Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'e-biznes' .
Znaleziono 36 wyników
-
EtradeShow - międzynarodowe targi e-commerce w Warszawie (Polska)
mysc opublikował(a) wydarzenie w Kalendarium Make-Cash.pl
doE-Trade Show to targi branżowe poświęcone nowoczesnemu handlowi internetowemu, które łączą w jednym miejscu dostawców technologii, platform e-commerce, narzędzi marketingowych, firm logistycznych oraz ekspertów od sprzedaży online. Wydarzenie skierowane jest do właścicieli sklepów internetowych, osób planujących wejście w e-commerce, a także marketerów, specjalistów IT i przedsiębiorców poszukujących innowacyjnych rozwiązań dla swojego biznesu. Gdzie: Warszawa, Polska Kiedy: 27.01.2026 - 29.01.2026 Sczegóły: https://etradeshow.pl/ Na uczestników czekają: Strefa wystawców z prezentacją nowoczesnych systemów, usług i narzędzi wspierających sprzedaż w sieci Prelekcje i panele dyskusyjne prowadzone przez praktyków z branży, omawiające najnowsze trendy, strategie i case studies Networking - możliwość bezpośredniego spotkania z dostawcami, partnerami biznesowymi oraz innymi przedsiębiorcami Warsztaty i konsultacje pomagające w rozwoju kompetencji oraz optymalizacji procesów sprzedaży E-Trade Show to intensywna dawka wiedzy i inspiracji, a także idealna okazja, by w jeden dzień nawiązać wartościowe relacje i znaleźć rozwiązania, które realnie zwiększą sprzedaż online.-
- wydarzenie
- event
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
I Love Social Media - jednodniowy event dot. mediów społecznościowych w Poznaniu (Polska)
mysc opublikował(a) wydarzenie w Kalendarium Make-Cash.pl
Na konferencji I Love Social Media poznasz najnowsze trendy, które naprawdę mają znaczenie - bez zbędnej teorii, za to z naciskiem na praktykę i konkretne efekty. Zainspirujesz się prawdziwymi case studies, dowiesz się, jak powstają kampanie, które podbijają Internet, i poznasz strategie, które możesz od razu wykorzystać w działaniach swojej marki. Gdzie: Poznań, Polska Kiedy: 30.10.2025 Sczegóły: https://sprawnymarketing.pl/konferencja/social-media/ Na konferencji dowiesz się Jak budować zaangażowaną społeczność i prowadzić dialog z odbiorcami Co zmieniają nowe algorytmy i jak się do nich dostosować Jak tworzyć kampanie, które wirusowo zdobywają internet Jak zarządzać kryzysami i chronić markę w social media Jak wykorzystać reklamy digital do realnych efektów biznesowych Jakie narzędzia wspierają skuteczną komunikację i automatyzację-
- wydarzenie
- event
- (i 13 więcej)
-
I Love Marketing - konferencja branżowa dla marketerów w Poznaniu (Polska)
mysc opublikował(a) wydarzenie w Kalendarium Make-Cash.pl
I Love Marketing to konferencja, która gromadzi liderów, właścicieli firm, ekspertów i pasjonatów marketingu z całej Polski. Jeden dzień, dziesiątki konkretnych wystąpień, setki inspiracji i wiedza, którą wdrożysz w swojej firmie. Gdzie: Poznań, Polska Kiedy: 29.10.2025 Sczegóły: https://sprawnymarketing.pl/konferencja/marketing/ To nie tylko kolejna konferencja - to intensywna dawka praktycznej wiedzy, realnych case studies i sprawdzonych strategii, które działają. Spotkasz topowych marketerów, poznasz kulisy najgłośniejszych kampanii i odkryjesz, jak zmienia się marketing w Polsce i na świecie. Ponadto, dowiesz się, jak tworzyć skuteczne kampanie digitalowe, jak wykorzystać dane do podejmowania lepszych decyzji, jak zwiększać zaangażowanie odbiorców i jak budować markę, która przyciąga. To wiedza, którą wdrożysz od razu - niezależnie, czy pracujesz w agencji, firmie, startupie czy rozwijasz własną markę.-
- wydarzenie
- event
- (i 13 więcej)
-
I Love E-commerce - jednodniowa konferencja dot. e-handlu w Poznaniu (Polska)
mysc opublikował(a) wydarzenie w Kalendarium Make-Cash.pl
I Love E-commerce to jednodniowe wydarzenie organizowane przez sprawny.marketing, które odbędzie się 29 października 2025 roku w Poznaniu. Skierowane jest przede wszystkim do menedżerów e-commerce, właścicieli sklepów internetowych oraz specjalistów digital marketingu, którzy chcą wdrażać sprawdzone strategie zwiększające sprzedaż, optymalizować procesy i rozwijać skalę biznesu. Gdzie: Poznań, Polska Kiedy: 29.10.2025 Sczegóły: https://sprawnymarketing.pl/konferencja/ecommerce/ Co wyróżnia konferencję? Praktyczne prelekcje i warsztaty - zamiast teorii, konkretne przykłady i case studies od ekspertów branży. Tematyka obejmuje: omnichannel i marketplace, automatyzację i personalizację (w tym z wykorzystaniem AI), analitykę danych, logistyka, optymalizację ścieżek zakupowych (CRO), strategie retention i budowanie lojalności klientów. Strefa EXPO - przestrzeń wystawiennicza, gdzie można poznać najnowsze technologie i narzędzia wspierające e-commerce, oraz porozmawiać z dostawcami rozwiązań,-
- wydarzenie
- event
-
(i 10 więcej)
Oznaczone tagami:
-
E-commerce Warsaw Expo - targi eHandlu w Warszawie (Polska) 2025
mysc opublikował(a) wydarzenie w Kalendarium Make-Cash.pl
doE-commerce Warsaw Expo to największe wydarzenie dla sprzedających online w Europie Centralnej. Gdzie: Warszawa, Polska Kiedy: 24.10.2025 od godz. 10.00 do godz. 17.00 Sczegóły: https://targiehandlu.pl/ Udział w wydarzeniu to wyjątkowa okazja, by: Zapoznać się z najnowszymi trendami w e-commerce, digital marketingu i technologii sprzedaży online. Wziąć udział w panelach dyskusyjnych, prezentacjach oraz warsztatach prowadzonych przez ekspertów z sektora. Poznać dostawców rozwiązań - e-platform, płatności, logistyki, marketingu i automatyzacji. Nawiązać kontakty biznesowe i wymienić się doświadczeniami z profesjonalistami oraz przedsiębiorcami.-
- wydarzenie
- event
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
EcomExpo - konferencja i targi e-commerce w Wilnie (Litwa) 2025
mysc opublikował(a) wydarzenie w Kalendarium Make-Cash.pl
EcomExpo to od 2013 roku największe coroczne wydarzenie e-commerce w krajach bałtyckich. Gromadzi profesjonalistów, oferując im praktyczną wiedzę oraz możliwość nawiązania cennych kontaktów biznesowych. Gdzie: Wilno, Litwa Kiedy: 10.10.2025 Sczegóły: https://ecomexpo.eu/ Wydarzenie jest dedykowane osobom, które chcą rozwijać swoje firmy, poszerzać wiedzę oraz budować wartościowe partnerstwa. 4 tematyczne sale konferencyjne Sceny tematyczne z udziałem ponad 35 prelegentów obejmują m.in. marketing w e-commerce, usługi dla branży oraz inspirujące i praktyczne historie sukcesu. Ekskluzywna wystawa Ponad 70 stoisk firm prezentujących najnowsze rozwiązania i oferty dla biznesu e-commerce. Możliwości networkingu biznesowego Specjalna strefa "Matchmaking" przeznaczona do wcześniej umawianych spotkań B2B oraz sesji Blitz Meetings, sprzyjających nawiązywaniu wartościowych kontaktów i zawieraniu udanych transakcji.-
- wydarzenie
- event
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
E-commerce Expo 2025 - 2-dniowe targi e-commerce w Londynie (Wielka Brytania)
mysc opublikował(a) wydarzenie w Kalendarium Make-Cash.pl
doeCommerce Expo to jedno z największych i najważniejszych wydarzeń w branży handlu elektronicznego w Wielkiej Brytanii. Wydarzenie odbędzie się w dniach 24-25 września 2025 roku w Excel London, zaczynając codziennie o godzinie 9:30, z zakończeniem odpowiednio o 17:00 (24 września) i 16:45 (25 września) Gdzie: Londyn, Wielka Brytania Kiedy: 24.09.2025 - 25.09.2025 Sczegóły: https://www.ecommerceexpo.co.uk/ Co wyróżnia to wydarzenie? Ponad 10 000 profesjonalistów z sektora B2B i B2C spotka się w trakcie dwóch dni pełnych inspiracji, networking’u i wiedzy 200+ dostawców rozwiązań e-commerce i agencji zaprezentuje swoje usługi bezpośrednio przed klientami Ponad 200 godzin merytorycznych wystąpień, prezentacji i warsztatów prowadzonych przez branżowych liderów i ekspertów W programie aż 10 scen konferencyjnych (eCommerce i MarTech), gdzie omawiane będą kluczowe tematy od pozyskiwania klientów, przez operacje, logistykę, aż po customer experience Wydarzenie współorganizowane jest z Technology for Marketing, czołową konferencją o technologiach marketingowych dla rynku B2B i B2C - dostępna jest wspólna wejściówka, która otwiera dostęp do obu imprez Dodatkowo, Growth Summit 24 września 2025 r. zgromadzi 250 najwyższych liderów sprzedaży detalicznej, oferując unikalne analizy branżowe za pomocą technologii benchmarks od IMRG-
- wydarzenie
- event
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Targi Reshoper 2025 - duży event dla branży e-commerce w Pradze (Czechy)
mysc opublikował(a) wydarzenie w Kalendarium Make-Cash.pl
Targi E-commerce skierowane przede wszystkim do właścicieli sklepów internetowych oraz ich pracowników, jednak mile widziane są także osoby związane z branżą e-commerce lub rozważające wejście na ten rynek. Gdzie: Praga, Czechy Kiedy: 04.09.2025 Sczegóły: https://www.reshoper.cz/en/ Ponad 4 000 uczestników Wśród uczestników znajdą się właściciele sklepów internetowych, marketerzy oraz eksperci w zakresie rozwoju, logistyki i technologii. Ponad 100 wystawców Prezentacja najnowszych trendów - od logistyki po narzędzia oparte na sztucznej inteligencji. Możliwość uzyskania rabatów oraz specjalnych ofert dostępnych wyłącznie na miejscu. 10 prelekcji branżowych Studia przypadków i inspirujące historie przedstawione bezpośrednio przez właścicieli odnoszących sukcesy sklepów internetowych. Prelekcje prowadzone są w języku czeskim. 8 dyskusji przy okrągłym stole 90 minut intensywnej rozmowy z ekspertami i przedsiębiorcami. Maksymalnie 35 uczestników oraz całodzienny dostęp do strefy VIP. Dyskusje prowadzone są w języku czeskim.-
- wydarzenie
- event
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wprowadzenie do sztucznej inteligencji - wszystko co warto wiedzieć
Cherri opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
Sztuczna inteligencja (AI) nie jest już tylko domeną filmów science fiction - to technologia, która kształtuje współczesny świat i zmienia sposób, w jaki żyjemy, pracujemy i myślimy o przyszłości. Od asystentów głosowych, przez samochody autonomiczne, aż po zaawansowaną diagnostykę medyczną - AI wkracza w niemal każdą dziedzinę życia. Zrozumienie, czym jest sztuczna inteligencja, jak się rozwijała i jakie ma zastosowania, to dziś wiedza niemal niezbędna - niezależnie od tego, czy jesteś przedsiębiorcą, nauczycielem, studentem czy użytkownikiem technologii. Czym właściwie jest sztuczna inteligencja? Sztuczna inteligencja to dziedzina informatyki, której celem jest tworzenie systemów, które potrafią wykonywać zadania wymagające ludzkiej inteligencji, takie jak rozumienie języka naturalnego, rozpoznawanie obrazów, podejmowanie decyzji, uczenie się czy rozwiązywanie problemów. Najczęściej wyróżnia się trzy główne poziomy AI: ANI (Artificial Narrow Intelligence) - wąska inteligencja, specjalizująca się w konkretnym zadaniu (np. chatboty, silniki rekomendacji). AGI (Artificial General Intelligence) - ogólna inteligencja dorównująca możliwościom poznawczym człowieka (jeszcze nieosiągnięta). ASI (Artificial Superintelligence) - hipotetyczna forma AI przewyższająca ludzkie zdolności we wszystkich dziedzinach. Większość współczesnych technologii opartych na AI to systemy ANI, ale tempo rozwoju sugeruje, że AGI może stać się rzeczywistością w ciągu najbliższych dekad. Krótka historia sztucznej inteligencji Rozwój sztucznej inteligencji sięga połowy XX wieku. Już w 1950 roku Alan Turing zaproponował słynny "test Turinga", który miał sprawdzać, czy maszyna potrafi naśladować ludzką inteligencję w rozmowie. W 1956 roku podczas konferencji w Dartmouth formalnie zdefiniowano pojęcie AI i rozpoczęto pierwsze eksperymenty. Lata 60. i 70. przyniosły rozwój systemów ekspertowych, ale ograniczenia sprzętowe i brak dużych zbiorów danych hamowały rozwój. Dopiero rewolucja technologiczna lat 2000+ - wraz z eksplozją danych (big data), chmurą obliczeniową i rozwojem GPU - umożliwiła stworzenie modeli AI, które znamy dzisiaj. Punktem przełomowym było pojawienie się deep learningu - głębokiego uczenia opartego na sieciach neuronowych, które potrafią samodzielnie uczyć się z ogromnych zbiorów danych i rozpoznawać złożone wzorce. Jak działa sztuczna inteligencja? Większość współczesnych systemów AI opiera się na uczeniu maszynowym (machine learning), czyli technikach, które pozwalają komputerom uczyć się bez wyraźnego programowania. To oznacza, że zamiast tworzyć reguły ręcznie, "karmimy" model danymi, a on sam odkrywa zależności i uczy się na ich podstawie. W szczególności głębokie sieci neuronowe potrafią analizować obrazy, rozpoznawać mowę, tłumaczyć teksty czy generować nową treść - jak robi to np. ChatGPT czy DALL·E. Uczenie może być: nadzorowane (z oznaczonymi danymi), nienadzorowane (model sam znajduje wzorce), przez wzmacnianie (uczenie się przez nagrody i kary - np. w grach czy robotyce). Aby jednak lepiej zrozumieć, co naprawdę kryje się pod pojęciem sztucznej inteligencji, warto rozdzielić i dokładnie przyjrzeć się kilku kluczowym technologiom, które wspólnie tworzą jej fundamenty. Uczenie maszynowe (Machine Learning) Uczenie maszynowe to fundament współczesnych systemów AI. Polega na tym, że algorytmy analizują dane wejściowe, identyfikują wzorce i uczą się przewidywać wyniki bez konieczności ręcznego programowania reguł. Przykłady zastosowania ML to filtrowanie spamu, prognozowanie cen nieruchomości czy klasyfikowanie zdjęć. Głębokie uczenie (Deep Learning) Deep learning to podzbiór ML, oparty na sztucznych sieciach neuronowych inspirowanych ludzkim mózgiem. Sieci te składają się z wielu warstw, które przetwarzają dane na coraz wyższym poziomie abstrakcji. W praktyce umożliwia to rozpoznawanie obrazów, głosu, a także działanie takich rozwiązań jak ChatGPT czy medyczne systemy diagnostyczne. Przetwarzanie języka naturalnego (NLP) NLP umożliwia AI rozumienie, interpretowanie i generowanie języka ludzkiego. Obejmuje ono zadania takie jak tłumaczenia, podsumowania, analiza opinii czy prowadzenie konwersacji. Najbardziej zaawansowane modele językowe, takie jak GPT, wykorzystują NLP w połączeniu z deep learningiem, by uchwycić zarówno sens, jak i kontekst wypowiedzi. Widzenie komputerowe (Computer Vision) Computer vision pozwala sztucznej inteligencji analizować obrazy i wideo. Wykorzystywane jest m.in. w samochodach autonomicznych, rozpoznawaniu twarzy, systemach monitoringu czy aplikacjach mobilnych identyfikujących obiekty i produkty. Dzięki analizie pikseli i wzorców, AI potrafi "zobaczyć" i zinterpretować otoczenie. Architektura transformerów i modele LLM Przełomem w rozwoju AI było wprowadzenie architektury transformerów przez Google w 2017 roku. W przeciwieństwie do starszych metod (np. RNN), transformery analizują całe sekwencje danych jednocześnie, co umożliwia lepsze zrozumienie kontekstu. Kluczowy mechanizm attention (uwagi) pozwala modelowi skupić się na najważniejszych elementach tekstu. Na bazie tej architektury powstały Large Language Models (LLM) - takie jak GPT (OpenAI), Claude (Anthropic), Gemini (Google) czy LLaMA (Meta). Choć różnią się podejściem do bezpieczeństwa, szkolenia i licencjonowania, wszystkie działają w oparciu o analizę ogromnych zbiorów tekstowych i generowanie spójnych wypowiedzi w odpowiedzi na zapytania użytkownika. Transfer learning i fine-tuning Nowoczesne modele AI uczą się w dwóch etapach: najpierw ogólnie, potem szczegółowo. Transfer learning pozwala najpierw przyswoić ogólne wzorce językowe (np. gramatykę), a fine-tuning dostosowuje model do konkretnego zadania - np. generowania kodu, streszczania dokumentów czy analizy sentymentu. Takie podejście umożliwia tworzenie bardzo wyspecjalizowanych narzędzi AI bez konieczności trenowania ich od zera. Zastosowanie sztucznej inteligencji w różnych dziedzinach Medycyna AI rewolucjonizuje diagnostykę, analizę obrazów medycznych i przewidywanie chorób. Modele potrafią dziś z dużą skutecznością wykrywać nowotwory, analizować rezonanse magnetyczne i tomografie, a także pomagać w opracowywaniu nowych leków. Przykładem może być system DeepMind, który osiągnął lepsze wyniki niż lekarze w rozpoznawaniu schorzeń oczu. Finanse i bankowość W branży finansowej AI znajduje zastosowanie m.in. w analizie ryzyka kredytowego, wykrywaniu oszustw, automatyzacji obsługi klienta oraz zarządzaniu inwestycjami. Algorytmy tradingowe potrafią podejmować decyzje inwestycyjne w ułamku sekundy na podstawie analizy rynkowej. Przemysł i produkcja Sztuczna inteligencja wspomaga zarządzanie łańcuchem dostaw, konserwację predykcyjną maszyn i optymalizację procesów produkcyjnych. Dzięki czujnikom i analizie danych, fabryki stają się coraz bardziej autonomiczne i efektywne. Motoryzacja i transport AI to podstawa rozwoju autonomicznych pojazdów, systemów nawigacyjnych i zarządzania ruchem drogowym. Firmy takie jak Tesla, Waymo czy NVIDIA pracują nad rozwiązaniami, które mają całkowicie odmienić sposób, w jaki poruszamy się po świecie. Marketing i e-commerce Algorytmy AI analizują zachowania konsumentów, personalizują oferty, tworzą treści reklamowe, a nawet przewidują trendy zakupowe. Sztuczna inteligencja wspomaga też chatboty, voiceboty i silniki rekomendacyjne (jak na Amazon czy Netflix). Jedną z branż marketingu, która już teraz kładzie mocny nacisk na automatyzację i AI jest SEO. Edukacja Coraz częściej wykorzystuje się AI do indywidualizacji procesu nauczania, tworzenia spersonalizowanych planów nauki, analizy postępów uczniów i automatyzacji oceniania. AI może też wspierać nauczycieli w planowaniu zajęć i rekomendować materiały edukacyjne. Rozrywka i kultura AI generuje muzykę, tworzy filmy, rysunki, a nawet pisze książki. Programy takie jak Sora, DALL·E czy Suno pozwalają artystom eksperymentować z nowymi formami wyrazu. Powstaje również nowa kategoria twórców - kreatorzy współpracujący z AI. Prawo i administracja Systemy AI wspierają analizę dokumentów, wykrywanie błędów, ocenę ryzyka prawnego oraz automatyzację biurokracji. Trwają też eksperymenty z "cyfrowymi sędziami" i modelami analizującymi precedensy. AI a rynek pracy - zawody zagrożone, zawody przyszłości Jednym z najczęściej zadawanych pytań w kontekście AI jest: czy zabierze nam pracę? Odpowiedź jest bardziej złożona niż "tak" lub "nie", ponieważ sztuczna inteligencja nie tyle niszczy miejsca pracy, co je przekształca. W niektórych branżach nastąpi automatyzacja i redukcja zatrudnienia, w innych - powstaną zupełnie nowe profesje. Branże najbardziej zagrożone automatyzacją to te, w których występują powtarzalne, rutynowe czynności. Dotyczy to m.in. obsługi klienta (np. call center), księgowości, tłumaczeń technicznych, raportowania, analizy danych, a także części zadań administracyjnych, prawniczych czy dziennikarskich. AI potrafi dziś z dużą skutecznością generować treści, podsumowywać dokumenty, analizować dane z Excela czy prowadzić proste konwersacje z klientami. Jednocześnie pojawia się zapotrzebowanie na nowe kompetencje, które pozwolą człowiekowi współpracować z AI, a nie z nią konkurować. Do najważniejszych należą: Umiejętność zadawania trafnych promptów (prompt engineering) - czyli formułowania zapytań i instrukcji dla modeli językowych, aby uzyskać precyzyjne i wartościowe odpowiedzi. Rola trenera AI (AI trainer) - osoby, która nadzoruje i dostraja modele, wprowadza dane uczące, analizuje błędy i testuje skuteczność algorytmów. Specjalista ds. etyki i bezpieczeństwa AI - nowa rola odpowiedzialna za ocenę ryzyk, uprzedzeń w danych, zgodności z regulacjami i wpływu na społeczeństwo. Warto również zauważyć, że wzrośnie znaczenie tzw. umiejętności miękkich - kreatywności, krytycznego myślenia, empatii, zdolności adaptacyjnych - których AI jeszcze długo nie będzie w stanie skutecznie imitować. Zmiany te oznaczają również konieczność przekształcenia systemu edukacji i szkoleń zawodowych. Firmy coraz częściej inwestują w reskilling i upskilling pracowników - ucząc ich pracy z AI, narzędzi automatyzujących procesy czy analityki danych. Edukacja formalna zaczyna uwzględniać AI w programach nauczania - od podstaw programowania i matematyki, aż po zajęcia z etyki i filozofii technologii. W perspektywie najbliższych 10-15 lat AI nie tyle zastąpi ludzi, co stanie się ich codziennym partnerem - zmieniając sposób, w jaki pracujemy, ale niekoniecznie eliminując potrzebę ludzkiego wkładu. Sprawdź jak już teraz zarabiać na AI. Etyka i zagrożenia związane z AI Choć sztuczna inteligencja niesie ogromne korzyści, istnieje szereg wyzwań i zagrożeń, które muszą być rozważone na poziomie społecznym, prawnym i filozoficznym. Jednym z głównych problemów jest brak przejrzystości decyzji podejmowanych przez AI. Jeśli algorytm decyduje o przyznaniu kredytu, diagnozie medycznej czy wyroku sądowym - musimy wiedzieć, na jakiej podstawie to zrobił. Kolejne wyzwania to: uprzedzenia i dyskryminacja zakodowana w danych treningowych, automatyzacja pracy i zagrożenie utraty zatrudnienia, nadużycia technologii deepfake i generatywnego AI w dezinformacji, ryzyko rozwoju broni autonomicznej. Wielu ekspertów, w tym Elon Musk, Yoshua Bengio czy Sam Altman, apeluje o konieczność uregulowania rozwoju AI na poziomie międzynarodowym, zanim stanie się on trudny do kontrolowania. Przyszłość sztucznej inteligencji - czego możemy się spodziewać? W najbliższych latach AI stanie się jeszcze bardziej zintegrowana z codziennym życiem - od smartfonów, przez domy, aż po całe miasta. Powstają już prototypy smart city, w których AI zarządza ruchem, energią, bezpieczeństwem i ekologią. W dłuższej perspektywie kluczowe pytania brzmią: Czy uda się zbudować prawdziwą sztuczną inteligencję ogólną (AGI)? Jak wpłynie to na nasze rozumienie świadomości, pracy, relacji międzyludzkich? Czy AI stanie się współpracownikiem, czy konkurentem człowieka? Wizje są skrajne - od utopijnych, gdzie AI rozwiązuje największe problemy ludzkości, po dystopijne, w których utrata kontroli nad AI prowadzi do globalnych zagrożeń. Sztuczna inteligencja - podsumowanie Sztuczna inteligencja to jedna z najważniejszych technologii XXI wieku - o ogromnym potencjale, ale też o wielu niewiadomych. Jej rozwój już teraz zmienia świat, a w nadchodzących dekadach wpłynie na wszystko: od gospodarki, przez edukację, po nasze codzienne życie. Zrozumienie AI - jej historii, mechanizmów, zastosowań i wyzwań - to inwestycja w przyszłość. Bo nawet jeśli nie będziesz inżynierem sztucznej inteligencji, z pewnością będziesz musiał z nią współistnieć.-
- sztuczna inteligencja
- ai
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
