojniaczki. Gdyby tak człowiek urodził się mega przysytojny, w bogatym domu i z fajnymi genami.. By było.. Odrzucam tę myśl. Jeszcze spie*doli mi dzień. Wstanę przejrzę się. Ciekawe czy widac jakieś efekty tej redukcji i treningów. W sumie to już miesiąc.

Pięć dni w tygodniu robie ciężkie treningi. Jem jakieś warzywka. Nie pije alkoholu 27dzień. Dlaczego jeszcze nie wyglądam jak grecki bóg?

Coś widać. Potrzebuje jeszcze 2miesiące i będzie naprawdę dobrze. Bylebym wytrwał. Byle nie zmieniło się w życiu nic, co przeszkodzi mi w diecie i treningach. Bylebym nie uwierzył w jakąś głupią wymówkę, która pojawi się w chwili zwątpienia. Wszystko zależy od tego co zrobię. Jednak to co zrobię zależy od tak wielu rzeczy. 

12:00
Statystyki odpaliły bombę eforyczno-motywacyjną w mojej głowie, która podnosi mnie z łóżka i kieruje do komputera. Odpalam statystyki jeszcze raz. Jakby teraz miało być więcej. Jakby przez te kilka minut miało pojawić się jeszcze coś. 

22:30
Muszę wstać z rana. Jeśli piekło istnieje, to na pewno wstają tam z rana. Odpuszczam walkę z leadami. Musze iść spać. 

Nie zapomniałem o swoim dzienniku. Czuję dziwną dumę i frajdę, z prowadzenia swojego dziennika, jeszcze w taki sposób. Mam przeczucie, że to będzie jeden z głośniejszych dzienników. Mam przeczucie, że ten dziennik skończy się happy-endem. 

Nie zrozumiał moich słów. Mówi, że nazwałem wszystkich nieudacznikami. Nie mówiłem o wszystkich.
Mówi, że bawie się w wyrocznie, a ja poprostu mówię co myślę. Nie chcę nikogo nawracać.
Używa trudnych słów, których znaczenia musiałbym szukać w zagranicznym internecie. Mówi o jakiejś bańce. Ma na myśli przekonania, wartości i doświadczenia, które tworzą filtry percepcyjne. Rozumiem go. Brzmi sensownie, mówi własnymi słowami. Wiem, że zna się na zarabianiu. Nie uważam go za nieudacznika. Chyba czuje się dotknięty moim postem.

Nie mam pojęcia co ludzie przeżywają. Pewnie najróżniejsze rzeczy. Jednak wiem, że uciekanie od zaburzeń i maskowanie swoich wszelkich deficytów to droga do nikąd. Uciekanie od zaburzeń, kompleksów, traum i podobnego syfu to zła droga. Uciekanie od rzeczywistości prowadzi do rozje**nia tej rzeczywistości. W ten sposób powstają nałogi, toksyczne związki, depresje i rzeczy o których nie mam pojęcia. 

Nie lubie się tłumaczyć. Więc nie będę. Nie po to piszę to anonimowo, żeby przepraszać za swoje słowa. Ładnie wszystkich pozdrawiam, pod koniec każdego posta, to musi wystarczyć.

----

Jeśli chodzi o promocje, to dalej robie to samo. Czyli spam. Nie wiem ile dokładnie czasu na tym spędzam, ponieważ nie robie tego ciągle tak samo. Mieszam miejsca, mieszam metody, ogólnie mieszam. Ciężko mi ocenić efektywność konkretnych metod, ale czuje się coraz bardziej wprawiony.

Dzień kończę z wynikiem 5 leadów (mój rekord) co daje ~28PLN(też rekord)

Wiem, że to małe kwoty, ale zarabiane są w miare przyjemny sposób. Bez poświęcania miliona godzin dziennie. Mówie o spamie, jednak utrzymuje się na tyle długo, że można mówić o mini-autopilocie.

Wpadł lead z programu, który promowałem tylko chwilę kilka dni temu, co pokazało mi, że to co robię działa z opóźnieniem. Ucieszyło mnie to, ponieważ oznacza, że będzie tylko lepiej.

Poprawiłem trochę landingpage. Znalazłem kilka LP innych ludzi z podobnymi niszami.

Oglądałem w jaki sposób inni promują inne oferty, nad którymi też się zastanawiam.

Cały czas myślę o założeniu bloga i szlifuje jego wizję w swojej głowie. Odwlekam moment kupienia hostingu i domeny do pierwszej wypłaty z sieci.

Pracuję od 11.04.2020. Dziś (19.04.2020) przekroczyłem 100PLN. Nie robi to na mnie wrażenia. Nie skaczę z radości. Jednak kiedy myślałem o tym przed rozpoczęciem pracy to nie spodziewałem się tak szybkich efektów. W porównaniu do zarabiania za czasów subsms, uważam że jest dużo łatwiej o pieniądze. Chociaż może kwestia też taka, że wtedy nie miałem nawet złotówki na najmniejsze wydatki i byłem małolatem, który nie potrafił cierpliwie pomyśleć nad tym co robi.

Nie stawiam sobie celów finansowych. Mam zamiar szlifować metodę spamerską, tak by minimalizować czas włożony w promocje, a maksymalizować zysk. Mam zamiar w tym celu szlifować LP.
Zamierzam stworzyć bloga i uczyć się na nim SEO. Myślę, że do końca miesiąca powinienem mieć już coś konkretnego, gotowego do promocji i dalszego tworzenia.

Pozdrawiam was serdecznie.

Edytowane przez Korona
Odnośnik do komentarza
  • Ciamciaj zmienił(a) tytuł na Historia użytkownika Korona


To był długi dzień. Rzucam spojrzenie w najdalszy dostępny punkt, poza monitorem. Podobno gałki oczne to lubią, rozluźniają się. Co mi po milionach, jak nie będę mógł ich zobaczyć.. Miliony. Chce zarobić milion złotych. Jak taco. 

Nie miałem siły na trening. Rozgrzewka i głośne trapy pomogły. Martwe ciągi wypompowały ze mnie resztę energii.

-Mam ochotę na coś słodkiego - Mówię i podchodzę do lodówki z lodami. Snickers w formie loda wygląda jak zakazany soczysty owoc, którego pragnę. 
-Kefirek sobie kup. - mówi słodkim głosem - pomaga mi w redukcji. Obracamy wszystko w żart, ale to prawdziwa pomoc. - Bierze mnie za ręke i zabiera od kuszących zimnych słodyczy.
-Nie chce kefiru. Chce coś słodkiego. Kefir jest kwaśny - Krzywie się.
-To musli. Zjedzmy musli. - Walczy. Walczy za mnie. O moje cele. Kiedy ja już nie mam sił. Ciesze się, że są tacy ludzie, dla których jestem w jakiś sposób ważny. W dzienniku, który piszę, ktoś mi wypomniał pesymizm. Może coś w tym jest? Może nie doceniam tego co mam? Może jestem tym gościem, który na starość będzie chodził i krzyczał na młode dzieciaki, że grają w piłkę pod blokiem? 

Nie. Raczej nie. Gość mnie nie zna. Sugeruje się tonem dziennika, który piszę zawsze pod koniec dnia. Wypluty, zmęczony i senny. Powoli przechodząc w "wyższy" stan. 
 
Czuje obowiązek dodania wpisu w moim dzienniku. Dziennik to dziennik. Od słowa dzień. Powinno pisać się go codziennie. Nie chcę łamać tej zasady trzeciego dnia.

Czuje wachania motywacji. Jednak postanowiłem prowadzić bloga pod moją niszę. Dodawać posty i walczyć o pozycje w google. Im dalej będę tym trudniej będzie to zostawić. Efekt domina. Efekt kuli śnieżnej. Może wreszcie pojawią się w moim życiu w pozytywny sposób.

Pierwszy dzień nie sprawdzałem statystyk co 5minut. Zaczynam podchodzić do tego normalnie. Nie podpalam się. Myślę chłodno i analizuje.

Czy jestem pesymistą? Muszę nad tym pomyśleć. Rano. Dziś chcę już spać.

PS: Zmieniona nazwa mojego dziennika od razu przykuła moją uwagę. Pierwsze co robie, to zmieniam spowrotem tytuł na prawidłowy.
---
Słuchajcie. Pierwsza część mojego dziennika to jest realizowanie moich grafomańskich zapędów. Wreszcie mam gdzie to robić ;) Nie bierzcie wszystkiego na serio. Sprawia mi frajdę pisanie tego w taki sposób, chociaż dziś już nie miałem siły.
---

Nie zrobiłem ani jednego kliknięcia w celu spamu i dało to rezultat w postaci jednego leada. Słabiutko. Odpuszczę chyba do końca tygodnia spam, żeby zobaczyć co się stanie i w weekend zaczynam od nowa. Może wyciągnę jakieś fajne wnioski.

Kupiłem jednak hosting i domenę bez czekania na pierwszą wypłatę.
Domeny w az.pl (Jedna pod LP, druga pod bloga) 
Hosting w neteasy.pl - Strasznie suchy panel, po zalogowaniu. Miałem problemy z przerzucaniem plików na serwer. Możliwe, że to przez moje nieogarnięcie, ale robiłem to kilka razy i pierwszy raz tak opornie szło. Mam porównanie z hekko i tam wszystko działało płynniej i lepiej mi się tego używało. Nawet darmowy www.000webhost.com jakoś wygodniej mi się obsługiwało. Ciekawe jak będzie z supportem w razie potrzeby. Hosting polecał nasz administrator, więc wziąłem w ciemno.
W końcu udało się zainstalować wordpressa, ale już go nie ustawiałem, tyle co wrzuciłem na serwer.
Muszę ogarnąć jak podpiąć 2 domeny pod jeden hosting. (Może i więcej)

Mam kilka postów na bloga, które napisałem w międzyczasie. Pozbierałem to wszystko i przygotowałem do publikowania.
Bawiłem się dalej w mobirise. Czytałem o web desing, jednak chyba zostanę przy mobirise. Mam zerową wiedzę o html'u. Nie chce mi się uczyć takich rzeczy. Wole skupic się na uczeniu pozycjonowania. 

Ten tydzień będę uzupełniał bloga treścią. I czytał o pozycjonowaniu. Zaczynam sobie zdawać sprawę, że jestem zerem w tej dziedzinie. Ciekawe jak to się potoczy ;)





Pozdrawiam was serdecznie!.