DeepSeek to nowoczesna platforma oparta na sztucznej inteligencji, która w bardzo krótkim czasie zyskała ogromną popularność wśród osób zarabiających w Internecie. Oferuje zaawansowane modele językowe i kodujące, umożliwiając tworzenie tekstów, analiz danych, automatyzację zadań, pisanie kodu oraz błyskawiczne przetwarzanie informacji w wielu językach. Dla osób, które wykorzystują AI do zarabiania pieniędzy, DeepSeek może być przełomowym narzędziem - zwłaszcza jeśli potrafi się je wdrożyć w codzienną rutynę pracy. DeepSeek AI - co to jest i jak działa? DeepSeek to chiński projekt, który bazuje na własnym modelu językowym typu LLM (Large Language Model). Dla przykładu Copilot bazuje na GPT - a tutaj twórcy postawili na otwartość i rozwój narzędzia jako odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie na inteligentne rozwiązania wspierające pracę ludzi. DeepSeek oferuje kilka wersji swoich modeli: od podstawowych, dostępnych publicznie, aż po zaawansowane wersje Pro, które można wykorzystać w komercyjnych projektach. Najnowszy model - DeepSeek-V2 - uchodzi za jedno z najdokładniejszych narzędzi tego typu na rynku, zwłaszcza w zakresie przetwarzania języka naturalnego, kodowania i zadań matematyczno-analitycznych. Platforma działa w chmurze i oferuje dostęp przez przeglądarkę internetową, co oznacza, że można z niej korzystać na dowolnym urządzeniu. Obecnie DeepSeek wspiera wiele języków, w tym angielski, chiński, hiszpański i francuski. Język polski jest wspierany w ograniczonym zakresie, ale jakość tłumaczeń i rozumienia kontekstu stale rośnie. Dla osób zarabiających w Internecie po angielsku - na przykład na YouTube, Amazon KDP, blogach afiliacyjnych czy poprzez social media - DeepSeek już teraz może być w pełni funkcjonalnym partnerem w pracy. Jak zarabiać przez Internet z pomocą DeepSeek? Osobiście używam jednak głównie chata gpt. Deepseek jest jednak ciekawą i coraz lepszą alternatywą - w dodatku darmową. Dzięki rozbudowanym funkcjom DeepSeek doskonale nadaje się do optymalizacji działań i przyspieszania procesów związanych z zarabianiem online. Osoby prowadzące blogi mogą używać go do tworzenia treści zoptymalizowanych pod SEO. Twórcy kursów online mogą przygotowywać skrypty, transkrypcje i materiały edukacyjne w kilka minut. Freelancerzy i marketerzy mogą generować raporty, analizy, e-maile sprzedażowe i copy do reklam, oszczędzając wiele godzin tygodniowo. Co istotne, DeepSeek świetnie radzi sobie z analizą danych i kodowaniem. Można więc z jego pomocą tworzyć automaty, skrypty do przetwarzania danych, aplikacje webowe, a nawet analizować trendy rynkowe i dane z kampanii marketingowych. To ogromna przewaga konkurencyjna dla tych, którzy działają w branży e-commerce, afiliacji czy sprzedaży cyfrowych produktów. DeepSeek vs ChatGPT - porównanie możliwości Wśród najczęściej wyszukiwanych haseł w Google pojawia się pytanie: "DeepSeek czy ChatGPT - co wybrać?". Oba narzędzia mają swoje mocne strony, jednak DeepSeek wyróżnia się na kilku płaszczyznach. Po pierwsze - w wersji Pro dostępnej dla programistów oferuje wyższą precyzję kodowania (porównywalną z GPT-4 Turbo). Po drugie - DeepSeek w wielu benchmarkach matematycznych i inżynierskich wypada lepiej niż popularne zachodnie modele. Po trzecie - dzięki swojej otwartości (open-source) może być łatwo integrowany z zewnętrznymi systemami przez API, co daje ogromne możliwości automatyzacji działań. Dla osób działających komercyjnie DeepSeek może być bardziej opłacalny, zwłaszcza jeśli chodzi o koszty korzystania na dużą skalę. Wersje dostępne lokalnie lub w chmurze chińskiej bywają tańsze niż zachodnie odpowiedniki, przy zachowaniu wysokiej jakości generowanych wyników. Pamiętajcie też że wybór nie ogranicza się do tych dwóch czatów. Mamy też Gemini od Google, Copilot, Mistral, Claude i inne narzędzia na rynku. DeepSeek API - jak zautomatyzować działania? Dostęp do DeepSeek przez API otwiera drzwi do automatyzacji na zupełnie nowym poziomie. Wyobraź sobie, że chcesz tworzyć 100 stron produktowych dziennie do swojego sklepu internetowego. Możesz zbudować prosty system, który zaciąga dane o produkcie, przekazuje je do DeepSeek przez API i automatycznie generuje opisy, meta tagi i rekomendacje SEO. Następnie dane te są publikowane na stronie przez CMS. To samo dotyczy content marketingu, e-mail marketingu czy raportów z działań reklamowych. Wystarczy stworzyć schemat danych wejściowych i ustawić odpowiednie wywołania do API DeepSeek, aby treści tworzyły się same. Tego typu podejście pozwala skalować działalność bez konieczności zwiększania zespołu. DeepSeek do tworzenia treści SEO - praktyczny poradnik Jednym z najczęstszych zastosowań DeepSeek wśród freelancerów i właścicieli stron internetowych jest generowanie treści zoptymalizowanych pod kątem wyszukiwarek. Oto jak wykorzystać DeepSeek do tworzenia wartościowego contentu SEO: Zacznij od analizy słów kluczowych - wybierz te, które mają wysoką liczbę wyszukiwań i niską konkurencję. Następnie przekaż do DeepSeek instrukcję stworzenia artykułu na dany temat, uwzględniając nagłówki H2 i H3, naturalne wplecenie fraz kluczowych oraz styl dopasowany do grupy docelowej. Model wygeneruje szkic, który możesz edytować lub wykorzystać jako gotowy materiał. Warto zwrócić uwagę na to, że DeepSeek potrafi pisać nie tylko teksty informacyjne, ale także poradnikowe, sprzedażowe, a nawet emocjonalne - co przydaje się w e-mailach i opisach produktów. Dzięki temu jeden system może zastąpić kilku copywriterów pracujących nad różnymi rodzajami contentu. Czy DeepSeek nadaje się do pisania kodu? Odpowiedź brzmi: tak, i to nawet bardzo dobrze. DeepSeek V2 wspiera wiele języków programowania, w tym Python, JavaScript, PHP, C++, Rust i inne. Potrafi tworzyć całe funkcje, debugować istniejący kod, a nawet sugerować optymalizacje i zabezpieczenia. Dla osób budujących własne narzędzia AI, automatyzacje biznesowe lub nawet proste strony internetowe, DeepSeek może stać się codziennym partnerem do pisania i testowania kodu. Dodatkowo model ten dobrze radzi sobie z kontekstem, co oznacza, że może analizować długie pliki kodu i poprawnie interpretować zależności między funkcjami. To ogromne ułatwienie dla tych, którzy pracują nad większymi projektami lub chcą szybko prototypować pomysły. DeepSeek w praktyce - realne zastosowania w zarabianiu online Przykładowo, osoba prowadząca kanał YouTube może wykorzystać DeepSeek do pisania skryptów, tworzenia transkrypcji i przygotowywania streszczeń filmów. Sprzedawca Amazon KDP może generować opisy książek, streszczenia rozdziałów i materiały promocyjne. Freelancer piszący oferty może tworzyć lepsze treści dla klientów, a właściciel sklepu - automatyzować opisy produktów i e-maile do klientów. Wszystko to sprowadza się do jednego - DeepSeek pozwala pracować szybciej, mądrzej i taniej. Osoby, które zainwestują czas w naukę tej technologii, mogą zyskać przewagę nad konkurencją i skalować swoje działania bez zwiększania kosztów operacyjnych. Jak zacząć korzystać z DeepSeek? Aby rozpocząć pracę z DeepSeek, wystarczy wejść na stronę projektu i zarejestrować konto. Po zalogowaniu dostępny jest interfejs przypominający klasyczny czat - wpisujesz polecenie, otrzymujesz odpowiedź. Dla osób technicznych dostępne są także modele open-source, które można uruchomić lokalnie. Wersja webowa jest jednak najbardziej dostępna dla początkujących. Warto przetestować różne funkcje, eksperymentować z promptami i obserwować, jak model reaguje na różne style komunikacji. Im więcej czasu poświęcisz na zrozumienie działania systemu, tym lepsze efekty osiągniesz w pracy. Warto też śledzić nowości, ponieważ DeepSeek rozwija się dynamicznie i regularnie dodaje nowe funkcje. Korzystasz już z DeepSeek? Jeśli zarabiasz w Internecie i zależy Ci na skalowaniu działań, zwiększaniu produktywności, automatyzacji i tworzeniu treści - DeepSeek jest narzędziem, które powinieneś przetestować. Może nie tylko zastąpić kilka różnych programów, ale też zrewolucjonizować sposób, w jaki pracujesz. Dzięki wysokiej jakości odpowiedziom, wsparciu dla programowania i niskiemu kosztowi wejścia, DeepSeek ma potencjał stać się Twoim codziennym partnerem w pracy z AI.
-
- chatbot
- automatyzacja
- (i 8 więcej)
-
Sztuczna inteligencja zrewolucjonizowała sposób, w jaki pracujemy, uczymy się i zarabiamy. Dziś jednym z najbardziej zaawansowanych i praktycznych narzędzi w tej dziedzinie jest Copilot - inteligentny asystent stworzony przez Microsoft, który integruje AI bezpośrednio z narzędziami codziennego użytku. Dla osób, które chcą zarabiać przez Internet, automatyzować swoje działania, przyspieszyć realizację zadań i skalować biznes online, Copilot może stać się prawdziwym game-changerem. Co to jest Copilot i jak działa? Copilot to inteligentny asystent oparty na technologii OpenAI (GPT-4), zintegrowany z ekosystemem Microsoft 365. Jest dostępny w aplikacjach takich jak Word, Excel, PowerPoint, Outlook, Teams, ale też w przeglądarce Edge i wyszukiwarce Bing. Dzięki niemu użytkownik może korzystać z mocy sztucznej inteligencji bez opuszczania znanych środowisk pracy. Copilot działa jak zaawansowany doradca i wykonawca w jednym, analogicznie to Claude i Mistrala. Rozumie kontekst, analizuje dane, generuje teksty, podpowiada formuły, tłumaczy wiadomości i tworzy prezentacje. Co najważniejsze - cały czas uczy się na podstawie dostarczanych danych, co czyni go coraz bardziej precyzyjnym i użytecznym. Copilot w Word i Excel - jak tworzyć treści szybciej i lepiej? Copilot w Microsoft Word to doskonałe narzędzie dla twórców treści, blogerów, copywriterów i marketerów. Pozwala tworzyć artykuły, opisy produktów, e-booki czy nawet oferty sprzedażowe w zaledwie kilka minut. Wystarczy wskazać temat, cel i grupę docelową, a Copilot zaproponuje szkic, który można modyfikować w czasie rzeczywistym. To ogromna oszczędność czasu, szczególnie dla osób tworzących treści masowo w celach SEO i afiliacji. Z kolei w Excelu Copilot jest nieocenionym wsparciem przy analizie danych, tworzeniu formuł czy wizualizacji wyników. Przykład: masz tabelę z wynikami kampanii afiliacyjnej - wystarczy zapytać Copilota, który kanał przyniósł największy dochód, a otrzymasz gotowe zestawienie z wykresem. Nie trzeba znać skomplikowanych funkcji ani kodować w VBA. To narzędzie dla każdego, kto chce podejmować decyzje na podstawie danych, a nie domysłów. Copilot do zarabiania przez Internet - realne zastosowania Wielu użytkowników zastanawia się, jak zarabiać z Copilotem i czy można go wykorzystać do generowania dochodu pasywnego. Odpowiedź brzmi: tak, i to na wiele sposobów. Po pierwsze, Copilot może wspierać tworzenie treści do blogów i stron internetowych, co pozwala przyspieszyć SEO i budować ruch organiczny. Po drugie, może generować treści do mediów społecznościowych, newsletterów i kampanii reklamowych, które sprzedają produkty lub usługi afiliacyjne. Dla osób prowadzących sklepy internetowe, Copilot może być wykorzystywany do automatycznego tworzenia opisów produktów, FAQ, polityk zwrotów czy treści na podstrony. Dla freelancerów to narzędzie przyspieszające realizację zleceń - np. transkrypcji, tłumaczeń, analiz danych czy researchu. Możliwości są praktycznie nieograniczone. Copilot w Outlook i Teams - automatyzacja komunikacji i zarządzania czasem Copilot nie tylko wspiera tworzenie treści, ale również dba o efektywność. W Outlooku potrafi podsumować rozmowy mailowe, zaproponować odpowiedzi, a nawet przeanalizować ton wypowiedzi. Dla osób zarządzających wieloma projektami online lub zespołem zdalnym, to bezcenny pomocnik, który oszczędza czas i eliminuje błędy komunikacyjne. W Teams Copilot potrafi podsumować spotkania, przygotować notatki i zaproponować zadania do wykonania. To szczególnie przydatne w agencjach marketingowych, zespołach IT, firmach e-commerce i wszystkich organizacjach działających zdalnie lub hybrydowo. Copilot jako narzędzie do automatyzacji i skalowania biznesu online Skalowanie działań to kluczowy element w budowie dochodu online. Copilot wspiera ten proces na wielu poziomach. Automatyzuje pisanie, analizuje dane, generuje raporty i wspiera podejmowanie decyzji strategicznych. Daje to użytkownikowi więcej przestrzeni na działania kreatywne i rozwój, zamiast tracić czas na powtarzalne zadania. Dzięki Copilotowi można szybciej testować pomysły na produkty cyfrowe, tworzyć landing page'e, optymalizować treści pod kątem SEO czy analizować skuteczność kampanii afiliacyjnych. Zamiast zatrudniać cały zespół specjalistów, jedno narzędzie może zastąpić kilku pracowników - z zachowaniem wysokiej jakości pracy. Copilot vs ChatGPT - jaka jest różnica i co wybrać? Wiele osób wpisuje w wyszukiwarkę "Copilot czy ChatGPT?" i zastanawia się, które narzędzie lepiej sprawdzi się w ich pracy. Różnice są kluczowe. ChatGPT to uniwersalny chatbot AI dostępny przez przeglądarkę, natomiast Copilot to narzędzie głęboko zintegrowane z aplikacjami Microsoftu. Copilot działa kontekstowo w dokumentach, arkuszach i e-mailach, co daje większą wygodę w codziennej pracy. Dla użytkowników, którzy szukają wsparcia w narzędziach biurowych i chcą przyspieszyć swoją pracę operacyjną, Copilot będzie lepszym wyborem. Z kolei ChatGPT może być lepszy do twórczego pisania, programowania czy konwersacji na ogólne tematy. W praktyce najlepiej mieć dostęp do obu - wtedy możliwości są maksymalne. Jak zacząć korzystać z Copilot - krok po kroku Rozpoczęcie pracy z Copilotem jest bardzo proste. Wystarczy posiadać konto Microsoft 365 i aktywować dostęp do Copilota (funkcja dostępna w wersjach biznesowych lub enterprise). Po aktywacji, w programach takich jak Word, Excel czy Outlook pojawi się ikonka Copilota, która umożliwia bezpośrednią interakcję z AI. Nie trzeba znać komend - wystarczy pisać naturalnym językiem. Na przykład: "Napisz podsumowanie tego raportu w 5 punktach", albo "Przygotuj mi tabelę porównującą kampanie z ostatnich 3 miesięcy". Copilot rozumie kontekst, przeszukuje dane i generuje odpowiedzi niemal natychmiastowo. Warto zacząć od prostych poleceń i z czasem eksperymentować z coraz bardziej zaawansowanymi zapytaniami. Bezpieczeństwo i poufność danych - czy Copilot jest bezpieczny? Dla wielu osób prowadzących działalność online kluczowe jest bezpieczeństwo danych. Microsoft zapewnia, że Copilot nie trenuje się na danych użytkowników, a wszystkie informacje są chronione zgodnie z polityką Microsoft 365. W środowiskach firmowych można dodatkowo ograniczyć dostęp do danych wrażliwych lub skonfigurować Copilota pod kątem zgodności z regulacjami branżowymi. W praktyce oznacza to, że dane Twoich klientów, wyniki kampanii czy dokumenty firmowe nie zostaną wykorzystane do trenowania modeli ani nie opuszczą Twojej organizacji. Copilot operuje tylko na zasobach, do których ma dostęp, a jego aktywność można monitorować i audytować. Przyszłość Copilota i rozwój sztucznej inteligencji w pracy zdalnej Copilot to dopiero początek. Microsoft regularnie rozszerza jego funkcje, integrując go z kolejnymi aplikacjami, dodając obsługę nowych języków, funkcje głosowe czy integracje z narzędziami firm trzecich. W niedalekiej przyszłości Copilot będzie mógł np. tworzyć makra w Excelu, zarządzać kampaniami reklamowymi, optymalizować strony internetowe czy nawet prowadzić analizę konkurencji w czasie rzeczywistym. Dla osób zarabiających przez Internet oznacza to jedno: przewagę konkurencyjną. Im wcześniej zaczniesz pracować z Copilotem, tym szybciej wyprzedzisz innych w szybkości działania, jakości treści, analizie danych i skalowalności Twojego biznesu. To nie tylko narzędzie - to partner w pracy i rozwoju. Podsumowanie - czy warto korzystać z Copilot? Copilot to inteligentny asystent, który zmienia zasady gry. Dla twórców internetowych, marketerów, freelancerów, właścicieli sklepów online i każdego, kto działa w przestrzeni cyfrowej, jest to jedno z najbardziej praktycznych narzędzi opartych na AI. Umożliwia tworzenie, analizę, automatyzację i skalowanie działań w niespotykanym dotąd tempie. Dzięki integracji z Microsoft 365, Copilot wchodzi tam, gdzie pracujesz - i staje się nie tylko asystentem, ale prawą ręką w codziennej pracy. Jeśli chcesz zarabiać więcej, pracować szybciej i lepiej wykorzystywać swój czas, Copilot jest narzędziem, którego nie powinno zabraknąć w Twoim cyfrowym arsenale.
-
ChatGPT to narzędzie o ogromnym potencjale dla każdego, kto chce skutecznie zarabiać w Internecie. Niezależnie od tego, czy jesteś twórcą treści, właścicielem sklepu internetowego, specjalistą SEO, marketerem afiliacyjnym, freelancerem czy właścicielem agencji - możliwości, jakie oferuje sztuczna inteligencja od OpenAI, pozwalają nie tylko przyspieszyć codzienną pracę, ale też skutecznie skalować i automatyzować działania. W tym artykule dowiesz się, czym jest ChatGPT, jak wygląda jego obecna wersja, jak korzystać z niego praktycznie i - co najważniejsze - jak wykorzystywać go do generowania dochodu online. Oprócz tego pokażę, jak uniknąć najczęstszych błędów i jak zbudować z AI procesy, które naprawdę działają. Co to jest ChatGPT i jak działa? ChatGPT to główny konkurent rozwijanego przez Google - Gemini. To narzędzie to zaawansowany model językowy opracowany przez firmę OpenAI, który potrafi generować tekst, odpowiadać na pytania, analizować dane, pisać kody, tworzyć treści marketingowe, a nawet prowadzić rozmowy głosowe. Całość działa podobnie jak Mistral, Claude, Copilot, z tą różnicą że GPT jest zdecydowanie bardziej zaawansowany. W obecnej wersji (2025) dostępny jest jako GPT-4.5, a użytkownicy planów Plus i Pro mogą korzystać również z modelu o nazwie o4 oraz specjalizowanych modeli do kodu i analizy danych. ChatGPT działa w przeglądarce, na urządzeniach mobilnych, a także poprzez API, co umożliwia jego integrację z własnymi systemami i automatyzacjami. To właśnie ta elastyczność sprawia, że staje się on narzędziem codziennej pracy freelancerów, agencji marketingowych, copywriterów i e-przedsiębiorców. Jak zarabiać z ChatGPT - praktyczne zastosowania Jednym z najczęściej wyszukiwanych tematów związanych z ChatGPT jest pytanie: "Jak zarabiać z ChatGPT?" Możliwości są niemal nieograniczone, ale wszystko zależy od branży i podejścia. Jeśli prowadzisz bloga lub kanał YouTube, możesz zlecać AI przygotowywanie skryptów, opisów, konspektów i tytułów. Twórcy kursów online wykorzystują ChatGPT do szybszego tworzenia materiałów szkoleniowych, a właściciele sklepów internetowych - do pisania opisów produktów, generowania ofert czy automatyzacji obsługi klienta. Dla osób działających w afiliacji, AI jest doskonałym wsparciem przy tworzeniu zoptymalizowanych artykułów SEO, treści reklamowych, wpisów na social media oraz całych lejków sprzedażowych. Wirtualni asystenci i freelancerzy mogą natomiast oferować usługi bazujące na AI, np. tworzenie treści z użyciem ChatGPT, automatyzację komunikacji lub analizę danych w Excelu z pomocą modeli GPT. Funkcje ChatGPT - co potrafi najnowsza wersja? Obecnie ChatGPT to znacznie więcej niż chatbot. W ramach planu Plus (GPT-4.5) i Pro użytkownik otrzymuje dostęp do wielu potężnych funkcji, w tym: Tworzenie grafiki - dzięki integracji z narzędziem DALL·E, ChatGPT potrafi generować obrazy na podstawie opisu, co można wykorzystać w projektach graficznych, social media, blogach, prezentacjach i e-bookach. Rozumienie i edycja zdjęć - możesz przesłać obraz, a ChatGPT go zinterpretuje, wyedytuje lub zaproponuje zmiany, np. poprawi jakość zdjęcia produktowego lub stworzy wersję do reklamy. Kodowanie - GPT-4.5 jest świetny do generowania kodu w JavaScript, Pythonie, PHP i wielu innych językach. Może służyć jako pomoc przy tworzeniu aplikacji, automatyzacji zadań czy edycji stron internetowych. Analiza danych - ChatGPT potrafi analizować pliki Excel, CSV i inne zbiory danych, generować wykresy, podsumowania oraz rekomendacje, co jest szczególnie przydatne w marketingu i e-commerce. Rozszerzony dostęp do pamięci i historii - model pamięta kontekst i może zachowywać dane użytkownika między sesjami, co ułatwia pracę z długimi projektami. Rozmowy głosowe i analiza audio - funkcje dostępne na urządzeniach mobilnych pozwalają prowadzić konwersacje głosowe z AI w czasie rzeczywistym. ChatGPT w e-commerce i afiliacji Dla właścicieli sklepów internetowych ChatGPT to realna przewaga konkurencyjna. Można zautomatyzować generowanie opisów produktów (również SEO-friendly), tworzyć teksty do kampanii mailingowych, planować treści na bloga oraz prowadzić automatyczny customer service zintegrowany z systemami takimi jak Shopify, WooCommerce, BaseLinker czy Sky-Shop. W marketingu afiliacyjnym AI pomaga tworzyć porównania produktów, landing page'e, wpisy recenzujące i artykuły poradnikowe w krótszym czasie, ale z zachowaniem wysokiej jakości treści. Co ważne, ChatGPT można nauczyć konkretnych stylów pisania i dostosować do wymogów konkretnego programu partnerskiego. ChatGPT a SEO - czy AI pomaga w pozycjonowaniu? To jedno z najczęściej pojawiających się pytań w Google: "Czy ChatGPT pomaga w SEO?" Odpowiedź brzmi: tak - pod warunkiem umiejętnego wykorzystania. ChatGPT może generować strukturalne, merytoryczne artykuły zgodne z zasadami SEO, ale kluczowa jest rola człowieka w ocenie jakości i dopasowaniu do intencji użytkownika. Dobrym pomysłem jest stworzenie własnych promptów do generowania nagłówków, meta opisów i akapitów, które odpowiadają konkretnym słowom kluczowym. Można też zintegrować ChatGPT z narzędziami takimi jak SurferSEO czy NeuronWriter, by generować treści idealnie dopasowane do wymagań wyszukiwarek. Automatyzacja pracy w domu z ChatGPT Jeśli poważnie myślisz o skalowaniu swojego biznesu online, nie wystarczy tylko pisać z ChatGPT w przeglądarce. Warto poznać integracje i narzędzia do automatyzacji. Dzięki połączeniu ChatGPT z Make (dawniej Integromat), Zapier czy Pabbly możesz zautomatyzować tworzenie treści, generowanie raportów, odpowiadanie na wiadomości klientów, przygotowywanie ofert czy monitorowanie opinii o marce w sieci. Programiści mogą wykorzystać API ChatGPT do budowy własnych aplikacji SaaS, botów, narzędzi do pisania lub asystentów głosowych. To świetna okazja dla osób, które chcą tworzyć rozwiązania B2B i monetyzować je w modelu subskrypcyjnym. Jak stworzyć dochodowy biznes online oparty na ChatGPT? Wiele osób zastanawia się, jak zacząć zarabiać dzięki ChatGPT. Dobrym krokiem jest wybranie specjalizacji i stworzenie własnego procesu usługowego lub produktowego. Możesz np. założyć agencję content marketingu opartej na AI, oferować szybkie tworzenie e-booków, prowadzić bloga eksperckiego, tworzyć szablony promptów lub edukować innych poprzez kursy i konsultacje. Nie musisz być programistą. Wystarczy, że poznasz funkcje ChatGPT, nauczysz się pisać dobre prompty i zastosujesz zdobytą wiedzę w praktyce. Przewagą nie jest sama znajomość narzędzia, ale umiejętność rozwiązywania problemów klientów - szybciej, taniej i lepiej niż konkurencja. Sztuczna inteligencja się nie męczy, nie śpi, nie ma problemów zaprzątających jej głowę - zawsze jest gotowa do pracy na pełnych obrotach. Podsumowanie - przyszłość zarabiania z AI ChatGPT to z całą pewnością nie chwilowy trend, ale fundament nowego podejścia do pracy, biznesu i tworzenia treści. Dzięki niemu możesz pracować szybciej, dokładniej i z mniejszym nakładem sił. To narzędzie, które zmienia zasady gry i daje ogromną przewagę tym, którzy potrafią je wykorzystać z głową. Niezależnie od tego, czy działasz w e-commerce, afiliacji, usługach kreatywnych czy edukacji online - ChatGPT może stać się Twoim cichym wspólnikiem. Warto zainwestować czas w naukę jego możliwości, bo to inwestycja, która szybko się zwraca. Przyszłość zarabiania w Internecie należy do tych, którzy umieją łączyć kreatywność z technologią. I ChatGPT jest dziś najlepszym miejscem, by zacząć.