Edytowane przez Korona
Odnośnik do komentarza

Tytuł dziennika został zmieniony bo był mylący dla użytkowników, nie pozwalamy na clickbaity na forum, nie zmieniaj go ponownie na poprzedni.

Co masz na myśli, ze panel hostingu był suchy? Określenie to jest dla mnie nie zrozumiałe.. Wykorzystane jest tam standardowe rozwiązanie jak na tysiącach hostingow czyli directadmin.
Polecam wykorzystać FTP do przesyłania plików.

Odnośnik do komentarza

2:31

Nie wiem co kliknąłem. Omsknęła mi się ręka. Rozbudziłęm się od razu, kiedy strona się odświeżyła a przywrócony wpis miał 3 linijki. Kur*wa mać.

Pisałem o motywacji. O tym, że jedyna droga, aby coś osiągnąć to robienie jednej rzeczy odpowiednio długo. Pisalem, że trzeba się skupić na swoim "dlaczego?". Pisałem o moich obserwacjach, podczas rzucania palenia. O tym, że nie warto zawsze wierzyć w swoje myśli, bo one potrafią kłamać. Potrafimy świetnie oszukiwać samych siebie, robimy to tak dobrze, że nawet o tym nie wiemy. Pisałem o tym dlaczego nawet małe odstępstwa od tego co sobie zaplanowaliśmy są tak niebiezpieczne. Pisałem, że jeśli raz odpuścisz dietę, to kolejnego dnia będziesz miał ochotę też zjeść coś, czego nie powinieneś. Jeden odwołany trening zwiększa prawdopodobieństwo odwołania kolejnego. W drugą stronę też. Pisałem jak satysfakcja z realizacji swoich planów, może być niesamowitą motywacją do dalszego działania. Pisałem o optymizmie, bo dużo myślałem o waszych komentarzach.. Ale wszystko trafił szlak. 
Opiszę sucho moje działania i ide spać. Jutro też jest dzień. Na pewno będzie świetny i udany. Przyniesie coś dobrego. Na bank.

---

 

W dniu 21.04.2020 o 08:36, Ciamciaj napisał:

Tytuł dziennika został zmieniony bo był mylący dla użytkowników, nie pozwalamy na clickbaity na forum, nie zmieniaj go ponownie na poprzedni.

To nie był clickbait. Może wyszło tak przez przypadek, chociaż "Historia Korony" nie brzmi dla mnie jak clickbait, ale może dlatego mam mało leadów.
W tle mojego dziennika, będzie przewijał się Korona Wirus. Mój nick to Korona. Korona to też symbol. Chciałem sobie żonglować tym słowem w mojej pseudo-literackiej części dziennika. Ale jeśli to problem to niech będzie i tak.

W dniu 21.04.2020 o 08:36, Ciamciaj napisał:

Co masz na myśli, ze panel hostingu był suchy? Określenie to jest dla mnie nie zrozumiałe.. Wykorzystane jest tam standardowe rozwiązanie jak na tysiącach hostingow czyli directadmin.
Polecam wykorzystać FTP do przesyłania plików.

Moim zdaniem neteasy jest suche i nieintuicyjne. Po pierwszym logowaniu cięzko miałem się odnaleźć. Myślę, że jest zrobione z myślą o bardziej zaawansowanych użytkownikach, którzy stawiali strony już kilka razy i wiedzą dokładnie "co i jak". Hostingi, które kierują swoją ofertę do bardziej zielonych ludzi prowadzą użytkownika bardziej za rękę i mają ładniejsze i bardziej intuicyjne portale. To moja opinia. 
Jednak to co ma działać, to działa. Żadnych technicznych problemów nie miałem. Dodatkowo miałem mały problem z mojej winy i napisałem do supportu o pomoc. Na odpowiedź czekałem 7minut. Problem szybko został rozwiązany. Cenowo wyszło ok, więc suma sumarum jestem zadowolony z wyboru. Mam w głowie też opinie ludzi z tego forum. 

---
Dziś nie poświęciłem zbyt wiele czasu na pracę. Ostatecznie podpiąłem domenę pod hosting. Zainstalowałem WordPress'a. Wybrałem szablon OceanWP. Zainstalowałem wtyczki YoastSeo. Poczytałem o pisaniu pod SEO. Znalazłem dwa blogi - liczysiewynik.pl i i jakoszczedzacpieniadze.pl - jako wizualne inspiracje na mój blog. 

Nie spamowałem. Wpadł 1Lead z 16 Wyświetleń. To miłe. 

Pozdrawiam was serdecznie.

Edytowane przez Korona
  • Super 1
Odnośnik do komentarza

Zostałem sam. Siedzę w kuchni, żeby być bliżej routera, który wykazuje się niesamowitą determinacją w przeszkadzaniu mi w pracy. Wszyscy poszli spać. Ja zostałem sam ze swoim projektem, którego mglista koncepcja coraz częściej budzi we mnie wątpliwości. Za oknem, pod blokiem, słyszę krzyki. Ktoś się świetnie bawi. Żyje chwilą. A ja pracuję nad czymś, co nawet w mojej wyobraźni nie ma spójnej formy.