-
- sztuczna inteligencja
- ai
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nowe modele sprzedaży w e-commerce - subskrypcje, mystery boxy, preorder economy
Muraszczyk opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
Rynek e-commerce w ostatnich latach przechodzi intensywną transformację. Zmieniające się zachowania konsumentów, rosnące koszty pozyskania klienta oraz potrzeba wyróżnienia się na tle konkurencji sprawiają, że marki szukają alternatywnych modeli sprzedaży. Trzy podejścia zyskują szczególną popularność: model subskrypcyjny, mystery boxy oraz sprzedaż preorderowa. To nie tylko chwilowe trendy, ale strategie, które - wdrożone świadomie - mogą zapewnić długofalowy wzrost i lojalność klientów. Model subskrypcyjny - lojalność i przewidywalność przychodów Sprzedaż w modelu subskrypcyjnym stała się jednym z najbardziej stabilnych i skalowalnych sposobów prowadzenia biznesu online. Klienci płacą cyklicznie za dostęp do produktów lub usług, co pozwala firmie generować powtarzalne przychody, a użytkownikom - cieszyć się wygodą i regularnością dostaw. Ten model sprawdza się zarówno w branży beauty, żywnościowej, jak i edukacyjnej czy technologicznej. Przykłady sukcesów takich marek jak Dollar Shave Club czy Spotify pokazują, że konsumenci cenią sobie wygodę, przewidywalność i brak konieczności podejmowania każdorazowych decyzji zakupowych. Dla e-commerce to szansa na budowanie długoterminowej relacji z klientem. Subskrypcje pozwalają też lepiej przewidywać zapotrzebowanie, optymalizować łańcuch dostaw i redukować koszty operacyjne. Jednak kluczem jest dobrze przemyślana propozycja wartości oraz elastyczność - możliwość zmiany, przerwania lub wznowienia subskrypcji ma dziś istotne znaczenie dla użytkowników. Mystery boxy - emocje, niespodzianki i storytelling w sprzedaży Mystery boxy, czyli pudełka-niespodzianki, to model oparty na emocjach i efekcie zaskoczenia. Klient dokonuje zakupu bez pełnej wiedzy o zawartości - liczy się doświadczenie, ciekawość i wartość ogólna, jaką niesie zawartość paczki. To podejście szczególnie popularne w branży modowej, gamingu, kosmetycznej oraz wśród marek lifestyle’owych. W dobie przeładowania informacyjnego i rosnącego znużenia standardową ofertą, mystery boxy oferują coś więcej niż produkt - oferują przeżycie. Kluczowym elementem sukcesu jest zaufanie: klienci muszą mieć pewność, że zawartość będzie odpowiadała ich oczekiwaniom pod względem jakości i wartości. Dlatego tak ważne jest budowanie marki opartej na transparentności i autentyczności. Z perspektywy sprzedaży mystery boxy mogą pomóc w rotacji zapasów, testowaniu nowych produktów i generowaniu organicznego szumu marketingowego (np. w social mediach). To także doskonałe narzędzie do tworzenia kampanii sezonowych lub limitowanych edycji. Preorder economy - sprzedaż przyszłości, która zaczyna się dziś Model preorderowy opiera się na idei sprzedaży produktu, zanim ten trafi na rynek. Choć stosowany od lat w branży technologicznej i rozrywkowej, dziś coraz częściej pojawia się w modzie, designie, a nawet branży spożywczej (np. w formie zamówień na przyszłe dostawy). Korzyści są obustronne. Marka zyskuje finansowanie produkcji i możliwość testowania realnego zainteresowania ofertą jeszcze przed jej fizyczną realizacją. Klienci z kolei mają szansę na dostęp do wyjątkowych produktów - często w limitowanych nakładach lub z dodatkowymi benefitami. Preorder to jednak nie tylko mechanizm sprzedaży, ale też narzędzie do budowania społeczności i zaangażowania. Transparentna komunikacja, regularne aktualizacje statusu zamówień i uczciwe podejście do ewentualnych opóźnień są tu kluczowe. W dobie ekonomii uwagi, preorder economy może budować ekskluzywność i poczucie uczestnictwa w czymś wyjątkowym. Wpływ nowych modeli sprzedaży na doświadczenia zakupowe klientów Wspólnym mianownikiem dla subskrypcji, mystery boxów i preorderów jest postawienie klienta w centrum procesu zakupowego. Nowoczesny konsument oczekuje dziś więcej niż tylko produktu - liczy się historia, doświadczenie, wygoda i poczucie wpływu. Modele te wyraźnie przesuwają akcent z jednorazowej transakcji na relację długoterminową. Subskrypcje zachęcają do regularnego kontaktu z marką, mystery boxy budują emocjonalne zaangażowanie, a preorder economy daje poczucie współtworzenia oferty. Wszystko to wspiera lojalność, zwiększa wartość klienta w czasie (LTV) i obniża koszty pozyskania (CAC). Z punktu widzenia e-commerce warto analizować dane zakupowe, segmentować klientów pod kątem preferencji i stale testować nowe formaty. Współczesny e-handel nie opiera się wyłącznie na konwersji - kluczowe staje się projektowanie spójnych, angażujących ścieżek zakupowych. Jak wdrożyć innowacyjne modele sprzedaży w Twoim e-commerce? Przy wdrażaniu nowych modeli warto zacząć od konkretnego celu - czy chodzi o zwiększenie częstotliwości zakupów, testowanie nowych produktów, czy może poprawę cashflow. Kolejnym krokiem jest analiza segmentów klientów, ich potrzeb i zachowań. Nie każdy model sprawdzi się w każdej branży. Technologicznie, wiele rozwiązań można wdrożyć przy pomocy gotowych integracji - systemów do subskrypcji, płatności cyklicznych czy platform typu preorder. W przypadku mystery boxów istotne będzie też odpowiednie zaprojektowanie opakowania i komunikacji. Najlepsze efekty daje podejście iteracyjne: testowanie na małej skali, zbieranie feedbacku i optymalizacja. Kluczowy jest też aspekt edukacyjny - klient powinien od samego początku wiedzieć, jak działa dany model, co dostanie i kiedy. Transparentność i jasna komunikacja to podstawy zaufania, a tym samym - skutecznej sprzedaży.-
- e-commerce
- handel w internecie
- (i 11 więcej)
-
Jak zarabiać na produktach cyfrowych opartych o AI
Muraszczyk opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
Rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji rewolucjonizują rynek produktów cyfrowych. Dzięki narzędziom takim jak ChatGPT, Midjourney czy Claude możliwe jest szybkie generowanie treści, szablonów, promptów i całych e-booków, które mogą stanowić realne źródło przychodu. Co istotne, tworzenie takich produktów nie wymaga już zaawansowanych kompetencji technicznych. Kluczowe są natomiast: rozpoznanie potrzeb odbiorców, umiejętność przekucia AI w użyteczne rozwiązania oraz zrozumienie zasad skutecznej sprzedaży online. Poniżej przyglądamy się dokładnie, jakie produkty tworzyć, jak je promować i czego unikać, by budować profesjonalną markę w przestrzeni cyfrowej. Jakie produkty cyfrowe można tworzyć z pomocą AI? AI znacząco skraca czas produkcji treści, ale to nadal człowiek decyduje o ich jakości i przydatności. Dla marketerów i przedsiębiorców oznacza to, że można szybko reagować na zmieniające się potrzeby rynku i dostarczać spersonalizowane rozwiązania. Coraz większą popularnością cieszą się gotowe zestawy promptów, z których korzystają copywriterzy, twórcy treści, projektanci i analitycy danych. Obok tego rozwija się rynek szablonów - zarówno tekstowych (np. e-maile, CV, scenariusze), jak i wizualnych (np. prezentacje, grafiki reklamowe). Dużą niszę stanowią również e-booki oparte na treściach wygenerowanych przez AI. Choć wymagają one redakcji, pozwalają w krótkim czasie stworzyć merytoryczną, uporządkowaną publikację. Potencjał leży także w bardziej funkcjonalnych produktach, takich jak checklisty, narzędzia do planowania czy pliki w Notion, które dzięki AI można tworzyć w sposób znacznie bardziej zoptymalizowany i efektywny niż dotąd. Gdzie i jak sprzedawać produkty cyfrowe oparte na AI? Wybór kanału sprzedaży ma bezpośredni wpływ na skalowalność i rentowność projektu. Gotowe platformy takie jak Gumroad, Ko-fi czy Etsy pozwalają szybko wejść na rynek bez budowania własnej infrastruktury. Dla wielu twórców to naturalny punkt startowy - zwłaszcza gdy zależy im na niskim progu wejścia i prostocie obsługi. Z drugiej strony, własny sklep (np. oparty na WooCommerce lub Shopify) daje znacznie większą kontrolę nad doświadczeniem użytkownika i marką. Pozwala też budować bazę klientów, co ma znaczenie w długofalowym modelu sprzedaży. Kluczem jest jednak umiejętność dotarcia do grupy docelowej. Tu z pomocą przychodzi content marketing, SEO oraz obecność w kanałach społecznościowych - szczególnie tych, gdzie skupiają się użytkownicy poszukujący narzędzi AI, jak Twitter/X czy LinkedIn. Ważne, by nie traktować promocji jako działania oderwanego od produktu. Treści edukacyjne, case studies czy mini-przewodniki mogą stać się nie tylko formą marketingu, ale również integralnym elementem oferty, budującym zaufanie. Tworzenie skutecznych promptów i szablonów - co się sprzedaje i jak je projektować? W świecie AI prompt to "paliwo" - od jego jakości zależy wartość wygenerowanej treści. Dlatego szablony i dobrze opracowane prompty to dziś pełnoprawne produkty cyfrowe. Co się sprzedaje? Największym zainteresowaniem cieszą się te produkty, które oszczędzają czas i rozwiązują konkretny problem. Wśród promptów są to np. zestawy do generowania postów na LinkedIn, pisania ofert sprzedażowych, przygotowywania CV czy tworzenia scenariuszy do wideo. Szablony natomiast świetnie sprawdzają się w przypadku materiałów gotowych do wdrożenia - jak arkusze z planami kampanii, szkielety newslettera czy propozycje graficzne do reklam. Szczególnie dużym powodzeniem cieszą się produkty z kategorii "plug and play", czyli takie, które nie wymagają większych modyfikacji, a ich wartość jest widoczna już na pierwszy rzut oka. To, co wyróżnia najlepiej sprzedające się produkty, to nie tylko ich użyteczność, ale również jakość opracowania - wizualna, językowa i strukturalna. Estetyczne wykonanie oraz jasne instrukcje obsługi znacznie zwiększają konwersję i pozytywne opinie. Jak tworzyć skuteczne prompty? Proces tworzenia wartościowego prompta zaczyna się od precyzyjnego zrozumienia potrzeby użytkownika. Nie wystarczy ogólne polecenie - skuteczny prompt zawiera kontekst, rolę modelu, ton komunikatu, długość odpowiedzi i ewentualne ograniczenia. Na przykład prompt typu "Jesteś doświadczonym copywriterem B2B. Napisz 3 wersje tytułu wpisu blogowego dla firmy SaaS" przynosi znacznie lepsze wyniki niż lakoniczne "wymyśl tytuł posta". Testowanie to nieodzowny etap pracy z promptami. Nawet jeśli treść wygenerowana przez AI wygląda dobrze, warto sprawdzić, jak zachowuje się w różnych kontekstach i przy innych danych wejściowych. Produkty, które zawierają przykłady wyników i krótkie wskazówki optymalizacji, są znacznie lepiej oceniane przez klientów. Dla profesjonalnych odbiorców, takich jak marketerzy czy copywriterzy, szczególne znaczenie ma również możliwość dostosowania prompta - warto więc zadbać o jego elastyczność i skalowalność. E-booki generowane przez AI - czy to się opłaca? E-booki wygenerowane z pomocą AI coraz częściej trafiają do obiegu komercyjnego - szczególnie w niszach edukacyjnych, technologicznych czy produktowych. Modele językowe są w stanie wygenerować logiczne, spójne akapity, a w połączeniu z odpowiednią strukturą i redakcją można w krótkim czasie stworzyć wartościową publikację. Opłacalność takiego produktu zależy jednak nie tylko od jakości tekstu, ale od jego unikalności, zaprojektowania i strategii sprzedaży. Sam fakt, że e-book został napisany przez AI, nie ma dla odbiorcy większego znaczenia - liczy się, czy rzeczywiście odpowiada na pytania i potrzeby, jakie posiada. Proces warto rozpocząć od stworzenia konspektu i podzielenia treści na rozdziały, w których każda sekcja spełnia konkretną funkcję edukacyjną. Następnie - przy użyciu AI - generujemy materiał, który musi być poddany dokładnej edycji. Błędy stylistyczne, nadmiar ogólników czy nieaktualne informacje to najczęstsze słabości tekstów generowanych automatycznie. Dobrze zaprojektowany e-book może jednak pełnić więcej niż jedną funkcję - poza samodzielną sprzedażą może być również lead magnetem, częścią kursu, bonusem w kampanii promocyjnej lub elementem większego pakietu produktów cyfrowych. Wyzwania i pułapki sprzedaży produktów AI - na co uważać? Zarabianie na produktach opartych o AI ma ogromny potencjał, ale wiąże się też z odpowiedzialnością. Najczęściej spotykane pułapki to niska jakość, brak transparentności wobec odbiorcy oraz ignorowanie kwestii prawnych. Prawa autorskie do treści generowanych przez AI nie są dziś jednoznacznie uregulowane we wszystkich jurysdykcjach. Dlatego warto korzystać z własnych promptów, unikać kopiowania publicznych zestawów bez modyfikacji oraz dokładnie sprawdzać, co generuje model - szczególnie w przypadku grafik i ilustracji. Drugim poważnym ryzykiem jest zbyt daleko idąca automatyzacja. Produkty pozbawione osobistego zaangażowania, bez redakcji i testów, szybko zostają zidentyfikowane jako niskiej jakości. A konkurencja w przestrzeni AI szybko rośnie - to, co jeszcze niedawno się wyróżniało, dziś może być wtórne. Budowanie wartościowych produktów cyfrowych z wykorzystaniem AI to proces, który - choć szybszy niż klasyczna produkcja treści - nadal wymaga kompetencji, staranności i szacunku do odbiorcy. To właśnie te cechy decydują o tym, czy odbiorcy kupią raz, czy wrócą po więcej.-
- e-commerce
- e-biznes
- (i 8 więcej)
-
Kiedy stosować i jaką rolę w sprzedaży pełni prelander i dodatkowy landing page?