Wpisuje na youtube Leszek Możdżer Full Album. Klikam pierwszy link. Zakładam słuchawki. Po kilku chwilach zauważam, że ciężko mi się skupić. Lubie pisać z muzyką w tle. Przyzwyczajony, że płynie gdzieś w tle z głośnika lub telewizora. Na słuchawkach zbyt mocno wwierca się w głowe, zagarniając całą moją uwagę. Nawet na siłowni przestałem używać słuchawek. Niektórzy są wzrokowcami, reagują na obrazy, myślą obrazami. Mój wewnętrzny świat zbudowany jest z dźwięków. Wyłączam.

Zostaje sam na sam z stukotem klawiatury i krzykami spod bloku. Skupiam się maskymalnie, aby znów złapać się na tym, że oderwałem się całkowiecie od bodźców zewnętrznych. Stan flow. 

Moje łopatki spina gorset korygujący. Moje plecy mi dziękują. Dbam o swoje ciało. Po latach traktowania je, jak niezniszczalne, przyszedł na to czas, niczym powrót syna marnotrawnego. Rzuciłem papierosy, rzuciłem jointy. Nie pije alkoholu równy miesiąc. Od miesiąca faszeruje się witaminami, żeby nadrobić wszelkie niedobory, po latach wypłukiwania ich kawą i alkoholem. Zjadam probiotyk, żeby moje jelita odzyskały formę, po latach jedzenia syfu. Z rana pije olej z czarnuszki, bo podobno jest świetny na drogi oddechowe. Trenuje ciężko 5 dni w tygodniu, jednak bez przekraczania granic. Moje ciało, powoli rozumie, że może się wyluzować i zacząć regenerację. Czuje to. Czuję jak z dnia na dzień poprawia się moje zdrowie. Uśmiecham się do siebie.
Przypominam sobie klasyczne posiedzenia z kolegą gdy naszym jedynym zajęciem przez kilka godzin było picie piwa albo shotów, przepalanie papierosami i zajadanie czipsami lub kebabem. Rozmowy do rana, o życiu, o nas, o tym co było, o tym co będzie, o marzeniach, tych realnych i tych w które nawet pijani nie mamy za grosz wiary. Wiemy, że nie wszystko jest możliwe, że to tylko slogan reklamowy marki butów. Przypominam sobie noce po takich spotkaniach, gdy budziłem się w tragicznym stanie, modląc się o sen i ulgę. Przypominam sobie maratony, podczas których byłem tak daleko od rzeczywistości, jak tylko się dało i jedyne na co miałem ochotę, to oderwać się jeszcze bardziej. Przypominam sobie dużo miłych rzeczy. Spore ilości doświadczeń, które wrzucam do dwóch kategorii: zajebiste i zajebiście nierozsądne. Nie warto żałować czegoś co już się zrobiło, szczególnie jeśli była frajda.

Budowanie swojego internetowego biznesu to nie jest frajda. Gdy o tym myślę i czytam to jestem podniecony i chętny do działania. Jednak jestem już na tyle dorosły, żeby wiedzieć, że wszystko co duże bierze się z mozolnej i nudnej pracy. Ta fajna część, w której planujesz, czytasz porady, wyobrażasz sobie sukces to wierzchołek góry lodowej. Jest jak pierwszy dzień w pracy. Widzisz możliwości, widzisz same dobre strony, chcesz być najlepszy, czujesz zaangażowanie, które wylewa się uszami. Potem okazuje się, że codziennie 8 godzin robisz te same rutynowe rzeczy, które nie wzbudzają już niesamowitych emocji. Ale potrzebujesz pieniędzy, masz nad sobą szefa więc robisz to dalej. Masz gwarancję, że to co robisz przyniesie ci pensję, więc nie masz powodu, żeby wątpić. Przy budowaniu swojego internetowego projektu nie masz gwarancji. Nie jesteś zobowiązany przed nikim. Zaczynają pojawiać się obawy i niepewność. Coraz silniejsze. 

Niepewność i ryzyko, że odpuścisz zwiększa się, jeśli nałożysz na siebie konkretne cele. Podczas budowania projektu internetowego zakładam, że będzie dla mnie zarabiał. Że będę pozycjonował się na coraz więcej fraz, które będą dla mnie zarabiać coraz większe pieniądze. Zakładam, że zbuduje pasywny dochód, który będzie się zwiększał. Zakładam, że nauczę się wiele o marketingu internetowym. Zakładam, że będę mógł utrzymywać się tylko z tego. Ale co jeśli nie? Co jeśli robie to wszystko źle? Jeśli powinienem uderzyć w inną niszę? Jeśli moje posty są zbyt słabe, żeby kogoś utrzymać na stronie i zachęcić do zostawienia leada. Co jeśli nic z tego planu nie wyjdzie? Może powinienem robić to inaczej?

Tego typu pytania są normalne, kiedy sami wyznaczamy sobie plan działania. Kiedy to my decydujemy co chcemy osiągnąć, jak to zrobić i sami musimy wykonać ten plan. Dużo prościej jest realizować cele, które ktoś nam narzuci. Dużo prościej jest tworzyć plany dla innych osób. Prościej jest realizować plany, które stworzone zostały przez innych. Jeśli wszystko jest na naszej głowie, to na każdym etapie można się wysypać.