Harry opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
Zarabiając w sieciach afiliacyjnych, spotykamy się z mnogością różnego rodzaju programów partnerskich i ofert CPA. Przeważnie nie mamy wyboru co do strony sprzedażowej (landing page’a) do którego docelowo odsyłamy pozyskiwany ruch, narzuca nam go reklamodawca - a nawet jeśli mamy, ten wybór jest ograniczony i wygląd stron niekoniecznie jest zgodny z oczekiwaniami i potrzebami naszej grupy odbiorców reklam. Brak możliwości edycji landing page’a to ograniczone pole manewru przy próbach zwiększania konwersji naszych kampanii reklamowych. Na szczęście z pomocą przychodzi dodatkowy landing page, nazywany również “pre-landing page’em" lub “stroną przechwytującą", który możemy dodać do “ścieżki sprzedażowej". W tym wpisie krótko omawiam czy i kiedy warto stosować tego typu rozwiązanie. Zapraszam! Landing Page Dodatkowy - prelander w sprzedaży internetowej LP (skrót od ang. landing page) to strona sprzedażowa, która - jak sama nazwa wskazuje - ma na celu bezpośrednią sprzedaż. “Sprzedaż" w kontekście zarabiania przez internet może być rozumiana bardzo szeroko - oprócz faktycznej sprzedaży może chodzić o pobranie pliku, rejestrację, wypełnienie formularza i innego rodzaju akcje. Taki landing page jest już - a przynajmniej powinien być - ostatnim krokiem do finalizacji transakcji na drodze naszych klientów. W przypadku promowania i sprzedaży własnych produktów - mamy pełną kontrolę nad LP. W przypadku ofert afiliacyjnych - najczęściej żadną. Jest to o tyle problematyczne, że taki standardowy LP niekoniecznie odzwierciedla potrzeby naszych odbiorców. Każdy produkt lub usługę można reklamować na wiele różnych sposobów, ta sama oferta może spełniać wiele różnych potrzeb - a gotowy LP z reguły jest bardzo uniwersalny, tym samym ograniczony w potencjale marketingowym. Aby nadać ofercie sens i utożsamić ją z konkretnymi potrzebami, możemy przygotować tzw. “LP dodatkowy" zaprojektowany dla konkretnej grupy odbiorców, trafiający w konkretne potrzeby. W zależności od miejsc promocji, takich LP dodatkowych możemy przygotować więcej. Wchodzący na nie odbiorcy powinni zainteresować się produktem, utożsamić go ze spełnianiem swojej potrzeby i, finalnie, przejść na właściwy LP dostępny w programie partnerskim. Ścieżka sprzedażowa wygląda więc następująco: [1] Miejsce reklamowania -> [2] LP dodatkowy -> [3] LP docelowy Skuteczna sprzedaż polega przede wszystkim na spełnianiu potrzeb - a więc dodatkowy LP jest narzędziem, które nam w tym pomoże. To dzięki niemu utożsamimy daną ofertę z rozwiązaniem problemu trapiącego określoną grupę ludzi, wśród których przeprowadzamy kampanię reklamową. W afiliacji może zdarzyć się również tak, że program partnerski nie udostępnia żadnego landing page’a, a nasze linki afiliacyjne prowadzą np. od razu do wypełniania formularza zamówienia. W takich sytuacjach bezwzględnie należy przygotować Pre-Landing Page, tak aby całość była wiarygodna, spójna i konkretnie opisana. Sam formularz nie będzie zadowalająco konwertował. Prelander może sprzedawać więcej od landing page'a Strona przechwytująca, stosowana w marketingu afiliacyjnym, zwiększa kontrolę nad procesem sprzedaży, wydłuża ścieżkę sprzedażową o dodatkowy element mający wpływ na konwersję oraz umożliwia dostosowanie promowanej oferty do określonych potrzeb grupy odbiorców. Stosowanie LP dodatkowych może znacząco podwyższyć konwersję, ale - uwaga - działa to też w drugą stronę. Słabo przygotowany Pre-Landing Page może tą konwersję obniżyć. Tutaj warto przypomnieć elementy wpływające na skuteczność LP: 5 elementów wpływających na skuteczność landing page’y. Jak stworzyć skuteczny pre-landing page krok po kroku Tworzenie skutecznego prelandera powinno rozpocząć się od zrozumienia intencji użytkownika i dopasowania komunikatu do konkretnej potrzeby. Pierwszym krokiem jest przyciągający uwagę nagłówek, który wyraźnie komunikuje problem i zapowiada rozwiązanie. Następnie warto zamieścić krótki, przekonujący opis, najlepiej z elementami storytellingu i dowodami społecznymi (opinie, liczby, cytaty). Dobry prelander powinien zawierać również CTA (Call to Action), które prowadzi użytkownika dalej - czyli na właściwy landing page partnera. Strona przechwytująca musi ładować się szybko, działać poprawnie na urządzeniach mobilnych i być pozbawiona rozpraszaczy. Gdzie promować prelanding page w afiliacji? Dodatkowy LP sprawdza się w wielu kanałach promocji. Najczęściej stosuje się go w kampaniach płatnych, takich jak reklamy na Facebooku, Google Ads, TikToku czy natywne sieci reklamowe (np. Taboola, Outbrain). Dzięki prelanderowi możemy łatwo dopasować przekaz do danego segmentu odbiorców. Sprawdza się również w e-mail marketingu, gdzie możemy kierować użytkowników najpierw na LP dodatkowy wprowadzający w temat, zanim trafią na właściwą ofertę. Warto także eksperymentować z prelanderami w kampaniach SEO - szczególnie w długim ogonie słów kluczowych, gdzie możemy tworzyć dedykowane strony dla konkretnych fraz. Prelanding page w afiliacji - przykłady zastosowań Praktyczne zastosowania pre-landing page’y są bardzo szerokie. W branży zdrowia i urody możemy np. przygotować prelander porównujący różne metody na bielsze zęby, gdzie jedna z nich to polecana oferta partnera. W finansach - porównanie różnych sposobów oszczędzania lub inwestowania, prowadzące do oferty np. konta oszczędnościowego. W kampaniach na adult dating - prelander może zawierać test osobowości lub fałszywy czat. W każdej niszy chodzi o to, by zbudować kontekst, zaangażować użytkownika i przedstawić promowaną ofertę jako logiczny, naturalny krok. Najczęstsze błędy przy tworzeniu prelanderów Jednym z najczęstszych błędów jest brak spójności między prelanderem a stroną docelową - inny język, inny styl lub niespójne obietnice powodują utratę zaufania i spadek konwersji. Równie częstym problemem jest przeładowanie treścią - prelander powinien być zwięzły i prowadzić użytkownika jednym logicznym ciągiem do działania. Warto unikać nachalnej sprzedaży, zamiast tego budować zainteresowanie i zaufanie. Brak testów A/B to kolejny błąd - nawet niewielkie zmiany w nagłówkach, grafikach czy kolorze przycisku CTA mogą znacząco wpłynąć na wyniki kampanii.-
- prelander
- landing page
- (i 11 więcej)
-
Projektowanie i tworzenie skutecznych stron sprzedażowych i landing page’y
Harry opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
Dzisiaj przedstawiam informacje dotyczące tworzenia i projektowania własnych landing page’y. Elementów wpływających na skuteczność jest oczywiście dużo więcej niż wymienione - ale opisywaną piątkę uważam za zdecydowany “must have". Dla przypomnienia, jeśli ktoś dopiero zaczyna czytać bloga, LP (skrót od ang. landing page) to strona sprzedażowa, która - jak sama nazwa wskazuje - ma na celu bezpośrednią sprzedaż. “Sprzedaż" w kontekście e-zarabiania może być rozumiana bardzo szeroko - oprócz faktycznej sprzedaży może chodzić o pobranie pliku, rejestrację, wypełnienie formularza i innego rodzaju akcje rozliczane w modelu CPA. Projektowanie landing page’y i stron sprzedażowych - wordpress elementor LP możemy wykonać sami w HTML+CSS, możemy posiłkować się wordpress’em, użyć generatorów (np. wordpress elementor lub mobirise), obojętnie. Tutaj najważniejszy jest efekt wizualny, wiarygodność, elementy podnoszące konwersje. Stosunkowo prosty w obsłudze jest elementor. Dokładniej jest to wtyczka do najpopularniejszego systemu CMS - czyli wordpress’a. Wersja podstawowa (darmowa) sama w sobie jest dość uboga, natomiast można do niej doinstalować (również darmowe) dodatki: https://wordpress.org/plugins/essential-addons-for-elementor-lite/ https://wordpress.org/plugins/elementskit-lite/ Jeśli to nie wystarczy, warto przejrzeć oferty na allegro - można tu bowiem kupić elementor premium w bardzo korzystnych cenach. Poniższy film bardzo dobrze wyjaśnia obsługę elementora: Strony sprzedażowe i landing page’e - 5 marketingowych elementów Każdy LP jest robiony w jakimś konkretnym celu. Akcją, której oczekujemy od odwiedzających stronę, jest właśnie ten cel, a cały “wystrój" i treść powinna ich do tego przekonać, a raczej uświadomić im, że sami chcą tą akcję wykonać. Warto wczuwać się w rolę odbiorcy i analizować co widzi, na co zwróci uwagę bezpośrednio po otwarciu strony, gdzie kliknie, co przeczyta, co pominie, itp. Może być ciężko wczuć się w odbiorcę lub krytykować samego siebie, także takie same testy warto wykonać również na znajomych - powinny być dużo bardziej wiarygodne. LP nie może być skomplikowany, powinien być prosty do odczytu oraz zawierać jasne i konkretne instrukcje. Istnieje cały szereg czynników wpływających na skuteczność przekazu i wrażenie wywoływane na odbiorcy. Pełna zawartość LP’ków zależy od tego czy działamy w modelu: LP LP dodatkowy + LP mini-strona + LP mini-strona + LP dodatkowy + LP bo w każdym tym modelu ścieżka w której możemy budować zainteresowanie jest odpowiednio dłuższa lub krótsza, ale bez względu na to czy projektujemy “LP dodatkowy" czy “LP", powinniśmy uwzględnić poniższe 5 elementów. Dla przypomnienia “LP dodatkowy" to landing page mający za zadanie skojarzyć produkt z określoną potrzebą, a następnie odesłać do LP udostępnianego przez program partnerski (reklamodawcę afiliacyjnego). Poniżej przedstawiam 5 elementów wpływających na skuteczność sprzedażową tworzonych LP. Całą piątkę uważam za ‘must have’: 1 - Grafika obrazująca spełnioną potrzebę na LP Ludzie są wzrokowcami, wobec tego zdjęcie, a najlepiej cała oprawa graficzna, powinny przedstawiać dokładnie to, do czego dążą odbiorcy (na podstawie zdefiniowanej wcześniej potrzeby). W reklamach telewizyjnych większość produktów stara się skojarzyć z uczuciami szczęścia, zdrowia, poczucia więzi rodzinnych. My mamy dużo szersze pole do popisu bo nie musimy celować w uniwersalne potrzeby, możemy je dokładnie precyzować i docierać do konkretnych grup odbiorców. Zdjęcia na LP powinny więc przedstawiać już spełnioną potrzebę wybranej przez nas grupy. 2 - Zwroty sugerujące natychmiastowe działanie - wezwanie do zakupu Chodzi oczywiście o zwroty typu (np. zarejestruj się, kup, dołącz, zapisz się, pobierz, itd.): - JUŻ TERAZ - OD RAZU - NIE CZEKAJ Być może wydaje Ci się, że takie zwroty obniżają konwersję bo kojarzą się z main-streamowymi reklamami. Też mi się tak kiedyś wydawało, dopóki tego nie sprawdziłem. Wygląda na to, że w main-streamowych reklamach się ich używa bo po prostu działają i to bardzo dobrze. Ludzie nie lubią myśleć nad tym co i kiedy zrobić, stąd na LP’kach warto umieszczać bardzo konkretne instrukcje (prowadzić odbiorców “za rękę" aż do finalizacji sprzedaży). 3 - Dowód społeczny w sprzedaży internetowej - komentarze i/lub recenzje klientów Według znanych mi badań marketingowych, komentarze w internecie to druga, zaraz po komentarzach od znajomych/rodziny, informacja którą konsumenci biorą pod uwagę przy podejmowaniu decyzji zakupowych. Wręcz nie wolno nam tego zaniedbywać. Na LP powinnny znaleźć się komentarze/recenzje dotychczasowych klientów. Nie chodzi tu o umożliwienie komentowania pod LP - to by mogło nawet zaszkodzić konwersji (bo zamiast dokonać zakupu, użytkownicy przejdą na końcu do czytania komentarzy) - chodzi o dodanie kilku komentarzy w “ścieżce" (zawartości LP) którą przechodzą użytkownicy zmierzający do dokonania zakupu. 4 - Twarde dane widoczne na stronie sprzedażowej Twarde dane to np. ilość klientów , rok powstania, czas działania, itp. Takie niepodważalne fakty wpływają na konwersję poprzez podnoszenie wiarygodności całej witryny - także zdecydowanie warto je umieścić na LP, najlepiej już na samej górze żeby były widoczne od razu po wejściu na stronę. Przykłady : “Z usługi skorzystało już 5345 osób!", “Istniejemy od 2009 roku!", “Produkt udoskonalamy od 2011 roku!", “Zero reklamacji od początku działania!", “Średnia ocen kupujących 4,9 / 5". 5 - Ograniczenie czasowe i ilościowe sprzedawanych online produktów Ten punkt, nie bez przyczyny, umieściłem na końcu. Ograniczenia nie zawsze pasują do oferty - zwłaszcza przy LP dodatkowych (które przecież nie mają wpływu na warunki sprzedaży). Całość polega na ograniczeniu czasowym lub ilościowym danej oferty. W przypadku używania własnego LP, warto dodać co najmniej ograniczenie czasowe - np. “Poradnik w tej cenie dostępny jest tylko do końca czerwca!". Jeśli używamy LP dodatkowego - ograniczenie można dodać tylko jeśli faktycznie występuje, a najlepiej jeśli jest także jasno zaznaczone na finalnym LP udostępnianym przez program partnerski. Jeśli chodzi o ograniczenie ilościowe - ten zabieg ma na celu jeszcze większe wzmocnienie nacisku na “natychmiastowe skorzystanie z oferty". Przykłady treści ograniczającej ilość: “Zostało już tylko 5 wolnych miejsc, pośpiesz się i zapisz się już teraz!". Oba ograniczenia - czasowe i ilościowe - powinny nieść ze sobą przesłanie - “teraz albo nigdy". Tworzenie strony która sprzedaje - dodaj te 5 elementów Powyższe 5 elementów uważam za najważniejsze, ale zaznaczam że jest ich dużo więcej. Warto testować nasze LP’ki, podsyłać znajomym, samemu wczuwać się w rolę odbiorcy i ciągle poprawiać - tak by działały jak najlepiej. Stworzenie sprzedającego LP to nie jest jednorazowa robota, a ciągły proces - ciężko tak naprawdę stwierdzić czy ten proces “ulepszania" może się kiedyś skończyć, bo zawsze znajdzie się coś do poprawy. Stosunkowo prosto strony sprzedażowe tworzy się za pomocą wordpress’a i wtyczki elementor.-
- webmastering
- wordpress
- (i 12 więcej)
-
Jak nie zarabiać przez Internet - popularne mity dotyczące zarabiania online
Harry opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
Na pewno każdy z Was spotkał się już z niejednym mitem na temat zarabiania przez Internet. Co ciekawie - i niekiedy irytujące - takie mity najczęściej powtarzają osoby, które nie zarabiają online i nigdy nie zarabiały. Ja sam już nie raz słyszałem od znajomych pytania typu : "i co, niby naprawdę dostajesz jakieś pieniądze z Internetu?" , “niby za co mieliby Ci zapłacić?", "czy to nie jest jakieś oszustwo?" Zarabianie przez Internet, osobom które nie mają z nim nic wspólnego, kojarzy się niestety głównie z inwestycjami, ankietami, płatnymi zadaniami, klikaniem w linki reklamowe, odbieraniem e-maili, piramidami finansowymi, mlm’ami z koniecznością zakupu "startera" i po prostu próbami naciągania przez oszustów obiecujących "gruszki na wierzbie". Prawda jest natomiast taka, że zarabianie online nie różni się za bardzo od zarabiania offline. W tym wpisie przedstawiam najpopularniejsze znane mi mity dotyczące zarabiania w internecie i pracy w domu. Gdybym coś ważnego pominął, proszę, dodaj to w komentarzu. Opinie/historie dotyczące postrzegania zarabiania w internecie wśród Waszych znajomych (którzy nie mają z nim nic wspólnego) również będą bardzo mile widziane. Czym dla mnie jest zarabianie przez Internet? Zacznę od wyjaśnienia jak rozumiem termin zarabiania online. Dla mnie zarabianie przez Internet to przede wszystkim sprzedaż, handel własnymi lub cudzymi produktami. Te produkty mogą być materialne albo wirtualne (w tym usługowe!). Sprzedaż własnych produktów różni się od programów afiliacyjnych (CPA) tylko wysokością prowizji - przy własnych produktach po prostu ta "prowizja" wynosi 100% :>. Obojętnie czy sprzedajesz coś własnego, czy jesteś partnerem programu afiliacyjnego -> sposób promocji polega na dokładnie tych samych mechanizmach marketingu internetowego. Te mechanizmy polegają na zaspokajaniu określonych potrzeb klientów, poprzez sprzedawany produkt. Dokładnie tak samo działa każda firma niemająca z Internetem nic wspólnego. Zasadniczą różnicą pomiędzy działalnością online i offline są natomiast możliwości jakie daje Internet, a dokładniej możliwość dotarcie do ogromnej ilości potencjalnych klientów (nawet za darmo!). Proste prawda? Niestety wokół tak prostej sprawy narosło wiele powszechnie powtarzanych mitów, m.in. te,które wymieniam poniżej. Popularne mity dotyczące zarabiania online - jak nie zarabiać w Internecie? Skomfrontujmy się z najpopularniejszymi mitami o zarabianiu w sieci. Zarabianie przez Internet polega na klikaniu w linki reklamowe, czytaniu e-maili i wypełnianiu płatnych ankiet Spotkałem się z wieloma opiniami, że na tym właśnie polega zarabianie przez Internet - i tutaj muszę jasno powiedzieć, że wcale tak nie jest. To jest bardzo mały, w stosunku do afiliacji, sektor - który daje zarobić właścicielowi takiego systemu, bo to on sprzedaje. Bardzo łatwo tu o oszustwo w postaci nieotrzymania wynagrodzenia za wykonaną pracę. Zwykle ludzie dają się zwieść serwisom obiecującym np. 1zł za kliknięcie w link - taka stawka jest oczywiście nierealna, ale ta nierealność i naiwność nie jest przecież domeną zarabiania przez Internet, a zarabiania w ogóle. To tak samo jak nie dostać wynagrodzenia za pracę za granicą (zdarza się i słyszymy o tym w telewizji!) lub nie dostać wynagrodzenia za skręcanie długopisów (często się zdarza!). Całe to klikanie w linki, odbieranie e-maili reklamowych, wypełnianie płatnych ankiet, itd. - to oczywiście jest jedna z możliwości zarabiania online, z którą można się dość łatwo zetknąć - ale w stosunku do ogółu jest marginalna (przede wszystkich pod względem generowanych obrotów). Nie zajmuje się tym nikt, kto zarabia w Internecie konkretniejsze sumy - oczywiście nie licząc administratorów tego typu platform, oni faktycznie zarabiają. Już w podstawach odradzam wszelkie serwisy zarobkowe opierające się na pracy własnej, czyli płatnych zadaniach wszelkiego typu. Stawki w takich serwisach są bardzo małe, a możliwości rozwoju i potencjalne zyski zdecydowanie ograniczone. Zaznaczam jednak, że nie wszystkie programy typu "get paid to" (oznaczające otrzymywanie wynagrodzenia w zamian za wykonanie jakiejś czynności) są oszustwem - odradzam je przede wszystkim ze względu na ograniczone możliwości zarabiania online, a nie ew. “scam." We wpisie dot. możliwości reklamowych GPTR rozpisałem się na temat możliwości programów umożliwiających klikanie w linki w zamian za pieniądze. Stawki za takie czynności są groszowe (dosłownie groszowe - np. 0,25gr/klik) - ale wypłaty są jak najbardziej realizowane. Jeżeli wierzysz, że zarabianie w Internecie jest oparte o programy typu GPT - zdecydowanie wróć do podstaw , bo sporo na tym przekonaniu tracisz. Wszelkiego typu płatne zadania są marginesem zarabiania online. Zarabianie przez Internet polega na inwestowaniu w kryptowaluty oraz na rynku forex Na tym blogu na pewno nigdy nie postawię znaku równości pomiędzy inwestowaniem (giełda, opcje binarne, forex, kryptowaluty), a zarabianiem online. Gry na parach walutowych (czy też kryptowalutowych) i spekulację bardziej porównałbym do hazardu - bo jakby nie patrzeć w rzeczywistości obstawia się tu czy dany kurs wzrośnie, czy zmaleje. Ten mit zapewne bierze się z bardzo popularnych historii na temat kryptowalutowych, czy też forexowych milionerów. W internecie sporo jest bannerów reklamowych dot. giełdy forex oraz inwestycji w kryptowaluty - przez co łatwo skojarzyć je z zarabianiem przez internet. W rzeczywistości jednak inwestowanie na forexie i na giełdach kryptowalut można porównać raczej do gry na GPW (Giełda Papierów Wartościowych), co swoją drogą nie bez przyczyny nazywa się “grą" - niż do zarabiania online, z którym moim zdaniem - nie ma nic wspólnego. Zarabianie online to głównie obstawianie wydarzeń sportowych/politycznych (bukmacherka) Co myślicie o chwaleniu się publicznie wygranymi w internetowych serwisach bukmacherskich (które najczęściej są bardzo rzadkie w stosunku do przegranych - ale kto chwaliłby się przegraną...)? Co jakiś czas widzę na facebooku posty ze screenami wygranych zakładów z podpisem "zarobiłem" - myślę, że każdy ma w znajomych kogoś, komu się chociaż raz zdarzyło takie coś wrzucić. Jeżeli komuś się “poszczęści", to możemy tu mówić o wygranej (takiej samej jak w zdrapce lotto) - w żadnym wypadku nie ma to nic wspólnego z zarabianiem w internecie. Hazard to hazard, i nie ma ze sprzedażą nic wspólnego - chyba, że działa się tylko na zasadzie afiliacji takich platform (a samemu nie obstawia) - wówczas ok, wtedy można mówić że zarabia się online na bukmacherce. Żeby coś zarobić przez Internet trzeba zainwestować Mam wrażenie, że ta "konieczność inwestowania" jest po prostu wymówką i szukaniem przeszkód zarabiania online. Inwestować oczywiście można, w wiedzę, w hosting, w domenę, w skrypty, grafikę, reklamę - ale WSZYSTKO to jesteś w stanie zorganizować także całkowicie za darmo. Nie wiem skąd ten mit się wziął, być może kiedyś faktyczna była konieczność inwestowania - w tej chwili jednak na 100% jej nie ma. Zarabianie w internecie praktycznie nie ma barier wejścia. Sieci afiliacyjne są otwarte dla każdego i zacząć zarabiać online może każdy, bez żadnych dodatkowych inwestycji pieniędzy. Jest mnóstwo form darmowej reklamy (m.in. różnego rodzaju fora internetowe, facebook, blogger.com, itd.). Informacje na temat metod promocji można znaleźć na forach o zarabianiu online i blogach (zwłaszcza getpaid20.pl :>) - a od zarabiania przez internet dzielą Cię tylko chęci. Gwarantuję, że żadne inwestycje nie są konieczne - sam tak zacząłem. Na poparcie tej tezy, podam Ci prosty przykład: Wejdź proszę w ten link: http://viid.me/qrjkY5 , odczekaj 5 sekund, kliknij "skip this ad." Wiesz, że za każde wejście w ten link zarabiam pieniądze online? Czy wstawienie skróconego linku do sygnaturki na forum jest płatne?:) Czy wstawienie skróconego linku na swój fanpage jest płatne? Czy wstawienie skróconego linku do opisu filmiku na Youtube jest płatne? Programy typu HYIP nie są piramidami finansowymi, tylko sposobem na zarabianie online Promotorów hyipów, różnie opakowanych - działających np. pod płaszczykiem "platform reklamowych" lub "crowdfundingowych" - jest ostatnimi czasy bardzo dużo - co przekłada się na negatywne postrzeganie zarabiania online u osób z zewnątrz. Inteligentniejsi odbiorcy takich reklam od razu zauważą, że mają do czynienia z piramidami finansowymi i schematami ponziego, mniej inteligentni stracą pieniądze w takiej piramidzie - i zaczną kojarzyć "zarabianie przez Internet" z oszustwem do końca nie wiedząc w czym tak naprawdę brali udział. Tutaj nie będę się powtarzał, więc podam tylko linki do wcześniejszych artykułów na temat piramid finansowych podszywających się pod zarabianie online. Polecam czytanie właśnie w takiej kolejności: Multi Level Marketing (MLM) vs Piramida Finansowa Schemat Ponziego jako rodzaj piramidy finansowej World (MXRevshare) jako przykład piramidy finansowej World (MXRevshare) jako przykład piramidy finansowej - część 2 Konsekwencje prawne wynikające z organizowania i namawiania do udziału w piramidach finansowych Zarabianie przez Internet jest łatwe i szybkie lub trudne i powolne Zarabianie w Internecie - ze względu na niskie bariery wejścia (praktycznie brak wymogów) jest stosunkowo dużo łatwiejsze do rozpoczęcia (niż działalność "stacjonarna"), ale nie można powiedzieć że jest łatwe. Tak samo jak w biznesie tradycyjnym - wszystko wymaga pracy, analizowania, dopasowywania i ciągłego modyfikowania w zależności od efektów. Zarabianie przez internet dużych pieniędzy może być szybkie lub wolne - ale nie będzie łatwe. O tym czy w internecie zarabia się łatwo, napisałem już kilka słów tutaj : "Czy zarabianie przez internet jest łatwe?" Ludzie przesadzają też często w drugą stronę powtarzając mit o "trudności", tj "w internecie bardzo trudno zarobić". To mi się kojarzy z opiniami typu : "kiedyś to można było zacząć, teraz jest już za ciężko" , "za duża konkurencja, trudno się wybić - gdybym tylko mógł zacząć kilka lat temu", itd. Prawda jest taka, że wcale ciężko nie jest. Programów partnerskich jest tak dużo, że każdy znajdzie w końcu swoją grupę docelową i swój produkt, który da radę z powodzeniem sprzedawać. Kwestią indywidualną jest już w jakim czasie zacznie się faktycznie zarabiać przez internet - i nie da się tego generalizować. Każdy jest inny. Widzę to jasno po osobach które dołączają do mojego mentoringu , niektórzy odrabiają koszt dołączenia w ciągu dwóch dni, inni w ciągu dwóch tygodni, inni w ciągu miesiąca, a jeszcze inni nawet w ciągu kilku godzin (takie przypadki jak najbardziej są!). Ja każdego traktuję dokładnie tak samo, odpowiadam na pytania w taki sam sposób - a mimo tego część zarabia szybciej, a część znacznie wolniej. Myślę, że Ci drudzy poświęcają na to mniej czasu kierując się przekonaniem, że “zarabianie jest łatwe" - nie jest. Tutaj warto dodać jeszcze moje dwa inne wpisy o zarabianiu przez internet, konkretniej o wpływie nastawienia na efekty: Postawa ma znaczenie, czyli jak traktować e-zarabianie Stabilność i wysokość e-zarobków, czyli sprzedawcy złudzeń vs rzeczywistość Zarabianie przez Internet to oszustwo - tutaj wszyscy chcą Cię naciągnąć Po części ten mit już wyjaśniłem podczas omawiania klikania w linki -> oszuści są wszędzie, nie tylko w internecie. Wyjaśniłem też na czym polega według mnie zarabianie przez Internet, ale jest jeszcze jedna kwestia którą chciałbym tutaj poruszyć - mianowicie reklamy hazardu i inwestycji szeroko rozumianych. "Zarabia 50 tys. miesięcznie i śmieje się z osoby, którą był wcześniej", "Milioner zdradza sposób na 10 tys. euro miesięcznie", "Odkryj sekret milionerów" - to wszystko hasła reklamowe z którymi można się często spotkać. Tego typu oferty nie mają nic wspólnego z afiliacją, programami partnerskimi, ani sprzedażą. Najczęściej są to reklamy hazardu, inwestycji lub systemów MLM wymagających inwestycji. Swoją drogą śmieszy mnie używanie słowa "milioner" w takich reklamach - jakby to było nie wiadomo jak dużo - ale widać to działa, bo tych reklam jest coraz więcej. Każdy zdrowo myślący człowiek - gdy zobaczy taką reklamę uzna ją za "oszustwo" - i bardzo dobrze bo to jest oszustwo. Problem polega na tym, że niestety skojarzy sobie z tym również całe zarabianie przez Internet i następnym razem gdy usłyszy/zobaczy takie hasło, pamięć podsunie mu reklamę z sekretem milionerów lub z 26 letnim mężczyzną zarabiającym 50 tys. miesięcznie (który “śmieje się z tego kim był wcześniej" - strasznie mnie to hasło bawi :>). Ten cały sekret, który jest tak często reklamowany polega na graniu w ruletkę obstawiając cały czas tą samą opcje (czerwone lub czarne) i podwajaniu stawki w wypadku przegranej (wówczas nigdy nie będziesz stratny/a). Taki sposób oczywiście ma ogromny matematyczny sens, ale jeśli ktoś zdecyduje się z takiej "zakamuflowanej reklamy hazardu" skorzystać - najczęściej wszystko przegra, bo na tym to wszystko polega (nikt nie weryfikuje czy skrypt działa uczciwie, w dodatku wystarczy że skończą mu się pieniądze i nie będzie mógł podwoić stawki) . Taka osoba również pomyśli, że to całe zarabianie przez Internet to jakieś oszustwo i będzie rozpowszechniać mity dalej. Niestety zarabianie online to hasło bardzo często wykorzystywane przez wszelkiej maści oszustów kuszących lepszą wizją jutra - trzeba uważać. Bez poleconych (referrali) nie da się dużo zarobić w Internecie Kolejny mit, tym razem powtarzany przez osoby które zarabianie przez Internet kojarzą z MLM’ami. Po pierwsze - żeby ktoś mnie źle nie zrozumiał - uważam, że multi level marketing to w teorii świetny system, ale pod warunkiem że zysk pochodzi z zewnątrz i członkowie struktury nie muszą nic w nim kupować. Niestety nie znam żadnej firmy MLM faktycznie działającej w modelu MLM - ale teorii system jest ok. Ten mit dotyczący poleconych w zarabianiu w internecie jest oczywiście błędny - zdecydowanie najwięcej zarabia się samodzielnie. W sieciach afiliacyjnych system poleconych jest tylko dodatkiem - na którym możesz nawet tracić, a nie zyskiwać. Internet daje ogromne możliwości reklamowania, ale jednak każda branża ma jakieś swoje ograniczenia. Przykładowo, jeśli zarabiasz na sprzedaży tabletek odchudzających - chcesz dotrzeć do jak największej ilości osób, które się odchudzają. Jak myślisz, dużo jest miejsc w internecie, gdzie takie osoby są i aktywnie się udzielają? Tych miejsc jest jakaś ograniczona ilość, więc raczej będziesz dążył/a do zagospodarowania ich własnymi reklamami. W sytuacji w której będziesz szukać poleconych, ten "tort się podzieli" i w efekcie możesz zarobić mniej, niż działając bez nich. Zarabianie w internecie w modelu afiliacyjnym największe możliwości stwarza działając samemu, bez zespołu. Zespół może być jednak przydatny w syt. reklamowania Twoich produktów - tak by reklamowało je jak najwięcej ludzi w zamian za prowizję. Strona internetowa musi mieć X wejść miesięcznie żeby zarabiać pieniądze w Internecie Zanim zacząłem pisać ten wpis (mity wypisałem sobie wcześniej na kartce “z głowy" i chciałem opisać tylko je), coś mnie podkusiło żeby wpisać w wyszukiwarkę omawiane hasło. Jednym z mitów, który znalazłem było "zarabianie przez Internet jest dla każdego", a autor tekstu tłumaczył, że nie jest, że jest tylko dla osób z ogromną publicznością (określoną ilością wejść). Oczywiście się z tym nie zgadzam, bo uważam że każdy może zacząć zarabiać w w internecie, nie jest to nic specjalnie trudnego. Nie potrzeba do tego bloga, kanału youtube, ani rozpoznawalnej marki osobistej - wystarczą chęci i upór w próbowaniu różnych rozwiązań marketingowych. Żeby zarobić 100zł można znaleźć 100 osób, które kupią od Ciebie coś za (lub wykonają ofertę afiliacyjną za) złotówkę, lub jedną osobę która kupi coś za (wykona ofertę afiliacyjną za) 100 złotych. Oczywiście 100zł to bardzo mało, ale taki sam schemat można odnieść do dowolnej kwoty. Jeżeli ktoś prowadzi bloga którego odwiedza 100 osób miesięcznie i sprzedaje na nim swój kurs za 2000 złotych - paradoksalnie może zarobić znacznie więcej od osoby, której blog odwiedza np. 2000 osób miesięcznie. To zależy od tego w jaki sposób monetyzuje go osoba numer dwa, ale załóżmy że poleca tylko książki z których otrzymuje prowizję 10zł/sztuka. Żeby zarobić 2000 złotych, osoba numer jeden musi znaleźć tylko JEDNĄ osobę, a osoba numer dwa DWIEŚCIE osób. W monetyzacji bloga i strony internetowej dużo zależy od ilości wejść, ale od dopasowania oferty do odbiorców jeszcze więcej. Pomijam już siłę marki osobistej, sposób prowadzenia strony/bloga, komunikację z fanami, elementy budowania społeczności internetowych, itd. Maksymalnie upraszczając zagadnienie - w pojedynku “mniej wejść + wyższa cena" vs “więcej wejść + niższa cena" nierzadko może wygrywać opcja numer 1, więc zależność pomiędzy ilością wejść, a skutecznym zarabianiem w internecie nie istnieje. 8 mitów dotyczących zarabiania w Internecie i pracy w domu W powyższym tekście przedstawiłem 8 mitów dotyczących zarabiania w internecie, ale jest ich oczywiście sporo więcej. Pojęcia dot. zarabiania przez internet są niestety nadużywane i wykorzystywane przez oszustów oraz osoby promujące model “get paid to" niedający praktycznie żadnych możliwości zarobkowych. Inwestycje, bukmacherka, płatne zadania - to nie jest prawdziwe zarabianie w internecie. Zarabianie online to przede wszystkim generowanie szeroko rozumianej sprzedaży online własnych i cudzych produktów/usług. Tak jak wspomniałem na początku - będę wdzięczny za komentarze z opiniami/historiami dotyczącymi postrzegania zarabiania online wśród Waszych znajomych (którzy nie mają z nim nic wspólnego).-
- fakty i mity
- zarabianie online
- (i 8 więcej)
-
Opcje strategiczne handlu - czyli jak rozwijać swoją sprzedaż e-commerce
Harry opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
Własne e-produkty to bardzo popularna, zwłaszcza wśród influencerów, forma internetowego zarobku. Mam tu na myśli różnego rodzaju kursy, szkolenia, e-booki - ale także programy, grafiki, niszowe arkusze kalkulacyjne, szablony stron www, skrypty php, itd. Możliwości tworzenia e-produktów jest bardzo, bardzo dużo. Każda zaangażowana w taki model zarabiania osoba stanie w końcu przed wyborem opcji strategicznej dalszego rozwoju swoich przedsięwzięć. W tym wpisie przedstawiam cztery strategie ujęte w tzw. macierzy Ansoffa. Wpis powinien okazać się pomocny przy wyborze i optymalizacji drogi rozwoju własnego e-biznesu tego typu oraz w mniejszym stopniu, ale jednak, zarabianiu na afiliacji w modelu CPA. Jak zwiększać zyski ze sprzedaży e-commerce? Pamiętajmy, że afiliacja - chociaż jest bardzo podobna - od bezpośredniej sprzedaży własnych produktów, w praktyce, różni się m.in. możliwością wprowadzania zmian produktu, ceny, itd. Opisane poniżej strategie mają więc zastosowanie także do ofert afiliacyjnych, ale w ograniczonym stopniu. Zapraszam do lektury! Macierz Ansoffa w rozwijaniu własnego sklepu internetowego Dawno temu, w 1957 roku, rosyjski matematyk i ekonomista Harry Igor Ansoff sformułował teorię pomagającą w wyborze optymalnego rozwiązania strategicznego, czyli po prostu drogi rozwoju swojego biznesu. Z oczywistych względów teoria nie była sformułowana z myślą o afiliacji i e-produktach, ale jak najbardziej ma tutaj zastosowanie. Autor założył cztery możliwe strategie wynikające z dwóch zmiennych decyzyjnych - rynku (czyli miejsca promocji i grupy odbiorców) oraz produktu. Obie zmienne rozważa się w dwóch sytuacjach - w stanie dotychczasowym oraz nowym. Model strategii wyróżnionych czterech strategii przedstawia tzw. macierz Ansoffa, którą przedstawiam poniżej: Jak widać w zależności od tego czy mamy do czynienia z dotychczasowym, czy nowym produktem, sprzedawanym na dotychczasowym lub nowym rynku - decydujemy się na odpowiadającą takiemu połączeniu strategię. Istnieje swojego rodzaju optymalna kolejność wprowadzania wyżej wymienionych strategii w życie. W pierwszej kolejności sprawdzamy, czy jesteśmy w stanie, bazując na dotychczas sprzedawanych produktach, rozwijać się na rynkach już obsługiwanych (penetracja rynku). Następnie badamy ewentualne możliwości znalezienia nowych rynków zbytu dla obecnie sprzedawanych produktów (rozwój rynku). Jeśli takich rynków nie znajdziemy lub działania związane ze sprzedażą są nieopłacalne - analizujemy możliwość przygotowania nowych produktów, które potencjalnie znalazłyby popyt na obecnych (już obsługiwanych) rynkach (rozwój produktu). Dopiero w ostatniej kolejności rozważamy najbardziej ryzykowną opcję, czyli możliwości stworzenia nowych produktów i rozpoczęcie sprzedaży na nowych rynkach (dywersyfikacja). Poniżej opisuję każdą z czterech strategii wraz z konkretnymi przykładami. Penetracja rynku jako strategia rozwoju sklepu online Strategia penetracji rynku (produkt dotychczasowy - rynek dotychczasowy) to podstawowa strategia brana pod uwagę. Działania podejmowane w ramach tej strategii polegają na dążeniu do maksymalnego wysycenia rynku naszym e-produktem. Przykładem może być sprzedaż e-booka na fanpage’u. E-book to nasz produkt, a fanpage - rynek. Rynek jest ograniczony do liczby osób, które obserwują fanpage. Po jakimś czasie od rozpoczęcia sprzedaży, zainteresowanie produktem spada i wówczas zastanawiamy się co dalej zrobić. Zgodnie z macierzą Ansoffa, w pierwszej kolejności zalecam właśnie podjęcie prób penetracji dotychczasowego rynku, czyli np. obniżkę ceny, zwiększenie częstotliwości publikowania reklam, organizację promocji, dodanie “gratisów" do sprzedawanego e-booka lub połączenie e-booka w korzystny cenowo “zestaw" z innymi naszymi produktami - jeśli takie mamy. Szczególnie dobrze działają promocje ograniczone czasowo oraz zestawy. Promocja ograniczona czasowo to dodatkowy bodziec dla osób, które niby są zdecydowane, ale jednak nieprzekonane. Zestawy natomiast zadziałają nawet na osoby, które kompletnie nie są zainteresowane naszym produktem. W sytuacji gdy można kupić produkt “A" lub z niewielką różnicą cenową “A+B", wiele osób zdecyduje się właśnie na zestaw. Trwałą obniżkę ceny polecam stosować dopiero na samym końcu, po wyczerpaniu innych pomysłów. Tutaj uwaga - osoby, które korzystały z promocji nie powinny czuć się oszukane, także obniżona cena nie powinna być niższa, ani nawet równa, wcześniejszej cenie promocyjnej. Jeśli będziemy się tego trzymać - śmiało można organizować promocje pod hasłem “Nigdy nie będzie już tak tanio!" Jeśli chodzi o oferty afiliacyjne - strategia penetracji rynku pozwala właściwie tylko na manipulację częstotliwością i jakością reklam. Możemy zmieniać treści reklamowe, grafiki oraz przygotowywać dodatkowe landing page’e - nie możemy natomiast zorganizować promocji, ani sprzedaży w zestawach. Szkoda. Rozwój rynku - strategia rozwoju w e-commerce Strategia rozwoju rynku (produkt dotychczasowy - rynek nowy) to druga w kolejności do zastosowania strategia. Załóżmy, że opisana wyżej penetracja rynku przestała już przynosić efekty - sprzedaż trwale spadła i uznaliśmy nasz fanpage za, przynajmniej tymczasowo, rynek nasycony sprzedawanym produktem. W takiej sytuacji, zaczynamy poszukiwania nowych rynków potencjalnie zainteresowanych naszym e-bookiem - czyli produkt pozostaje bez zmian, dokładnie taki sam, a my chcemy zacząć sprzedawać go gdzieś indziej. Mogą być to różnego rodzaju fora dyskusyjne z możliwością wystawiania ogłoszeń, portale aukcyjne, grupy facebook’owe typu “kupię-sprzedam" - ale także współprace z różnego rodzaju influencerami i innymi posiadaczami fanpage’y o podobnej do naszego tematyce. Współprace niestety nie dotyczą ofert afiliacyjnych - ale jeśli chodzi o własne produkty, mogą być bardzo korzystne. Podczas stosowania strategii rozwoju rynku należy pamiętać, że nasz e-book można dostosowywać do potrzeb różnych grup docelowych za pomocą odpowiedniej reklamy - warto się zastanowić nad innymi zastosowaniami. Cola to napój, ale także - podobno - bardzo dobry odrdzewiacz. Może sprzedawany przez nas produkt również posiada jakieś alternatywne zastosowania dzięki którym rozszerzymy potencjalną grupę docelową?:) Rozwój Produktu - nowe produkty w tym samym sklepie online Strategia rozwoju rynku (produkt nowy - rynek dotychczasowy) polega na wprowadzeniu nowego produktu na obsługiwany już rynek. Kontynuując przykład z e-bookiem i fanpage’em - znów wracamy na fanpage. Tym razem jednak wprowadzamy do obrotu nowy e-book - np. część drugą. W praktyce ten nowy produkt nie musi być wcale związany z poprzednim - po prostu zaczynamy reklamować coś innego wśród tej samej grupy osób. Jeśli wcześniej opieraliśmy się na własnych produktach, teraz możemy wprowadzić coś “komplementarnego" z ofert afiliacyjnych - i odwrotnie. W tej strategii nie ma żadnej różnicy czy produkt jest nasz, czy bazujemy na afiliacji. Jeśli nie mamy pomysłu, możemy także zgłosić się z propozycją współpracy do innego twórcy i sprzedawać jego produkt w zamian za ustaloną prowizję. To także zawiera się w strategii rozwoju produktu. Przykładem zastosowania na blogu mogą być: “Usługi 2.0“, które zostały dodane jako produkty komplementarne do “Mentoringu." Po wprowadzeniu nowego produktu, wszystko zaczyna się od początku. Znów penetrujemy rynek, a następnie poszukujemy nowych rynków sprzedażowych. Dywersyfikacja - ryzykowna strategia rozwoju handlu w Internecie Strategia dywersyfikacji (produkt nowy - rynek nowy) to całkowite rozpoczęcie działań od nowa. Strategia jest najbardziej ryzykowna - ale może okazać się niezwykle dochodowa. Przede wszystkim chodzi tutaj o przeniesienie modelu dystrybucji na inną niszę rynkową. Jeśli zbudowaliśmy system sprzedaży poradników dot. hodowli roślin doniczkowych - damy radę powtórzyć ten sam wzorzec w innej niszy, nawet w zupełnie innej - np. w tresurze psów. Rozważania dotyczące zmiany niszy i rozpoczęcia wszystkiego od nowa są jednak ostatecznością stosowaną tylko w sytuacjach “beznadziejnych" (czyli takich w których po prostu się przeliczyliśmy lub nie doszacowaliśmy potencjału dochodowego, który okazał sie być zbyt mały) oraz takich w których monetyzacja pierwszej niszy działa całkowicie pasywnie. Jak rozwijać swój sklep internetowy? Macierz Ansoffa została stworzona w latach 60 ubiegłego wieku, ale nadal pełni rolę drogowskazu pomagającego w wyborze odpowiedniej strategii. Trzeba pamiętać, że powyższe strategie nie są bezwzględnie właściwe - wszystko należy dostosowywać do konkretnego przypadku, zamiast “ślepo" realizować zalecaną kolejność wprowadzania kolejnych opcji. Każdą z czterech opisanych strategii można śmiało wykorzystywać do dystrybucji własnych e-produktów w modelu e-commerce, ale także w ograniczonym stopniu do promowania ofert afiliacyjnych. Życzę dochodowych decyzji strategicznych.-
- zarządzanie
- planowanie
- (i 14 więcej)
-
Podstawy sprzedaży online - własny sklep internetowy bez działalności gospodarczej
Harry opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
Poradnik - jak zarabiać na sprzedaży bez firmy? E-commerce dla każdego - legalnie bez DG Ze względu na stare przepisy, e-commerce nie zdobyło takiej popularności w “zarabianiu przez Internet", jak “afiliacja". Jest to jednak dziedzina dająca ogromne możliwości - zwłaszcza w kwestii e-produktów, których koszty wytworzenia są równe 0zł, a więc przychód jest praktycznie równy zyskowi. Stare przepisy się zmieniły i teraz każdy może prowadzić sprzedaż w sposób ciągły, bez prowadzenia zarejestrowanej działalności gospodarczej, do miesięcznej kwoty przychodów stanowiącej 75% miesięcznego minimalnego wynagrodzenia. W 2025 roku minimalna pensja wynosi 4666zł - a więc limit dla działalności nierejestrowanej to 3499,50zł/miesiąc. Powyższe jest dużą zmianą, bo wcześniej taka sprzedaż była niedozwolona - a co za tym idzie sprzedaż własnych e-produktów wiązała się z ryzykiem poniesienia kosztów prowadzenia DG. Obecnie takiego ryzyka nie ma, można sprzedawać własne produkty, np. poradniki PDF, całkowicie legalnie, bez prowadzenia firmy. To ograniczenie kwotowe nie oznacza, że powinniśmy się specjalnie hamować - zawsze trzeba dążyć do jak największego zysku. Jeżeli sprzedaż stopniowo wzrasta, aż w końcu po prostu przekroczy tą kwotę - zarejestrujmy DG, nie ma w tym nic złego. Ewentualnie jeśli jednak kategorycznie nie chcemy rejestrować DG lub nasz przychód zbliży się do kwoty stanowiącej połowię minimalnego wynagrodzenia, pod wpływem przypadku, a nie stabilnego wzrostu - możemy zastosować wstrzymanie sprzedaży do końca tego miesiąca. Nikt nam tego nie zabroni. Wirtualne produkty jako asortyment sklepu internetowego E-produkty to wszystkie produkty nieposiadające postaci fizycznej. Dzięki temu najczęściej nie trzeba ponosić żadnych kosztów związanych z ich produkcją, czy też magazynowaniem - a raz przygotowany produkt można sprzedawać w nieskończonej ilości kopii. To bardzo duży plus w stosunku do produktów fizycznych, które to najczęściej należy kupić (taniej), a następnie sprzedać (drożej) - lub odwrotnie. Napisanie własnego poradnika pomagającego rozwiązać określony (często bardzo niszowy!) problem, nie jest czymś specjalnie trudnym. Każdy ma różne doświadczenia życiowe, wiedzę na określone tematy i na pewno jest w stanie znaleźć problem, który kiedyś miał i już go rozwiązał. To idealna tematyka na poradnik. Wiele ludzi zmaga się z takimi samymi trudnościami, co czyni z nich idealną grupę docelową. W kwestii technicznej.. ładnie wyglądający poradnik można przygotować w 100% w wordzie 🙂 Stare przepisy sprawiły, że cała branża sprzedaży e-poradników w Polsce nigdy nie rozwinęła skrzydeł. Możliwości rozwoju i “wybicia się" są więc cały czas bardzo duże. Wirtualny produkt typu “poradnik" naszego autorstwa jest bezkonkurencyjny - bo NIKT inny nie sprzedaje dokładnie tego samego co my. Dostępność jest niczym nieograniczona - chyba, że sami sobie takie ograniczenie nałożymy. Sprzedaż e-produktów daje ogromne możliwości i stosunkowo zaniedbywalne ryzyko poniesienia strat finansowych. W praktyce takiego ryzyka praktycznie nie ma, bo koszty przygotowania większości produktów (nie licząc kosztów czasowych) to koszty pracy naszego komputera. Sprzedaż własnego poradnika PDF to stosunkowo najmniej skomplikowana działalność e-commerce, dostępna dla każdego. Tego typu E-produkt jest czymś gotowym, nadającym się do sprzedaży ciągłej - bez żadnych dodatkowych modyfikacji z naszej strony. Warto podkreślić, że oprócz wszelkiego rodzaju poradników/kursów, możliwości przygotowywania własnych e-produktów jest znacznie więcej. Mogą to być np: - Gotowe grafiki (np. loga, sygnaturki, zdjecia w tle na FB, projekty koszulek, tapety na pulpit) - Edytowalne grafiki (np. pliki psd - wizytówek, okładek książek, ulotek, itd.) - Szablony stron html / szablony wordpress - Wtyczki WP, skrypty PHP/JS - Boty, programy - Arkusze kalkulacyjne - Wypracowania, wzory prac magisterskich/inżynierskich/licencjackich - itd. Produktem może być wszystko co jesteśmy w stanie przygotować, najlepiej samodzielnie i bezkosztowo, w taki sposób by ktoś chciał to od nas kupić. Najbardziej dostępnymi i najmniej ograniczonymi pod względem dostępnych nisz e-produktami wydają się być poradniki rozwiązujące ludzkie problemy. Sprzedaż własnych produktów w e-commerce W dużym skrócie - sprzedaż e-produktów polega na wyborze niszy, przygotowaniu odpowiedniego produktu, strony sprzedażowej, planu reklamowania oraz wizerunku marki. Warto zaznaczyć, że od momentu posiadania strony sprzedażowej - tego typu działalność e-commerce jest podobna do Afiliacji - ale jednak w wielu aspektach się różni. Z pozoru mogłoby się wydawać, że afiliacja i sprzedaż e-produktów są bardzo podobne. W praktyce istnieją jednak bardzo duże różnice w kwestii możliwości zwiększania przychodów i konwersji. Oferty afiliacyjne typu CPS to przeważnie prowizja od sprzedaży w przedziale od 10% do 40%. To oznacza, że od 60% do 90% kwoty wydawanej przez klienta pobiera reklamodawca udostępniający swój program partnerski. Własny e-produkt to natomiast tak jakby oferta CPS z prowizją w wysokości 100%. Całość przychodu należy do nas. Biorąc pod uwagę bardzo prawdopodobny brak dodatkowych kosztów, przychód osiągany ze sprzedaży jest równy zyskowi. Niestety nie można w ten sposób monetyzować każdej niszy, ani zastąpić każdej oferty. Afiliacja daje ogromny wybór produktów i usług różnego typu. Pod tym względem nie ma sobie równych. Czy i co warto sprzedawać w Internecie? Jeśli jednak znajdziemy pomysł na własny e-produkt - mamy pełną kontrolę nad własnym zapleczem. Zarabiając na afiliacji nie mamy wpływu na wygląd docelowego LP, ani na cenę produktu. Możliwości manipulacji w kwestii zwiększania konwersji/zysku są więc znacząco ograniczone. Sprzedaż własnych e-produktów zapewnia nam 100% kontroli - tj. sami decydujemy o wyglądzie landing page’a, sami ustalamy cenę i sami decydujemy o nazwie/zawartości sprzedawanego produktu. Taka kontrola daje nam maksimum możliwości, którymi można manipulować w celu maksymalizacji zysków. Pozyskiwanie ruchu na gotowe LP jest bardzo podobne do ofert afiliacyjnych, ale tutaj także pojawiają się różnice. Oferty afiliacyjne często są ograniczone w kwestii dozwolonych form reklamowania - a w wypadku własnych produktów, sami sobie nakładamy takie ograniczenia. Największą zmianą jest jednak kwestia budowania marki i dbania o nią - w afiliacji budujemy cudzą markę, a tutaj własną. Zapraszam do współpracy.-
- e-biznes
- e-commerce
- (i 12 więcej)
-
Zagrożenia w sprzedaży przez internet – nie tylko na portalach typu OLX
Harry opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
W Internecie można znaleźć sporo opisów oszustw do których dochodzi w serwisie OLX i innych platformach tego typu. Zwykle ofiarą oszustów padają kupujący, ale nie jest to żadną regułą. E-handel w modelu “najpierw zapłata, później wysyłka towarów" - tylko z pozoru wydaje się być w pełni bezpieczny dla sprzedawców. W rzeczywistości, pomimo otrzymania pieniędzy i wysłania towaru na wskazany adres, bardzo łatwo paść ofiarą oszusta i wcale nie jest to takie proste do wykrycia. W tym wpisie opisuję na co trzeba uważać przy sprzedaży czegokolwiek w Internecie, zwłaszcza na facebooku, forach i portalach ogłoszeniowych typu OLX - na których tożsamość kupującego nie jest w żaden sposób weryfikowalna i transparentna. Zapraszam! Na czym polega oszustwo na OLX i innych portalach ogłoszeniowych Załóżmy, że pan X sprzedaje w Internecie komputer. Po kilku dniach zgłasza się do niego zainteresowana komputerem osoba (pan Y) i od słowa do słowa, od pytania do odpowiedzi, decyduje się na zakup. Wszystko wygląda całkowicie normalnie i nie wzbudza podejrzeń. Okazuje się, że kupujący jest z drugiego końca Polski, więc prosi o wysłanie przedmiotu do paczkomatu obok jego domu. Pan X oczywiście się zgadza, sam też często odbiera paczki w paczkomatach z powodu wygody. Szczęśliwy ze znalezienia kupującego, podaje numer konta i zapewnia, że paczkę wyśle jak najszybciej po zaksięgowaniu się przelewu. Po 24h na koncie Pana X znajduje się oczekiwana za komputer kwota. Tytuł przelewu jest dokładnie taki, jaki ustalał z kupującym - “Przelew za komputer". Wszystko się zgadza, także Pan X wysyła paczkę i po kilku dniach kupujący dziękuje mu za komputer, który właśnie odebrał.To normalny przebieg transakcji, Pan X nie zauważył niczego dziwnego. Po jakimś czasie, gdy już zapomniał o sprawie, zostaje wezwany na komendę policji w sprawie “oszustwa komputerowego". Policja pyta czy sprzedawał komputer na portalu ABC, czy podany numer konta należy do niego, czy kupującym był pan Y, czy otrzymał wpłatę od pana Y? Okazuje się bowiem, że kupujący zapłacił za komputer, ale go nie otrzymał - więc zgłosił sprawę na policję. Sprzedający potwierdza, że rozmawiał z panem Y i otrzymał od niego pieniądze, a następnie wysłał komputer. Jak to się stało, że Pan Y podziękował za komputer podczas gdy tak naprawdę nigdy go nie otrzymał? Oszustem jest trzecia osoba w transakcji - anonimowy pośrednik Otóż zarówno kupujący (Y), jak i sprzedający (X), nigdy się nie skontaktowali - a jednak oboje są pewni, że to właśnie ze soba dokonywali transakcji. W rzeczywistości transakcja została dokonana z oszustem, który wcielił się w rolę obu stron. W rozmowie z X, podszywał się pod Y, a w rozmowie z Y - pod X. Oszust w pierwszej kolejności skopiował ogłoszenie wystawione przez pana X i w ten sposób znalazł kupca na komputer. Następnie wcielił się w rolę pana Y i napisał do pana X, że jest zainteresowany komputerem. Gdy pan X podał mu swój numer konta, ten przekazał go faktycznemu kupcowi jako “swój" numer na który powinien wpłacić pieniądze z tytułem “Przelew za komputer". Po otrzymaniu wpłaty, pan X wysłał komputer na dane podane przez oszusta. Oszust jak najdłużej zwodził kupującego wciąż przekładając termin wysyłki z jakiś “ważnych dla niego powodów", a w między czasie w jego imieniu podziękował panu X za szybką i udaną transakcję. Inne warianty tego samego oszustwa w sprzedaży przez internet Powyższy opis jest bardzo ogólny, w rzeczywistości strategia kreatywnego oszusta może być dużo bardziej przemyślana. Oszust może na przykład nalegać na kontakt na FB (lub wyszukiwać tylko ofert w grupach “kupię-sprzedam-wymienię") i po transakcji postarać się o blokadę konta, którego używał - wówczas znikną wiadomości, które nam wysłał. W takiej sytuacji przed policją (jako sprzedawca) będzie nam jeszcze trudniej wyjaśnić co zaszło - wszelkie rozmowy z oszustem nie będą już dostępne, faktami pozostaną natomiast: otrzymanie przez nas przelewu i brak towaru u kupującego. Oszust niekoniecznie będzie sprzedawał taki sam przedmiot - może naszą ofertę “ulepszyć" (w przypadku komputera mogłoby to być opisanie innego modelu) lub wystawić cokolwiek innego w tej samej cenie. Wówczas sprawdzenie (przez nas), czy oferta jest skopiowana będzie praktycznie niemożliwe, a dodatkowo kupujący znajdzie się szybciej (ze względu na atrakcyjniejszą ofertę). Oprócz samej kradzieży sprzedawanego przedmiotu, oszust może pójść o krok dalej i okraść dwie osoby za jednym razem (pierwotnie też dwie osoby tracą, ale oszust zyskuje tylko sprzedawany przedmiot - w tym wariancie może zyskać też pieniądze kupującego). Wystarczy, że wystawi coś droższego (lub ten sam przedmiot co sprzedający, ale z wyższą ceną) i po dokonaniu wpłaty, napisze do sprzedającego, że nastąpiła pomyłka i poprosi o odesłanie nadwyżki pieniędzy na podany numer konta. Podany numer konta będzie oczywiście “słupowy", służący tylko do wypłat z bankomatów - ale przecież nikt tego nie wie. Czymkolwie handlujesz (także usługami), za duża wpłata powinna zapalić lampkę ostrzegawczą w Twojej głowie. Zastosowanie się do próśb kupującego i odesłanie pieniędzy na inny numer konta jest zdecydowanie bardzo ryzykowne. Jak prowadzić bezpieczną sprzedaż w internecie (e-commerce)? Wyżej opisane oszustwa są stosowane na OLX’ie, innych portalach ogłoszeniowych, ale także w normalnych sklepach online. Zabezpieczenie się przed tego typu oszustwami jest trudne - przed normalnymi kupującymi można wyjść wręcz na “świra". Pytanie tylko czy Ci normalni kupujący faktycznie są tymi za których się podają?:) Pierwszą rzeczą, którą powinno się robić przy każdej transakcji jest dokumentowanie wszystkiego co z nią związane. Ważne ustalenia warto załatwiać wyłącznie poprzez “e-mail", tak aby otrzymane i odebrane maile przechowywać w skrzynce. Za wszelką cenę powinno się unikać ustaleń na facebooku / czatach / komunikatorach. W przypadku wysyłki przedmiotów - zachować potwierdzenie nadania przesyłki! Tego typu dokumentacja niestety nie jest “mocnym alibi" - policja może podejrzewać, że ukartowaliśmy wymianę maili z oszustem, niestety twarde dowody dalej będą wskazywały przeciwko nam. Jeśli kiedykolwiek Twój kupujący się pomyli i wyśle Ci za dużo pieniędzy, nie odsyłaj nigdy nadwyżki na numer inny, niż ten z którego przyszły pieniądze. W takiej sytuacji najlepiej odesłać całość i poprosić o odliczony przelew. Przelew zwrotny warto zatytułować: “Proszę o odliczoną kwotę i kontakt na adres email: XXX" - wówczas upewnisz się, że wysyłający pieniądze jest tą samą osobą z którą dokonywałeś/aś ustaleń w sprawie transakcji. Zachowując skrajne środki ostrożności - które przy sprzedaży drogich przedmiotów mogą mieć swoje uzasadnienie - tak naprawdę, po otrzymaniu wpłaty można wysłać przelew 0,01zł na konto kupującego z tytułem (proszę o kontakt, e-mail: xxx). W ten sposób upewnisz się, że kupujący to kupujący. Myślę, że lepiej z uczciwą osobą wyjść na “dziwaka", niż później tłumaczyć się na komisariacie - zwłaszcza jeśli sprzedajesz droższe przedmioty/usługi. Jeśli kupujący “dziwnie" upiera się przy wysyłce do paczkomatu - czerwona lampka. Najbezpieczniej wysłać przedmiot kurierem “płatność przy odbiorze", aczkolwiek to i tak nie zabezpiecza w 100%. Cały czas oszust może stosować chwyt ze zwrotem nadwyżki pieniędzy na wskazane konto bankowe. Teoretycznie może też po prostu chcieć Cie wrobić w oszustwo - bez żadnych benefitów dla siebie samego. W takiej sytuacji kupujący myśli, że płaci za przedmiot A, a od Ciebie otrzymuje przedmiot B. Jak zabezpieczyć się przed oszustami prowadząc sklep online? Sprzedaż towarów i usług w internecie nie jest wcale tak bezpieczna jakby się mogło wydawać, w rzeczywistości niesie ze sobą szereg zagrożeń ze strony coraz bardziej kreatywnych oszustów. Otrzymanie pieniędzy wcale nie oznacza, że nie mogliśmy paść ofiarą oszusta który próbuje nas wrobić. Całkiem nieświadomie można stać się czyimś “słupem" - chociaż z pozoru transakcja wygląda całkowicie uczciwie. Na baczności powinny mieć się zwłaszcza osoby handlujące w grupach na facebooku, na forach oraz portalach ogłoszeniowych i aukcyjnych (np. OLX). Wcale nie jest powiedziane, że kiedykolwiek traficie na takiego typu oszusta, ale pamiętajcie jakie zachowania powinny u was zapalić czerwoną lampkę. Świadomość tego typu zagrożeń jest ważna w e-sprzedaży.-
- e-commerce
- sklep online
- (i 12 więcej)
-
Prawdziwy Multi Level Marketing (MLM) vs piramida finansowa - czym się różnią?