W przypadku mojego projektu postanowiłem nie stawiać sobie żadnych celów, ani założeń. Mam plan.
1)Stworzyć bloga, który kieruje na konkretną ofertę.
2)Tworzyć artykuły pod kolejne frazy kluczowe.
3)Czytać o pozycjonowaniu i wdrażać wiedzę w życie.
4)Obserwować efekty, czyli ruch i konwersję

Nie wiem ile to potrwa, nie wiem co się wydaży, jest bardzo dużo nie wiadomych. Nie chcę o nich myśleć. Narazie nic nie planuje. Tylko tworzyć treści, optymalizować wszystko i uczyć się marketingu. Jeśli odpowiednio długo będę powtarzał punkty 2,3 i 4 to muszę odnieść sukces. Nawet jeśli z tym projektem nie wypali, to nabędę to nauczę się na tyle, żeby ruszyć z czymś innym. Za długo o tym myślałem, żeby nie wyszło. Całe życie to planowałem. To jest ten moment.

Na konkretne cele przyjdzie czas. 

PS. Redukcja nie idzie tak jak się spodziewałem. Przypomniałem sobie o systemie intermittend fasting. Zasada jedzenia w kilkugodzinnych oknach żywieniowych. Kiedyś na mnie to świetnie zadziałało. Podobno samo w sobie działa dobrze na metabolizm. Odciąża układ trawienny, który ma 16 godzin na spokojne trawienie. Do tego naturalnie je się mniej. Apetyt po pierwszych tygodniach normuje się, aodczucie głodu jest.. inne. Bardziej świadome. Miał być pierwszy dzień jedzenia od 12 do 20, jednak obudził mnie zapach czekoladowej fit owsianki. Była tam też porcja dla mnie. Zawachałem się, ale tylko przez krótką chwilę.
 

--


Dziś kolejny dzień nie dotykałem spamu.
Niestety nie wpadł nawet jeden lead. 17 wyświetleń.

Przekorczyłem limit do wypłaty (dostępnych środków) Myślę, o założeniu paypala, żeby nie mieć przelewów na koncie. #stopinwigilacji (oczywiście trochę żartuje, ale paypal wydaje mi się fajną opcją)

Ogarnąłem formę bloga. Jest sucho, ale dość schludnie. Zostało uzupełniać treścią. Tworzyć LP i artykuły. Promować i tak w kółko.

Dodałem 3 pierwsze posty, korzystając z wtyczki Yoast Seo.

Zalogowałem się na KWFinder, jako darmowy użytkownik i sprawdzałem sobie frazy pod względem konkurencji. Jednak na tą chwilę będę wybierał frazy trochę na czuja. Jest dużo tematów, które naturalnie się pojawiają, które "muszą" być poruszone na blogu, więc kiedy już nie będę miał pomysłu na treści, to wtedy zacznę szukać ich z pomocą narzędzi. 

Pierwsze na czym się skupie, przed pisaniem postów to stworzenie LP na który będę kierował swoimi artykułami. 

Pozdrawiam was serdecznie.




 

Edytowane przez Korona
Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Korona napisał:

Jednak na tą chwilę będę wybierał frazy trochę na czuja.

Weź lepiej poświęć jeden dzień na naukę doboru fraz, a oszczędzisz sobie tygodni pisania artykułów na tematy do których nawet nie masz podjazdu :)

Dodatkowo polecam zainteresować się terminem jakim jest "search intent"

  • Super 1
Odnośnik do komentarza

Kolejny wieczór zostałem sam na sam ze swoim projektem. Wszyscy w mieszkaniu oswoili sie, że przesiaduje przy laptopie i "pracuję". Nie chciałem o tym mówić. Zarabianie w internecie zawsze utrzymywałem w tajemnicy. Czuję wachania nastrojów w stosunku do całego przedsięwzięcia. Mam pietnaście różnych koncepcji na to co powinienem robić. Staram się być skupiony i wykonywać tyle działania ile się da. Nie utykać na poradnikach, rozmyślaniach, przeglądaniu konkurencji. Staram się skupić na pisaniu i tworzeniu strony. Chcę doprowadzić ją do momentu w którym będzie sens ją promować. 

Nie jadłem do piętnastej. Zajęty swoim projektem i kilkoma innymi rzeczami zapomniałem o głodzie. Zresztą chciałem zapomnieć. Intermittend Fasting. Ostatni posiłek zjadłem o 18.30. Staram się odrzucać wszelkie myśli o jedzeniu, ponieważ głód zaczyna być coraz mocniejszy. Jest dobrze. 
--
Dodałem jeden długi i jakościowy post.
Dodałem najważniejszą stronę na blogu, czyli tą do której będę kierował ruch z artykułów. To z tej strony będą wychodzić linki partnerskie. Zrobiłem to zwykłymi narzędziami wordpressa, do tworzenia stron. Wyszło dość ładnie. Na wzór stron konkurencji. Przy okazji zobaczyłem jakie możliwości daje wordpress przy tworzeniu stron i postów.

Zastanawiam się, czy nie ma żadnych przeciwskazań, aby aktualizować posty. Jeśli np. zdecyduje się na inne słowa kluczowe lub poprostu będę chciał poprawić jakość artykułu.

Czytałem znów o long tail w SEO.  
Czytałem o search intent. 
Cały czas gubie się przy analizowaniu słów kluczowych. Jednak faktycznie pisanie "na pałę", może być głupie. Nie chce tracić czasu. 
@eM. - Dzięki.
Wszystko zaczyna się komplikować, kiedy przychodzi do pisania. 
Przypadłby mi się poradnik SEO oparty na jakimś konkretnym case'ie.

Blog zaczyna przybierać fajną postać. 

Dodałem ssl, chociaż też nieobeszło się bez problemów. Nie chciałem robić tego wtyczką, więc musiałem zrobić trochę rzeczy, o których mam słabe pojęcie. W rezultacie wysypało mi stronę. Okazało się, że namieszałem w pliku htaccess. Na szczęście nauczony doświadczeniem, przed grzebaniem w plikach zrobiłem backup. Odzyskałem pliczek i wszystko działało dalej jak trzeba. Było gorąco, jak zobaczyłem error zamiast mojej strony to ciśnienie skoczyło lepiej niż po kawie. ;)  Ale mam kłódeczkę, więc fajno.

Dalej nie dotykałem spamu. Drugi dzień bez leadów. Chociaż pojawiło się 25 wyświetleń. W weekend mam zamiar przeprowadzić poważną akcję spamową, więc może pobiję jakiś rekord dniówki. ;) Muszę ogarnąć to tak, żeby zarbiać, jednak nie tracić zbyt dużo czasu na spam.

Pozdrawiam was serdecznie.

 

  • Super 1
Odnośnik do komentarza

Siedzę sam, a ciszę przerywa jedynie piec, który spokojnie budzi się co jakiś czas, buchając głośnym płomieniem. Miałem wynająć dom, żeby mieć pieniądze na życie. To byłby dobry układ. Nie znajdę nigdzie pracy. Jest pandemia. Nie mam zamiaru szukać pracy.

Pierwszy raz, odkąd dom stał się moją własnością, pomyślałem że lubię tu być. Mój azyl. Cisza, spokój i surowy wystrój. Odmalowane stare szafki, z domu rodziców i telewizor z uszkodzoną matrycą, tanie meble z ikei i panele na podłodze, które uginają się pod ciężarem mojego ciała. Jestem u siebie.

Odkąd skończyłem 18 lat, przeprowadzam się średnio 3 razy do roku. Za każdym razem, kiedy zaczynałem czuć się "jak u siebie", moje życie przewracało się, lub ja je przewracałem do góry nogami. Nie potrafiłem nigdy poradzić sobie z monotonią. Wszędzie gdzie trafiałem, przerażała mnie myśl, że ludzie zastygają w swoich rutynach i zamieniają swoje życie w zapętlony film. Często te rutyny, miały być "na chwilę", jednak im dłużej trwały tym ciężej było się z nich wydostać. Słaba praca, syfiasty tryb życia, toksyczne związki, nałogi. 

Poznałem różnych ludzi. Większość z nich wierzy, że w końcu coś się zmieni. Większość z nich ma jakieś marzenia, które odkłada na lepszy moment. Młodzi ludzie mają marzenia w które wierzą, mają plany, mówią że tutaj to tylko na chwilę, w tej pracy, w tym mieście, w tym kraju, potem zdobędą cały świat. Starsi mówią, że życie to nie jest bajka, że nie jest tak łatwo i że trzeba się cieszyć z tego co się ma. 

Na szczęście poznałem też ludzi, którzy potrafili ogarnąć swoje życie. Poznałem chłopaka z Litwy, który urodził się na wsi i miał 5-cioro rodzeństwa. Wszyscy w jego rodzinie pili, łącznie z jego rodzeństwem. On przysiągł sobie, że wszystko ogarnie. Wyjechał do UK, ciężko pracował, nauczył się perfekcyjnie angielskiego, znalazł żonę i stworzył rodzinę. Zawsze kiedy mówił o swoim synu, widziałem błysk w oku. Widziałem, że oddałby za nich wszystko. Jego praca była ciężka, ale dobrze płatna, kiedy go poznałem robił prawo jazdy, aby mieć większe możliwości. Ostatnio wysłał mi zdjęcie zaliczonego egzaminu. Ktoś powie, że to nic niesamowitego, że podniecam się bez sensu. Poznałem różnych ludzi. Takie historie są niesamowite. 

Siedzę sam. Lubię to miejsce. Planowałem dziś pracować. Nie czuje już tej ognistej motywacji, którą czułem jeszcze dwa tygodnie temu, kiedy pojawiły się pierwsze prowizje na moim koncie. Czuje jednak, że tym razem muszę wytrwać w swoim postanowieniu. Czuje, że jest już za późno, żeby odkładać swoje życie na potem. Jest za późno na brak zaangażowania.

Kiedy zbliżały się moje urodziny, pierwszy raz poczułem tak mocno świadomość upływającego czasu. Pierwszy raz pomyślałem tak poważnie o tym, że mam tylko jedno życie. Pierwszy raz pomyślałem o tym, że życie wcale nie jest takie długie jak się wydaje. Pierwszy raz ukuła mnie świadomość, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że nie spełnię swoich marzeń. Są rzeczy, o których ciężko się myśli. W naszym umyśle są rejony, których się boimy. Jest w nas dużo więcej niż nam się wydaje. 