Harry opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
Zwolennicy multi level marketingu (mlm), czyli marketingu sieciowego, bardzo często nie mają wiedzy o tym, że program w którym zarabiają działa na zasadzie zakamuflowanej piramidy finansowej i chwalą “swoje firmy" z uporem maniaków, podważając wszelkie oskarżenia o “piramidalność". Z drugiej strony są osoby, które nie interesują się dokładnie tymi zagadnieniami. Ta grupa każdy system w którym można zbierać poleconych nazywa piramidą finansową, często błędnie. W tym wpisie postaram się zrozumiale wyjaśnić różnicę pomiędzy multi level marketingiem, a piramidą finansową (potocznie nazywaną też schematem ponziego lub piramidą ponziego). Od razu informuję, że cały wpis napisałem według mojego punktu widzenia - możliwe, że na część informacji musisz wziąć “poprawkę", więc gorąco Cię zachęcam do weryfikowania podanych informacji samodzielnie. Zapraszam do lektury. W treści używam wymiennie nazw MLM = Multi Level Marketing = Marketing wielopoziomowy = Marketing sieciowy. Co to jest MLM (Multi Level Marketing)? Zacznijmy od systemu MLM, który bardzo często kojarzy się z czymś złym - dużo osób uważa ten system za piramidę finansową, a tak naprawdę, prawdziwy marketing wielopoziomowy, nie ma z nią nic wspólnego. Napisałem “prawdziwy", bo nie znam żadnej firmy mianującej się systemem MLM która faktycznie działa jak MLM. Niestety skłaniam się do twierdzenia, że pojęcie “MLM" służy przede wszystkim do opakowywania piramid finansowych - ale sam teoretyczny MLM nie jest piramidą finansową, tak samo jak nie jest nią model “revshare" (tym terminem również posługują się piramidy finansowe). Uważam, że prawdziwy MLM - o ile uda Wam się znaleźć taki faktycznie działający na zasadzie marketingu wielopoziomowego - jest jak najbardziej w porządku. Prawdziwy MLM W prawdziwym multi level marketingu zysk dla struktury pochodzi z zewnątrz i jest rozdzielany dokładnie tak samo jak przy każdym innym towarze, który można kupić w sklepie. Na zasadzie MLM działa system poleconych w prawie każdym wymienionym tutaj serwisie zarobkowym. Poniżej wyjaśniam to na konkretnym przykładzie. Kiedyś bardzo popularna księgarnia i wydawnictwo Złote Myśli miała system poleconych. Czy jako (jeśli nim jesteś) przeciwnik marketingu sieciowego widziałbyś w tym coś złego? Zapewne nie - a to właśnie jest przykład struktury MLM. Dla uproszczenia wybrałem 1-poziomowy system poleconych, ale równie dobrze mógłby być wielo-poziomowy. Prześledźmy drogę pieniędzy - bo to skąd się biorą jest najważniejsze dla określenia z czym mamy do czynienia. Klient kupuje książkę poprzez link jednego z partnerów wydawnictwa, a zarabiają na tym : bezpośredni sprzedawca osoba zarejestrowana nad bezpośrednim sprzedawcą wydawnictwo Załóżmy, że klient kupuje tą samą książkę w normalnej księgarni. Kto na tym zarabia? Księgarnia Hurtownia Wydawnictwo W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia ze strukturą piramidalną - zapewne stąd multi level marketing kojarzy się z piramidami. Problem w tym, że na zasadzie struktury piramidalnej zbudowany jest każdy system dystrybucji w którym klient nie kupuje towaru bezpośrednio od producenta. W obu powyższych przypadkach zysk dla struktur pochodzi z zewnątrz, od klienta który płaci za książkę, a sam nie jest w strukturze. Bardzo często firmy nazywają same siebie MLM, podczas gdy przynajmniej w jakiejś części działają na zasadzie piramidy finansowej. Spora część, jeśli nie większość zysków pseudo systemów MLM pochodzi ze sprzedaży tzw. “startera" - problem w tym, że te pieniądze pochodzą od osób będących częścią struktury, co oznacza, że osoby zarejestrowane niżej płacą osobom zarejestrowanym wyżej (jakkolwiek będzie to ładnie nazywane - to tak własnie jest i ciężko się z tym kłócić). Wobec tego jeśli przystąpienie do firmy MLM wymaga jakichkolwiek inwestycji (zakup “członkowstwa", “startera", “poradnika wprowadzającego", “miejsca w strukturze", “szkolenia", itd.) i/lub minimalnej sprzedaży okresowej (którą to członkowie zwykle wyrabiają sprzedając produkty sobie samemu lub rodzinie), nie mamy do czynienia z marketingiem sieciowym - a zwykłym kamuflażem. Firma która wymaga regularnego obrotu na minimalnym poziomie doskonale zdaje sobie sprawę, że tacy ludzie będą sprzedawać produkty sami sobie, czyli niższe szczeble będą zasilać finansowo wyższe, zamiast generować prawdziwą sprzedaż na zewnątrz. Aby podane w przykładzie struktury (dalej mam na myśli niegdyś popularne w afiliacji Złote Myśli) osiągnęły zysk - ktoś z zewnątrz musi kupić książkę, pieniądze nie pojawiają się “z choinki" i nie są wpłacane przez naszych poleconych. Osoby będące członkami struktury nie są klientami, nie wpłacają do firmy pieniędzy. Powtórzę jeszcze raz - nasi poleceni nie wpłacają żadnych pieniędzy, nie mogą na tym nic stracić, bo nie inwestują niczego oprócz czasu. Zyski są rzeczywiste, otrzymane za konkretną sprzedaż klientom będącym na zewnątrz struktury - tak działa prawdziwy system MLM. Wiemy już, że w systemach MLM zysk pochodzi z zewnątrz. Drugą cechą charakterystyczną (a raczej czymś całkowicie normalnym) dla prawdziwego marketingu sieciowego sprzedaży bezpośredniej są prawdziwe produkty (towary lub usługi) posiadające wartość. W powyższym przykładzie jest to książka, którą kupuje ktoś z poza struktury, równie dobrze może to być ubezpieczenie, kredyt lub cokolwiek dostępne w sklepach internetowych (które bardzo często dla podniesienia sprzedaży uruchamiają system poleconych działający na zasadzie multi level marketingu). Klient nie będący częścią struktury kupuje towar o określonej wartości i przekazuje w zamian pieniądze strukturze - która się nimi adekwatnie do zasług dzieli na zasadzie prowizji. Tak jak już powiedziałem wcześniej - nie ma w tym nic dziwnego i na takiej zasadzie działa praktycznie każdy model dystrybucji czegokolwiek (zamiast kolejnych poziomów partnerów mamy po prostu hurtownie, sklepy, firmy transportowe, marketingowe, itd.). Nie znam żadnej firmy MLM działającej na zasadzie multi level marketingu MLM w teorii nie jest więc niczym złym - o ile spełnia te dwie powyższe cechy (zysk pochodzi z zewnątrz struktury i firma oferuje produkty o realnej wartości). Żebyśmy nie byli jednak zbyt optymistyczni i żeby moje słowa nie służyły za pożywkę promotorom piramid finansowych - zaznaczam raz jeszcze, że nie znam żadnej firmy mianującej siebie systemem MLM i działającej na zasadzie multi level marketingu. Znam mnóstwo firm z systemem poleconych, które działają na takiej zasadzie - a firmami MLM się nie nazywają. Moim zdaniem termin “MLM", tak samo jak “rev-share", służy przede wszystkim opakowywaniu piramid finansowych i jest powszechnie nadużywany przez zwykłych naciągaczy. Sam fakt, że mam poleconych w różnego rodzaju serwisach zarobkowych, sprawia że również zarabiam w systemie MLM - i kompletnie nikt z osób zarejestrowanych pode mną nic na tym nie straci - z tej prostej przyczyny, że nic nie wpłaci do tych programów. Tutaj pojawia się kolejny mit, który usłyszałem - nie pamiętam już dokładnie u kogo - w filmiku jednego z promotorów piramid finansowych. Otóż ten promotor stwierdził, że w MLM zawsze ktoś traci - a w piramidach nie. Oczywiście w rzeczywistości jest całkowicie na odwrót. W MLM nikt nie traci - co najwyżej może nie zyskiwać, jeżeli produkt/usługa się nie sprzedaje. Nie dostanę prowizji od zarobków poleconych, jeśli ich sprzedaż wyniesie 0. Oni również w takiej sytuacji nic nie zarobią, ale też nic nie stracą - bo nic nie wpłacają. Marketing wielopoziomowy działa na zasadzie łańcucha dostaw, a poszczególnymi ogniwami są pojedyńczy ludzie - zamiast firm i instytucji. Nie ma sprzedaży - nie ma zysku dla struktury. Jeśli nikt nie kupi mrożonej pizzy w biedronce - nie zarobi ani biedronka, ani hurtownia, ani producent. Taka sama zasada obowiązuje w marketingu sieciowym. Mam nadzieję, że zrozumiałeś/aś na czym polega marketing wielopoziomowy i dlaczego ten termin jest błędnie używany przez naciągaczy - jeśli nie, koniecznie napisz w komentarzu czego nie rozumiesz. Piramida Finansowa i system MLM - czy to to samo? Uwaga! Poniżej używam wymiennie pojęć “piramida finansowa" oraz “system ponziego" oraz “piramida ponziego", tak się potocznie robi, natomiast w rzeczywistości pomiędzy tymi pojęciami istnieją różnice. Szczegóły dot. różnic znajdziesz tutaj : Schemat Ponziego jako rodzaj piramidy finansowej. Schemat ponziego Piramida finansowa potocznie nazywana jest schematem bądź piramidą ponziego ponieważ twórcą pierwszej dużej piramidy był Włoch, Charles Ponzi. Cechą charakterystyczną jest fakt, że członkowie struktury muszą wpłacać depozyty do systemu (kupować produkty, "inwestować", itd. - jak zwał, tak zwał, ale chodzi tylko o to by wpłacić pieniądze). Piramida finansowa ma taką samą, jak MLM, strukturę organizacyjną - również piramidalną. Termin “piramida" nie odnosi się tu jednak do organizacji, a przepływu pieniędzy. Ta struktura nastawiona jest na rekrutację nowych członków, którzy będą wpłacać pieniądze. Firma będąca organizatorem piramidy oczywiście obiecuje zyski z inwestycji - problem w tym, że owe zyski są finansowane z wpłat kolejnych uczestników systemu. To oznacza, że firma musi wypłacać coraz więcej pieniędzy - tym samym potrzebuje coraz liczniejszych wpłat. Gdy okresowa suma wypłat przekroczy sumę wpłat - zabawa się skończy i wpłacający zostaną z niczym : ) Tak skończy każda piramida. Celem piramidy finansowej nie jest więc zysk sam w sobie, ani wzrost wartości firmy, lecz wzrost kapitału depozytowego od jej uczestników (wpłat) i maksymalne wydłużenie okresu trwania. Mówiąc prościej - struktura chce pozostać jak najdłużej wypłacalna i wiarygodna, bo tylko w ten sposób zapewni sobie wpłaty od nowych osób. Wzrost kapitału depozytowego zapewnia utrzymanie płynności, a to z kolei decyduje o długości trwania piramidy. Administrator zwykle pobiera % od każdej wpłaty - i zależy mu aby system był jak najbardziej wiarygodny i żywotny. Jedyną osobą, która nie może stracić na piramidzie - jest właśnie jej twórca. Zauważcie jak administratorzy internetowych piramid finansowych, starają się aby utrzymywać wiarygodność wśród swoich użytkowników. Non stop są aktualizacje, wywiady - a wszystko to tylko po to, by zapewnić ciągłość wpłat. Brak odpowiedniej ilości wpłat - równa się bankructwu. Piramida obraca wirtualnymi pieniędzmi bez pokrycia - gdyby nagle wszyscy użytkownicy chcieli wszystko wypłacić, okazałoby się że rzeczywistych pieniędzy przeznaczonych na wypłaty jest zdecydowanie mniej niż wirtualnych należności - w które wierzą osoby zarabiające w piramidach. Teraz tak jak wcześniej w przypadku MLM (marketingu sieciowego) - prześledźmy drogę pieniędzy w piramidach : ) Piramidy podszywające się pod MLM W pierwszej kolejności weźmiemy “na warsztat" piramidy podszywające się pod MLM. Tak jak w MLM mamy tutaj możliwość rekrutowania nowych uczestników (zbierania poleconych) i realnej sprzedaży produktów na zewnątrz struktury. Problem polega na tym, że każda nowa osoba przystępująca do struktury musi dokonać jakiejś wpłaty. Może to być “opłata rekrutacyjna", “opłata za starter", “wpisowe", “szkolenie" - akurat tutaj firmy są bardzo kreatywne i jak najbardziej starają się zakamuflować konieczność płacenia za możliwość dołączenia. Co więcej, na wpłacie początkowej od nowych osób, zarabiają też ich “polecający" - tak aby werbowanie nowych uczestników było nawet bardziej opłacalne, niż realna sprzedaż produktów na zewnątrz. Takim firmom zależy przede wszystkim na rozbudowywaniu struktury, a nie zwiększaniu sprzedaży. Bardzo często każdy uczestnik struktury musi też wykonać jakiś miesięczny obrót, co przeważnie kończy się zakupem towarów samemu lub “sprzedaży na siłę" najbliższej rodzinie. Po raz kolejny więc pieniądze wpłacane przez niższe szczeble, zasilają konta osób zarejestrowanych nad nimi. Cała ta możliwość realnej sprzedaży wydaje się być po prostu mało znaczącym dodatkiem, który został dodany tylko po to by takie firmy mogły nazywać same siebie MLM. W rzeczywistości wpłaty osób zarejestrowanych później, zasilają tu konta osób zarejestrowanych wcześniej - to zwykła piramida finansowa, często bardzo dobrze zakamuflowana. Teraz przejdźmy do piramid typu “inwestycyjnego". Powiedzmy, że piramida oferuje 5$ po 44 dniach od każdej zakupionej paczki reklamowej o wartości 50$. Oznacza to, że kupując paczkę reklamową za 50$, po 44 dniach wypłacimy 55$. Ta sama firma oferuje dwu-poziomowy system poleconych : 10% - 5%. Zanim przejdę do wyliczeń - zwróć uwagę, że produkt jest fikcyjny, w rzeczywistości każdy wpłacający wpłaca 50$ aby wypłacić 55$ - nie kierują nim żadne inne motywy i w przeciwnym razie nie zapłaciłby 50$ za bezwartościową reklamę. Reklama to kamuflaż. Drugą rzeczą jest fakt, że osobą wpłacają pieniądze są członkowie struktury - a nie osoby z zewnątrz! To powinno od razu zapalić u Was “lampkę ostrzegawczą" - dokonywania wpłaty w zamian za możliwość zarabiania to znak charakterystyczny dla wszelkiego typu piramid finansowych. Załóżmy, że pan X wpłacił te 50$, a następnie znalazł poleconego i ten również zwerbował kolejną osobę. Mamy więc trzy osoby zarejestrowane kolejno pod sobą. Każdy z nich zakupił paczkę reklamową - więc do systemu wpłynęło 150$, a po 44 dniach powinno wypłynąć 177,5$ (dwu-poziomowy system poleconych też generuje prowizje, którą doliczyłem). Pytanie skąd weźmie się 27,5$? Weźmie się oczywiście z wpłat kolejnych użytkowników. To nie wszystko - wcześniej wpłacone 150$ przez naszą trójkę “zdobywców" już poszło na wypłaty poprzednich wpłacających, a to oznacza że jeżeli nikt nie wpłaci nowych pieniędzy - nasza trójka pozostanie z niczym. W piramidach finansowych zysk pochodzi z wewnątrz - logiczne więc jest, że ktoś z uczestników musi stracić - aby inny zyskał. Tutaj niektórzy zwolennicy piramid, a raczej osoby niedoinformowane, mogą powiedzieć: “ale halo halo, przecież w MLM też ktoś musi te pieniądze przekazać do struktury" - owszem musi, ale ten ktoś nie wpłaca pieniędzy żeby zarabiać, tylko żeby kupić produkt realnej wartości, tak samo jak robi się to w sklepie. Ponadto ten ktoś nie jest członkiem struktury, jest zewnętrznym klientem, który nie ma ze strukturą nic wspólnego. Niestety wiele osób daje się zwieść roztaczanej wokół takich firm iluzji stabilności i mogą na tym "zarobić" (mało prawdopodobne) lub stracić (bardzo prawdopodobne) - pewne jest jednak, że bez kolejnych wpłat nie zarobią. Pewne jest również, że wszelkie programy oferujące wysokie zyski OD WPŁACONEGO DEPOZYTU, niezależnie od kamuflażu, działają w taki sam sposób i nieuchronnie zmierzają do upadku. Czy ten MLM to piramida finansowa? Sprawdź to sam - zestaw ze sobą cechy marketingu sieciowego MLM i piramidy finansowej, jako podobieństwa i różnice. Czy ten MLM jest piramidą? Cały ten wpis napisałem według mojego punktu widzenia - możliwe, że na część informacji musisz wziąć “poprawkę", więc gorąco Cię zachęcam do weryfikowania podanych informacji samodzielnie. Zapraszam do zapoznania się również z: Konsekwencje prawne wynikające z organizowania i namawiania do udziału w piramidach finansowych Schemat Ponziego jako rodzaj piramidy finansowej MX.World (MXRevshare) jako przykład piramidy finansowej? FutureNet (FutureAdPro) jako przykład piramidy finansowej? -
Na jakiej zasadzie działają niewiarygodne bannery reklamowe?
Harry opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
Internet jest pełen bannerów reklamowych, które - jak na pierwszy rzut oka może się wydawać - są śmieszne i co najwyżej wywołują uśmiech na twarzy. Mam tu na myśli wszelkie bannery zawierające hasła typu: “Lekarze go/jej nienawidzą!", “Odkrył/a jeden łatwy sposób na zarabianie pieniędzy", “Jeszcze wczoraj był bezrobotny, a dzisiaj nie wie gdzie zmieścić pieniądze", itd. Czy takie bannery reklamowe są skuteczne? Nie wiedząc jak to działa, możnaby pomyśleć, że autorzy takich reklam wydają pieniądze w błoto - a w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. Tego typu strategia reklamowa to jedna z najbardziej przemyślanych metod selekcji odbiorców i minimalizacji kosztów reklamy. W tym wpisie opisuję mechanizm działania tego typu reklam. Schemat jest zdecydowanie wart poznania i przeanalizowania. Zapraszam! Na jakiej zasadzie działają takie niewiarygodne bannery reklamowe? Zacznijmy od tego co jest w ten sposób reklamowane, bo to stanowi punkt wyjścia do zrozumienia idei takich kampanii. Przeważnie są to produkty i usługi w których działanie po prostu ciężko uwierzyć. Mogą to być suplementy diety opisywane jako panaceum na wszelkiego typu choroby, cudowne kursy zarabiania pieniędzy, kursy gry w ****** internetowych, feromony, spalacze tłuszczu, itp. Najczęściej są to więc różnego rodzaju drogie poradniki i suplementy diety. Niektóre z tych produktów stanowią faktycznie własność marketera, który je reklamuje za pomocą takich kampanii, ale najczęściej mamy tu do czynienia z modelem afiliacyjnym. Taki afiliant przygotowuje “mini-stronę" lub pojedyńczy landing page, a następnie reklamuje go przy pomocy tego typu “zabawnych" bannerów reklamowych w taki sposób, by koszty reklamy były mniejsze od prowizji otrzymywanej za wygenerowaną sprzedaż. Tutaj pojawiają się pytania: Czy ktoś faktycznie klika w takie reklamy? Ktoś w nie wierzy? Czy ktoś kupuje takie specyfiki i/lub cudowne poradniki zmieniające życie o 180 stopni? W końcu: Dlaczego te reklamy są takie niewiarygodne? Otóż prawda jest taka, że te reklamy są jak najbardziej wiarygodne, ale tylko dla grupy docelowej danej kampanii. Jak już napisałem, w ten sposób reklamuje się produkty które same w sobie są niewiarygodne... po co więc robić wiarygodne reklamy? Wiarygodna reklama spowoduje, że będą w nią klikały osoby które tak czy siak nie zdecydują się na zakup. Trzeba pamiętać o tym, że kupując reklamy w modelu CPC (cost per click) płaci się za każde kliknięcie - wiarygodne reklamy byłyby więc zbyt kosztowne. Każdy marketer chce ograniczyć zbędne koszty i trafiać z reklamą do jak najbardziej wyselekcjonowanej grupy odbiorców. W tym przypadku grupa docelowa składa się z osób, które uwierzą w cudowny kurs lub suplement. Selekcja takich osób odbywa się m.in. przez wygląd bannera, który jest jeszcze mniej wiarygodny od oferty do której kieruje. Jeśli ktoś uwierzy w niewiarygodny banner, uwierzy też w mniej niewiarygodną “moc" reklamowanego produktu - w ten sposób ogranicza się zbędne koszty reklamy i trafia w głównej mierze do grupy docelowej. Coś z pozoru śmiesznego, jest tak naprawdę genialną i bardzo dobrze przemyślaną strategią. Tej samej strategii używa się także w różnego rodzaju oszustwach, jak np. “przekręt nigeryjski". Przekręt nigeryjski to wysyłane masowo e-maile lub listy tradycyjne od rzekomego księcia, który prosi nas o pomoc w podjęciu pieniędzy z banku i obiecuje w zamian astronomiczną sumę pieniędzy. Nasza pomoc polega na.. przekazaniu księciu lub jego prawnikowi pieniędzy bez których nie da rady podjąć własnej gotówki z banku. Autorom tego oszustwa zależy więc aby odbiorcy listów uwierzyli w ich treść i przelali pieniądze... dla księcia. Jaki jest sens tworzenia śmiesznych bannerów reklamowych? Całą tą historie możnaby napisać w sposób dużo bardziej wiarygodny... ale po co? Z punktu widzenia organizatorów tego przekrętu, wiarygodna historia wygeneruje za dużą ilość odpowiedzi. Raczej mało kto przekazuje pieniądze po jednym e-mailu - oszuści muszą im odpisywać, odpowiadać na pytania i starać się rozwiać wątpliwości. Im więcej ludzi odpisze, tym więcej czasu będą poświęcać na osoby które i tak nie wyślą pieniędzy bo na pewnym etapie konwersacji się po prostu “wykruszą". Organizatorzy przekrętu myślą tu bardzo strategicznie i od razu tworzą niewiarygodną historie - tak by od razu odsiąć “mądrzejsze osoby" i poświęcać czas tylko najbardziej prawdopodobnym ofiarom ich metody. Z takich e-maili można się śmiać, ale tak naprawdę są doskonale zaprojektowane i ich przekaz trafia do osób.. na których oszustom najbardziej zależy. Tak samo sprawa wygląda w przypadku niewiarygodnych bannerów - ich przekaz trafia do osób na których marketerom najbardziej zależy. Odkrył prosty sposób na marketing - klienci go nienawidzą “Leniwa kura domowa zarabia 5 tys. tygodniowo", “Lekarze go/jej nienawidzą!", “Odkrył/a jeden łatwy sposób na zarabianie pieniędzy", “Jeszcze wczoraj był bezrobotny, a dzisiaj nie wie gdzie zmieścić pieniądze" - tego typu śmieszne i niewiarygodne bannery reklamowe są przykładem targetowania reklamy do odpowiedniej grupy docelowej. W ten sposób ogranicza się koszty w modelu cpc i maksymalizuje szanse na wygenerowanie sprzedaży. Z pozoru śmieszna strategia, jest tak naprawdę bardzo dobrze przemyślana.-
- marketing
- marketing internetowy
- (i 11 więcej)
-
Top 3 sposoby reklamowania swoich ofert poza Internetem - pomysły na reklamy offline
Harry opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
Dzisiaj chciałbym zwrócić uwagę na możliwości reklamowe, które najpewniej przez większość osób zajmujących się e-zarabianiem, nawet nie są brane pod uwagę. Otóż zarabianie w internecie, w programach partnerskich, wcale nie musi ograniczać się tylko do marketingu internetowego. Nasze linki afiliacyjne, a także “mini-strony" zarobkowe, możemy promować także offline. W tym wpisie przedstawiam 3 sposoby reklamowania ofert CPA (ale także własnych sklepów internetowych i innych ofert) poza Internetem. Wybrałem metody dostępne raczej dla każdego - nie chodzi tu o reklamy radiowe/telewizyjne i inne drogie rozwiązania. Warto zdać sobie sprawę, że takie tanie możliwości marketingu offline istnieją i wziąć je pod uwagę przy obecnych lub przyszłych projektach. Nie wszystko warto tak reklamować, ale może akurat w Twoim przypadku warto spróbować? Zapraszam do lektury. Ulotki reklamowe i ich skuteczność marketingowa Zaczynam od ulotek ponieważ zanim zacząłem zarabiać przez Internet, prowadziłem projekt offline dotyczący wydawania kuponów rabatowych właśnie w formie ulotek reklamowych. Na jednej ulotce A4 znajdowało się kilkanaście niezależnych firm. Tak przygotowane reklamy były drukowane (nakład 5-7 tys. sztuk na jedną edycję), a następnie roznoszone do skrzynek na listy. Dokładnie tak samo wygląda reklamowania programów partnerskich za pośrednictwem ulotek. Poniżej się na ten temat rozwijam. Projektowanie ulotek reklamowych - jak to zrobić? W przypadku kuponów rabatowych zdarzały się sytuacje w których przy 7000 rozniesionych (bezpośrednio do skrzynek na listy!) ulotek nie znalazł się żaden klient dla danej firmy - podczas gdy inne firmy z tej samej ulotki liczyły klientów w dziesiątkach. Roznosząc ulotki do losowych mieszkań, tak naprawdę nie wiemy kto je otrzyma - wobec tego na pewno umieszczanie większej ilości reklam na jednej ulotce jest dużo bardziej opłacalne od projektowania pojedyńczych. Zamiast przygotowywać jedną ulotkę pod jeden program, można przygotować ulotkę zbiorczą - zawierającą kilka, a nawet kilkanaście reklam. Przykładami ulotek reklamowych przygotowywanych pod promocję pogramów partnerskich mogą być: Pożyczki/kredyty przed świętami/wakacjami (jeśli to wakacje, można też dodać oferty z jakiegoś biura podróży) Suplementy/książki przed maturami Oferty wróżb - sms-chat / połączenie ivr Jeśli chodzi o projektowanie wyglądu, nie różni się to za bardzo od przygotowywania landing page’a - wobec tego śmiało można kierować się wskazówkami, które wymieniłem już tutaj: “5 elementów wpływających na skuteczność landing page’y." Cena ulotek reklamowych Cena zależy od wybranego papieru . Tutaj koniecznie trzeba zamówić druk OFFSETOWY. Jeśli drukarnia będzie proponowała druk CYFROWY - rezygnujemy. Druk cyfrowy jest zdecydowanie za drogi, “offset" to najtańsze rozwiązanie. Niestety nie jestem w stanie polecić żadnej drukarni internetowej - ja wszelkie ulotki zawsze zamawiałem w punkcie stacjonarnym obok mojego miejsca zamieszkania. 10 tys. sztuk kolorowych, dwustronnych ulotek A5 kosztuje około 450zł netto. Za 450zł można więc dotrzeć do 10 tys. mieszkań (w których średnio mieszka 2-2,5 osoby). Koszt samej “produkcji" jest bardzo niewielki w porównaniu do możliwej skali działania. Warto dodać, że ceny w binternetowych drukarniach są jeszcze niższe. Dystrybucja ulotek reklamowych - jak skutecznie roznieść ulotki? Moim zdaniem w grę wchodzi TYLKO roznoszenie ulotek do skrzynek na listy. Zanim doszedłem do takiej konkluzji, próbowałem też zostawiać ulotki w sklepach, rozdawać ulotki przed marketami, wkładać ulotki za wycieraczki samochodów na parkingach. Jedyną skuteczną formą okazało się roznoszenie do skrzynek. Pozostałe metody przynosiły zdecydowanie mniejszy odzew. Skuteczność kampanii, oprócz odpowiednio przygotowanej ulotki i zdecydowania się na roznoszenie do skrzynek, zależy jeszcze w dużej mierze od wyboru miejsca kolportażu. Im więcej firm rozdaje ulotki na tym samym terenie - tym gorzej. To powoduje u mieszkających tam ludzi “znieczulicę reklamową" i wyrzucanie ulotek przed przeczytaniem. Taka “znieczulica" obejmuje przede wszystkim wysokie bloki, które są “łatwym celem". Zdecydowanie najlepsze efekty można osiągnąć poprzez roznoszenie ulotek na osiedlach domków jednorodzinnych. Im trudniej i dłużej się roznosi - tym lepsze efekty można osiągnąć. Z własnego doświedczenia wiem że większość firm używających takiej reklamy idzie na łatwiznę i wybiera przede wszystkim najbardziej zagęszczone osiedla. Uważam, że przede wszystkim powinno się skupiać na miejscach trudno dostępnych, “ciężkich" do roznoszenia ulotek - tj. osiedlach domków jednorodzinnych. Bloki traktowałbym drugorzędnie. W taki sposób zdecydowanie zwiększa się szanse na dotarcie z przekazem do potencjalnych klientów. W pierwszej edycji wydawanych przeze mnie ulotek, roznosiłem je sam - w kolejnych również z “pracownikami". W praktyce dużo szybciej i efektywniej jest robić to samemu, w dodatku oszczędza się pieniądze przeznaczone na ew. wypłaty dla wynajętych roznosicieli. Samemu robi się to najdokładniej i taką formę roznoszenia polecam. Przy zlecaniu tego innym osobom i tak trzeba być na miejscu, dostarczać ulotki i “sterować" całym kolportażem - dużo czasu się w ten sposób nie oszczędza. Podejrzewam też, że co najmniej niektórym czytelnikom bloga przyda się taki spacer i przerwa od komputera - wiem co mówię. 😆 Reklamy w gazetach lokalnych - skuteczność marketingowa Chodzi tu przede wszystkim o lokalne - małe gazety - w których cena reklamy nie zwala z nóg. Ciekawym rozwiązaniem są darmowe gazety roznoszone do mieszkańców mieszkań spółdzielczych - tzw. informatory spółdzielcze. Takie gazety mają jedną dużą przewagę na ulotkami - a mianowicie nie są ulotkami. Spółdzielnie obsługują bloki, a jak już wspomniałem - w blokach ulotek jest stanowczo za dużo, więc często mieszkańcy wyrzucają je od razu po otwarciu skrzynki na listy. Informator spółdzielczy to jednak co innego, oprócz reklam są tam też artykuły na tematy “z podwórka". W ten sposób można spróbować się dostać do domów osób ze “znieczulicą reklamową." W lokalnych gazetach przeważnie jest kilka możliwości reklamy. Najcześciej są to “bannery", ogłoszenia i artykuły sponsorowane. Największe pole do popisu, a tym samym możliwości, daje artykuł sponsorowany. Artykuł z zachęcającym do przeczytania nagłówkiem, przemycający reklamę - ale jednak nie będący oczywistą reklamą na pierwszy rzut oka, może być strzałem w dziesiątkę. Pisanie takiego artykułu nie różni się wiele od projektowania artykułów sprzedażowych na “mini-strony", różnicą - w wypadku gazet, zwłaszcza darmowych - jest docieranie do losowych ludzi. Jednak zawsze raczej da się znaleźć jakieś wspólne lokalne zainteresowanie, które przyciągnie uwagę czytelników (mam na myśli temat artykułu). Jeśli chodzi bannery - niestety uważam, że to pewna strata pieniędzy. Bannery reklamowe w gazetach są omijane wzrokiem, dokładnie tak samo jak bannery na stronach www. Takie reklamy niczym się nie różnią od ulotek. To może kusić, bo przygotowanie reklamy graficznej o podanych wymiarach jest najłatwiejsze, ale najpewniej skończy się to porażką. Nie chcę jednak całkowicie zniechęcać, bo a nóż w Twoim przypadku się uda? Tego wykluczyć nie mogę. Do lokalnych ogłoszeń mało kto dojdzie.. ale są stosunkowo tanie, więc w sumie można spróbować. Zamiast numeru telefonu, można podać adres e-mail, a na nim ustawić autoresponder z właściwą reklamą. Przykłady krótkich ogłoszeń: “Pomogę z wzięciem pożyczki przed świętami", “Wróżenie z tarota przez telefon", “Postawię horoskop przez sms", itd. Pomysłów może być bardzo dużo - niestety żaden nie daje gwarancji powodzenia, trzeba je po prostu przetestować. Ogłoszenia z reklamami - skuteczność marketingowa ogłoszeń Ogłoszenia nie dotyczą tylko opisanych wyżej “ogłoszeń gazetowych". Istnieje szereg innych możliwości na docieranie do ludzi offline, np.: słupy/tablice ogłoszeniowe tablice z ogłoszeniami w szkołach, uczelniach, pubach, sklepach, itp. reklamy na klatkach schodowych na tablicy ogłoszeń W zależności od miejsca reklamowania, trzeba się dostosować z treścią i formą ogłoszenia. W niektórych miejscach wypada powiesić ładny plakat z linkiem do strony, w innych raczej czarno-białą kartkę. Jeśli dane miejsce nie pozwala na reklamowanie strony www - postępujemy tak jak w ogłoszeniach gazetowych, czyli podajemy adres e-mail zamiast numeru telefonu. Taki adres e-mail można dodać nawet w ogłoszeniach z możliwością odrywania danych kontaktowych. Zwykle jest to numer telefonu, ale dlaczego nie mógłby być to e-mail?:) Ogłoszenia nie mają takiego zasięgu jak ulotki, ani zainteresowania jak artykuły sponsorowane - ale również mogą okazać się skuteczne. W dodatku często korzystanie z tablic ogłoszeń jest całkowicie darmowe - np. w szkołach lub na uczelniach. Metody reklamowania się poza Internetem Marketing offline także może być skutecznym sposobem reklamowania programów partnerskich. Chociaż wydaje się, że afiliacja polega na działaniu stricte internetowym, wcale nie musi tak do końca być. Warto zdać sobie sprawę, że istnieją stosunkowo tanie możliwości reklamowe offline i warto wziąć je pod uwagę przy obecnych oraz nowych projektach. Może kampania offline okaże się być strzałem w dziesiątkę? Powodzenia!-
- marketing offline
- cpa
- (i 11 więcej)
-
Praktyczny marketing wirusowy (viral marketing) online i offline
Harry opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
Rozwój marketingu wirusowego, ang. viral marketing, jest związany z rosnącą popularnością mediów społecznościowych. Większość ludzi zapewne kojarzy go tylko z social mediami, a jednak możliwości wykorzystania takich reklam jest znacznie więcej. Viral marketing był już znany zanim w ogóle powstał internet. W tym wpisie omawiam metody marketingu wirusowego stosowane online i offline, a także przedstawiam efekty jednej z moich kampanii tego typu (na facebooku). Zapraszam do lektury. Czym jest jest marketing wirusowy (viral marketing) Pojęcie kojarzy się głównie z tik-tokiem, influencerami i innymi mediami społecznościowymi. Jest jednak dużo dużo szersze i nie dotyczy wyłącznie viralowych rolek łapiących zasięg w socialach. Nazwa “marketing wirusowy" (ang. viral marketing / wikipedia ) wzięła się od porównania metody reklamowania do rozprzestrzeniającego się wirusa (komputerowego - ładne porównanie; np. grypy - brzydkie porównanie :>). Taki wirus zaraża kolejne komputery, czy też ludzi - w zależności od tego jakie porównanie sobie przyjmiemy. Znalazłem informację, że pierwszy raz tego typu określenie zostało użyte w 1997 roku - ale zaraz się przekonamy, że taka reklama była używana od początku istnienia handlu znanego w obecnej formie. Głównym celem reklamy projektowanej jako wirusowej jest “zarażanie" nią kolejnych ludzi. Chodzi tu o doprowadzenie do sytuacji w której potencjalni klienci będą sami, między sobą, rozpowszechniać nasz przekaz marketingowy. Obecnie najczęściej stosuje się to w mediach społecznościowych - i chyba nie ma w tym nic dziwnego. Facebook wyszedł temu rodzajowi reklamy na przeciw poprzez funkcję “udostępnij", “lubię to" i ogólnie cały swój algorytm ustalania zasięgu (znajomi widzą nasze akcje na swoich tablicach). Korzystać z marketingu wirusowego można na dwa sposoby - samemu tworzyć przekaz reklamowy z nadzieją, że osiągnie efekt viralowy lub podczepić się pod już rozpromowany viral. Zdecydowanie najlepsze efekty viralowe osiągają materiały niekomercyjne, nie reklamujące żadnej marki - w związku z czym marki często chcą się pod nie podczepić. Na pewno nie raz spotkałeś się ze śmiesznymi filmikami, które zna “cały internet" - to są właśnie przykłady mechanizmu działania efektu viralowego. Później teksty z takich filmików można usłyszeć w reklamach w telewizji, bo marki chcą skorzystać z efektu viralowego kojarząc go ze swoimi produktami. Zastosowania viral marketingu (marketingu wirusowego) Efekt viralowy można osiągnąć np. poprzez odpowiednio przygotowany: film, utwór muzyczny, grę flash, e-booka, artykuł, zdjęcie, mem, plotkę, legendę miejską, itd. Wirusem może być wszystko to, co ma potencjał na docieranie i “zarażenie" nim jak największej ilości osób. Najczęściej virale służą do budowania świadomości marki (ang. branding) - wówczas mamy do czynienia z reklamą “utajnioną", która nie wygląda na reklamę i jest chętnie podawana dalej. Branding polega na budowaniu świadomości, czyli informowaniu o istnieniu jakiejś firmy bądź produktu. Wystarczy, że w stworzonym materiale reklamowym będzie jakaś z pozoru nic nie znacząca informacja o firmie, bądź produkcie - i już cel marketingowy zostanie osiągnięty (o ile materiał faktycznie osiągnie efekt viralowy). Marketing wirusowy ma jasne i ciemne strony. Wyróżniamy wirusy pozytywne i negatywne. To narzędzie może być użyte do reklamowania własnych produktów... lub do oczerniania konkurencji. To oczernianie widać bardzo dobrze w polityce, w której negatywne informacje o danym polityku rozprzestrzeniają się bardzo szybko (efekt viralowy) - a sprostowania są już niemalże niewidzialne. Sztaby marketingowe polityków na całym świecie wykorzystują to bardzo często do ataku na konkurencję - późniejsze sprostowania i przegrane procesy uchodzą natomiast bez echa (już po wyborach, bo taki proces nie jest “na już"). Atakować można łatwo i szybko, a bronić się trudno i długotrwale. Jak już jesteśmy przy politykach, dodajmy do tej grupy jeszcze celebrytów. Co łączy wyżej wymienione grupy? Wpadki. Wpadki to też bardzo dobry materiał na marketing wirusowy, dzięki któremu można przypomnieć o swoim istnieniu. Ludzie lubią się śmiać z innych, szczególnie z ludzi sławnych, bogatych i chętnie się takimi informacjami dzielą - tak już jest, więc się to wykorzystuje. Gdyby mnie zatrudnił jakiś polityk-amator, którego nikt nie zna - zacząłbym od wpadek w celach brandingowych, później się do tego publicznie przyznał, a dopiero później budował markę - gdy wszyscy już będą wiedzieć, że taki polityk istnieje (jeśli jesteś politykiem-amatorem, daj znać jak Ci pójdzie po przetestowaniu tego planu :>). Oczywiście nie każda, a pewnie nawet zdecydowana mniejszość wpadek, jest planowana - rozszerzę tą myśli w zagrożeniach marketingu wirusowego, już za chwilę. Marketingiem wirusowym określa się również działania polegające na świadomym zachęcaniu widzów do przekazywania dalej określonej informacji, mogą to być więc konkursy (zaproś X znajomych, udostępnij post konkursowy) lub wielopoziomowe systemy poleconych. Czasem spotyka się jeszcze na stronach widget z : “powiadom znajomego o tym artykule e-mailowo". Nie sądzę żeby taki mechanizm faktycznie działał w erze mediów społecznościowych, ale jest to narzędzie używane właśnie w celu viral marketingu. Od czego zależy skuteczność marketingu wirusowego? Bez wątpienia marketing wirusowy wymaga bardzo dobrej znajomości rynku na którym działamy, trzeba znać swoją grupę odbiorców, znać ich potrzeby i wiedzieć na jakiego wirusa będą podatni. Viral marketing to tani i skuteczny sposób na masowe rozprzestrzenianie się naszego przekazu reklamowego. Prawdopodobieństwo skuteczności podnosi kontrowersyjność przekazu, np. łamanie tabu. Tak to wygląda w teorii i na podstawie poprzednich trzech zdań można napisać grubą książkę, która niestety - oprócz dobrze brzmiącego tytułu i z pozoru masy przydatnych informacji - może okazać się totalnie bezwartościowa, bo głównym czynnikiem jest tutaj według mnie po prostu losowe szczęście (zwłaszcza w social mediach). Osobiście mogę powiedzieć, że większość swoich efektów viralowych osiągnąłem przypadkiem - a planowane kampanie tego typu najczęściej nie dorastały tym przypadkom do pięt. Sam dobrze wiesz czym dzielą się ludzie w internecie, możesz mi podać przykłady znanych internetowych virali, które były planowanymi reklamami? Ja nie mogę. Gdy pomyślę “viral", mam przed oczami filmiki z tekstami : “będę grał w grę tomb raider", “ale urwał", itd. - nie jestem w stanie przypomnieć sobie żadnej reklamy, która osiągnęłaby takie efekty jak wyżej wymienione filmiki amatorskie. Swoją drogą, tekst “będę grał w grę tomb raider" - mógłby