Może nie warto tak myśleć. Może to tylko mnie zamula i obniża jakość życia? Może lepiej żyć chwilą, cieszyć się wszystkim co mnie spotyka i wszystko traktować jak dobrą kartę? Być niepoprawnym optymistą i widzieć świat tylko w różowych kolorach. Pewnie tak. Jednak zaglądanie w te ciemne zakamarki mojego umysłu, schowane przede mną.. daje mi jakąś dziwną satysfakcję. Poczucie głębszego poznania siebie. Daje mi poczucie większej kontroli nad życiem, nad sobą. Zwiększa dystans do rzeczywistości.

"Zresztą ch*j, może pie*dolę bzdury i mi przejdzie z wiekiem, nie wiem" - Jan-Rapowanie.

 

---
Mam już fundament bloga. Pierwsze gotowe artykuły, stronę lądowania z ofertami CPA do której będe kierował większość ruchu na blogu, wszystkie podstrony i reklamę oferty CPA, którą na stałe wrzuciłem w sidebara. Wszystko jest dopracowane. Zostało dokładać treść - szukać nowych fraz i pisać pod to artykuły.

Słów kluczowych szukam za pomocą https://keywordtool.io/ - pokazuje dużo fraz typu long tail.
Następnie wchodze w https://ads.google.com/home/tools/keyword-planner/, aby ocenić w które frazy opłaca się uderzać. (ilośc wyszukiwań)
Połączenie tych narzędzi wydaje mi się najlepszym wyborem w momencie, do póki nie chcę inwestować w płatne narzędzia

Wbijałem w planer od google domeny konkurencji, aby zobaczyć ich słowa kluczowe, nie wiem dokładnie jak to działa, ale można znalelźć wiele inspiracji.

Muszę doedukować się w dziedzinie oceny konkurencji. Na tą chwilę sugeruje się oceną trudności z google planera i patrzę poprostu na strony które wyswietlaja sie przy wyszukiwaniu (troche na czuja).

Zainstalowałem wtyczkę ThirstyAffiliates, która maskuje linki partnerskie.

Dodałem stronę w google, żeby ją zindeksowało. Widzę, że po wpisaniu site:mojadomena.pl już coś się wyświetla, czytałem że indeksacja trwa od 24h do nawet miesiąca. Podobno jak zacznę linkować to szybciej to będzie działać.

Skupiam się na OnPageSEO. Kolejny tydzień mam zamiar tylko tworzyć stronę i uczyć się właśnie optymalizacji na stronie. Potem zacznę działania "na zewnątrz".

Sprawdziłem page speed, było 88 i świeciło się na pomarańczowo. Zainstalowałem wtyczkę imagify. Po optymalizacji obrazków pokazalo 90 na zielono. Dziwi mnie troche fakt, że wcześniej sprawdzałem (jeszcze dziś) i było chyba 96. No ale jest zielono więc uznaje że jest ok. 

Od poniedziałku odpuściłem spam i wpadły przez ten czas 3 leady po ~3PLN(5 dni), więc tak o.
Dziś trochę podziałałem w spamie i zrobiłem 6Leadów, które łącznie dały 27PLN. Jestem zadowolony bo poświęciłem na to łącznie jakieś 2h, a wcześniej zajmowało to więcej czasu. Poprawiłem konwersję, działam szybciej. Myślę, że jestem w stanie wycisnąć z tego jeszcze więcej.

Próbowałem pracować nad blogiem, próbowałem coś czytać o seo, jednak cieżko mi się skupić. Postanowiłem dziś odpocząć, siedziałem cały tydzień po nocach czytając o seo, pisząsz artykuły i dopieszczając bloga.
Jutro chce działać tylko w spamie i pobić rekord dniówki. Martwią mnie troche stawki. Niby leady polegające na pozyskaniu mejla są łatwe, ale jednak 3-4PLN za leada, to dość mało. Żeby osiągnąć 75PLN dniówki musiałbym zrobić około 20-25 leadów. Konwersje mam średnio na poziomie 7%-11%, czyli musiałbym pozyskać około 200-250 wyświetleń. Moimi metodami raczej tego nie doniosę.
O ile koncepcja bloga jest przyklepana i nie ma opcji na zmiany ofert itp (przynajmniej na tym etapie), to myślę nad innymi metodami instant. Jednak narazie będę działał tak jak działam do tej pory. 

Pozdrawiam was serdecznie.

Edytowane przez Korona
  • Super 2
Odnośnik do komentarza

@domi96 @EfectiveWork Cóż, dzięki za opinię. Może z czasem będzie to wychodziło lepiej. Spisywanie moich refleksji, nie zawsze stricte związanych z zarabianiem sprawia mi dużo frajdy. Do tego upychanie tego w taką formę, serio mnie bawi. Dziennik podzielony jest zawsze na dwie części. Pierwsza jest taką moją "wariacją na temat", a druga to stricte dziennik zarabiania w internecie, bez zbędnego gadania. Zawsze można ominąć pierwszą część i przejść do mięska, czyli tego co zrobiłem, co chce zrobić i jak stoję z hajsem. Ostatecznie, można omijać mój dziennik. Nie obrażę się :). 
O ile się nie mylę, to nie łamie żadnego regulaminu, robiąc dziennik w ten sposób. Myślę, że i z pierwszej i w drugiej części moich wpisów można wyciągnąć coś fajnego. Przynajmniej mam taką nadzieję.  