być przykładem brandingu dla gry, właśnie takie lokowania produktów mają szansę przebicia się w viralach, takie które nie wyglądają na reklamę. Ten filmik jest przypadkowy oczywiście (za to gdyby chodziło o jakiś nowy, nieznany nikomu tytuł, w dodatku polskiej produkcji - uznałbym, że to planowany film :>), ale mechanizm jak najbardziej warty przemyślanych powtórek. Gdybyśmy w Polsce nie wiedzieli czym jest Tomb Raider - po tym filmiku wszyscy by się dowiedzieli, pamiętam że ten viral miał ogromny zasięg. Tutaj link do tego filmu jakby ktoś nie wiedział o czym mówię. W tej chwili wszystkie swoje metody przenoszę na mini-strony, raczej odchodzę od Facebooka - ale dalej mam 23 fanpage’e na których postanowiłem puścić ostatniego virala. Wszystkie te fanpage’e są z “tej samej bajki" i mają taką samą grupę odbiorców. Na każdy dodałem tego samego mema dopasowanego do tematyki z informacją “oznacz znajomego który z dumą nosiłby taką czapkę". Mem jest dość kontrowersyjny, więc nie wstawię go na bloga - z łatwością znajdziesz w google jeśli jesteś ciekawy. Jak myślisz jak wyglądał efekt? Ta sama grupa odbiorców, ta sama tematyka każdej strony, ta sama reklama - a tylko jeden efekt viralowy i to na jednym z najmniejszych FP. Post z memem na FP z 3,5k fanów, w ciągu 24h zobaczyło 13k osób, a pod postem dodano 182 komentarze. Wszystkie inne FP, w tym takie po 20k fanów - wypadły dużo gorzej. To jest po prostu losowe szczęście marketingu wirusowego -> wszystko zależy od tego kto zobaczy daną treść jako pierwszy i czy poda ją dalej, o przyjęciu się virala zadecydowały jednostki. Poniżej wrzucam wynik z FP 3,5k fanów (po 24h od publikacji): Jak widać post widziało prawie 4x więcej osób, niż polubiło fanpage. Nie jest to nic bardzo spektakularnego - ale w porównaniu z zasięgiem innych postów, wynik jest bardzo dobry. Viral marketing nie jest więc do końca kwestią odpowiedniego planu, jest tu sporo losowości. Zagrożenie wynikające z marketingu wirusowego Informacje przekazywane przez naszych znajomych są najbardziej wiarygodne, w drugiej kolejności są to komentarze znalezione w internecie. Ani jedne, ani drugie, nie muszą być pozytywne, ani zgodne z prawdą. Ile razy zdarzyło Ci się niepytanym powiedzieć coś pozytywnego o jakiejś firmie/produkcie, tymbardziej napisać swoją opinię w social media? Z reguły zadowolony klient nie komentuje, komentują Ci niezadowoleni. Czytałem kiedyś raport z badań marketingowych, niestety źródła nie jestem w stanie podać, że negatywne komentarze docierają do około 4x większej ilości osób, niż pozytywne. Anty-kampania marketingu viralowego w której konkurencja wypuści negatywne komentarze (lub nawet nie konkurencja, ale 1 na 100 klientów, który akurat był niezadowolony) może być nie do opanowania. Taki negatywny przekaz dociera do szerokiego grona odbiorców w krótkim czasie, obecnie wystarczy że ktoś podzieli się negatywną opinią na facebooku, a całość podłapią jego znajomi. “Marketing viralowy nie wie", że 99 klientów na 100 jest bardzo zadowolona, wie że jeden jest niezadowolony i mówi o tym wszem i wobec, wszędzie gdzie tylko może. Powyższa syt. nazywa się “kryzysem w social media" i można na tym sporo stracić. Viral to treść nad którą nikt nie panuje, jest podawana dalej, szybko się rozprzestrzenia, w dodatku po drodze (pamiętacie zabawę w głuchy telefon?) może być modyfikowana. Obroną przed taką syt. może być “edukacja" potencjalnych klientów, czyli zawarcie w ofercie reklamowej informacji na temat mechanizmu działania negatywnych komentarzy. Nic innego w kwestii obrony przed takim działaniem marketingu wirusowego nie przychodzi mi do głowy. Viral marketing offline Słyszałeś kiedyś ciekawostki o firmach/produktach/osobach, które powtarzałeś dalej w towarzystwie, bez upewnienia się, że to prawda? Pomyślałeś kiedykolwiek, że plotka/legenda miejska w którą wpleciona jest jakaś firma/nazwisko/produkt może być wymyślona w dziale/sztabie marketingowym i wpuszczona do obiegu właśnie po to, żebyśmy ją sobie nawzajem powtarzali? Używanie plotek i legend miejskich podawanych dalej z ust do ust jest właśnie najstarszą formą marketingu wirusowego. Viral marketing tego typu, czyli wypuszczenie plotki w obieg jest dość proste. Wystarczy w telewizji/gazecie zacząć zdanie od “gdzieś czytałem że...", “nie pamiętam źródła, ale podobno...", “ktoś mi powiedział, że..." , “być może było tak, że...", itd. Jak informacja się przyjmie, zaraz powiedzą/napiszą o niej wszystkie stacje, a ludzie zaczną ją sobie nawzajem powtarzać z ust do ust. Taki przekaż może być pozytywny lub negatywny. Wspomniałem już o politykach i celebrytach, ale równie dobrze może to być przekaz służący celom brandingowym jakiegoś produktu lub marki. Jeżeli firma wypuszcza nowy produkt, marketingowcy mogą wymyślić plotkę viralową, która nas o tym produkcie powiadomi. Jeżeli plotka się przyjmie i nie zostanie zmodyfikowana po drodze, efekt zostanie osiągnięty. “Gdzieś słyszałem, że jakiś chłopak zaczął zarabiać 100 000 dolarów dziennie po przeczytaniu bloga getpaid20.pl“, coś o tym wiecie ?:> “Podobno ktoś uwierzył, że jak wejdzie przez telefon na bloga getpaid20.pl i włoży go (telefon) do mikrofalówki, naładuje baterię“, “Źródła nie pamiętam, ale słyszałem że ktoś tak się zaczytał na blogu getpaid20.pl, że oblał się wrzątkiem“. Długo powtarzane kłamstwo/plotka staje się prawdą - a to może być bardzo niebezpieczne zjawisko w przypadku gdy ktoś chce zaszkodzić wizerunkowi osoby lub firmy. Kolejnym przykładem viral marketingu są zwroty, które “wchłonęły się" do języka potocznego - a powodują skojarzenia z markami. Kojarzysz skąd pochodzą poniższe cytaty : “a świstak siedzi i zawija je w te sreberka", “a może frytki do tego?", “prawie robi wielką różnicę", “za sałatą" ? Powyższe zwroty się “przyjęły" i były używane w rozmowach potocznych - to oznacza, że osiągnęły efekt viralowy, czyli marketing wirusowy się udał. Marketing wirusowy (viral marketing) w social mediach Powstanie social mediów bardzo ułatwiło tworzenie kampanii marketingu wirusowego, szczególnie tik-tok, instagram i facebook przyczyniły się do “łatwości" rozprzestrzeniania się takich treści dzięki opcjom ułatwiającym dzielenie się informacjami ze znajomymi. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o narzędziach - które działają viralowo bez naszej świadomości. Mam tutaj na myśli strony ukrywające przycisk “udostępnij" np. pod “x" wyłączającym pop-up, albo pod przyciskiem do akceptacji polityki cookies na danej stronie. Jeżeli nie wiesz o co chodzi, wyobraź sobie że wchodzisz na bloga -> zamykasz reklamę, która zakrywała treść i bezwiednie udostępniasz na facebooku jakąś treść. Tak to właśnie działa. Tego typu skrypty nazywają się “share to unlock" i mogą być wykorzystywane jawnie (wiesz, że musisz udostępnić treść, żeby ją przeczytać) lub utajnione (robisz to nieświadomie). Najgłośniejszym przykładem użycia takiego skryptu była chyba “rzekoma śmierć Wardęgi" (komentowanie tej sprawy osiągnęło ogromny efekt viralowy). Są również narzędzia automatycznie rozsyłające wiadomości do Twoich znajomych. Obecnie wchodzenie na nieznane strony wiąże się właśnie z takim ryzykiem, szczególnie jeśli informacje na owych stronach są “szokujące" i udostępniane na facebooku. Takie informacje to w 99% fake news nakierowany na viral marketing lub phising. Trzeba uważać! Virale w social mediach O marketingu viralowym dużo się mówi, ale trzeba mieć naprawdę szczęście żeby kampania się udała. W kampaniach marketingu wirusowego sporą rolę odgrywa losowość nad którą się przecież nie zapanuje. Virale są wykorzytywane przede wszystkim w social mediach, ale istnieją również formy, które z pozoru nie są reklamami (plotka,legenda miejska). Działania wirusowe mogą być bardzo skuteczne online, jak i offline - szczególnie do budowy świadomości marki lub świadomości istnienia danego produktu/osoby.-
- marketing internetowy
- marketing
- (i 18 więcej)
-
Benchmarking w e-biznesie, czyli jak rozwijać swoje internetowe projekty
Harry opublikował(a) wpis na blogu w Blog Make-Cash
Niedawno przygotowałem sobie listę 35 blogów z różnych dziedzin, z którymi się od tego czasu porównuję i szukam pomysłów na dalszy rozwój “Get Paid 2.0" (nie chodzi o treści artykułów - a wygląd i funkcjonalności na blogu, ew. sposób prowadzenia i komunikacji z czytelnikami). W związku z tym, dzisiaj przedstawię czym jest benchmarking, jak go używać i co możemy dzięki niemu osiągać. Od razu uprzedzam, że jeśli jesteś uczniem/studentem i uczysz się do sprawdzianu/kolokwium/egzaminu na którym jednym z zagadnień jest benchmarking - nie polecam używać przytoczonych tu definicji, ani przykładów. Ten tekst przedstawia moją opinię na temat benchmarkingu i musicie wziąć poprawkę na to, że w książkach z tematyki "zarządzania" jest to opisane inaczej - i przeważnie na przykładzie firm offline’owych, a nie z perspektywy zarabiania przez internet i pracy w domu. Na pewno opisuję tutaj troszkę inną formę zastosowania (niż ta powszechnie opisywana w literaturze) i przytaczam benchmarking jako skuteczne narzędzie do rozwijania nawet małych internetowych projektów -> takich jak np. "blog" , "niszowy serwis CPA" - a także tych najmniejszych czyli "landing page" lub "mini-strona". Całość na pewno okaże się przydatna, ale egzaminu dzięki temu nie zdasz - więc uważaj. Zapraszam do lektury! Co to jest benchmarking i się go wykorzytuje? Nazwa pochodzi od angielskiego słowa "benchmark", które oznacza "wzorzec" ("punkt odniesienia"), a sama metoda już pewnie nie raz była przez Was wykorzystywana - tylko zapewne większość nie wiedziała, że owa metoda nosi jakąś nazwę i jest dokładnie opisana w ogromnej ilości książek dotyczących zarządzania i marketingu. Jeśli używaliście tej popularnej metody "na chybił trafił" - to po lekturze całości wpisu, będziecie rozumieli na czym to dokładnie polega i umieli robić to po prostu świadomie - przez co osiągniecie też lepsze i bardziej odczuwalne rezultaty w zarabianiu przez internet. Benchmarking polega na porównywaniu swoich rozwiązań, projektów, funkcjonalności, itd. z innymi osobami/firmami, które niekoniecznie działają w tej samej branży. Paradoksalnie, to właśnie poprzez porównywanie się z inną branżą można zyskać najwięcej ciekawych rozwiązań (bo konkurencja zwykle idzie "łeb w łeb" i raczej nieczęsto jesteśmy w stanie się czymś unikalnym od nich zainspirować) - co zaraz opiszę dokładniej. Na czym polega benchmarking? "Książkowo" metoda polega na porównywaniu się tylko z najlepszymi w danej dziedzinie, ale wprowadziłbym tutaj modyfikację - warto porównywać się z każdym. Często "najwięksi gracze", którzy uchodzą też za "najlepszych" - nie mają wcale najlepszych rozwiązań (w ogóle co to znaczy "najlepszych", możemy tylko teoretyzować co jest najlepsze -> najważniejsze żeby były lepsze od naszych obecnie stosowanych metod i rozwiązań :>) . Ciekawym punktem odniesienia mogą być także "nowi gracze" - bo ich pomysły są po prostu świeże i mogą okazać się bardzo inspirujące. Wynikiem tego porównywania jest odkrywanie dlaczego niektórzy, w danej dziedzinie (np. tworzenie społeczności, blogowanie, kontakt z użytkownikami, konwersja), funkcjonują sprawniej od nas, zlokalizowanie ich “czynników sukcesu", a następnie próba wdrożenia tych ulepszonych rozwiązań do naszej działalności. Być może zastanawiasz się teraz czym benchmarking różni się od kopiowania dobrych pomysłów innych - i dobrze, bo ta różnica jest - moim zdaniem również - dość niewielka. Otóż opisywana metoda, to raczej wykorzystywanie doświadczeń innych do stworzenia własnych unikalnych rozwiązań - czyli w praktyce nie powinno to polegać stricte na kopiowaniu, a raczej na wzorowaniu się i przerobieniu danego pomysłu (i ulepszeniu!) na dopasowany do naszej działalności. Jest więc to po prostu sposób na doskonalenie swoich działań. Mam nadzieję, że opisałem to dość zrozumiale, ale jeśli dalej nie rozumiesz czym dokładnie ten benchamrking jest - nic się nie stało, zaraz to objaśnię na konkretnych przykładach związanych z zarabianiem w internecie i pracą w domu. Praktyczne przykłady benchmarkingu w zarabianiu przez internet Tak się składa, że na blogu niedawno dodałem dwie podstrony - które to właśnie są efektem benchmarkingu. Obecnie dysponuję listą 35 blogów i przeglądam je w poszukiwaniu inspiracji. Zależy mi na porównywaniu sposobu prowadzenia, budowania relacji z czytelnikami, ew. liczę też na nowe pomysły co do widget’ów lub jakiś innych "bajerów", które mógłbym na blogu dodać. Tak właśnie przeglądając blogi - nie tylko finansowe, ale wszystkie - bo wyszedłem z założenia, że "blog to blog" - na pewnym blogu kulinarnym trafiłem na wpis "dlaczego warto zapisać się do subskrypcji?". Pomyślałem, że pomysł jest bardzo dobry i u mnie również taka informacja spełniłaby swoją rolę - toteż się tym pomysłem zainspirowałem. Jak widać zamiast wpisu, stworzyłem podstronę - do której link jest podany w widgetcie dotyczącym subskrypcji. Link opisałem hasłem : "Dowiedz się co zyskasz zapisując się na mój newsletter?". Na podstronie, oprócz samych korzyści, dodałem również zasady którymi się kieruję prowadząc newsletter. Później cała ta podstrona zainspirowała mnie do wykonania drugiej - związanej z Facebookiem, podstrony. Czyli znalazłem pomysł, zmodyfikowałem go, ulepszyłem i rozszerzyłem - to jest właśnie praktyczny benchmarking związany z działalnością i zarabianiem w internecie:) Jak widać, ta metoda nie jest bezmyślnym kopiowaniem cudzych pomysłów, a raczej uczeniem się od innych i inspirowaniem się cudzymi pomysłami - ale finalnie wdraża się własne pomysły, które powstały na skutek poznania pomysłów innych osób lub firm. Czyli, jeszcze raz to powiem, istotą jest tutaj znajdowanie pomysłów na zewnątrz (lub wewnątrz - np. na swoich innych stronach / podstronach ) i przekształcanie ich w taki sposób by były jak najbardziej użyteczne dla naszej działalności. To trochę tak jak w szkole, można napisać wypracowanie samemu albo wzorować się na kilku znalezionych w internecie - i w efekcie stworzyć coś unikalnego, a zarazem lepszego od każdego z tych wzorów z osobna. Ten kto robił tak w szkole - stosował benchmarking od najmłodszych lat. Dodatkową korzyścią z porównywania się z innymi jest również zrozumienie własnych działań i analiza używanych do zarabiania przez internet metod - której nie zrobiłbyś bez nowych, zewnętrznych (lub wewnętrznych) pomysłów. Podam tutaj również troszkę abstrakcyjny przykład sklepu internetowego - ale powinien okazać się zrozumiały i pomocny w zrozumieniu całej tej idei benchmarkingu. Złóżmy, że w pewnym e-sklepie klienci kupując produkt A, zwykle dokupują również produkt B, natomiast klienci kupujący produkt B w pierwszej kolejności - nie dokupują później produku A. Po przeanalizowaniu obu ofert zauważyłeś, że w opisie produktu A wspominasz, że produkt B również byłby pomocny - natomiast w opisie produktu B nie ma wzmianki o produkcie A. Gdybyś po prostu dodał produkt A, do opisu produktu B - to byłoby kopiowanie, ale gdybyś w obu ofertach dodał widget "Przydatne może okazać się również :" lub “Klienci którzy kupili produkt X, zwykle kupują również:" i zastosował to do wszystkich swoich produktów w tym sklepie internetowym - to będzie benchmarking, bo wytworzyłeś lepsze rozwiązanie, bazując na już sprawdzonym. 1+1=3. Ostatni przykład dotyczy “benchmarkowania" biznesów tradycyjnych. Śmiało można wyjść z założenia, że klienci w sklepach stacjonarnych i ci surfujący w naszych sklepach internetowych są praktycznie tacy sami. W końcu to cały czas ludzie. Wobec powyższego, e-sklepy i inne portale wdrożyły funkcję - która w sklepach stacjonarnych bywa strasznie irytująca - czatu ze sprzedawcą. Tak jak w sklepie stacjonarnym wita nas mniej lub bardziej uśmiechnięty sprzedawca pytając “W czym mogę pomóc?", tak tutaj wyskakuje okienko czatu z podobnym pytaniem. Możemy, aczkolwiek nie musimy, zapytać o cokolwiek w razie wątpliwości i nie czujemy na sobie wzroku sprzedawcy. Ta funkcja jest niekiedy dostępna całodobowo. Jak widać, inspirujące może być wszystko - nie tylko rozwiązania na innych stronach www, ale także te stosowane w stacjonarnych biznesach. Pole manewru do rozwoju naszych internetowych projektów za pomocą benchmarkingu jest bardzo duże. Rozszerzenie idei benchmarkingu i dalsze przykłady zastosowania Jakby ktoś się nudził - możecie z ciekawości wpisać sobie w google "etapy benchmarkingu". Znajdziecie kilka różnych możliwości - najczęściej stricte akademickich odnoszących się do dużych firm (działających offline), które opierają się na wskaźnikach. Myślę, że w naszym przypadku - nawet jeśli prowadzisz sklep internetowy, sieć afiliacyjną, program partnerski, dużą stronę/portal internetowy - te wskaźniki są zbędne, a przynajmniej mi by przeszkadzały - więc je po prostu pominę (dla mnie to czyste teoretyzowanie - bo wskaźniki ustala się samemu bazując na własnych ocenach - np. skali od 1 do 10 punktów). Benchmarking wewnętrzny i zewnętrzny Benchmarking dzielimy na wewnętrzny i zewnętrzny. Wewnętrzny polega na analizie tylko własnego projektu (albo kilku - czyli wzorujemy się na swoich własnych projektach) i jest bardzo prosty - bo mamy do tego wszelkie niezbędne dane. Przykładem takiego benchmarkingu wewnętrznego jest właśnie opisywany wyżej sklep internetowy z produktami A i B. Benchmarking może być przydatny również przy optymalizacji LP (LP - landing page). Przykładowo mając dwa LP z których jeden konwertuje, a drugi nie - możemy przeanalizować ten pierwszy, zebrane pomysły zmodyfikować (tak by pasowały) i wdrożyć do drugiego. Może w drugim LP brakuje czegoś istotnego, np. komentarzy które dodają osoby które już skorzystały z oferty (tak jak ma to miejsce na pierwszym LP), albo FAQ? Warto porównywać ze sobą własne LP i te słabsze podciągać jakościowo do najskuteczniejszych. Takie wdrażania już sprawdzonych wzorów postępowania zdecydowanie ułatwia i przyśpiesza zarabianie przez internet i skuteczną pracę w domu. Przy optymalizacji LP można też skorzystać z benchmarkingu zewnętrznego i porównywać się z LP należącymi do innych osób/firm - tutaj może i zapewne pojawi się problem w postaci braku dokładnych danych (skąd mamy w końcu wiedzieć czy dany LP konwertuje lepiej od naszego?). Na ten brak danych niestety nie ma uniwersalnej odpowiedzi, po prostu trzeba posiłkować się informacjami na forach/blogach/dziennikach pracy - użytkownicy często się chwalą swoimi wynikami. Tutaj też rozwinę wątek o innych branżach - fakt że promujesz oferty afiliacyjne, np. kredyt -> wcale nie oznacza, że powinieneś się porównywać tylko z LP dotyczącymi kredytów. Inspiracje możesz znaleźć nawet na LP, które dotyczą czegoś zupełnie innego - np. konkursów, książek, a nawet gier przeglądarkowych. Nie ma sensu ograniczać się tylko do swojej branży i niszy. W przytoczonym przykładzie dot. mojego bloga, nowy pomysł znalazłem na blogu kulinarnym. Tak samo “blogerzy prywatni" mogą się inspirować “blogami firmowymi", a “blogi firmowe" - “blogerami prywatnymi" - i to nie powinno nikogo dziwić. W swoim życiu projektowałem dwa programy partnerskie (CPM i CPR) - i w obu użyłem rozwiązań z wielu branż, po prostu je połączyłem i w miarę możliwości ulepszyłem. Przykładowo - w Polsce nie ma systemu CPM z 2-poziomowym systemem poleconych, więc go dodałem wzorując się na G2A , w którym również był wówczas taki system. Jest naprawdę bardzo dużo rozwiązań w innych branżach, które właściciele PP (program partnerski), mogliby wdrożyć - na przykład w sieciach dot. gier przeglądarkowych ewidentnie brakuje takich "socialowych elementów" jak chat, ranking -> które są dostępne w sieciach afiliacyjnych. W większości serwisów, w systemie poleconych brakuje mi plików cookies - tzn. gdy ktoś wejdzie poprzez nasz reflink, następnie wyjdzie i wejdzie jeszcze raz za jakiś czas (już przez czysty link) żeby sie zarejestrować - tracimy tego poleconego, a gdyby zastosować pliki cookies np. 14-dniowe - mimo tego, że ktoś nie wejdzie bezpośrednio przez nasz reflink w momencie rejestracji - system i tak by go pamiętał jako osobę, której to my poleciliśmy serwis i mimo to, byłby zapisany pod nami po rejestracji. To jest pewnie kwestia sporna, ale jak najbardziej może być przedmiotem benchmarkingu związanego z zarabianiem w internecie. Benchmarking może odgrywać podstawową rolę w doskonaleniu Twojej działalności w internecie - w tym celu po prostu w sposób ciągły powinieneś monitorować konkurencję -> a także pokrewne branże (np. prowadząc blog kulinarny, podróżniczy, life-stylowy -> jak najbardziej możesz śledzić nawet getpaid20.pl w poszukiwaniu inspiracji :>). Na koniec ostrzegę jeszcze, że cała metoda może nieść za sobą również negatywne skutki - tj. hamować Twoją własną kreatywność - co w efekcie doprowadzi do doskonalenia projektu, tylko po znalezieniu inspiracji u kogoś innego (gdy konkurencja - lub inne osoby/firmy którymi się inspirujesz - się nie rozwija -> Ty też się nie rozwijasz). Benchmarking w zarabianiu w Internecie Benchmarking to bardzo pomocne i bardzo popularne narzędzie - od dzisiaj możesz stosować je świadomie w zarabianiu przez internet. Po przeczytaniu powyższego tekstu, mam wrażenie że "zbanchmarkingowałem" sam benchmarking. Tak naprawdę nie ważne jak to nazwiemy - nie uczymy się tutaj na egzamin, tylko chcemy pracować w domu i zarabiać pieniądze w internecie, toteż myślę że tekst okaże się przydatny bez względu na to jak bardzo odbiega od książkowych definicji benchmarkingu. Przypominam, że oprócz analizowania innych earnerów - warto również czytać książki i poradniki, o tym dlaczego tak uważam rozpisałem już już kiedyś tutaj.-
- marketing
- zarządzanie
- (i 11 więcej)