Dziennik piszę z kilku powodów.

  • Dla utrzymania motywacji
  • Dla śledzenia postępów
  • Na pamiątkę
  • Dla frajdy
  • W nadziei na wartościowe uwagi

- - - - -
#spam, instant
Dzisiejszy dzień nie należy do udanych.
Nie przysiadłem tak mocno do spamu, jak zamierzałem. Zrobiłem trochę więcej niż poprzedniego dnia(poprzedni wpis). Mimo to uzyskałem 50 wyświetleń, 2% konwersji, 1LEAD czyli ~3PLN. Nie jestem pewny co zrobiłem źle. Spodziewałem się dużo więcej Wyświetleń i dużo więcej leadów. Myślę, że to jednak był zwykły przypadek.. Może chodzi o fazy księżyca, albo coś.(joke)

 

#blog
Dodałem kolejny post na blogu. I idę spać.
Pisanie artykułów robię na zasadzie przepisywania internetu własnymi słowami z uwzględnieniem słów kluczowych. Posty wydają się być przejrzyste i wartościowe. Dbam o jakość od początku. Pod koniec tygodnia zacznę aktualizować bloga linkując wewnętrznie (z posta do posta). Cały czas myślę o tym, kiedy pojawi się pierwszy ruch z wyszukiwarki. 

Przeglądając GA znalazłem dziwną rzecz w statystykach. 

yTOY6Gw.jpg

Rozumiem, że tutaj powinny wyświetlać się frazy, które generują ruch. Czy mój blog, który stoi od tygodnia jest wypozycjonowany na frazę "amazon"? :D 
 

 


 

Edytowane przez Korona
  • Super 1
Odnośnik do komentarza
  • Polecana zawartość

    • Poradnik podatkowy - jak rozliczać się z pieniędzy zarobionych przez Internet bez DG?
      Zarabianie w Internecie wiąże się z koniecznością płacenia podatków - a rozliczanie się z urzędem skarbowym nie jest jednoznaczne i proste. Prawo podatkowe w Polsce jest nieujednolicone - co oznacza, że każdy urząd skarbowy może mieć inne interpretacje. Sprawdź jak się za to zabrać!
      • 12 odpowiedzi
    • JDG - Jak zarejestrować, rozliczać i prowadzić działalność gospodarczą w Polsce
      Jednoosobowa działalność gospodarcza (JDG) to najprostsza forma prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce. Jest to działalność prowadzona przez jedną osobę fizyczną na własne nazwisko i na własne ryzyko. Jednak mimo, że nazywa się jednoosobowa - daje jednak możliwość zatrudniania pracowników. Takich firm jest zarejestrowanych w Polsce zdecydowanie najwięcej. Sprawdź jak zarejestrować, rozliczać i prowadzić własną JDG!
      • 3 odpowiedzi
    • Inwestowanie w obligacje detaliczne skarbu państwa - od podstaw!
      Sprawdź jak inwestować w obligacje skarbowe - krok po kroku! Detaliczne obligacje skarbowe to rodzaj obligacji emitowanych przez Państwo, które są oferowane indywidualnym inwestorom, takim jak osoby fizyczne, a nie instytucjom finansowym.

      Są to instrumenty dłużne, nienotowane na żadnym rynku, co oznacza że kupując taką obligację, w praktyce pożyczasz pieniądze państwu na określony czas, a w zamian otrzymujesz odsetki. Można więc powiedzieć że obligacje są indywidualną pożyczką na określony % dla Skarbu Państwa. Państwo odda Ci więcej niż od Ciebie pożyczyło.
      • 7 odpowiedzi
    • Jak pozyskiwać i zarabiać na poleconych dzięki make-cash.pl
      W tym poradniku przedstawiam możliwości dostępne dla każdego użytkownika. Dowiesz się jak efektywnie wykorzystać forum do zbierania poleconych i budowania dodatkowych zysków.

      Make-cash.pl to miejsce, gdzie ludzie dzielą się swoimi doświadczeniami, poszukują porad i rekomendacji, a także nawiązują wartościowe kontakty. Codziennie odwiedza nas minimum 2000 unikalnych osób, które są zainteresowane zarabianiem przez Internet - a to ogromny potencjał, z którego może korzystać nie tylko administracja - ale każdy użytkownik forum !
      • 2 odpowiedzi
    • Jak pisać treści na stronę internetową z wykorzystaniem AI
      Tworzenie treści od podstaw może być procesem czasochłonnym. Istnieje wiele mniejszych kroków, o których należy pomyśleć w drodze do stworzenia atrakcyjnych treści, takich jak badanie rynku, SEO i redagowanie tekstu, a to tylko początek. Jednak nie musisz zaczynać od zera, gdy istnieją narzędzia AI, które mogą pomóc w tworzeniu wysokiej jakości treści. 
      • 13 odpowiedzi
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystanie. Polityka prywatności .